Mieliśmy planning w pracy podczas którego z grubsza umówiliśmy co trzeba zrobić w kolejnym Sprincie. Jak to zwykle bywa niektóre taski miały zwykły tytuł i np. 3 podpunkty. Przykład:
Stwórz nowy mikroserwis i zintegruj się z usługą zewnętrzną po SOAP i przemapuj takie pola i wyślij Event na message brokera.
Dla mnie takie taski są jak najbardziej wykonalne, jestem samodzielny, mówię biegle po angielsku, jak coś to z Product Ownerem nieraz gadam 1-1 w celu wyjaśnienia wymagań. Zazwyczaj wyceniałem te taski zbyt optymistycznie, przez co zazwyczaj siedziałem teraz na pracy zdalnej nadgodziny, ukryte, aby coś dowozić w czasie. Zauważyłem, że podczas tych wycen nie brałem pod uwagę, zbierania wymagań, nauki, poznania technologii, testów... po prostu zazwyczaj wyceniałem optymistycznie, ale potem okazywało się to dla mnie pułapką, bo dla managera jest to tak jakby "wstępny termin". No i przez te Story Pointy, Sprinty co dwa tygodnie nakładałem sam na siebie presję by coś dowozić średnio co dwa tygodnie. Od roku notorycznie przez to robiłem nadgodziny darmowe.
Dzisiaj podczas Daily zbuntowałem się i powiedziałem, że nie będę wyceniał taska ani tworzył sobie sam "deadline"u. Cała scena na Daily zamarzła, manager zaczął coś mówić że jesteśmy zespołem Scrum i że musimy dzielić codziennie statusy i wyceniać taski. Potem ja coś odparłem, że mimo to mogę wziąć taska, przypisać na siebie, robić swoim tempem i kiedy skończę to skończę, a jak coś to będę uderzać do programistów, czy do kogoś bezpośrednio. Odpowiedziałem tak dwa razy jak zdarta taśma.
Potem jeszcze zacząłem temat bo się wkurzyłem, dlaczego tylko my we czwórkę z programistów w tym bierzemy udział, a oni nie? Powiedziałem mu wtedy, że codziennie tylko my we czwórkę dzielimy się statusami, a analityk, ani on, ani sm się z nami nie dzielą. Tutaj już nie wiedział co odpowiedzieć. Ogólnie to chciałem się zwierzyć, nie wiem jak to będzie w projekcie, czy mnie zwolnią czy nie, ale przynajmniej chciałem opowiedzieć jak dzisiaj miałem na Daily.