Zwolnienia - wątek zbiorczy

1
kimikini napisał(a):

w dosc znanym polskim pythonowym SH polecialy 84 osoby

Pewnie poczekają ze dwa tygodnie i ogłoszą nabór po niższej stawce...

0
kimikini napisał(a):

pracuje juz dosc dlugo w branzy i czegos takiego jeszcze nie widzialem

Niestety mogę to potwierdzić, przeglądałem dzisiaj LinkedIn i naliczyłem 6 postów Java Developerów że szukają projektów. Ostatni raz takie cos widziałem 3 lata temu w dobie koronawirusa.

3

tak sobię myślę teraz, że idea takiego statnowiska jak scrum master to był jeden z największych wałów w historii korporacyjnego IT.

0

Wydaje mi sie, ze na poczatku c19 było gorzej.

0

dzisiaj dzwoniła do mnie pani rekruterka
pogadaliśmy sobie co i jak w trawie piszczy
i powiedziała, że jak gada z ludźmi to teraz chcą zmienić pracę bo siedzą na ławce, a nie bo kasa, czy wyzwania
że teraz bardzo dużo (w porównaniu np. z ubiegłym rokiem) kandydatów z którymi rozmawia siedzi na ławce - tak z około 20 do 50 procent wzrósł odsetek jej rozmówców siedzących na ławce

1
mussel napisał(a):

dzisiaj dzwoniła do mnie pani rekruterka
pogadaliśmy sobie co i jak w trawie piszczy
i powiedziała, że jak gada z ludźmi to teraz chcą zmienić pracę bo siedzą na ławce, a nie bo kasa, czy wyzwania
że teraz bardzo dużo (w porównaniu np. z ubiegłym rokiem) kandydatów z którymi rozmawia siedzi na ławce - tak z około 20 do 50 procent wzrósł odsetek jej rozmówców siedzących na ławce

To się zgadza. U mnie w kontraktornii pełno ludzi na ławie siedzi, niektórzy od miesięcy :P

0

Też siedzę na ławce od miesięcy.
Miałyby być zwolnienia, ale polecieli tylko managerowie z zachodu, kilku devów z PL sami się zwolnili i kilku przeszło do innych technologii.

0

Moja firma nie zwolniła nikogo, ale na linkedinie bardzo cicho jeżeli chodzi o napływ ogłoszeń, zaproszeń do kontaktów.

1

A ile się płaci za siedzenie na ławce ?

0

No czyli w praktyce to co się dzieje to zwalnianie ławek bądź przystopowywanie rekturacji na zapas.
W sumie myśle że to dobrze bo branża się trochę oczyści.

Ktoś słyszał o jakichś zwolnieniach bo projekt się zwinoł?

0

Właśnie czytam na LN. "dziś prawie 40 osób dostało wypowiedzenie swoich umów." Specjaliści,ekspercim managerowie, IT

3

No to nic tylko iść po popcorn i paczeć co siem dzieje :)

Ja moge od siebie dodać że u hamerykanów outsourcujących do PL u których ja robie budżety są grube i żadnych zwolnień nie widać na horyzoncie.

0

Ja jak patrzę na LinkedIn to tam zerkam na to, ile jest ofert w takich rekrutacjach otwartych. I jak widzę, że na juniorów to zawsze po kilkanaście - kilkadziesiąt, a jak na jakieś stanowiska z doświadczeniem po 2 - 3 osoby odpowiadają, to moim zdaniem nie widać, żeby programiści z doświadczeniem jakoś drzwiami i oknami wali na każde ukazujące się ogłoszenie :-D

2

Ja obecnie bralem udzial w rekrutacji (bo chociaz mam prace, ale w spolce ktore nalezy do amaleda research, genesis i paru innych bankrutow, wiec warto dzialac) i jest na plus.

1

U mnie odwrotna sytuacja. Ostatnio rozesłali informacje o dalszym rozwoju i inwestycjach w dział it. Zapewniali, że nie planują żadnych cięć. 🐱👤

0

U mnie generalnie podobnie.

8

Jak chcecie posłuchać o bólach pośladków właścicieli januszosoftów to polecam oglądnąć sobie "rzeź devinioątek" na na yt na kanale "sprzedaj firmę"

Linki i oraz

Rzeczone materiały nawet jak zostały podkolorowane aby dało się oglądać to w jakiś sposób oddają myślenie founderów/zarządzających takich organizacji.

4

przesłuchałem z 20 min. to mądrze oni gadają. Zobaczcie np. od 16:57 1 filmik

5

@mealtdown: Nie wiem gdzie tu "januszsoft". W sumie, mam nawet bardziej krytyczne spojrzenie na to co ci panowie wrzucają do jednego worka "SH"

Kontraktownie, czyli firmy, które dogadują się z klientem na "dostarczenie" określonej liczby programistów. Model biznesowy opiera się na tym, że żądają od klienta stawek godzinowych wyższych niż same płacą. Nie dodają do tego żadnej dodatkowej wartości, poza zatrudnieniem bardziej ogarniętych rekruterów i prostszą rekrutacją. Jak się nie robi niczego wyjątkowego, to nie można uzyskać wyjątkowej marży. To jest biznes równie banalny jak kupić worek ziemniaków na giełdzie i sprzedać go na kilogramy w osiedlowym sklepiku. W dodatku, tak jak mówią w tych filmikach, człowiek jest bardziej kłopotliwym towarem niż ziemniaki. Przy rosnących oczekiwaniach płacowych i inercji klientów w podbijaniu stawek marża będzie spadać. Nie ma tu czego robić "lepiej", albo "taniej". Nie ma możliwości sprzedawania drożej, bo konkurencja. Docelowo większość takich firm padnie, bo nie ma uzasadnienia dla ich istnienia na rynku.

Małe SH, które samodzielnie dostarczają produkt - jakiś tam system, integrację czegoś z czymś, sklep internetowy itp. Problem jest taki, że startują w przetargu cenowym, który wygra ten, kto zaoferuje najniższą cenę. Tutaj jest już jakies pole do działania, bo można podpisywać trochę lepsze umowy, mieć trochę lepiej zorganizowaną pracę, kulturę firmy nie przepalającą 80% czasu inżynierów na scrumy i inne ceremonie, albo inne bezcelowe dzałania. Ale nadal, niewielki SH padnie, bo zatrudniając ludzi na 1-2 zespoły (oby w podobnej technologii) i mam na myśli pełne zespoły - czyli programistów, testerów, analityków, a może nawet sekretarkę Scrum Mastera, realne możliwości optymalizacji są niskie zeru. Jak projekt się opóźnia, to nie da się go "podlać" ludżmi z innego zespołu, jak już się opóźni, to spora szansa, że następny zacznie się później (jeżeli klient zgodzi się zaczekać), jak projekt się skończy, a kolejny jest niedogadany, to nie ma co robić (słynna ławeczka). Ale jest to biznes o dużo wyższym ryzyku, bo chociaż IT działa teraz w agile, to kontrakty nadal są podpisywane waterfallowo, więc szanse, że projekt jest niedoszacowany są dużo większe, niż że jest przeszacowany i uda się to zlecenie pozyskać. W dodatku jak kluczowa osoba odejdzie, to jesteśmy w d...e, bo na miejscu nie ma nikogo, kto mógłby przejąć jej obowiązki i zanim uda się ogarnąć jakoś kuwetę mijają miesiące.

Duże SH - Tak jak mówią, tutaj są jakieś szanse przetrwania. Są w miarę stałe strumienie zleceń, mogą pozyskiwać większe projektu (klient nie zatrudni 5 SH, żeby rozsądzać w razie czego, kto dał du...y), mogą w przypadkach krytycznych przesunąć kogoś, albo nawet cały zespół do innego projektu, ewentualna ławeczka przekłada się na 50 pracujących na nie na 3. Jest też (albo przynajmniej może być) potencjał do stworzenia jakiegoś własnego produktu.

Swoją drogą, niezmiennie dziwi mnie jak wąskie horyzonty, pomimo sporej inteligencji ma duża część ludzi pracujących w IT.

Natomiast, żeby nie siać paniki - te firmy nie tworzą miejsc pracy. One nas zatrudniają, ale to nie one są sponsorami projektu. Nasze miejsca pracy biorą się z tego, że ktoś gdzieś chce zapłacić za to co działając w którymś z tych modeli napiszemy. Oczywiście może się okazać, że będzie chciał za to zapłacić komuś innemu, ale statystycznie, to, że pada jakiś SH, nie oznacza jeszcze, że IT jest w kryzysie. Może natomiast oznaczać, że chwilowo zahamuje wzrost płac, bo wysychają 2 najważniejsze źródełka tego wzrostu w polskim IT: różnica stawek pomiędzy PL, a "zachodem" i wysokie marże pośredników. Nikt nie zapłaci nam tyle, ile płacą gościom pracującym w tej samej strefie czasowej i porozumiewającym się płynnie w języku klienta. Uprzedzając porównania z Silicon Valley - stawki, które tam są, to nie są stawki dla całych stanów. Stawki w USA, to nie są stawki dla całego świata.

0

@mealtdown odkryłem wielka tajemnicę dzięki tym filmom z YT , wiem kiedy programista przychodzi po najwięcej podwyżek
22:10
:D

2

Obecność kontraktorni wymusza kilka czynników fundamentalnych:

  1. Procesy rekrutacyjne do enterprajsowych biznesów są jakie są i nikt tego nie zmieni.
  2. Wizerunki firm są kiepskie, a nikt się tym zbytnio nie przejmuje.
  3. Kolejki kandydatów na stanowiska dev/qa/ba/(...) raczej nie ma i nie będzie.
  4. Budżety capex/opex muszą trzymać się założeń i nikt tego nie zmieni.
  5. Managerowie muszą realizować założone cele bo inaczej nie będzie premii albo polecą z roboty.
  6. W projektach jest duża rotacja niezależnie czy ktoś jest pracownikiem czy kontraktorem.
  7. Koszty utrzymania pracownika wewnętrznego są odpowiednie i będą coraz większe.

Model kontraktorni nie jest niczym nowym. Hindusi wpadli na taki model biznesowy dawno temu. Patrz Infosys, Wipro, (...).

0

Wielokrotnie w tym wątku widuję postawę, że "na ryunku juniorów jest źle, mnóstwo chętnych i mało miejsc, ale my regularzy / seniorzy jesteśmy bezpieczni". Jaka logika za tym idzie, że jesteście bezpieczni? Co stoi na przeszkodzie, żeby ci juniorzy prędzej czy później awansowali i walczyli razem z wami o te same miejsca pracy? Przecież tak na logikę, czym więcej juniorów "dziś", tym więcej seniorów "jutro".

5

@bustard:

np. taka, że ci seniorzy dzisiaj, za te 5 lat będą pryncypalami/leadami/VP/CTO/ninjami/shamanami/managerami lub po prostu ludźmi z >dekadą expa

0

Wielokrotnie w tym wątku widuję postawę, że "na ryunku juniorów jest źle, mnóstwo chętnych i mało miejsc, ale my regularzy / seniorzy jesteśmy bezpieczni". Jaka logika za tym idzie, że jesteście bezpieczni?

Co stoi na przeszkodzie, żeby ci juniorzy prędzej czy później awansowali i walczyli razem z wami o te same miejsca pracy?

Mało robi się stanowisk juniorskich, więc w mojej opinii ten fakt stoi na przeszkodzie. Jeżeli są proporcje juniorów do mid/senior 1:30, to nie ma to większego znaczenia przy takich potrzebach, że te X% za X lat będzie midami. Poza tym, w międzyczasie Ci seniorzy i midowie nie siedzą przecież na bezrobociu podczas gdy junior wspina się na mida, dochodzi im też doświadczenie.

0

@WeiXiao: @Batgirl

np. taka, że ci seniorzy dzisiaj, za te 5 lat będą pryncypalami/leadami/VP/CTO/ninjami/shamanami/managerami lub po prostu ludźmi z >dekadą expa

Poza tym, w międzyczasie Ci seniorzy i midowie nie siedzą przecież na bezrobociu podczas gdy junior wspina się na mida, dochodzi im też doświadczenie.

Jesteście pewni, że w programowaniu nie ma szklanego sufitu, tak jak w każdym innym zawodzie?

Mało robi się stanowisk juniorskich, więc w mojej opinii ten fakt stoi na przeszkodzie. Jeżeli są proporcje juniorów do mid/senior 1:30, to nie ma to większego znaczenia przy takich potrzebach, że te X% za X lat będzie midami.

Ten argument do mnie by przemawiał, gdyby nie to, że z mojego doświadczenia wynika, że w każdym kilkuosobowym zespole są juniorzy. Ja pracowałem w zespołach, gdzie juniorzy stanowili ok. 1/3 zespołu, ale może w innych miejscach wygląda to inaczej, nie wiem.

2
mealtdown napisał(a):

Obecność kontraktorni wymusza kilka czynników fundamentalnych:

  1. Procesy rekrutacyjne do enterprajsowych biznesów są jakie są i nikt tego nie zmieni.
  2. Wizerunki firm są kiepskie, a nikt się tym zbytnio nie przejmuje.
  3. Kolejki kandydatów na stanowiska dev/qa/ba/(...) raczej nie ma i nie będzie.
  4. Budżety capex/opex muszą trzymać się założeń i nikt tego nie zmieni.
  5. Managerowie muszą realizować założone cele bo inaczej nie będzie premii albo polecą z roboty.
  6. W projektach jest duża rotacja niezależnie czy ktoś jest pracownikiem czy kontraktorem.
  7. Koszty utrzymania pracownika wewnętrznego są odpowiednie i będą coraz większe.

Czyli można to sprowadzić do:
Typowe korpo-HR jest żałosne i nie wie ani jak znaleźć, ani jak utrzymać pracownika. Inercja procesów decyzyjnych w korporacjach jest tak duża, że zanim ktoś przegłosuje zmiany, to ludzie, którzy mieli zostać, są już w 3 firmie z rzędu, a same zmiany, które wprowadzono są już nic nie wnoszące, bo rynek poszedł dalej.

bustard napisał(a):

Wielokrotnie w tym wątku widuję postawę, że "na ryunku juniorów jest źle, mnóstwo chętnych i mało miejsc, ale my regularzy / seniorzy jesteśmy bezpieczni". Jaka logika za tym idzie, że jesteście bezpieczni? Co stoi na przeszkodzie, żeby ci juniorzy prędzej czy później awansowali i walczyli razem z wami o te same miejsca pracy? Przecież tak na logikę, czym więcej juniorów "dziś", tym więcej seniorów "jutro".

Juniorom prawie zawsze było ciężko zacząć. Aktualnie na rynku drastycznie brakuje ogarniętych programistów. Jest im ciężko, bo brakuje seniorów, którzy mogli by ich niańczyć. W dodatku z powodów opisanych wyżej, "inwestowanie" w juniora się zwykle nie opłaca, bo te pieniądze rzadko kiedy się zwrócą. Wieszczenie upadku programowania wydaje się być nadmiernym pesymizmem, w sytuacji, w której każda pierdoła, typu telewizor, telefon, piekarnik, pralka ma połączenie z internetem (swoją drogą, bezpieczeństwo systemów embeded to "The Next Big Thing") i spory kawałek softu w sobie. Kolejne branże ulegają "digitalizacji". Przkładowo bankowość, handel, a pozostałe branże wprowadzają jak mogą oprogramowanie do swoich procesów biznesowych, żeby zredukować koszty (głównie płacowe...). Zanim moi projektowi juniorzy dojdą do poziomu seniorskiego (w kwestii doświadczenia, nie pensji), popyt na oprogramiwanie się jeszcze bardziej zwiększy. Podobnie zwiększy się moje doświadczenie. W dodatku nie ma ich aż tylu, żeby miało to jakoś wstrząsnąć rynkiem.

5

Juniorów jest mało bo to kosztowna i mocno ryzykowna inwestycja na która z reguły mogą pozwolić sobie tylko większe firmy. Junior generuje głównie koszty. Zanim zacznie generować zyski to zachodzi duże prawdopodobieństwo, że po prostu zmieni firmę.

3

@ledi12: To też jest trochę wina firm, któe nie mają dobrych pomysłów na to jak takiego juniora pozyskać (wyselekcjonować), wytrenować i zatrzymać.W modelu dzisiaj cię wrzucamy do legacy w X, jutro ławeczka, po jutrze legacy w Y właściwie nie ma miejsca na juniora.

2

@piotrpo: Zgadza się. w korpo junior jest tylko juniorem na papierze - Bierze juniorską pensję. W projekt jest pchany jako specjalista, który ma machać łopatą. Zero wsparcia, czy też pomysłu na ścieżkę kariery dla takiego nieszczęśnika. Potem mamy regularne rotacje i spaghetii, które kolejni śmiałkowie muszą rozwijać. I wina nie jest tutaj po stronie juniora tylko z braku sensownych procesów.

10 użytkowników online, w tym zalogowanych: 6, gości: 4