Mam kryzys w pracy i życiu

0

Cześć, do tej pory byłem biernym czytaczem tego forum, pamiętam jak konto założyłem jeszcze na studiach, 2016 rok kiedy schrzaniłem sobie MBR w laptopie bawiąc się różnymi dystrybucjami Linuxa i jakoś tutaj trafiłem... Ale w sumie ten czas leci. Widziałem na forum podobne wątki, również chciałbym zrobić "coming-out"

Ktoś pomyśli skąd taki wątek i o takiej godzinie, ale tak nie mogę spać od dłuższego czasu przez pracę. To znaczy budzę się tak o 4-5 rano i myślę o zadaniach, natłoku pracy, bugach... tak jakoś... Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, ale sam nie wiem czy przeżywam wypalenie zawodowe, czy jestem już psychicznie zniszczony, czy zmęczony, czy w pracy jest toksyczna atmosfera, bynajmniej tak mi powiedział jeden Senior w projekcie, który odszedł po 3 miesiącach.

Może też nakreślę swój życiorys pokrótce, ale w 2018 skończyłem licencjat z informatyki i od tamtej pory pracuję w Javie. W tym roku na wakacjach będzie mi jakoś mijało 4 latka. Wcześniej też robiłem jako freelancer z 3-4 miesiące jako administrator Linux u tzw. Janusza, podczas studiów, coś tam sobie dorabiałem. (konfiguracja vps, lamp)

Ogólnie pochodzę z rodziny takiej, że o problemach się nie mówiło, nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły ale no jakoś do 19 roku życia póki się nie wyprowadziłem od rodziny nie wiedziałem co to "normalność" przez alkoholizm rodzica. Gdy byłem u psychologa i opisywałem mu sytuację w pracy, że nieraz jestem w stanie pracować po 12h-14h dzień w dzień by coś "dowieźć" jedząc pizze i pijąc energetyki był w szoku. Pytał się mnie dlaczego tak? Ano bierze się to u mnie z powodu, że nie potrafię powiedzieć "nie", "wyrażać własnych emocji". Staram się zawsze każdemu dogadzać. Często przez to godzę się na wykorzystywanie w pracy i trwanie w toksycznym środowisku, bo mam złe wzorce wyniesione z domu. Nie będę się tak rozwodzić, ale moja mama żyła z alkoholikiem bojąc się go, zgadzając się na wszystko, bojąc się wyrażać sprzeciw. (wtedy były kłótnie, awantury, płacz). Psychoterapeuta powiedział m.in że mam ten wzorzec wyniesiony z domu, że w pracy zgadzam się na wszystko, nie wyrażam własnych zdań, a jak coś mi nie pasuje to cichaczem zmieniam pracę - ucieczka od problemu. Może też stąd od 2018 roku jestem w piątej pracy......

Aktualnie pracuję w outsourcingu IT, gdzie razem z innymi Dev'ami jesteśmy oddelegowani do firmy zewnętrznej z własnym produktem. Mimo to, czuję że jestem tam jak kontraktor. Przełożony Technical Manager jest z firmy dla której pracuję, Product Manager również, a Devowie kontraktorzy. Robię też na UoP, za ~13.900 brutto co i tak wydaje mi się spoko stawką.
Tą pracę zacząłem 1 stycznia, nowy rok, nowy ja. Wiecie jak jest.

Od stycznia w projekcie nowym jak to bywa zaczął się znowu tzw. "kocioł", chcąc dobrze wypaść u nowego klienta zacząłem dokształcać się z nowych technologii po godzinach nikomu o tym nie mówiąc, czytając dokumentację, robiąc diagramy, stawiać infrastrukturę - tutaj Dev jest odpowiedzialny za wszystko. Po części wpływ miał na to klient, ponieważ wtedy powiedział że projekt jest obsunięty, że potrzebne jest "tactical solution" (wiecie o co chodzi), że jest duże ciśnienie z innych projektów abyśmy już mogli wystawić swoje API i Messege Broker i tak dalej. No i ten Technical Manager zaczął mnie także mówiąc jako kontraktora lekko cisnąć, w sensie zadając pytania jak to idzie, a to to, a to tamto. W sumie bałem się go, bo tak jakby czuję pomiędzy nim relację klient-kontraktor. Tak jakby od początku bałem się znowu postawić, mówić że nie mam czasu wyrabiać się w normalnym tempie pracy.

No i mechanizm ulegania, strachu, braku pewności siebie zadziałał tak, że tak jakby się "poddałem".

Od lutego w sumie żyję ciągle pracą, mam na myśli weekendy, pracę wieczorami do godziny 19-20. Nie mam czasu dla siebie, czy nawet nie mówiąc o jakiejś innej pasji, hobby. Oczywiście na Daily, tak jak wcześniej mówiłem zaczęła się pojawiać aprobata ze strony klienta, że "zaczynamy" się wyrabiać. No i popadłem w pułapkę estymat, Sprintów, że dowożę wszystko za wszelką cenę, byleby dowieźć.... Tak, bo nie potrafię powiedzieć nie, opisać że mam tak, a nie inaczej. Nie potrafię powiedzieć, że nie było czasu na kodzenie, bo 3/4 dnia zajmowały calle z biznesem. Koledzy z zespołu wiedzą, że pracuję w tym tempie, w sumie na nich też jest presja, robią nadgodziny ale mniej, zdarza się się nieraz siedzieć w weekend, bo w poniedziałki mamy prezentacje. O mnie zczaili się już w marcu, myślę że klient też, chociaż nie jest do końca świadomy, pewny tego.

Ogólnie znowu ukręciłem się siebie mówiąc bata. Jednak, w tym miesiącu już poczułem że nie daję rady, w sensie bolą mnie plecy, oczy, spać nie mogę, lekko czuję się jak wrak. Jako kontakt odezwałem się do mojego Manager z firmy outsourcingowej i opisałem mu całą sytuację, że jest na mnie zbyt dużo obowiązków, że od 3-4 miesięcy siedzę non-stop dzień w dzień po około 10h i po prostu jestem zbyt przeciążony. Najlepsze jest to, że ten manager zamiast mnie przeprosić za tą sytuację czy coś, zaproponował mi 10% bonusu, co wynosi 1390 zł brutto. Trochę poczułem się jak naplucie w twarz.

Nie wiem jak wyjść teraz z tej sytuacji, wykręciłem sobie sam dość wysokie "velocity" do którego klient się przyzwyczaił, nikt mi nie płaci za nadgodziny, a jak już to śmieszny bonus. Nie wiem jak się zacząć stawiać, mówić że brakuje mi czasu. Klient cały czas mówi o estymatach na kolejne, często nierealne terminy, to znaczy do osiągniecia, ale w nadgodzinach, takim tempie jak robię teraz ja. Od stycznia z 4 devów i jednego QA, dwóch devów już zrobiło rotację, a QA jest koleżanka świeżo po bootcampie. Manager z kontraktornii jak wyczułem po prostu chce bym jak najdłużej pracował, ponieważ jakby nie patrzeć mają ze mnie prowizję i to go najbardziej interesuje. Jak w dobie pracy zdalnej udowodnić nadgodziny? W Umowie o Pracę mam coś takiego jak 40h w tygodniu, ale zadaniowy tryb pracy. No i schemat znowu się powtarza, myślę znowu o zmianie pracy.

Czytałem na forum, że polecacie firmy skandynawskie lub firmy produktowe bez dużej presji, tylko jak znaleźć takie jak większość popularnych tablic pracy jest zawalona kontraktorniami. Ogólnie chciałbym wyjść z tej sytuacji z twarzą, nie uciekać, zachować się jak facet. Oszczędności mam jakieś 30 tysięcy złotych, ale zobowiązań póki co żadnych, na mieszkanie odłożyłem w małej mieścinie, jedynie żona jest która mnie w tym wszystkim wspiera, ale nie potrafi mi pomóc. W sensie widzi jakie mam ciśnienie w pracy i rozumie mnie jak jest, ale z drugiej strony widzę że ją też to niszczy. Dzięki wszystkim, ale musiałem się wyżalić ponieważ zmagam się z tym problemem w 2 projekcie pod rząd odkąd zaczęła się pandemia, czyli trochę jest winy po mojej stronie, albo źle trafiam. Sam nie wiem, ale mam dość, jestem wyczerpany. Założyłem to żeby opowiedzieć trochę swoją historię i tak jakby wyżalić, bo w sumie nie mam komu. Tylko żona wie jak jest. Rodzina, znajomi myślą że jest kolorowo, jak to mówią ostatnio w mediach.

9

Nie szukałbym tutaj odpowiedzi na Twoje problemy z przeszłości, najlepiej zgłosić się do specjalisty z danej dziedziny, rodziny oraz przyjaciół. Jeśli chodzi o prace to pierwszy krok to 2 tygodnie wolnego na nabranie dystansu i przemyślenie wszystkiego. Jakiś fajny urlop z najbliższymi. Jeśli się nie zgodzą to zwolnienie z pracy. Zupełnie się nie przejmuj czy „wypada”. Twoje zdrowie psychiczne powinno być dla Ciebie najważniejsze. Z tego co piszesz nowa prace znajdziesz bez problemu.

7

Jak jesteś na UoP i masz umowę na czas nieokreślony (a nawet określony, ale jakoś długą perspektywę czasową) a nie chcesz zmieniać obecnej pracy tylko odpocząć to idź do lekarza, dostaniesz od psychiatry L4 na miesiąc albo dwa jak mu o tym powiesz i odpoczniesz, douczysz się w wolnym czasie braków, wrócisz do pracy pełen wiedzy, a jak się nie spodoba im Twój odpoczynek, który wynika z wywieranej przez nich presji to poszukasz sobie nowej pracy.

4

Z doświadczenia wiem, że jak przyzwyczaisz klienta do pewnego poziomu pracy to potem będzie ciężko zwolnić. W moim przypadku to akurat były moje chore ambicje jako juniora, który miał jakiś rok z hakiem doświadczenia i chciał wypaść jak najlepiej. Jak po którymś takim maratonie z rzędu, gdy wychodziłem z pracy po 20, przyszła rozmowa o podwyżkach i dostałem jakieś 500zł brutto i jeszcze opierdziel, że muszą mi za nadgodziny płacić, to chyba nie muszę mówić jak się czułem? W każdym razie, dotarło do mnie wtedy coś oczywistego i banalnego wręcz - praca nie jest najważniejsza, nikt nie doceni Cię za siedzenie po godzinach i robienie 120% normy (chyba, że zależy Ci na mitycznym uścisku ręki prezesa), trzeba zrobić swoje, zamknąć laptopa i po prostu żyć, zająć się hobby, iść na spacer, do kina, wziąć dziecko do parku czy partnera / partnerkę na kolacje. Jak ktoś pyta jak idzie progres taska, odpowiadasz zgodnie z prawdą, "jestem w trakcie, zrobiłem A, B, ale brakuje mi jeszcze C, które jest problematyczne bo D więc pewnie zajmie to jeszcze przynajmniej (n x 2)* czasu". Mało tego - pamiętaj, że jako pracownik, szczególnie na UOP też masz prawa, to nie jest tak, że tylko pracodawca może wymagać. No i w końcu, póki mamy rynek pracownika i oferty sypią się drzwiami i oknami, warto się po prostu cenić i szanować. Niemniej jednak, jak wspomniałem na początku, ciężko będzie klienta odzwyczaić od pewnego poziomu, możesz oczywiście próbować, jesteś z tego co piszesz na dobrej pozycji do negocjacji, ale według prościej będzie po prostu wziąć sobie powyższe rady do siebie i poszukać nowej pracy i dogadać się że startujesz np. miesiąc później, tak by te klika tygodni spędzić z rodziną, zrobić sobie jakieś wakacje i odpocząć.

*co do tych wycen (n x 2), paradoksalnie widzę że mnożnik rośnie liniowo z moim stażem jako programista, gdzie z początku on wynosił jakoś 0.5 ;)

2

Staram się zawsze każdemu dogadzać

Z takimi to najgorzej, wiem bo znałem. Słyszałeś o ostatnich ludziach Zatatustry/Nietzschego? Przez internet nikt ci nie pomoże. Zwłaszcza jak profesjonalista nie jest w stanie ci pomóc. Ode mnie masz taką radę żebyś się zapisał na jakąś krav maga czy inny boks, byle to nie było coś azjatyckiego. Wybiegasz się, trochę frustracji i złego stresu z ciebie zejdzie a przy okazji nauczą cię tam że nie zawsze można być miłym i jak być niemiłym. Ja chodziłem do Szkoła Fechtunku Aramis

[Ostatni ludzie] Sprzeczają się jeszcze, lecz godzą się niebawem, gdyż niezgoda psuje żołądek.

3

Ale co da zmiana pracy jak tak naprawdę problem nie jest w pracy tylko w tobie. Nie jestem psychologiem ani nikim takim to ci nie będę radził co masz zrobić, ale chyba powinieneś zacząć od psychologa, który pomoże ci w tym całym bałaganie. Popracuj nad własną samooceną. Narzuć sztywne godziny pracy: np ustal sobie zajęcia jogi, choć na mszę (czy co tam lubisz robić) o ustalonej godzinie, żebyś musiał skończyć pracę.

1

Dzięki Wam wszystkim za słowa otuchy, aktualnie chodzę do psychologa, w czerwcu złoże wniosek o urlop. Problem też czułem, że jest we mnie po części. No i zacznę się bardziej szanować.

0

Tak jak poprzednicy już się wypowiedzieli, urlop i ewentualna zmiana pracy brzmi jak rozsądne rozwiązanie.
Jeśli nie będą chcieli dać urlopu, to od razu wypowiedzenie, chociaż z tego co piszesz, to ciężko może Ci być tak stanowczo postawić sprawę.
Jeśli to się nie uda z jakichkolwiek względów, to mogę dodać, że w moim przypadku dodatkowe zajęcia pomagają.
W moim przypadku głównie sport i nie jest to sport walki, ale to już pewnie indywidualne preferencje.
Dobrze, że rozmawiasz już ze specjalistą, to na pewno dobry krok, długo już do niego chodzisz? (pytam z ciekawości)

2

Opcje ktore widze:

  • ciagniesz jak jest i pograzasz sie dalej
  • mowisz (albo piszesz jesli sie krepujesz powiedziec) jak jest i ze albo zmieniasz to jak pracujesz albo zmieniasz firme. Jeslii nie pomoze faktycznie zmieniasz. Ludzie rzadko zaluja ze zmienili, czesciej zaluja ze za dlugo w poprzedniej siedzieli.
  • zawsze warto badac opcje na boku, przejsc sie dla sportu na rozmowy, miec siatke znajomych w IT itp.

[edit]: majac plan B, albo majac swiadomosc, ze w razie czegos sobie szybko poradzimy latwiej byc asertywnym. (byly jakies badania na regatach i zalogi majace silnik pomimo zakazu uzywania go, szly bardziej po bandzie wiedzac ze w razie czegos moga sie wyratowac, cytujac pewnych starszych zeglarzy z Mazur ktorych wiatr bezceremonialnie znosil w trzciny: "Tylko Honda moze nas wybawic!. [odglos zapalanego silnika]")

5

musisz sobie uświadomić jedną rzecz, bardzo ważną - NAJWYŻEJ CIĘ ZWOLNIĄ - nic innego pracodawca nie może Ci zrobić. Co więcej, jeśli nie odwalisz czegoś naprawdę głupiego (kradzież, usunięcie jakichś ważnych danych, celowe wprowadzanie błędów do kodu), to rozstaną się z Tobą w miłej atmosferze (zwolnić kogoś na UoP wcale nie jest tak prosto - trzeba wcześniej wdrażać jakieś programy naprawcze itp.). Aktualnie jest t akie ssanie na rynku, że jak sam sobie nie zrobisz przerwy to w przeciągu miesiąca będziesz miał nową pracę. Pracujesz 8h, na wszystkie pytania typu "kiedy będzie" odpowiadasz zgodnie z prawdą a jak ktoś się doczepi to mówisz, że umowę masz na 8h i tyke pracujesz.

7

Sprawa jest prosta jak za przeproszeniem, kopulacja.

  1. Pracujesz 8h - nie przyjmujesz nadgodzin, bo potrzebujesz czasu dla siebie
  2. Jak coś zaczną gadać, nawet tego nie słuchasz, warunek powyższy jest nienegocjowalny
  3. Calle z biznesem zajmują 3/4 czasu pracy? No i ch*j w to? To znaczy że na kodowanie zostaje 1/4 czasu. Tylko fakty.
  4. Radzę jak najszybciej popracować nad wyhodowaniem sobie cojones, bo będzie dalej lipa w życiu. Pracuj z psychologiem nad poczuciem własnej wartości. Idź do psychologa faceta, tylko nie jakiegoś bezglutenowego takiego, ale normalnego chłopa, nigdy kobiety - one Cię nie zrozumieją i jeszcze bardziej Ci popsują psychikę, zmiękczą, każą pokazywać swoje uczucia i inne takie bzdety.
  5. Nie żal się żonie pod żadnym pozorem. Oczywiście komunikować w związku się trzeba, ale jeśli pokażesz, że jesteś mazgajem, to czeka Cię na domiar złego rozwód w ciągu kilku lat.

To Twoje życie, nie daj żadnemu pajacowi sobie na siebie wjeżdżać, że nie dowozisz...

3

A [CIACH!] tą robotą i odpocznij, po co sobie marnować zdrowie i życie przejmując się toksycznymi ludźmi i deadlinami w robocie

2
froziu napisał(a):

Jak jesteś na UoP i masz umowę na czas nieokreślony (a nawet określony, ale jakoś długą perspektywę czasową) a nie chcesz zmieniać obecnej pracy tylko odpocząć to idź do lekarza, dostaniesz od psychiatry L4 na miesiąc albo dwa jak mu o tym powiesz i odpoczniesz, douczysz się w wolnym czasie braków, wrócisz do pracy pełen wiedzy, a jak się nie spodoba im Twój odpoczynek, który wynika z wywieranej przez nich presji to poszukasz sobie nowej pracy.

This

Jeśli ta praca odbija się na Twoim zdrowiu, to jeśli tylko możesz sobie na to pozwolić, bez mrugnięcia okiem idź do lekarza.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby lekarz uznał, że potrzebne jest dłuższe leczenie, np. sześciomiesięczne.

A jeśli jesteś w sytuacji, w której nie możesz sobie pozwolić na leczenie, to może to sugerować, że w jakiś sposób wyzyskiwane jest Twoje położenie - jeśli to prawda, to na Twoim miejscu zastanowiłbym się, czy nie jesteś pokrzywdzony przestępstwem:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyzysk

Może bowiem okazać się, że oprócz wizyty lekarskiej, dobrze będzie umówić się na rozmowę z prawnikiem.

edit:

budzę się tak o 4-5 rano i myślę o zadaniach, natłoku pracy, bugach...

Nie jestem psychiatrą, ale moim zdaniem nawet dla laika powinno być oczywiste, że to wskazuje na jakieś nerwicowe problemy związane z pracą, może nawet PTSD. Na Twoim miejsciu poszedłbym jak najszybciej do lekarza i do prawnika.

Do lekarza z przyczyn oczywistych, a do prawnika, żeby dowiedzieć się, czy w czasie leczenia masz prawo całkowicie odciąć się od pracy, nie odbierać telefonów, żądać od pracodawcy nie kontaktowania się w czasie leczenia, o zamieszczeniu jakich treści w dokumentacji medycznej powinien pamiętać lekarz, abyś mógł się odciąć, bo obawiam się, że jest to warunkiem koniecznym prawidłowego przebiegu leczenia.

4

Jest coś takiego, jak https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_5_why.

W Twoim przypadku może spróbuj 5x 'No i'? Coś a'la fikcyjna rozmowa:

  • muszę siedzieć wieczorem, bo nie dowiozę taska
  • no i?
  • no i menago mi będzie marudził
  • no i?

itd.
Pewnie gdzieś w tym dialogu pojawi się obawa, że Ciebie zwolnią, a koniec końców Twoje spojrzenie na dalsze konsekwencje takiej sytuacji. Wpływu na samoocenę, stan finansów, relacje z żoną, nie wiem, tu już strzelam, bo pewnie każdy ma inaczej.

Koniec końców najlepiej jest, gdy ostatnią odpowiedzią będzie 'no i ch..., nie robię tych nadgodzin, zdrowie/żona/ja/cośtam ważniejsze, '.

2

A jeszcze zapomniałem dodać - masz expa, o takich jak Ty się biją. Nie ma się czego bać.
Takie problemy mogłyby dotyczyć kogoś kto ma taką pracę, że jak ją straci to będzie szukał z rok, albo w ogóle nie znajdzie.

0

Tak się nie da całe życie, w końcu organizm powie dość. Ja też jako junior chciałem się koniecznie wykazać, co miesiąc byłem dumny, że skończyłem najwięcej zadań, nadgodziny, do tego studia zaoczne. Kilka lat tak ciągnąłem, ale w końcu skończyło się to olbrzymim przepracowaniem i przez długi okres potrafiłem się skupić w ciągu dnia na 1-2h, a resztę byłem jak zombie. Ciebie też to czeka jak nie wrzucisz na luz. Ja już z tego wyszedłem i powiedziałem nigdy więcej. Jak nadgodziny to tylko okazjonalnie przed deadline'm, a tak to wyraźnie zaznaczam, że robię 8h i koniec.

3

Od lutego w sumie żyję ciągle pracą, mam na myśli weekendy, pracę wieczorami do godziny 19-20.

da się tu coś innego napisać niż to, że po prostu jesteś guptas w kontekście powyższej kwestii?

robisz sobie szkodę, żonie, zespołowi (bo jak sam zauważyłeś przyzwyczaiłeś klienta do większego outputu) i znając życie znajomym (zaniedbując)

tutaj ktoś opisywał skutki takiego długotrwałego stresu, abyś tylko nie musiał tego sprawdzić na własnej skórze
Why I Quit Google’s WebAssembly Team, And How It Made Me Sick

czasem trzeba sobie powiedzieć it's time to move on i papa ;)

screenshot-20220513172738.png

2

Recepty na szczescie nie dam, bo nie mam, a pewnie nawet nie istnieje, mogę dać tipy.

Pojawiły się pomysły z dłuższa przerwa, uważam, ze są dobre, ale

  • musisz pamiętać, ze ta przerwa powinna Tobie pomoc
  • Mając 24/7 wolnego możesz popaść w otchłań myśli. Pogłębiając stan stresu/depresji.
  • Postaraj się ten czas zagospodarować na sport. Stres i brak rozładowania to droga do nerwicy. Jak długo nie ćwiczyłeś to po pierwszych treningach poczujesz się jak kobieta po orgazmie.
  • Zadaj pytanie czy warto się tak poświęć - niby błache pytanie, ale celne..

Jak masz burdel w domu to zacznij od posprzątania pokoju.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1