Dziwne zachowanie firmy w trakcie rekrutacji

0

Rekrutuję się przez firmę rekrutacyjną(A) do firmy outsorcingowej(B), w której mam pracować nad ich projektami albo dla klienta.
Przed rozmową zapytali mnie o stawkę, dostępność etc.(firma B)
Oczywiście wszystko im podałem.

Miałem pierwszą rozmowę techniczną, tydzień później kolejną+live coding. Poszło mi bardzo dobrze. Ustaliliśmy termin ostatecznej decyzji do 2 tygodni.
Tydzień później zadzwoniła do mnie babka z hr(A), która powiedziała, że są zadowoleni ale jeszcze nie ma decyzji o zatrudnieniu(piątek).
W poniedziałek pod koniec dnia znowu zadzwoniła do mnie babka z hr(A) powiedziała, że "z góry Panu powiem, że jeszcze nic nie wiem ale chciałam się Pana zapytać czy pana stawka podlega negocjacji".
Odpowiedziałem, że nie podoba mi się, że po ustaleniu stawki oraz bez żadnej oferty na stole zaczyna ze mną negocjować. Powiedziałem, że włożyłem w ten proces czas i wysiłek no i nie było to dla mnie łatwe ani przyjemne i nie podoba mi się to, że nie ustalaliśmy takich rzeczy wcześniej, być może gdyby chcieli negocjować nie poświęciłbym im czasu.
Ona powiedziała, że tak tylko dopytuje XD a moja stawka jest cały czas aktualna i nikt jeszcze nic nie zmienia, na co odpowiedziałem, że gdyby nie chcieli nic zmieniać to by nie pytali.

Byłem trochę poirytowany to powiedziałem jej, że mogą wymyślić sobie taką stawkę jaka im odpowiada, że może to być nawet 100 pln miesięcznie jeśli mi będzie odpowiadać to się zgodzę a jeśli nie to nie.
Potem powiedziała, że postara się coś dowiedzieć do końca tygodnia(do końca tygodnia, w którym mija termin ostatecznej odpowiedzi), nie spodobało mi się, że próbuje tak ślisko przedłużyć sobie termin więc powiedziałem, że ja i tak będę mieć swoją odpowiedź ponieważ jeśli wykroczą poza termin tych ustalonych dwóch tygodni to nawet jeśli zaoferują większą stawkę zrezygnuję z procesu rekrutacji.
Odpowiedziała, że w takim razie będzie odpowiedź.

Ja tu widzę dwie rzeczy po pierwsze próbują aneksować pierwotne ustalenia. Czemu nie robili tego wcześniej? Nie jest to spowodowane rekrutacją ponieważ byli zadowoleni więc mogli to ze mną ustalić zanim poświęciłem im czas.
Druga rzecz jest taka, że zamiast poprosić o przedłużenie terminu próbuje go przesunąć mówiąc mi, że być może uzyskam odpowiedź do końca tygodnia xD

Firma ma fajne projekty fajne technologie i pracownicy wydają się być spoko ale zaczyna mi tu pachnieć januszerką. Albo po prostu nie chcą płacić. Zastanawiam się czy powinienem na nich uważać nawet jeśli mnie przyjmą, co wy myślicie o takiej sytuacji.

8

Za dużo pośredników po prostu. Jeśli rekrutujesz się przez firmę A do firmy B, która jest outsourcingiem, czyli będzie cię outsourcować do kolejnej firmy, to w każdej chwili może zostać zerwany łańcuch decyzyjny albo mogą się zmienić warunki współpracy.

Co jeśli np. do tego projektu, do którego miałbyś trafić, znaleziono by już innego programistę, za to byś miał trafić do innego projektu innego klienta, który miałby jednak niższy budżet, wiec twoja stawka okazałaby się zbyt wysoka? (i dodatkowo czekałby gdzieś drugi kandydat gotowy pracować za mniej?)

Miałem podobna sytuacje, ciąg zdarzeń był inny, ale mechanizmy podobne. O ile faktycznie taka jest tego przyczyna w twoim przypadku, bo może jest zupełnie inna.

0
LukeJL napisał(a):

Za dużo pośredników po prostu. Jeśli rekrutujesz się przez firmę A do firmy B, która jest outsourcingiem, czyli będzie cię outsourcować do kolejnej firmy, to w każdej chwili może zostać zerwany łańcuch decyzyjny albo mogą się zmienić warunki współpracy.

Co jeśli np. do tego projektu, do którego miałbyś trafić, znaleziono by już innego programistę, za to byś miał trafić do innego projektu innego klienta, który miałby jednak niższy budżet, wiec twoja stawka okazałaby się zbyt wysoka? (i dodatkowo czekałby gdzieś drugi kandydat gotowy pracować za mniej?)

Miałem podobna sytuacje, ciąg zdarzeń był inny, ale mechanizmy podobne. O ile faktycznie taka jest tego przyczyna w twoim przypadku, bo może jest zupełnie inna.

Oni mnie tam tylko rekrutują ale potem już ma mnie przejąć docelowy outsorcing. Mam być ich pracownikiem.

8

Business is Business a ty podchodzisz do tego jakby ci chcieli matkę zgwałcić. Programiści tez negocjują jak dostaną lepsza kasę u ubecnego pracodawcy.

3

To normalne.
Nie widzę w tym nic dziwnego.
Jak nie chcesz by takie zachowania się powtarzały i nie jesteś zainteresowany - podziękuj. Jeśli mimo wszystko podoba Ci się firma/kasa/projekt, zagryź zęby. Drugiej rekrutacji w ich firmie tego typu nie powinieneś mieć, ale przy zmianie klienta możesz mieć znowu kwiatki.

Jakby opisywać wszystkie przypadki rekrutacyjne to brakłoby miejsca w internecie.

Ile Wy macie lat, że nie rozumiecie zależności między wieloma jednostkami? Zawsze możecie rekrutować się do firm, które jasno mówią "decyzja w 24h, jesteśmy transparentni, blablabla jesteśmy super aż 80% z nas ma zryty beret wg. wewnętrznego badania" i szczycą się tym tak bardzo, że wydają mnóstwo pieniędzy by tymi bilbordami dotrzeć do programistów. Problem tylko taki, że przez utopione pieniądze w perfekcyjny proces rekrutacyjny brakuje tych pieniędzy potem dla pracowników i masz firmę, która ma wszystko na tip top, ale płaci 30% poniżej rynkowych stawek. Coś za coś.

Ja też jak się rekrutuję i czekam na wynik z 3 firm, to jeśli w tej jednej przesunie się decyzja o 2 dni bo coś tam, to mam potem kilka telefonów/maili by robić szpagaty w firmie 2/3, że "jednak jeszcze chwilę potrzebuję na decyzję", a jak dostanę ofertę to jednak "czy stawka na którą się umówiliśmy jest jeszcze do negocjacji". Brzmi znajomo? Po prostu postaw się po drugiej stronie.

W ogóle to mam nawet taką głupią teorię, że jak rekrutacja pójdzie za szybko to masz wrażenie że rekruter znalazł przedmiot na OLX poniżej wartości rynkowej i bierze w ciemno, bo "tak tanio to nigdzie nie kupi" :D

53

Słowo klucz - kontraktornia :D

Proces rekrutacyjny jest strasznie rozrośnięty i czeka się x czasu (sam w kontraktorni czekałem 3 tyg na decyzje) + babeczka korzystając z okazji chciała Cię trochę zbić ze stawki. Możliwe, ze klient zacieśnił budżet albo zwyczajnie szukali oszczędności i wykorzystali fakt, że tyle przeszedłeś, więc będziesz w stanie trochę poświęcić.

6

chciałam się Pana zapytać czy pana stawka podlega negocjacji

  • Oczywiscie, wiem ze moja stawka jest bardzo atrakcyjna, stad zawsze jestem gotowy zgodzic sie na wyzsza stawke. Co Pani proponuje?
11

miałem podobna sytuacje ze dwa lata temu ze juz po ustaleniu stawki przedluzali, zadzwonila kobieta z HR probujac obnizyc stawke to powiedzialem ze ustalona stawka jest juz nieaktualna i wlasnie wzrosla o xPLN, zdernerwowala sie i rozlaczyla a pozniej na maila wrzucila mi ze ta wyzsza stawka jednak jest OK i chca podpisac umowe :D
umowy i tak nie podpisalem bo dostalem lepsza oferta gdzie indziej, rekrutowalem sie do kilku firm na raz

1

za Wikipedią
Pewnego dnia do króla Tarkwiniusza przybyła nieznajoma staruszka z dziewięcioma księgami, ponoć wypełnionymi boskimi przepowiedniami. Życzyła sobie za nie tak wielkiej sumy, że król pomyślał, iż jest wariatką, po czym odmówił. W tym momencie wróżka wrzuciła 3 z 9 ksiąg do ognia. Powtórzyła swoją ofertę nie zmieniając ceny, monarcha zaś ponownie odmówił. Dopiero gdy kobieta spaliła kolejne 3 woluminy, władca domyślając się jakiejś tajemnicy, wypłacił żądaną sumę. Nieznajoma opuściła pałac i już nigdy jej nie widziano. Mówiono, że była to wróżka imieniem Sybilla.

Księgi te od jej imienia nazwano Sybillińskimi. Miały one odegrać ważną rolę w polityce i życiu Rzymian. Szukano w nich rady w wypadku klęski żywiołowej czy wojny. W rzeczywistości księgi te zawierały po prostu greckie przepisy religijne, zawsze więc wyciągano z nich wniosek, że do kultu rzymskiego trzeba wprowadzić nowe bóstwo oraz zmienić zakres obowiązków już istniejącemu. Woluminy przechowywano w świątyni Jowisza Kapitolińskiego. Opiekowali się nimi kapłani, których liczba rosła z biegiem czasu: początkowo było ich dwóch, na koniec – piętnastu. Księgi spłonęły w 83 r. p.n.e.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1