W poprzednim projekcie w kontraktornii miałem dość normalną sytuację, w sensie mieliśmy PM'a/SM nietechnicznego, Analityka, 4 Devów i Team Leadera. Ogólnie to dość fajnie mi się pracowało przez rok. Mieliśmy dość wszystko poukładane fajnie, można powiedzieć że wypracowaliśmy sobie taką pracę że nasz czat grupowy był tylko do wrzucania Pull Requestów, Approvowania, drobnych rozmów. Ale ogólnie miałem tak, że mogłem cały dzień się nawet nie logować, nie sprawdzać czatu bo idealnie mieliśmy work-flow, nie musieliśmy się synchronizować, tak nam manager ogarnął pracę. Nie organizowaliśmy meetingów zbytnio, głównie dyskutowaliśmy pod PR'ami. Jeżeli coś trzeba było ogarnąć no to na bieżąco się zdzwanialiśmy 1-1, albo z Analitykiem jak brałem taska z Backlogu to umawiałem z nim calla i mi tłumaczył wszystko. No naprawdę fajny 12 msc projekt. W ogóle ciśnienia nie czulem, mieliśmy Daily raz na tydzień xD Klient ze Szwecji swoją drogą.
Teraz z kontraktornii wrzucili mnie do nowego projektu - do klienta z UK, od marca. Mamy dość dziwny zespół bo mamy tylko Product Ownera który pracuje u Klienta, PM'a Managera, który pracuje u klienta oraz 4 programistów razem ze mną z kontraktornii, bez Team Leadera, Analityka.
Mamy spotkania Daily codziennie, całe ceremonie Scrum i tak dalej co zajmuje kupe czasu. Dodatkowo pracuję także sporo z Product Ownerem, tak naprawdę sam sobie rozpisuję taski po rozmowach z nim, implementuję, sam testuję i na końcu mu pokazuje. Zbieram feedback i implementuje na nowo., poprawiam.Trochę robię tak jak Analityk u mnie wcześniej w zespole.
Spotkania Daily organizuje nam manager od klienta który wcześniej był 7 lat Developerem Java, teraz od 3 lat bawi się w managerkę. No i tutaj pojawił się problem, bo czat teams ciągle mi "pika", dosłownie nie mogę sobie zorganizować sam dnia, wyjść z psem na spacer czy coś, bo boję się że manager napisze. Manager od klienta nieraz do mnie pisze na Teams bezpośrednio abym np. utworzył takiego i takiego taska, nieraz pyta się czy zrobię review, albo o zgrozo ostatnio mi zaczyna robić bezpośrednio na Teams przypominajki do różnych rzeczy. W sensie pamiętaj abyś rozpisal tamtego taska i takie tam xD
Dla porównania manager ze Szwecji w ciągu roku napisał do mnie ze 4-5 razy, a ten z UK pisze non-stop i nas kontroluje. Np. bierze udział w wycenach, mimo że nie programuje to doradza jak coś robić i takie tam. Niby wszystko spoko, ale zacząłem się łapać że mnie to zaczyna stresować. Czytałem o tym i pierwszy się spotykam chyba z micromanagementem. Czy ktoś wie jak taką sytuację ugryźć? Radom w stylu zmień pracę dziękuję, bo dopiero rok temu zmieniłem.