Jak nie paść ofiarą micromanagementu?

1

Podczas mojej kariery padłem ofiarą micromanagementu. Jeżeli chodzi o skutki jakie poniosłem w wyniku działań mojego managera to głównie są to szkody zdrowotne oraz psychiczne. Mam dokumentację wizyt u psychiatry, gdzie zmagałem się z problemami z bezsennością oraz napadami lęków w nocy, które m.in tą bezsenność powodowały.

Wciąż pracuję w branży IT, i wiem że przede mną jeszcze prawdopodobnie wiele projektów, lat pracy. Stąd chciałbym jakoś zacząć umieć się bronić przed toksycznymi zachowaniami w pracy. Umieć się postawić, umieć przede wszystkim postawić swoje zdrowie, psychikę, rodzinę na pierwszym miejscu, aniżeli robić za darmo wieczorami by dowieźć wszystko na koniec Sprintu i dostać pochwałę od managera na Retro. Chciałbym zbudować w sobie takie poczucie własnej wartości, że z łatwością mógłbym powiedzieć managerowi, że nie będę w stanie tego "dowieźć" na czas. Chciałbym po prostu umieć stawiać swoje granice, czy to granice dotyczące moich obowiązków, czy to granice dotyczące moich godzin pracy. Na ten moment, pomimo, że skończyłem studia informatyczne, mam już 6 lat pracy, wciąż czuję się wewnątrz psychicznie takim trochę popychadłem i chłopcem od czarnej roboty w korporacji. Może opiszę swój przypadek który mnie dotknął, dzięki temu w pewien sposób nakreślę swój problem, a także opiszę sytuację, która wydarzyła się w moim życiu. Może dla niektórych ludzi to będzie także przestrogą.

W tamtym roku w styczniu dołączyłem do projektu do dużej korporacji. Jednak nie byłem tam "zwykłym" pracownikiem, tylko pracownikiem tzw. "kontraktorem". Jednak w świetle prawa obowiązywała mnie umowa o pracę, ponieważ tak też umówiłem się z z firmą pośredniczącą. Była to moja pierwsza przygoda w takiej firmie, a także ten sposób pracy.

W pierwszym tygodniu podczas pracy w firmie pośrednika miałem szereg szkoleń i także wtedy poznałem mojego Business Managera, zwał jak zwał. Gościa, który był po prostu moim takim opiekunem. W sumie pamiętam tą rozmowę do dziś. Opowiadał mi on wtedy o takiej koncepcji jak "klient" i że "satysfakcja", "zadowolenie klienta" są najważniejsze dla nas. Wtedy w ogóle nie wiedziałem o co chodzi do końca. Dopiero po czasie zrozumiałem, że tym "klientem" są tak naprawdę managerowie z firmy gdzie będę oddelegowany oraz całokształt firmy gdzie będę pracować. Pamiętam, że wtedy ten "opiekun" powiedział mi, że jeżeli będę mieć jakieś problemy bym nigdy nie skarżył się managerom z firmy klienckiej, a uprzedniej z nim podnosił wszelakie kwestie np. work-life-balance, podwyżek, moich priorytetów - później zrozumiałem dlaczego tak mówił.

Po jakichś dwóch tygodniach on-boardingu trafiłem do firmy klienta. Tam zespół, gdzie wszyscy pracowali zdalnie składał się z jednego IT Technical Managera (to ten który mnie skrzywdził) oraz 3 pracowników konktraktowych i jednego pracownika z firmy klienta. Czyli jeden kierownik + 4 programistów. Ku mojemu zdziwieniu ten manager także pisał kod wraz z nami, brał udział w review i tym podobne rzeczy. To on w tej nowej firmie klienckiej, był moim "drugim managerem" - tym bezpośrednim od klienta. Prowadził on także wszystkie ceremonie Scruma. Jirę, taski, cały backlog prowadziliśmy wspólnie z zespołem.

Problem w zespole zaczął się pojawiać kiedy ten manager podczas jednego Daily, poprosił nas z osobna o współdzielnie ekranu i pokazywanie którego taska się robi. Z codziennego Daily zrobiło się coś na zasadzie, że on bardzo ściśle zaczął monitorowiać co każdy robi w danym dniu. Mając wiedzę z C#/Angulara, bo był kiedyś programistą zacząć ściśle nas kontrolować każdego dnia. Zaczynał na Daily doradzać, krytykować, a przede wszystkim sprawdzać. Wtedy poczułem, że to taki trochę krok odważny który poczynił, aczkolwiek "klient - nasz Pan", naprawdę się na coś takiego zgodziłem i po prostu zacząłem shareować screen i pokazywać co wczoraj robiłem. Tenże także Manager brał udział z nami w Scrum Pokerze, gdzie dość odważnie dawał estymaty, nieraz stosował technikę "zbijania estymat", co zazwyczaj przeradzało się w to, że z 5SP schodziliśmy na 3SP. Zdarzało się temu managerowi, pisać do mnie rano na priv jak tam weekend, jak tam leci, ale tak naprawdę rozmowy te miały zawsze drugie dno. Podczas tej rozmowy przechodził on płynnie pod koniec do pytań o mojego taska, pytając się czy pracuję teraz nad tym i nad tym. Jak mi idzie i tego typu rzeczy. Wszystko spoko, ale nie były to rozmowy jak z kolegami, tylko po prostu rozmowa na linii pracownik - manager. Dodatkowy stres u mnie powodowało to, że ten manager spotykał się z moim "opiekunem" w kontraktornii i zdawał mu raport na temat mojej wydajności, wyników, aktywności i tak dalej. Na tej podstawie, w mojej kontraktornii byłem w stanie prosić o awans, podwyżkę.

Feedback od klienta był bardzo dla mnie ważny. Z drugiej strony był to "bat" na mnie. Teraz po czasie rozumiem, że ten manager od klienta dzięki temu mechanizmowi, miał w stosunku do mnie w pewnym rodzaju kartę przetargową, bo de facto nic mu nie mogłem zrobić, a on mi mógł zrobić bardzo wiele "źle". Wystarczyłoby, że na takim spotkaniu z "opiekunem" dałby o mnie zły feedback i miałbym np. utrudnioną drogę do awansu czy także podwyżki. Cała ta otoczka tego wszystkiego powodowała we mnie poczucie stresu, prawie codziennie podczas pracy zdalnej. Manager stosował także zagrywki słowne w stylu, że to "commitment". Dodatkową presję wywarło jedno zdarzenie w pracy, gdzie niedowieźliśmy wszystkiego. On wtedy powiedział coś w stylu, że nie dowozimy tego co się zobowiązaliśmy i widać po nim było, że jest niezadowolony. Pomimo moich tłumaczeń na retrospektywie była to niezręczna sytuacja. Stres we mnie wzrastał. No i w pewnym momencie po prostu nie potrafiłem się postawić, zawsze ulegałem, zgadzałem się no i po około dwóch miesiącach pracy chciałem dowieźć wszystko w Sprincie na czas.

Bałem się stracić pracę,wybuchła wojna na Ukrainie, w branży IT zaczęło się robić niewesoło. No i po prostu zacząłem się tym wszystkim stresować i robić nadgodziny (darmowe). Żona nieraz przychodziła z pracy po 19, a ja wciąż siedziałem. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że ten manager dostrzegł, że w pewnym sensie uległem i zaczęto mi dodawać coraz to nowych zadań, a także w Sprincie coraz to większa presja się wytwarzała. Wiem, że mój kolega programista, który się zwolnił po jakimś czasie pod koniec jak odchodził powiedział, że ten gość stosuje micromanagement i on także zaczynał pracować za darmo, ponieważ był tak kontrolowany, że także poczuł taką presję. O takich technikach, jak mówienie przez klienta np. w środę pod koniec Sprintu "mam nadzieję, że wszystko dowieziecie" dolewało oliwy do ognia. Pamiętam, jak raz na publicznym kanale Teams zespołu gdzie także był "higer-management" zapytał się mnie "czy dowiozę wszystko pod koniec piątku". Było wiele różnych sytuacji. Miałem też taki dzień, gdzie po prostu źle się czułem i miałem złą efektywność. Zadanie które było wyestymowane na 3SP robiłem parę dni. W pewnym momencie on do mnie napisał bym "wypchnął brancha" swojego ponieważ chce zobaczyć co zrobiłem.
W całej te sytuacji doszło do tego, że po prostu regularnie zacząłem robić darmowe nadgodziny, stresować się prawie codziennie. Wytrzymałem w tym projekcie rok i się zwolniłem. Zgłaszałem moje niezadowolenie do "opiekuna" z firmy pośredniczącej. Niby oni rozmawiali ze sobą, ale ja tam zbytnio dużej różnicy nie czułem. Tak naprawdę nic się nie zmieniło. Zmieniło się tylko tyle, że odszedłem z firmy z lekkimi problemami psychicznymi. Opisałem tutaj moją historię i chciałbym ostrzec Was przed nieczystymi praktykami, które stosują niektóre osoby. A także chciałbym się Was zapytać jak uniknąć takich sytuacji w przyszłości? Jak nie paść ofiarą mikrozarządzania?

0

Jak nie pasc ofiara mikrozarzadzania? "Proste". Naucz sie stawiac granice, naucz sie odpowiadac gdy ktos ma nieuzasadnione pretensje (ktos zmienia estymacje a pozniej narzeka na nie dowiezienia sprinta? - 100% jego ryzyka), walcz o swoje. Tyle ze nie wiem jak to masz osiagnac - naturalne w Tobie powinno byc ze jak ktos Cie atakuje stawiasz sie - u Ciebie tego chyba nie ma. Moze silownia? Ktos sie pewnie zacznie smiac ale dobrze podwyzszyc sobie poziom testosteronu a chyba jeszcze jestes za mlody na zastrzyki :)

0
joy-tech-m napisał(a):

nie byłem tam "zwykłym" pracownikiem, tylko pracownikiem tzw. "kontraktorem". Jednak w świetle prawa obowiązywała mnie umowa o pracę, ponieważ tak też umówiłem się z z firmą pośredniczącą.

UoP w kontraktorni najgorzej xd ani nie jesteś bezpośrednio w firmie, ani nie masz korzyści finansowych z B2B

"opiekun" powiedział mi, że jeżeli będę mieć jakieś problemy bym nigdy nie skarżył się managerom z firmy klienckiej, a uprzedniej z nim podnosił wszelakie kwestie np. work-life-balance, podwyżek, moich priorytetów

Co do podwyżek, to tak, gada się z pośrednikiem, aczkolwiek mając najlepiej ze sobą już feedback od klienta. Co do "work-life balance" - to raczej właśnie w docelowym zespole, podczas retro czy coś.

Bałem się stracić pracę,wybuchła wojna na Ukrainie, w branży IT zaczęło się robić niewesoło. No i po prostu zacząłem się tym wszystkim stresować i robić nadgodziny (darmowe). Żona nieraz przychodziła z pracy po 19, a ja wciąż siedziałem.

No niestety, tak to często wygląda - strach przed straceniem pracy powoduje u wielu ludzi, że pracują nadgodziny codziennie.

chciałbym się Was zapytać jak uniknąć takich sytuacji w przyszłości? Jak nie paść ofiarą mikrozarządzania?

Na pewno mniej się przejmować i mieć dystans do tej pracy, nie bać się zwolnienia. No właśnie, ale jak to zrobić?... Trzeba mieć inne opcje oraz znać swoją wartość na rynku pracy, czyli często chodzić na rozmowy kwalifikacyjne, a może nawet robić OE (wtedy to już w ogóle człowiek się nie boi zwolnienia z jednej firmy).

Wykryć potencjalny micromanagement na etapie procesu rekrutacyjnego jest niestety ciężko, wszystko zależy od docelowego klienta, na pewno większa szansa na micromanagement jest jeśli klientem jest firma polska xd

3

Wrzuć proszę dla uwiarygodnienia zdjęcie z imieniem ale bez nazwiska strony z tej dokumentacji medycznej oraz jakiegokolwiek dowodu, że masz tak na imię (zdjęcie ocenzurowane rachunku za śmieci, prąd cokolwiek).
Co jakiś czas na forum zdarzają się niewiarygodne posty, nie wiem jaki mają cel, może jakiś dziennikarz chce zebrać za free materiały do pracy/artykułu/na studia.
Napisałeś długi post i merytoryczne odniesienie się do niego pochłonie trochę i uwagi, fajnie byłoby wiedzieć że pomaga się/rozmawia z autentyczną osoba a nie dziennikarzem wymyślającym historię.

3

Być asertywnym i nie dać sobie pluć w twarz. Jeśli menager przesadza to trzeba mu to wprost powiedzieć, że nie podoba Ci się to i to i nie będziesz tego tolerował. Jeśli to nie pomoże to znaczy, że nie było tam warto pracować i tak.

Brak reakcji == Ciche przyzwolenie.

5

Iść na terapie najpierw, bo skądś trafianie ciągle pod buta się bierze :P

2

Mniej wyj***, płacą ci za 8h rób 8h.Nie da się określić czy zadnie skończy się w 1 dzień czy 3 dni, bo po drodze mogą być jakieś przeszkody których się nie założyło na wstępie. Ty tego nie jesteś w stanie określić kiedy skończysz zadanie a tym bardziej manager. Najważniejsze jest żeby być uczciwym przed samym sobą wykorzystując czas pracy produktywnie. Nie ma sposobu żeby zapobiec mikro managementowi. Tacy kolesie często chcą się podlizać górze i wykazać się na siłę kosztem innych. Poganiają cię - olewaj, tłumacz ze robisz co jesteś w stanie. Albo trafisz na micromnagemnet albo nie. Najlepszym rozwianiem jest odejście z takiej firmy.

2

Zawsze podnoś, że sprinty są źle planowane i tyle. Nie wyrabiaj się i niech zmniejszają liczbę tasków w sprincie. Zawsze jak się wyrobisz dorzucą taski bo na tym polega scrum, żeby mieć bata na programistów

0

Nie doczytałem do końca, co nie zmienia faktu, że psychiatrą nie jestem, więc i tak nie podjąłbym się debugowania problemu. Aby znaleźć praprzyczynę problemów, pomocy zawsze należy szukać u specjalistów, nie w internecie.

Tematów może być wiele: niska samoocena, toksyczne środowisko, niskie kompetencje, niskie umiejętności komunikacyjne (w tym przekazywanie feedbacku). To musi ustalić specjalista.

Jak sobie z tym radzić doraźnie? Zebrać peer feedback, odnotowywać własne sukcesy i osiągnięcia. Pewnie się okaże, że jest ok, co powinno wzmocnić poczucie własnej wartości i wówczas można szczerze przekazać feedback managerowi, jaki jest skutek jego stylu zarządzania i zapytać o powody, dlaczego taki stosuje (może inaczej nie umie, może ma błędne założenia, może rzeczywiście coś go niepokoi).

Porady w stylu „pracuj mniej”, „narzekaj na sprinty”, szukaj winy u innych na pewno nie pomogą zbudować Ci wizerunku specjalisty i w żaden sposób nie poprawia samooceny. Gimbaza.

0

Ja czytając Twój post to nie specjalnie widze nic strasznego w zachowaniu Managera.
Mam przeczucie, że nie podajesz wszystkich faktów.

Ja nie widzę absolutnie nic złego w pytaniu się deva czy się wyrobi do danego dnia.
Ewidentnie nie ufa Ci, i sprawdza Cię bo nie jest z ciebie zadowolony.
No niestety w takiej sytuacji albo się siedzi darmowe nadgodziny albo jest się zwalnianym.

Pół posta jest o tym że właśnie odkryłeś na czym polegają kontraktornie i twoje zaskoczenia co wynika z tego kto tam jest klientem.

Wydaje mi się że nie za dobrze radzisz sobie z presja.
Zmień pracę na lżejsza (może państwówka) gdzie nie ma czegoś takiego jak deadline'y.
Zmieniaj pracę dopóki nie poczujesz, że wyrabiasz się i wszyscy szefowie są zadowoleni.

Jeżeli w kolejnych pracach będziesz mieć podobnie jak w tej to faktycznie idz do jakiegoś specjalisty.

5

Mogę tylko napisać z własnej perspektywy (a jest to perspektywa osoby, która ma prawie 20 lat pracy w zawodzie za sobą, część na B2B, większość w małej firmie na UoP, gdzie byłem człowiekiem od wszystkiego, a teraz jako korpoludek). Mądrość, a właściwie wyjebongo przychodzą z wiekiem - tylko, żeby się dobrze zrozumieć (cały czas piszę z własnej perspektywy!) - nie chodzi o olewanie pracy, kolegów i pracodawcy. Chodzi o to, że pracuje się 8h na dzień i tylko albo aż tyle. Jak jest koniec sprintu i wpada coś pilnego to można i 10-12h przysiąść ALE po skończeniu przez następne dni będziecie mnie widzieć przez 6h. Ogólnie ilość godzin w tygodniu/miesiącu MA SIĘ ZGADZAĆ! I działa to w obie strony. Tak samo jak dzisiaj muszę np. wyjść wcześniej albo zrobić sobie przerwę 5h od np. 12 do 19 to nie ma problemu, ale jak zacząłem pracę o 9 to kończę ją od 19 do 24 (albo mniejszym nakładem w kolejne dni). Chodzi o to, żeby być fair przede wszystkim w stosunku do temu bo jak ja czegoś nie zrobię to musi to za mnie zrobić ktoś inny, ale też do pracodawcy. ALE aby mieć takie możliwości, szczególnie na B2B trzeba trafić do normalnej firmy, gdzie wiedzą, że nasza praca to nie praca na taśmie, że jak ktoś lubi siedzieć od 22 do 2 w nocy i wtedy NAPRAWDĘ (bo jest masa ludzi, którzy twierdzą, że w nocy im się pracuje najlepiej a jak przyjdzie co do czego to tylko myślą jak już iść spać) jest bardziej produktywny to OK.

Po przynudnym wstępie mogę Ci powiedzieć tylko tyle:

  • w tej firmie (u tego klienta, bo jak zmienisz klienta w ramach kontraktorni może być lepiej) już lepiej nie będzie
  • nikt nie da Ci gwarancji, że w następnej będzie lepiej
  • ogólnie kontraktornie na początek kariery są złe (dopóki nie potrafisz zawalczyć sam i siebie to nie będzie Ci tam dobrze) *
  • Od zawsze pracowałem w firmach produktowych i do tego bym Cię też namawiał
  • nie ma znaczenia czy to korpo, 10-osobowa forma czy startup - tak naprawdę wszystko zależy od zespołu do którego trafisz i od bezpośredniego przełożonego. Firmy są nastawione na zysk, ale niektóre zauważyły, że zadowolony pracownik to wydajny pracownik (który czasami da więcej sam z siebie jeśli jest to potrzebne) i takich form trzeba szukać.

* nigdy nie pracowałem w kontraktorni, na B2B szukałem sam sobie zleceń, ale patrząc po postach na forum to wyłania się nieciekawy obraz kontraktorni jako takich

2
  1. Mieć poduszke finansową
  2. Być asertywnym
3

Myślę że najlepszą poradą będzie: "miej wyj*** a będzie ci dane". Poważnie.

1

Po prostu mu powiedziec na planingu ze nie jestescie w stanie tego dowiezc bo pracujesz 8h i nie bedziesz robil za darmo.
U mnie jak 2 miesiace temu zwolnił sie kolega z zespołu to z góry zakomunikowałem że ja nie zamierzam robić za niego roboty dopóki nie znajda kogos za niego, chyba ze beda mi placic x2. Skonczylo sie na tym ze zmienili "Roadmap" i przesuneli wszystko w czasie. Z tym ze jestem obecnie na troche innym etapie w zyciu jak wiekszosc ludzi w tym kraju i mi nie zalezy i taki pajac nie jest w stanie mnie zastraszyc :D

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1