Od jakiegoś czasu przeglądam losy innych osób i pomyślałem, że może ktoś kiedyś miał podobne dylematy w młodym wieku i podpowiedziałby dobrą radą.
Mam 24 lata i mieszkam niedaleko Bydgoszczy. Po skończeniu technikum informatycznego stwierdziłem, że fajnie będzie zacząć pracować i poszedłem do korporacji (około 5 tysięcy pracowników). Zaczynałem jako Junior Specjalista w Helpdesku, a po 2 latach otrzymałem Specjalistę. Kto pracował ten pewnie wie, że można łatwo się zasiedzieć. Praca nie była zbyt wymagająca - polegała na wykonywaniu powtarzalnych czynności na które zazwyczaj są instrukcje (po około roku nauki czujemy się pewnie). Rzecz w tym, że najwięcej czego się nauczyłem to znajomość firmy oraz kompetencje miękkie. Dodatkowo masa tematów od uprawnień, po stacje robocze, drukarki, systemy typu: CRM, ERP, WMS, TMS, wszelkie narzędzia Microsoftu. Mógłbym wymienić ponad 100 aplikacji.
W związku z tym, że była to praca zmianowa oraz typowa słuchawa tylko bardziej informatyczna niż zwykłe Call Center było co robić. Sporo stresu oraz stopniowe przybywanie nowych systemów i obowiązków.
Po 2 latach stwierdziłem, że jednak trudno o dalszy rozwój. Finalnie była opcja na zmianę działu, zakresu obowiązków oraz pensje o jakieś grosze. Stwierdziłem, że jakieś doświadczenie już jest to może coś dalej. Do wyboru miałem infrastrukturę sieciowo-serwerową, serwis sprzętu oraz tematy aplikacyjne. Wybór padł na to ostatnie (Junior DevOps). W założeniach miałem głównie testować oprogramowanie pod okiem doświadczonego kolegi. W praktyce mija pół roku i niestety oprócz podszkolenia wiedzy z systemu SAP (wytwarzanie danych testowych oraz pomaganie przy ticketach) oraz procesów działowych zbyt wiele się nie zadziało. Formalnie jest to awans.
Tutaj pada moje pytanie: czy jesteście w stanie coś doradzić?
Myślałem o 2 opcjach:
- kontynuacja wsparcia, ale w większym mieście typu Warszawa zdalnie wraz z językiem angielskim podczas rozmów lub praca zdalna dla zagranicznej firmy i zarabianie w funtach / euro
- kolejną opcją jest pójście dalej w SAP (administrowanie / testowanie), ale to jest to dość specyficzna działka
Możliwe, że dla niektórych będzie to szok, ale mimo prawie 3 lat w firmie zarabianie lekko ponad 3 tysiące na rękę brzmi jak żart (dobija mnie praca na UoP z racji wieku przed 26 rokiem życia). Zważywszy na odpowiedzialności oraz kompetencje. Zauważyłem również, że znajomi, którzy pracują w dużo mniejszych firmach na kilkaset pracowników zarabiają 2-krotnie większe kwoty. Wiadomo zazwyczaj są One Man Army, ale dzięki temu mają też rozległą wiedzę od stacji roboczych po samodzielne stawianie sieci i serwerów. Z drugiej strony u nich coś takiego jak usługi oraz systemy ticketowe raczkują. W aktualnej firmie często ktoś odchodzi i jest taki przemiał, że miesiąc bez zwolnienia to coś nietypowego. Przy czym świeża krew zawsze uzupełnia braki. Łatwiej jest zatrudnić dwóch nowych zamiast utrzymać osobę ze sporym bagażem doświadczenia. Powoduje to wieczne obłożenie bardziej doświadczonych osób.
Przyznam, że nowa praca ma swoje plusy, ponieważ mentalnie jest dużo lżejsza od poprzedniej. Przy czym doskwiera mi brak wsparcia we wdrożeniu i zarobki. Łatwiejsze rzeczy jestem w stanie wykonywać, ale bardziej na poziomie zaawansowanego helpdeskowca niż admina / testera (DevOps). Najgorsze jest to, że w aktualnej pracy mimo chęci nie mam zbytnio co robić, bo nie są to rzeczy do znalezienia u wujka Google, a dokumentacja istnieje w głowach wiecznie zajętych starszych kolegów.
Może to śmieszne, ale bycie trybikiem w korporacji nieźle wpływa na psychikę i coś co wydaje się fajne z zewnątrz w środku jest mega przytłaczające. Najgorsze jest to, że w każdej normalnej pracy po 2-3 latach można mieć fajniejsze pieniądze, a wymagania są dużo mniejsze niż w typowej pracy IT.