Jak postrzegalibyście pracodawcę, który nie sprawdzałby Was technicznie w trakcie rekrutacji?

9

Dla mnie to w ogóle rekrutacje w IT są bez sensu bo to strata czasu i pieniędzy. Lepiej wybierać kandydatów wstępnie selekcjonując CV i rzucając następnie monetą lub w jakiś inny sposób losowo sobie wybrać kandydata. Zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na ewentualne koszty błędów w wyborze (które raczej moim zdaniem będą tak samo prawdopodobne jak przy zatrudnieniu całej armii HRowców do wyboru kandydatów).
Dlaczego tak piszę? Bo takie mam wnioski z obserwacji.
No oczywiście ktoś może napisać, że jednak rekrutacje są czasami w stanie wychwycić super wymiataczy. Tylko co z tego. Na rekrutacji widzisz, że gość wymiata i chciałbyś go niemal ucałować, że chce do Was przyjść. Tylko jak zaczyna pracę, to się okazuje, że gdzieś ten cały czar pryska, bo już nie widać tej magii czy szybkości działania. A dlaczego? Bo albo pracuje jeszcze dla jakiejś innej firmy (a nawet czasem jeszcze dla dwóch), albo wychodzi z założenia, że życie nie jest po to, żeby zapierdzielać w pracy, tylko sobie w swoim własnym flow pracuje, niezależnie od tego, czy trzeba jakiś pożar gasić (i nie piszę tego w jakikolwiek sposób krytycznie, bo sam w pełni rozumiem zarówno pierwszych jak i drugich - ale weź to wytłumacz managerom :-D ).

6
PaulGilbert napisał(a):

Dla mnie to w ogóle rekrutacje w IT są bez sensu bo to strata czasu i pieniędzy. Lepiej wybierać kandydatów wstępnie selekcjonując CV i rzucając następnie monetą lub

W zasadzie to wszystko prawda :-)

Ale
Jest jeden dodatkowy czynnik - wpływ na istniejący zespół. Jak weźmiesz "losowych" ludzi to potrafią naprawdę napsuć (i kodu i krwi), i to są często straty nie do odpracowania, bo ludziom się odechciewa. Jeszcze wzięcie jednego zabawnego człowieka do zespołu zwykle da się opanować. Ale jak Ci trafi się dwóch, czy trzech co programowania nauczyli się w burdelu to jest dramat.

Jak do zespołu trafi łebski gość, który potem nic nie robi to psuje lekko morale. Jak trafi kilku, którzy niszczą cały kod - to potrafią to morale zabić. (W jednej fimie mówiliśmy na to programista ujemny - więcej napsuje niż zrobi).

0
jarekr000000 napisał(a):

(W jednej fimie mówiliśmy na to programista ujemny - więcej napsuje niż zrobi).

Kiedyś w swojej własnej pracy odkryłem, że dniówka poświęcona niemal wyłącznie na kasowanie ciężkich setek linii była bardzo owocna pod względem jakosci itd... no i zacząłem myśleć "no tak, ale płacą za tworzenie linni - może mam oddać kasę" ...

Więc jak ujemnego programistę posadzisz do kasowania ... (-1)*(-1) ...

0
jarekr000000 napisał(a):

Jak weźmiesz "losowych" ludzi to potrafią naprawdę napsuć (i kodu i krwi), i to są często straty nie do odpracowania,

No tak, a HR to wyłapie tych złych...
Hmm, aż się rozmarzyłem. Ale trzeba wrócić do rzeczywistości.
;-)

2
PaulGilbert napisał(a):

Dla mnie to w ogóle rekrutacje w IT są bez sensu bo to strata czasu i pieniędzy. Lepiej wybierać kandydatów wstępnie selekcjonując CV i rzucając następnie monetą lub w jakiś inny sposób losowo sobie wybrać kandydata. Zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na ewentualne koszty błędów w wyborze (które raczej moim zdaniem będą tak samo prawdopodobne jak przy zatrudnieniu całej armii HRowców do wyboru kandydatów).
Dlaczego tak piszę? Bo takie mam wnioski z obserwacji.
No oczywiście ktoś może napisać, że jednak rekrutacje są czasami w stanie wychwycić super wymiataczy. Tylko co z tego. Na rekrutacji widzisz, że gość wymiata i chciałbyś go niemal ucałować, że chce do Was przyjść. Tylko jak zaczyna pracę, to się okazuje, że gdzieś ten cały czar pryska, bo już nie widać tej magii czy szybkości działania. A dlaczego? Bo albo pracuje jeszcze dla jakiejś innej firmy (a nawet czasem jeszcze dla dwóch), albo wychodzi z założenia, że życie nie jest po to, żeby zapierdzielać w pracy, tylko sobie w swoim własnym flow pracuje, niezależnie od tego, czy trzeba jakiś pożar gasić (i nie piszę tego w jakikolwiek sposób krytycznie, bo sam w pełni rozumiem zarówno pierwszych jak i drugich - ale weź to wytłumacz managerom :-D ).

Myślę, że powinieneś ten świetny plan wcielić w życie, założyć swoją firmę, i pokazać reszcie jak bardzo się mylą próbując w jakikolwiek sposób sprawdzając, czy człowiek się nadaje do pracy/zespołu.

2
PaulGilbert napisał(a):

No tak, a HR to wyłapie tych złych...

Ale skąd taki dziwny pomysł? HR (w sensie ludzi) jest tylko od wstępnego odsiewu. Potem dopiero idzie prawdzimy magiel.

2

Mam mieszane uczucia. Czasem po chwili rozmowy widać, że ma się przed sobą kompetentnego gościa. A czasem okazuje się że panu seniorowi z 15 letnim expem można zaproponować co najwyżej stanowisko juniora. Bo nie umie kompletnie nic - nie potrafi się odnaleźć w kodzie, czy zrozumieć tego czego się od niego oczekuje (mimo jasnych instrukcji), nie widać także żadnych kompetencji jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów czy zaprojektowanie czegoś..
Trzeba uważać.

5

Bylem w jednej takiej pracy i odszedlem rekordowo szybko, bo po 2 miesiacach. Po tym jak znalazlem nastepna robote to nawet ich w CV nie trzymalem. Problem jest taki, ze o ile Ty ogarniasz i nadajesz sie do tej roboty to jest calkiem spora szansa, ze bedzie paru takich co odwalaja maniane na kazdym kroku. Oczywiscie rozmowa techniczna nie jest gwarancja sukcesu, ale wole minimalizowac prawdopodobienstwo pracy z takimi ludzmi :).

1

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie odpowiedzi!

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1