Programowanie - origin story

6

Temat założony z ciekawości. Pytanie brzmi: jak zaczęła się wasza przygoda z programowaniem. Kilka zasad

  1. Nie chodzi o pracę. Programowanie hobbistyczne jest ok
  2. Informatyka to nie programowanie. Nie interesuje nas ten dział, chodzi o stricte programowanie.
  3. Nie obrażamy, chyba, że ktoś pisze, że whisky z colą to lipa bo dolewanie coli psuje smak whisky. My tu jesteśmy proste ludzie z pola, a nie burżuazja.

Aj łil start:
Byłem bardzo przyzwyczajony w swoim życiu do siedmiodniowego tygodnia pracy. Od rana do wieczora/nocy. Duży zaknot, mało czasu wolnego. Doszedłem do takiego punktu w życiu, że właściwie nie musiałem już tyle pracować. Kompletnie nie mogłem się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Trochę pograłem w gry, trochę nadgoniłem seriale, wakacje tu, wakacje tam, ale that's it. Z braku laku, został nieukierunkowany samorozwój. Zawsze miałem słabość do języków obcych, więc wpisałem w google, jaki język jest teraz warty nauki i poświęcenia czasu. W google wyskoczyła Java (pozdro @somekind !). Zainteresowałem się co to jest to całej programowanie i tak już zostało.

Najbardziej ciekawią mnie odpowiedzi, osób, które nie były związane z szeroko pojętą informatyką wcześniej. I czy w ogóle mamy jakieś historie do podzielenia się.

To chyba tyle.

ps edit: zmutowany pająk o zdolnościach programistycznych to nie jest origin story!

9

Pewnego razu po obejrzeniu filmu 'Titanic' pomyślałem: Ale fajnie byłoby zostać holywoodzkim reżyserem.
Nie było mnie wtedy stać na żadną sensowną kamerę. Stwierdziłem więc: Gry komputerowe to takie prawie filmy. Spróbujmy zrobić jakąś grę.
Następna była Symfonia C++ przy akompaniamencie Mirosława Zelenta.

8

Lata 90-te, komputer widziałem u wujków, gdy jeździliśmy obchodzić imieniny, starsi gadali przy stole, a kilkuletni ja po obowiązkowym bigosie z kotletem leciałem do pokoju kuzynów i ciupałem z siostrą w grę, którą nazywaliśmy "strzelaniem do Niemców", a którą był Wolfenstein 3D, w ten sposób, że jedno chodziło na strzałkach, a drugie nawalało w spację by strzelać. Krwi nie było widać, bo monitor był jeszcze czarno biały. Zainteresowałem się tymi komputerami. Jakiś czas potem zaczęło wychodzić czasopismo "Komputer Świat" - wg Wikipedii był to 7 października 1998, miałem 8 lat - a dowiedziałem się o nim z telewizji, gdy puścili reklamę ze słynnym filmikiem z okładaniem ekranu (link - to ponoć powstało około 1997). Zacząłem to kupować (czy raczej kupowano mi to, bo u nas na zabitej dechami wsi gdzie ptaki latały w kaskach by się o koniec świata nie rozbić, o takich cudach jak kiosk się człowiekowi nawet nie śniło) i kupowałem regularnie jeszcze gdzieś do 2001/2. Mam tego cały stos na strychu, od drugiego numeru (pierwszy gdzieś się zapodział). Były to podstawy podstaw, obsługi Worda, ustawiania tapety itd. O programowaniu jeszcze ani słowa (jakąś namiastką, był dział "Dla ambitnych", gdzie czasem dawali trudniejsze rzeczy, w rodzaju tworzenia makr w Wordzie, choć jeszcze nie przez ich pisanie, a przez nagrywanie, menu Narzędzia->Makro->Zarejestruj nowe makro). W każdym razie, z czasem Komputer Świat rozszerzył profil o kolejny periodyk - miesięcznik Komputer Świat Ekspert - wg. Wikipedii wystartował we wrześniu 2002 roku (miałem wtedy 12 lat). Było to czasopismo nieco bardziej zaawansowane, wraz z programowaniem. Komputer już wtedy miałem (kupili rodzice gdzieś około 1999). Pierwszy numer Eksperta, w którym do płyty dołączyli Delphi mnie ominął (dzięki niech będą niebiosom...! Opatrzność czuwała...), dopiero udało się nabyć drugi. Na płycie był Borland C++, ale nie ogarnąłem jak się to rejestruje, a nikogo w okolicy, na wsi wesołej, nie było by mi pomóc/wskazać. Internet (na tepsę 0202122) był później i raczej symbolicznie (a zasięg telefonii komórkowej dotarł na tę mą wieś rodzinną dopiero w 2008). No ale był też na płycie Dev C++, więc można było zacząć się bawić. Więc zacząłem coś dłubać. Kuzyn pożyczył jakąś książkę do C++, już nie pamiętam niestety jaką. Pamiętam jak się trudziłem, usiłując zrozumieć koncept "konstruktora". Poza tym dalej zbierałem tego śmiesznego Eksperta.

5

Lata 90-te, tato kupil mi ksiazke o komputerze. Na okladce byl taki czlowiek, ktory zamiast glowy mial monitor. W ksiazce byl opisany wiersz polecen i basic. Niestety nie pamietam tytulu :\ Zainspirowany ta ksiazka uzywalem technike powtarzania, az po roku tato kupil mi komputer z Windows 98 :) Pozniej juz harmonogram zadan + autostart. To bylo cos.
Intel Pentium 4 1200 GHz, 128 MB RAM, 40 GB HDD, Rivia TNT2. Wtedy kosztowal jakies 3 srednie polskie wyplaty.

7

Zobaczyłam w telewizji, jak działa grafika żółwia, który urzekł mnie swoją magią.
I już kilka lat później (czyli w tamtym momencie dosłownie za jakieś pół życia) miałam własny komputer.

A drugi taki punkt kluczowy, był na początku szkoły średniej, jak kolega zabrał mnie na kółko komputerowe. On już tam więcej nie poszedł, a ja chyba nigdy stamtąd nie wyszłam ;)

p_agon napisał(a):

uzywalem technike powtarzania, az po roku tato kupil mi komputer z Windows 98 :)

Ja, żeby kupić swoje pierwszego kompa m.in. sprzedawałam komiksy, ale większość kwoty wzięła się z tego, że przez rok kradłam rodzicom z portfela niewielkie sumy. Kilka lat później na pierwszego sensownej klasy PC-ta również przez rok odkładałam z własnej pensji wszystko to, czego nie pożarły studia.

p.s. Nie, nie mieszkaliśmy w jeziorze ;)

7

Jak byłem gówniakiem to lubiłem dłubać w kodzie gier jakie miałem na C64, później pomyślałem, że spróbuję sam się pobawić w BASICU, później Pascalu, później poszedłem na studia w zupełnie innym kierunku. Ale jeszcze później zobaczyłem na wp.pl artykuł o 15k na rękę, więc przypomniało mi się powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje. Później wszedłem na dział kariera i pomyślałem sobie, że chyba jednak wolę pozostać tym gówniakiem co lubi podłubać w czymś swoim.

7

U mnie przez niemiecki xD
A tak konkretniej, to jako że w podstawówce i gimbazie mialem niemiecki zamiast ang to zdecydowałem się na pójście do klasy matfiz-inf (nazywana przez nas matfiz-inf bez inf bo przez nas mauczyciel zrezygnował w pracy w szkole jak byłem w 3 klasie) gdzie był angielski i niemiecki ponieważ klasyczny matfiz miał ang i hiszpański a mnie cięzko było uczyć się od podstaw dwóch języków :D, więc wybrałem klase z rozszerzoną informatyką na której mialem programowanie w C z dwoma plusami. Na początku miałem rozwijać się w innym kierunku (związanym z inżynierią chemiczną), ale jednak wyszło na to że będę programerem i jakoś nie narzekam :P

5

Gdy nie miałem jeszcze internetu poszedłem do serwisu komputerowego i tam się zapytałem jak się tworzy programy, wytłumaczyli mi, że to trzeba iść na studia.
W czasach gdy internet szedł z modemu i godzina kosztowała 10zł, a ja podczas łączenia się do sieci dotknąłem kabel, który był przerwany i poczułem kopniaka 50V.

Nastały świetliste czasy, przyszedł stały internet, a ja znalazłem tutorial do c++, potem znalazłem jakiś poradnik do sql injection gdzie w ogóle nie wiedziałem jak bazy danych działają.
I co druga strona była podatna, w google wpisanie mysql error, wyrzucało ci żniwo do zabawy.
A rodzicie ciągle powtarzali, że gównami się zajmujesz.

Śmieszne czasy, bo teraz takich błędów praktycznie nie idzie znaleźć, ale miło się wspomina tamte czasy.
10-15 lat temu strasznie zbugowany był świat, szkoda, że ja byłem młody i głupi i że nie było bug bounty.

2
Szalony Programista napisał(a):

Śmieszne czasy, bo teraz takich błędów praktycznie nie idzie znaleźć, ale miło się wspomina tamte czasy.
10-15 lat temu strasznie zbugowany był świat, szkoda, że ja byłem młody i głupi i że nie było bug bounty.

Ech... 15 lat temu, to można było znaleźć strony, które robiły walidację danych po stronie klienta. Wystarczyło wysłać im odpowiednio spreparowane dane, żeby zgłupiały, albo żeby nasz wpis zamiast na kilkusetnym miejscu, wylądował na pierwszym (zerowym), albo ujemnym dostępnym na stronie, ale niewidocznym na liście :)

5

Jak miałem 12~ lat to znalazłem poradnik do napisania bota w Delphi do Tibii

2

Zawsze lubiłem komputery. Jako dziecko, miałem jakiegoś tam ośmiobitowca i czasami przepisywałem różne rzeczy z gazet komputerowych. Później długo, długo nic aż wreszcie poszedłem na studia informatyczne. Nie cierpiałem programowania, ponieważ wiecznie męczyli nas jakimiś bzdetami typu obliczenia matematyczne, które w ogóle nie były dla mnie interesujące. Chciałem robić coś pożytecznego...

Studia skończyłem, poszedłem do pracy ale nieprogramistycznej. No i się zaczęło. Praca frustrowała więc zainteresowałem się tematem programowania i jakoś tam zacząłem w to wchodzić. Bardzo mi się spodobało; aż tak bardzo, że stałem się wręcz ideowcem (czyli generalnie osobą chorą psychicznie na dany temat). Wiedziałem, że znalazłem hobby.

Poszedłem do pracy jako programista - czar prysł.

Dzisiaj żałuję, że w ogóle zająłem się w życiu informatyką, ponieważ to było kompletnie nie dla mnie.

5

Kilka lat temu gdzieś usłyszałem o kosmicznych zarobkach programistów, następnie zweryfikowałem to w wątku Ile zarabiacie? . Początkowo czytałem i robiłem tutorialem z html, css i js. Niestety tempo nauki było dosyć niskie, ciężko się zmotywować pracując fizycznie regularnie na 3 zmiany. W pracy miałem wypadek, bez zastanowienia złożyłem wypowiedzenie i na poważnie chciałem wejść do świata IT. Zapisałem się na bootcamp, 2 msc później szukałem pracy i przeszedłem pozytywnie dwie rekrutacje. Od tej pory pracuję jako programista.

Nie ukrywam, że moim hobby nigdy nie było programowanie, pracę w IT traktuję jako środek, do realizowania innych pasji / celów. Mogę tylko powiedzieć, że było warto, a nawet przerosło moje oczekiwania :)

7

Miałem 6 lat i tate kupił Commodore 64 i pokazał jak się wczytuje gry z kasety. Jako, że pracował w Niemczech to wszystkie książki dołączone do komputera były po niemiecku którego nigdy nie znałem i nie znam. Kuzyn kilka lat starszy miał też Commodore i pokazał, że można dodawanie robić. W Bajtku zobaczyłem, że to Basic się nazywa i jedna z książek dołączona do komputera miała na okładce poza wyzywaniem mnie w jakimś dziwnym języku napis Basic więc tak się zaczęło. Potem mama kupiła po polsku książkę i łatwiej było.
Fun fact, oczywiście jak ma się 6 czy 7 lat to się wie wszystko najlepiej, więc stwierdziłem, że po co numerować linię co 10, będę normalnie numerował 1,2,3,4. Moja super gra RPG rozrosła się do 200 linii i było fajnie. Jak pewnego razu zapragnąłem coś dodać między linie 25 i 26 to uświadomiłem sobie, że numerowanie linii 10, 20, 30 itp. w Basicu nie jest takim złym pomysłem jak mi się wydawało na początku. :P

Potem to poszło z górki, Amiga, potem PC, linuksy, C, Perle, potem C++, jakieś Javy. Przed liceum już nawet potrafiłem coś tam naklepać. Do liceum poszedłem do mat-inf, mimo, że zawsze bardzo lubiłem historię w gimbazie, zresztą w liceum to też był mój ulubiony przedmiot. Po maturze stwierdziłem, że pójdę na jakiś prawdziwy kierunek, a nie na jakieś klikanie w komputery i zostanę prawdziwym inżynierem. No i karma wróciła i klikam w komputer zamiast zając się poważną pracą... :P

3

Początek liceum, trzeba było się jakoś ukierunkować w głowie lekarz albo prawnik tylko ze względu na zarobki, później zobaczyłem że programiści zarabiaj nawet lepie a że od zawsze lubiłem coś tworzyć i matme to bylem oczarowany pierwszym filmikiem Mirosława Zelenta o C++ i tym że mogę ujarzmić tą cyfrowa bestie zeby wypisała na ekran "Ala ma kota" :D

3

Mnie zakręciła możliwość wykonywania miliardów operacji na sekundę i mieć nad tym wszystkim kontrolę. Pierwsze programy pisałem w języku Logo, potem pliki BAT, Borland C++ 3.1...

2
ple napisał(a):

Mnie zakręciła możliwość wykonywania miliardów operacji na sekundę i mieć nad tym wszystkim kontrolę. Pierwsze programy pisałem w języku Logo, potem pliki BAT, Borland C++ 3.1...

Ha! Dzięki za przypomnienie tego fenomenu, bo się obecnie człowiek tak przyzwyczaił, że już na to nawet uwagi nie zwraca. Kiedy zaczynałam, zegary komputerów liczone były w pojedynczych megahercach, więc o miliardach operacji nie było co mówić, ale i tak pamiętam, to zachwycające uczucie, jakby mi nagle trzecia ręka wyrosła i to taka, która potrafi w kilka minut zrobi coś, co mi zabrałoby lata.

1

@Freja Draco: Magia komputerów polega na możliwości wykonywania miliardów operacji na sekundę. Mając pod ręka kompilator możemy napisać program który odwali za nas kawał żmudnej pracy. Dzisiejsze komputery wielordzeniowe możemy spinać w sieć i mieć jeszcze większe możliwości obliczeniowe. Co ciekawe istnieją problemy NP trudne które potrafią zamulić najszybsze komputery. Ucząc się nowego języka programowania zawsze sprawdzam jak on działa od środka i czy bardzo marnuje dostępne zasoby. Każdy język jest inny i trzeba wiedzieć jak napisać w nim program by działał tak samo szybko... jak jego odpowiednik w C.

3

Za dzieciaka grałem w NFS Underground 2 i zastanawiałem się wtedy jak to jest zrobione, co to za magia, też chciałem tak umieć. To była pierwsza "iskra", kilka lat później zacząłem się uczyć C++ z kursu na cpp0x.pl. Jest też tam forum, na którym nawaliłem kilkaset postów (nieogarniętych) ;)

2

Tworzyłem spam-stronki pod reklamy jak miałem 12-14 lat. Używałem głównie generatorów stron bo nie umiałem sam wiele zdziałać w frontendzie. Zobaczyłem ze strony konkurencji są lepsze i się zainteresowałem tematem. Koniec końców siedzę w C# i jest git

3

jak mialem ~13 lat (gimnazjum) ogladalem z archiwum X i byl odcinek z hakerami (z tymi trzema dziwnymi typami) i postanowilem ze zostane hakerem
zapytalem na pewnym forum (cc-team.org) jak zostac hakerem i mi odpisali zebym sie nauczyl programowac
kupilem wiec ksiazke turbo pascal i zaczalem naparzac
potem wszystko szlo w losowej kolejnosci
a to delphi, a to C, a to troszke assemblera (jeszcze wtedy byl w windowsach taki programik debug.exe, gdzie na bieŻąco mozna bylo podmieniac dane w rejestrze, np. grajac w jakas gre, czy cos), gdzies tam jeszce linux wszedl - wiec wszystkiego po trochu lizalem.
pamietam tez pierwsze hackme (jakie smieszne "wyzwania" zeby odkryc haslo zapisane w JSie, czy tam wlasnie w debugu cos zmienic w exeku
a potem to w sumie... pierwsza praca w it, jakies help-deski, pomoc techniczna, no a potem to juz c# i dupienie tych fleków caly czas ;)

2

Tata kupował mi Młodego Technika a w 1986 wypuścili kurs Basic'a. Kilka pierwszych programów napisanych na kartce papieru (weźcie przenumerujcie linie i wszystkie goto 20 na goto 40). Później wymuszenie na rodzicach zakupu komputera (Atari 65XE), dużo gier, trochę programowania, w tym napisany w Basic emulator enigmy. Opanowanie podstaw assemblera. Następnie kompletnie nie związany kierunek studiów. Po studiach kupiony na raty PC i kupiony za gotówkę PCWorld z dorzuconą płytką z Delphi. Masa czasu spędzona na pisaniu różnych średnio przydatnych programików dla siebie. Później w robocie trochę narzędzi w Access. Następnie sklep internetowy i ogarnięcie ówczesnej nowości PHP3, ostatecznie przeprowadzka, konieczność szukania nowej roboty i złapanie Janusza za nogi. Dalej już poszło: bazy danych, Java, sporo developmentu w Androidzie, trochę game devu, aktualnie jestem tym, co gdyby trochę w życiu programował, to by takich głupot nie wymyślał :)

2

No stwierdziłem w liceum, że z tego co lubię robić to nigdy nie będę zarabiał, więc poszedłem tam gdzie rynek jest obfity. Wówczas wizja matury z infy mnie przymusila i tak oto zacząłem pisać swój pierwszy kod trochę z przymusu. Programowanie nigdy mnie nie pociągało samo w sobie i nadal tak jest.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1