Jak rozliczacie na B2B dojazd do biura w przypadku, gdy wasz klient/projekt tego wymaga i nie pozwala pracować zdalnie?

0

Jak rozliczacie na B2B dojazd do biura w przypadku, gdy wasz klient/projekt tego wymaga i nie pozwala pracować zdalnie?

Chodzi o wszelkie przypadki, które wynikają z potrzeb klienta lub z charakteru projektu, np.:

  • wasz klient tak chce
  • klient waszego klienta tak chce
  • jest wymóg pracy w secure roomie
  • wymogi techniczne, np. specjalistyczny sprzęt w biurze
  • itd.

Rozważam zaproponowanie następującego "układu":

  1. Czas na dojazd i powrót jest wliczany do czasu pracy.
  2. Klient ponosi koszt dojazdu.
  3. Prąd + gniazdka do podłączenia własnego sprzętu (router z VPN + laptop) - nawet jeżeli dostarczają własny sprzęt do pracy.

Na ile mogę sobie pozwolić, żeby mnie nie wyśmiali?

12

Ja to bym rozliczył poprzez rzucenie wypowiedzenia xd

1

Jak umawiamy się w zespole, że w jakiś dzień wpadniemy do biura, to wpadamy i nikt nie robi z tego dramy. Jak ktoś nie wpadnie, to też nie ma problemu. Gdybym zatrudnił się full remote, to podbicie stawki o czas + dojazd byłoby minimum. Co do pracy na własnym sprzęcie itd. to nie zawsze się sprawdzi, bo mogą być jakieś realne powody takich wymagań, a nie jedynie wizualizacja mokrego snu jakiegoś speca od korpo security.
Jeżeli ten klient jest dużym klientem, to nie ma przestrzeni do negocjacji. Nie ważne jakie są potrzeby, zmiana wymagań potrwa wieki i nikt tego nie zrobi dla nowego ludka. Na trochę primabalerinowania można sobie pozwolić oczywiście, ale ciężko powiedzieć na ile, bo wszystko zależy jak cię postrzegają i jak bardzo im się pod d. pali.

0
Pinek napisał(a):

Ja to bym rozliczył poprzez rzucenie wypowiedzenia xd

Nie chcę rzucać papierami, bo niektóre projekty wymagają pracy na miejscu, np. praca z prototypami urządzeń, których jeszcze nie ma na rynku.

A jeśli projekt tego nie wymaga, ale klient się upiera, to mogę dojeżdżać, klient nasz pan - ja mogę się dostosować do wymogów.

Tylko na jakich warunkach i jak to rozliczyć?
Czy to co napisałem w pierwszym poście jest OK?

piotrpo napisał(a):

Jak umawiamy się w zespole, że w jakiś dzień wpadniemy do biura, to wpadamy i nikt nie robi z tego dramy. Jak ktoś nie wpadnie, to też nie ma problemu. Gdybym zatrudnił się full remote, to podbicie stawki o czas + dojazd byłoby minimum. Co do pracy na własnym sprzęcie itd. to nie zawsze się sprawdzi, bo mogą być jakieś realne powody takich wymagań, a nie jedynie wizualizacja mokrego snu jakiegoś speca od korpo security.

Też nie o to chodzi, lubię spotykać się z ludźmi, o ile sam o tym decyduję, więc nie mam z tym problemu :)

Chodzi o przypadek, gdy klient lub pracodawca odgórnie wymaga pracy hybrydowej lub całkowicie w biurze.

Jeżeli ten klient jest dużym klientem, to nie ma przestrzeni do negocjacji. Nie ważne jakie są potrzeby, zmiana wymagań potrwa wieki i nikt tego nie zrobi dla nowego ludka. Na trochę primabalerinowania można sobie pozwolić oczywiście, ale ciężko powiedzieć na ile, bo wszystko zależy jak cię postrzegają i jak bardzo im się pod d. pali.

Pytanie, czy niezbędny (wynikający z charakteru projektu lub wymagań klienta) dojazd do klienta można potraktować jako część obowiązków w ramach programowania (na B2B) i po prostu zabilować jako czas pracy, gdy nie jest to wprost opisane w umowie? :)

0

Pod koniec roku idę z następującą propozycją w swoim kołchozie:
Opcja 1: 100% zdalnie domyślnie a przyjazd do biura tylko na poważniejsze spotkania czy wstępne omówienie projektu (bo wygodniej a kosmicznie daleko nie mam).
Opcja 2: Dwa dojazdy w tygodniu gratis, za każdy następny czas dojazdu i powrotu * stawka overtime ( co wyjdzie około 1,5h )

Jeszcze niedawno bym z czymś takim u siebie nie wyskakiwał, ale kropla drąży skałe i nawet turbo januszerkę da się powoli ulepszać.

1

Na b2b możesz sobie uzgodnić takie stawki na jakie zgodzi się druga strona. Nie ma sztywnych zasad typu prawo pracy itp. Jak zaproponujesz, że ma po ciebie podjeżdżać limuzyna, a druga strona się zgodzi, to dlaczego nie? W każdym wypadku możesz też związane z tym koszty traktować jako koszty firmy - to dość oczywiste, ale są limity w różnych konkretnych przypadkach na dojazdy lokalne. O tym opowie ci księgowa, więc nie ma co strzępić klawiatury.
To ile i za co ci płacą - to już tylko i wyłącznie kwestia uzgodnienia ceny, więc próbuj. W gruncie rzeczy, wszystko sprowadza się do alternatyw jakie macie - z jednej strony kosztu zastąpienia cię kimś innym, z drugiej tego jakie masz inne możliwości na rynku.
Osobiście nie mam też nic przeciwko "dżentelmeńskiej umowie" i np. dogadaniu się z klientem, że mam 26 dni wolnego w roku, liczymy to w excelu i wszystko na temat. Ty możesz się dogadać oficjalnie w umowie, albo pod stołem z Alfim, lub końcowym klientem, że np. pracujesz 7 godzin, a fakturujesz 8. U niektórych klientów końcowych może się trafić tak, że manager jest osadzony w rzeczywistości i pójdzie na taki układ, a zawarcie takiej umowy wymagałoby przecięcia iluś tam różnych korpo procesów w poprzek i z powrotem. Miałem np. tak, że uzgodniłem 1.5 krotność stawki za nadgodziny, ale, że "nadgodzin dla kontraktorów nie ma w procesie", to wpisywałem ich 50% więcej niż zrobiłem i wszystko na ten temat.
Czyli - jak się dogadasz, tak rób. Proponowałbym jednak nie zaskakiwać drugiej strony faktami dokonanymi typu przychodzisz na 9, wychodzisz o 15 a fakturujesz 8-16, bo tak ci wyszło z dojazdu.

Ogólnie UoP w przypadku IT bywa problematyczna, bo nie pozwala na oficjalne uzgadnianie rzeczy, które tam wprowadzono, żeby chronić pracowników biedronek, a nas jedynie ograniczają w uzgodnieniu pracy np. na zasadzie 10 godzin dziennie i piątki wolne.

2
piotrpo napisał(a):

Czyli - jak się dogadasz, tak rób. Proponowałbym jednak nie zaskakiwać drugiej strony faktami dokonanymi typu przychodzisz na 9, wychodzisz o 15 a fakturujesz 8-16, bo tak ci wyszło z dojazdu.

W ostateczności czemu nie? Płacone ma za 8h poświęcone dla klienta. Jeśli klient chce, żeby część tego czasu była marnowana na dojazd to powinien to brać na siebie.

1

@Crowstorm: Ja tam wolę się dogadać z pracodawcą, zamiast z nim bić. Oczywiście masz prawo do odmiennej perspektywy. na podstawie wątku, który wspomniałem wyżej mam jednak wrażenie, że wychodzę na tym lepiej.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1