O co chodzi z rynkiem pracy IT?

2

Ja się interesuję różnymi ciekawymi rzeczami ale po cholerę mam o tym mówić podczas rekrutacji? co z tego że spodobam się ludziom technicznym , jak hr powie błe ;)

4

@mateuszrus: To co opisałeś, to jedna z możliwych podejść. Inne możliwe podejście jest takie, że uważam się za profesjonalistę. Dbam o jakość, warsztat, wyniki mojej pracy z jakiegoś tam powodu. Może mnie to interesuje, może chcę robić ciekawsze rzeczy, lubię wiedzieć więcej. Powody są zresztą mało istotne.
Jeżeli podchodzę do rekrutacji i wiem, że chcę pracować z ludźmi wiedzącymi więcej niż ja, mieć się od kogo uczyć itd. to nie mam nic przeciwko byciu maglowanym. Albo mnie przyjmą, albo nie przyjmą, nieważne - może znaleźli kogoś lepszego, albo ja okazałem się poniżej poziomu. Wciąż na taką rozmowę warto pójść, bo czegoś się dowiem, wymienię się poglądami. Jeżeli zdecydują się mnie zatrudnić, mam jakieś tam przekonanie, że nie spotkam ludzi z przypadkowej łapanki, którzy ładnie opowiedzieli HR'om jakim zwierzęciem są i właśnie to przeważyło szalę na ich korzyść.

4

Nie wiem czy tak robicie

Ale może powinieneś zaoferować aktualnym pracownikom solidny bonus za polecenie kogoś ogarniętego, kto przejdzie rozmowę, rozpocznie pracę i przepracuje np. co najmniej pół roku

Networking to chyba najlepszy sposób na pozyskanie odpowiednich osób

nie wiem, rzuć im >30k bonusu czy coś

9

Widełki kończą się na 20k netto na fakturze, więc chyba nie tak źle, a CV jakie spływają to ogólnie goście z ~3 latami doświadczenia.

Skoro spływają tylko takie CV to chyba jednak jest tak źle, zwłaszcza przy dwucyfrowej inflacji.

Osoby zatrudniające chyba serio myślą, że ktoś będzie całe życie spędzał przed kompem, całą młodość tłukł matmę, czytał książki, w zasadzie tracił najlepsze lata życia na pracę dla kogoś za 4k euro z hakiem, gdzie jeszcze sobie musi od tego odliczyć urlopy, opłacić księgową, podatki i inne cuda. Pewnie, jak ktoś jest jakimś pasjonatem to śmiało, może lecieć z tematem, ale proponuję przejść się po murarzach i zapytać ich ilu z nich jest murarzami z pasji, i dopytywać ile książek o murarstwie przeczytali, ile lat pracy niekomercyjnej włożyli w swój rozwój w murarstwie i czy chodzą na hackatony z murarstwa. No przecież każdy normalny człowiek by na takiego pytającego jak na debila spojrzał.

2

@ToTomki: Uważasz, ze lepiej pracować w biedronce za 3k brutto, bo nie trzeba się uczyć i siedzieć przed komputerem?

6

No tak, bo można tylko albo cisnąć programowanie przez całą młodość i godzić się na zarobki, jakie chce nam dać firma (ale nie możesz mieć swoich oczekiwań ponad ogłoszenie autora tematu!) albo dymasz w Biedrze za 3k brutto.

serio xD

Ktoś chyba myśli, że Polska dalej wygląda jak 20 lat temu, albo że jakiś mur mamy wokół naszego elipsoidalnego kraju i nie da się wyjechać

4

Ja jeszcze rzucę taką jedną myśl - jeśli ktoś ogarnia i zarabia rynkowo to on/ona pewnie już zarabia te 20k. Jeśli nie zarabia, to pewnie jest coś nie tak. Albo to osoba po przejściach, ma problemy ze skillami miękkimi i tak dalej. Jedyną szansą na ściągnięcie takiej osoby jest sytuacja, gdy ta osoba zdobyła jakieś kwalifikacje pracując w danej firmie, a potem nie została nawet trochę doceniona tylko jej pensja totalnie jest odstrzelona od stawek rynkowych, ale takich osób aż tak wiele nie jest, za to wszystkie rekrutujące firmy o takie osoby się zabijają. Teraz pytanie - co Twoja firma ma do zaoferowania że myślisz, że akurat Twoja oferta taką osobę przyciągnie, a nie 99999 innych firm ze stawkami rynkowymi?

9

Jak już wspominałem, pochodzę z biednej rodziny.

Mam takie wspomnienie, jak ojciec zawsze narzekał na fachowców.
Jak przychodzil jakis malarz do scian to był już po połówce, inny nas okradł.

Ojciec miał pełno takich historii i zawsze mówił:
"co z tymi fachowcami nie tak. Ja szukam za uczciwą stawkę 5 złote za godzinę, a przychodzą sami alkoholicy i złodzieje. Ja tez nie zarabiam duzo wiecej, a jestem po studiach.".
Do tej pory nie mogę mu wytłumaczyć, że nawet na tamte czasy to była słaba stawka ja nie mam takich problemów i mogę znaleźć fachowców.

tldr;
szukacie ponizej stawki rynkowej i to duzo. Moze się uda, ale sie nameczycie. To jest jak z kupnem auta. Jak nie liczycie sie z kasa to idziecie do salonu lub autoryzowanego dealera.

Jak szukacie okazji, to musicie odrzucic kupe szrotu i pospawanych aut udajacych niebite.
Tylko bez takiego narzekania, bo jest to zwyczajnie śmieszne. Jak masz wątpliwość, to zróbcie jedną rekrutację na seniora za 35k, to zobaczycie, ze jest inaczej.

PS. ciekawe też jaką macie rotacje z taką stawką.

3

O lool to ja ze stawka 14K i 7 expa to zanizam rynek :) i to UOP jeszcze xd

CIekawe jest to ze ziomeczek na takim stanowisku jak ja ale pracuje tam juz 8 lat i to jest jego pierwsza praca zarabia mniej i sie cieszy :)

Drugi z kolei, nasz TL masz ponad 30K i mowi ze ma malo xd

Wiec stawka z ogloszenia wg mnie spoko.

2

@piotrpo: a może opowiedz nam co w Twojej pracy jest fajne, co sprawia, że siedzisz w tym zespole/firmie a nie innym/innej?
może jak nam opowiesz jakieś pozytywy to pomożemy Ci sklecić lepsze ogłoszenie rekrutacyjne, które zachęca.

1

No niestety, zrekrutowanie dobrego seniora to jak szukanie dziewczyny do związku - zanim trafisz porządną, musisz przemęczyć się z wieloma dziwnymi przypadkami.

12

Własnie sobie uświadomiłem że mimo prawie 8 lat doświadczenia nigdy nie napisałem singletona (chyba zadnego innego wzorca też nie), nie stworzyłem ani jednego interfejsu, żadnej klasy abstrakcyjnej. 10 razy więcej czasu czytam kod niż pisze, a to co pisze to jest głównie kopiuj wklej dostosuj. Na widełki do 20k na fakturze nawet bym nie spojrzał.
Mysle że jest mnóstwo takich "patodeweloperow", bo zwyczajnie takich potrzeba. Więc nie rozumiem zdziwienia.

0
GotowanaKukurydza napisał(a):

nigdy nie napisałem singletona

a Beanów nigdy nie tworzyłeś? domyślnie mają scope singleton

(chyba zadnego innego wzorca też nie),

WTF

nie stworzyłem ani jednego interfejsu

WTF

, żadnej klasy abstrakcyjnej.

WTF

A Ty jesteś developerem czy devopsem?

14

@ToTomki:

Masz rację co do przyczyny wzrostu oczekiwań, zresztą o ile pamiętam pisałem o tym w pierwszym poście. Dopływ nowych specjalistów jest znikomy i to nie tylko w PL, ale globalnie. Jest tłum ludzi próbujących się dostać "do branży" mając kwalifikacje poniżej oczekiwań, jest bardzo ograniczona liczba takich, którzy już w niej są i coś tam potrafią. Firmy szukają nowych ludzi i po jakimś czasie się orientują, że muszą jakoś odbić ich konkurencji na rynku. Właściwie jedynym sposobem jest kasa. Więc Kowalski, albo inny Nguyen przechodzi z firmy, która płaci x, do takiej która płaci 1.3x, a firma z której odszedł próbuje złapać kogoś na jego miejsce, ale za x nie znajduje nikogo, za 1.3x też nie za bardzo (bo tyle już zarabiają wszyscy), więc wrzuca ofertę za 1.6x i kusi tym kowalskiego do powrotu.

Parę lat temu była na FB grupa z ogłoszeniami o pracę w IT i miała w tytule "powyżej 20k". Wtedy robiło to wrażenie. Ostatnio mignęło mi tam 30, 40, 50k, bo faktycznie te wynagrodzenia rosną o kilkanaście procent rocznie. I dla jasności, ja się cieszę, bo to oznacza, ze będę zarabiać więcej. Jestem programistą, powiedzmy na poziomie "seniora", jeżeli wynagrodzenia w IT rosną, to moje też będzie wyższe. W tej albo innej firmie. Nie przeceniałbym tego jak ta praca jest ciężka i jak wiele trzeba było poświęcić. Być może dlatego, że ja ją lubię i dla mnie przeczytanie sobie jakiejś książki, czy przejście tutoriala jest przyjemnością.

Pytasz co takiego szczególnego oferuje firma w której pracuję, więc moja prywatna, subiektywna opinia. Dotyczy projektu w którym jestem, nie wiem jak jest ogólnie w całej firmie:

  • Normalnych managerów (nie mam takiego stanowiska, oceniam z punktu widzenia szeregowego pracownika)
  • Pracę wśród ogarniętych ludzi. Z różnym doświadczeniem, ale każdy rozróżnia zwrócenie wartości od referencji (nie, nie pytałem o to na rozmowach, wciąż jestem tego pewien).
  • Czas na szkolenia, dostęp do materiałów. Nie ma określonego limitu, jak chcesz się nauczyć czegoś, co jest potrzebne w projekcie, to siadasz i się uczysz.
  • Ogólnie absolutne minimum niepotrzebnego/sztucznego stresu. Jak jest jakiś realny deadline, to po prostu wszyscy wiedzą, że jest realny deadline, wiedzą dlaczego, więc każdy stara się zrobić robotę na miarę swoich możliwości. Bez motywacyjnych codziennych gadek, bez wciskania na siłę zadań, podważania estymat, pytania co godzinę "jak idzie".
  • Pomagamy sobie wzajemnie. Jak ktoś z czymś utknie, to ktoś mu pomoże.
  • Pracujemy agile. Naprawdę agile. Udało nam się wywalić wszelkie zbędne ceremonie. Jeżeli jakieś mamy, to mają one sens. Jak mamy robotę do zrobienia, to ją robimy, bez zastanawiania się, czy Jira to przyjmie i jak będą wyglądać wykresy. Daily trwa 15 minut, czasami faktycznie dłużej, bo trzeba przegadać jakiś konkretny temat, który wyskoczył. Jeżeli jakiś zespół woli scruma - nie ma problemu. Inny pracuje wg. Kanban, bo tak woli i tak jest mu lepiej. Nie udało się dowieźć czegoś, co zostało zaplanowanie - trudno, to były szacunki a nie krwią podpisane cyrografy.
  • Dajemy przestrzeń do popełniania błędów i koncentrujemy się na rozwiązaniu problemów, a nie na szukaniu winnych i unikaniu odpowiedzialności. Walnęła produkcja, bo ktoś nie sprawdził jakiegoś przypadku? Rozwiązujemy problem, czasami zastanawiamy się dlaczego doszło do takiej sytuacji
  • Nie tolerujemy żadnego rodzaju mobbingu, szykanowania, wyśmiewania.
  • Mamy absolutne zero wymagań z d...y. Chcesz pracować 10 godzin dziennie i mieć piątki wolne? Nie ma problemu. Dogadujesz się z zespołem, ze tak wolisz, jeżeli zespół się zgodzi (nie manager, ja, TL, HR, czy ktoś tam), to nie ma problemu. Kot zachorował i trzeba go zawieźć do weterynarza w czasie daily? Nie ma problemu, wysyłasz informacje, które miałeś przekazać, dajesz znać kiedy będziesz i tyle.
  • Całkiem ciekawy projekt w całkiem ciekawej branży. Oprogramowanie, które pozwala na śledzenie stanu technicznego statków powietrznych. Nie jakieś cuda niewidy. W sumie solidny CRUD, bez wielkiej logiki biznesowej. Ale większość CRUD'ów nie jest przeznaczona do zainstalowania na komputerach pokładowych.
  • Dostęp do absolutnie każdego zadania. jesteś programistą, chcesz coś pogrzebać w devops, albo odwrotnie? Nie ma problemu.
  • Realny wpływ na projekt. Oczywiście są jakieś wymagania i realia, ale jak powiesz, że chcesz sprawdzić jak projekt się buduje na innym narzędziu - mówisz i robisz.

Co daje firma:

  • grupy zainteresowań. Możliwość wspólnego pójścia na siatkówkę, jogę, gokarty, trening biegowy, czy pływacki, finansowanie startów w zawodach (biegi, triathlon itp.)
  • dostęp do szkoleń z zakresu lotnictwa - jak działają linie lotnicze, popykać na symulatorze, dowiedzieć się jak się nawiguje samolotem, jak używa map lotniczych, optymalizuje plany lotów, jak jest zorganizowana przestrzeń powietrzna - nie ma problemu.
  • Jakieś tam płatne dni na wolontariat. Chcesz przeprowadzać staruszki przez ulicę, albo posypywać pieski proszkiem na pchły - masz na to czas.
  • Tak, mamy kawę, herbatę fajną kantynę, stół do pong ponga, piłkarzyki, PSileś.
  • Przyzwoity sprzęt do pracy. Niestety tutaj security ogranicza i możesz dostac della, albo MBP

Są też wady, podejrzewam, że jak w większości korpo. Biurokracja, przepływ informacji, czasami jakieś absurdalne szkolenie, niektóre narzędzia.

2
LitwinWileński napisał(a):
GotowanaKukurydza napisał(a):

nigdy nie napisałem singletona

a Beanów nigdy nie tworzyłeś? domyślnie mają scope singleton

Komercyjnie nigdy. A nawet jeśli napisałbym tu i ówdzie @ bean czy co tam się pisze to nie napisałbym klasy singleton z tutoriala. A już na pewno nie miałbym zdania czy to wzorzec czy anty.

(chyba zadnego innego wzorca też nie),

WTF

nie stworzyłem ani jednego interfejsu

WTF

, żadnej klasy abstrakcyjnej.

WTF

A Ty jesteś developerem czy devopsem?

Developerem

0

@piotrpo: ale widzisz jakby firma nie Januszowala i zaplacila Kowalskiemu 1.5 czy nawet 1.6x to y sie mu nie chcialo zmieniac i wszystkim by sie oplacilo. No chyba ze nowy bedzie lepszy niz Kowalski.

Btw patrze na Wasze ogloszenie i np. to mi sie nie laczy z branza turystyczna: https://justjoin.it/offers/kubo-test-automation-engineer-z-python w sumie macie swoj produkt czy jestescie kontraktornia? Bo jesli to drugie to to tez mzoe zmieniac. Swoja droga jak to mozliwe ze nie szukacie SRE/Devops :O

3

@WhiteLightning: Oczywiście masz rację. Z jednej strony wiem jakie są powody takiego podejścia przynajmniej części firm, z drugiej nie da się ukryć, że to kompletna głupota. W korpo jest ogólnie duża bezwładność, zanim się zorientują, przeprocesują zmiany widełek itd. to już ludzie zdążą sobie coś znaleźć.

Nie jesteśmy w branży turystycznej :) Robimy samoloty pasażerskie, śmigłowce, ICBM i statki kosmiczne. Robimy tez oprogramowanie dla tych wszystkich zabawek, oraz oprogramowanie wspomagające ich eksploatację pozycję na ~SRE też mam w tej chwili wolną. Niestety nie ogarniam kto i jak wrzuca te ogłoszenia. Idą pewnie przez różne firmy rekrutujące.

4

To co napisales to zupelnie co innego niż to, co widzi kandydat. Kandydat widzi "szukamy kogoś do klepania CRUDów za stawke taka jak w innych firmach, ale w sumie to nizsza niz w wielu z nich". Może stąd taka liczba tylko osób mało kompetentnych ;)

2

@GotowanaKukurydza @ToTomki (komentarz)
Ja rozumiem, że projekty są różne i można trafić w bagno. Tylko to bagno jakoś powstało i z jakiegoś powodu się utrzymuje. Tym powodem są ludzie, którzy albo nie potrafili napisać dobrze, albo nie potrafili zrobić Gandalfa jak biznes krzyczał o deadlineach, albo stwierdzili, ze "kiedyś się to poprawi" aż urosło to do totalnego spaghetti i już naprawdę ciężko coś z tym zrobić. Jeżeli zadanie składa się z 2 tygodni debugowania, żeby w końcu w metodzie o cognitive complexity 15000 znaleźć właściwą linijkę, żeby w końcu dopisać linijkę z kolejnym ifem i podbić złożoność tej metody o kolejny tysiączek żeby złapać miesiąc czy 2 spokoju, aż pójdzie do klienta, a ten wyłapie kolejną bułę. Tylko ktoś to do tego stanu doprowadził, ktoś tego stanu nie zmienia. Dlaczego ktoś widząc syf w kodzie woli poświęcić 2 tygodnie na próby naprawy, po których system będzie jeszcze trudniejszy w utrzymaniu, zamiast poświęcić tydzień na refaktor tego kawałka systemu, godzinę na naprawę błędu i często kilku innych przy okazji? Bo ogólnie rzecz ujmując "nie potrafi".

I żeby było jasne, ja nie mam nic przeciwko:

  • ludziom, którzy wolą zarabiać 30k zamiast 3k
  • samoukom
  • pracowaniu dla kasy a nie dla satysfakcji
  • juniorom poziom 0 (pierwsza praca)

Dziwi mnie natomiast, kiedy widzę w CV, że gość poszedł na jakieś studia IT, był już w kilku projektach i nie odnajduję w nim wiedzy. Albo naściemniał ile się tylko dało w CV, albo ma w d... swoją karierę, albo nie rozumie, że kasa w tym zawodzie bierze się z umiejętności, albo tych umiejętności nie jest w stanie nabyć. Nie mogę się spodziewać, że wniesie jakąś dodatnią wartość do zespołu. Nie mogę się też spodziewać, że nagle zacznie się rozwijać.

Żeby nie było, że wymagam jakiejś magii, czy nadprzyrodzonej wiedzy. Wszystko o co pytamy na rozmowach kwalifikacyjnych to:

  • Java. Podstawy, Horstman (bez UI...)
  • Effective Java, Bloch
  • Jakiś tutorial ze Spring + Hibernate. Żadnych tam głupot. Jak wstrzyknąć do beana to co chce się wstrzyknąć, jak zdefiniować endpoint. Jak ktoś napisze sobie przyzwoicie prostego CRUD'a na REST to da radę.

Reszta tematów wychodzi w trakcie rozmowy i jasne, że fajnie jak kandydat wie nie tylko co robi taki garbage collector, ale też jak, albo rozumie czym jest takie Proxy, na którym opiera się pół Springa. Nie dlatego, ze wiedza o tych wszystkich edenach, survivorach i innych pierdołach jest jakoś niezbędna, tylko dlatego, że jej posiadanie pokazuje, że coś tam się przeczytało, albo gdzieś zajrzało.

6

@piotrpo:

Dlaczego ktoś widząc syf w kodzie woli poświęcić 2 tygodnie na próby naprawy, po których system będzie jeszcze trudniejszy w utrzymaniu, zamiast poświęcić tydzień na refaktor tego kawałka systemu

widac ze nigdy nie programowales. Kod nie jest zalezny od jednej lini tylko laczy sie w jednhm punkcie wieloma takimi liniami. Na pewnym etapie refaktor juz nie pomoze. Gdy ja maielm Legacy code kiedys ktory bazowal na laraverze 4 chyba i byl tam zrobiony kod ktory automatycznie generowal pola INPUT w formularzu. To znaczy latwiej byloby napisac

<input type="text" value={{ data.name }}>

ale ktos kto to projektowal zrobil tak ze napisal wlasne renderingi na takie pola i musialo sie wpisywac

{{ Form::textPlus(typ_inputa, wielkosc_inputa, dlugos_textu, classy_inputa) }} 

i w zaleznosci czy gyl to text czy password czy select czy checbbox byly podawane inne parametry w kolejnosci jaka zadal programista. bylo to meczace ale gdy tak produkuje sie juz kilakset formularzy to niestety nie mozesz sobie zmienic i powiedziec ok w 2 tygodnie zmienie sobie na zwykle inputy. Raz ze nie ma sensu bawic sie w takie koszty, dwa ze nieoplacalne bo kod nie zyska na tym az tak. a trzy nie mozna bylo zaktualizowac laravel do wyzszej wersji wlasnie przez takie samorobki w kodzie ktore nie byly oddzielnymi paczkami.

Uwazam ze chyba zbyt waskie widzenie jesli chodzi o twoj przyklad

1

@chomikowski:
Jakoś, przez 25 lat mi się udało z tego "nigdy nie programowania" żyć :) Może dobrze udawałem, ciężko powiedzieć. Natomiast faktycznie w PHP pisałem mało, a w tym Laravel wcale.
To co opisujesz wygląda na małą upierdliwość w kodzie, a nie potężną bułę powstałą w wyniku iluś tam lat "kalafior development", gdzie dziesiątki osób dopisywały kolejnego if'a, bo przybiegł biznes z "jakimś drobiazgiem", aż urosło to do czegoś, co nie wiadomo co robi, jak działa i z której strony się za to zabrać.
Nie znam frameworka, mogę napisać kompletną głupotę, ale co szkodzi, żeby dopisać nowe renderingi, już "dobre", nie usuwając tych startych, oznaczyć stare jako "deprecated" i przerabiać w wolnych chwilach na to co jest niby lepsze, np. przy okazji robienia jakichś tam nawet drobnych zmian?

13
piotrpo napisał(a):

Link do ogłoszenia mam w stopce.

Ja wiem co jest nie tak, to Kubo ;)
Co do uwag autora. Bez przytoczenia konkretnych sytuacji, opis można uznać za twórczość autora. Znam przykłady rekruterów komików. Jeden z jełopów od webdevu kiedyś zapytał mnie o wątki w PHP, a ja zbladłem. Okazało się, że chodziło mu o... generatory, które działają w jednym wątku i ze współbieżnością rzeczywistą nie mają zupełnie nic wspólnego. :D Ale on twierdził swoje... Zdarzały się dużo absurdalniejsze sytuacje. W nokii np. przeszedłem całą techniczną część, a uwalili mnie bo nie wiedziałem czym jest cherry-pick - na ten podstawie uważali że nie potrafię się posługiwać gitem. btw stawki w Nokii to też komedia.
Albo inna sytuacja: koleś zapytał mnie czym jest merge request i czym różni się od pull requesta - wpadłem w konsternację bo myślałem, że pierwsze to inne określenie na drugie. Prawidłowa odpowiedź, to że merge request to nazwa dla pull requestów w gitlabie. Moja odpowiedź była błędna ofc. Ile bzdur ja widziałem na rekrutacjach to bania mała. A ta firma Kubo to imo krzak. Dawno temu próbowali mnie rekrutować do jakiejś firmy i to był ostatni raz kiedy z nimi podejmowałem rozmowę. Firma okazała się być kompletnym janusz-korpo z Tczewa i pieniądze na poziomie magazyniera bez uprawnień na wózki widłowe.
Albo jeden rekruter z invicty i tu cytuję "a ja słyszałem, że Go to Google wymyśliło dla idiotów, którzy nie potrafią nauczyć się C++" - tak mi rąbnął po tym jak powiedziałem że ostatnio nauczyłem się Go. Nieważne, że współtwórcą Go jest taka ikona świata informatyki jak Ken Thomson, jakiś jełop wie lepiej... :D
W IT jest dużo idiotów z wybujałym ego - szczególnie mocno to widać podczas rekrutacji. Ten rynek ostro się zepsuł i nie ma nic wspólnego z kompetencjami.

1

A mi się wydaje, że rozmowy techniczne są zbyt łatwe przy takich stawkach. Ja ostatnio dla treningu 'poszedłem' na 3 rozmowy. Dwie to były zaczepki na linkedin jedną sam wysłałem.

  1. Rozmowa - nie udana. poległem na pytaniach o front (praca dla fullstacka z przewagą frontu)
  2. Rozmowa typowo o backendzie, poszło w miarę gładko - jest oferta
  3. To samo co pkt 2 ale nie mam jeszcze odpowiedzi ale tu miałem 100% odpowiedzi dobrych.

Wnioski generalnie są takie, że w większości to pytania były banalnie proste. Nie wiem może to kwestia moich 5 lat expa. Ale jeśli jest oferta na 140 PLN/h to jakieś te wymagania powinny być konkretniejsze. A nie różnica pomiędzy klasą a strukturą albo co się wyświetli na ekranie.

1
szydlak napisał(a):

A mi się wydaje, że rozmowy techniczne są zbyt łatwe przy takich stawkach.

A z drugiej strony @piotrpo pisze że nie może znaleźć nikogo kto przejdzie jego rozmowę techniczną (z tego co tu zrozumiałem). Może spróbuj u niego i opowiedz wrażenia <zamyślony />.

Z trzeciej strony co byś chciał żeby było trudniejsze?
BTW to trochę taki lekki masochizm chcieć żeby rozmowy techniczne były trudniejsze żeby trudniej dostać robotę :P
BTW2 Jeśli tak łatwo dostać ci pracę za 140 za godzinę to zwiększ stawkę to (przynajmniej teoretycznie) zwiększysz poziom trudności

0
KamilAdam napisał(a):

A z drugiej strony @piotrpo pisze że nie może znaleźć nikogo kto przejdzie jego rozmowę techniczną (z tego co tu zrozumiałem). Może spróbuj u niego i opowiedz wrażenia <zamyślony />.

Ja nie dżawowiec.

7

@szydlak: Pytania z pierwszego postu, są banalne, bo każda rozmowa zaczyna się od prostych pytań. Jeżeli ktoś odpowie na pytania banalne, to pojawiają się mniej banalne. Tylko nie pytasz o całki, jak ktoś ma problemy z dodawaniem. No i jest to trochę jak z maturą, jak opanowałeś materiał to matura jest banalna. Jak nie opanowałeś, to wyjątkowo trudna. W dodatku taki quiz o rzeczy trudne, o tyle nie ma sensu, że o ile odróżniania referencji od wartości można wymagać od każdego programisty, to czystej, bez sensu jest odrzucić kandydata, bo np. nie wiedział jak refleksją zmienić poziom dostępu do jakiegoś obiektu. Uważam, że lepiej zagaić jakiś temat i przejść od ogólnego pytania, do szczegółów. Wiedza o tym, że istnieje jakiś wzorzec projektowy (niech już zostanie ten nieszczęsny singleton) to faktycznie banał. Ale wiedza o tym dlaczego nie należy go używać, jest już czymś trudniejszym i mniej oczywistym. Jeżeli ktoś jest w stanie powiedzieć, że np. taki singleton żyje wiecznie i wiecznie żyje w pamięci, albo wręcz krzyczy, żeby tworzyć niejawne zależności pomiędzy klasami to daje nadzieję, że w realnej pracy i przy realnych problemach będzie zwracał uwagę na takie rzeczy. Bardzo łatwo o kogoś, kto potrafi napisać kod, trochę trudniej kogoś, kto zrobi to świadomie, czyli wie dlaczego coś napisał, po co i dlaczego w ten konkretny sposób. Moim bardzo skromnym zdaniem, rozmowa kwalifikacyjna nie powinna się koncentrować na sprawdzeniu czy kandydat nie da powodu do niezatrudnienia go, a bardziej na szukaniu powodu, żeby go zatrudnić. Zadając trudne pytania zatrudnisz co najwyżej kogoś tak dobrego jak ty, bo powyżej tego limitu brakuje skali. Dając poopowiadać trochę, masz szansę zatrudnić kogoś lepszego, zwiększyć całkowitą wiedzę zespołu, mieć z kim się pokłócić o jakieś rozwiązanie.

Dla wyjaśnienia - pytanie o referencje było poniżej progu basic. Kandydat dostał jakieś trochę trudniejsze, na które odpowiedział, przy dopytywaniu zaczął się plątać w zeznaniach i próbowałem się upewnić, że faktycznie nie rozumie języka na poziomie elementarnym, a nie, że się zestresował, przejęzyczył, czy coś tam.

2

@piotrpo a niby czemu singleton jest zly ? co ty za glupoty wygadujesz ?

1

@piotrpo: no to mozesz uzyc przeciez Lazy Loading do Singletona i nie bedziesz musial powolywac obiektu jesli nie zajdzie taka potrzeba a w dodatku dodasz sobie static metody i masz dostep do metod bez tworzenia instancji tej klasy nawet. Wyuczyles sie jakis regulek i powtarzasz to co inni :) Singleton nie jest zadnym antywzorcem pod warunkiem ze wiesz jak i gdzie go stosowac.

4

@piotrpo:

Jeżeli ktoś jest w stanie powiedzieć, że np. taki singleton żyje wiecznie i wiecznie żyje w pamięci, albo wręcz krzyczy, żeby tworzyć niejawne zależności pomiędzy klasami to daje nadzieję,

Jakim cudem singleton może krzyczeć, żeby tworzyć niejawne zależności? O.o Szokłem...

taki singleton żyje wiecznie

Bo ma żyć. To czasem jest pożądane. omfg... Dobrze, że o wzorcu monostat nie słyszałeś. :D
Jak ktoś, kto pisze coś takiego, może drwić z innych?

Poza tym strasznie mnie wkurza, to jaranie się wzorcami projektowymi. Gdy rzeczywiście mocno do nich przysiadłem, zdałem sobie sprawę ile fabryk postawiłem, ile fasad, ile adapterów nawet nie wiedząc, że są to wzorce i że stosuję jakieś wzorce... :D
Strasznie mnie wkurza wypytywanie o skrótowce, nazwy i inne bzdury. Moje ulubione pytania to "Czym jest KISS? Czym jest DRY? Czym jest YAGNI?" :D Serio? :D
Albo jakieś nowo nazwane konwencje bez których po prostu nie da się robić projektu, ale po prostu nie znasz ich nazwy i masz je w pupie.
To logiczne, jeśli na serio siedzisz w kodzie, poznajesz wzorce. No chyba, że idziesz pracować do Comarchu gdzie try-catche nachrzaniają na nullpointery :D
Nie pytacie na tych swoich śmiesznych rozmowach o rzeczywiste umiejętności - ile razy gdy wlazłem w mięcho, słyszałem po krótkiej chwili "ale nie wchodźmy aż tak w szczegóły". :D Najzabawniejsze jest, jak podejdziesz od niskopoziomowej strony tematu - wtedy od razu zakładają, że nie ogarniasz, bo zupełnie nie kumają o czym mówisz i nie rozumieją twojego języka.

Niedawno rekrutowałem się do pewnej firmy na C++ - stwierdzili że kolejki nie nadają się do komunikacji międzyprocesowej. A strumienie w Unix jak są zaimplementowane? A co się opiera w systemach operacyjnych na strumieniach? :D Ale taki Rabbit to powolny nie jest. :D Współczesne IT to istny mindfuck.

2

@meehow.cpp:

Poza tym strasznie mnie wkurza, to jaranie się wzorcami projektowymi. Gdy rzeczywiście mocno do nich przysiadłem, zdałem sobie sprawę ile fabryk postawiłem, ile fasad, ile adapterów nawet nie wiedząc, że są to wzorce i że stosuję jakieś wzorce... :D

nice, no to jaki problem jest aby douczyć się jak coś się nazywa aby efektywniej komunikować się z innymi ludźmi?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1