Co sądzicie o systuacji gdy kierownictwo pozwala na wulgarny jezyk?

11

Kiedyś o tym wspominałem w innym temacie. W poprzedniej firmie miałem wątpliwą przyjemność współpracy z pewną kobietą, która to piastowała rolę technical leada. Abstrahując już, że oprócz wiedzy domenowej byłą mięciutka w realnych kwestiach technicznych, to zwyczajnie nigdy nie miałem okazji pracować z tak chamską i obcesową osobą - Personalne wycieczki, wulgi, ogólnie rozumiany mobbing. Efektem jej działań w bardzo krótkim czasie, była migracja dwóch osób do innych projektów pod groźbą rzucenia papierami. Mimo wielu sygnałów, szefostwo nie robiło dosłownie nic, zamiatając sprawę pod dywan. Kiedy się zwalniałem i wspomniałem o tym fakcie to usłyszałem, że ta osoba robi to z dobroci serca (dosłownie), bo ma dobre intencję XD Dodam, że laska była totalnie oderwana od rzeczywistości i żyła korporacją, czyli praca po 10-12h, nocne telefony itp. Stąd dla menaga taki pracownik to żyła złota - Nie znajdzie drugiego takiego frajera co będzie robił ponad normę stąd przymykanie oczu na krzywe akcje.

Co o tym sądzę? W pracy spędzamy ogromny % swojego czasu, stąd warto zadbać o zdrowie psychiczne, które jest bardzo istotne. Nie reagowanie na takie chamstwo jest równoznaczne z przyzwoleniem. Jeśli osoby decyzyjne nie potrafią posprzątać kupy we własnej piaskownicy to warto zmienić środowisko. Szkoda czasu i nerwów, bo walka na własną rękę to walka z wiatrakami.

4

Moim zdaniem jak Ci to przeszkadza są dwie opcje:

  • sikać takim osobom do herbaty

  • zmienić pracy

Na dłuższą metę wykańcza człowieka psychicznie

5

Kiedyś miałem wątpliwą przyjemność pracowania z dwoma kolesiami, którzy po telefonach do klientów robili sobie heheszki rzucając "k...wy" i "ch...je" na ich temat. W czasie rozmowy ą, ę i uśmiechanie się do klienta a po rozmowie rzucanie mięchem pod jego adresem. Nie jestem wrażliwą panienką, potrafię rzucić kilka mocniejszych słów ale na co dzień w pracy raczej nie. Taka sytuacja jak przytoczona wcześniej mierzi mnie.

6

Też miałem styczność z taką jedną firmą. Szef chodził nabuzowany jak pawian, zaglądał do naszego pokoju, rzucał "co jest kur.a?" I szedł do swojego oddzielnego pokoju "seniorów".

Nie wiadomo co było powiedzieć. Koleś sikun, słoik w Warszawie, ale musiał wszystkim pokazać jak mu słoma z butów wystaje. Jeden pracownik był wiecznie szkalowany, co po czasie zrozumiałem, że jednak on to chyba lubił. Ja go wiele razy broniłem i stopowalem innych, za jakieś chamskie odzywki czy dosypywanie soli do zupy. Uważałem, że postępuje właściwie, aż pewnego razu Pawełek wychylił swój durny łeb i rzucił do mnie "Ty chu.u". Fajnie... Tak publicznie... Od tej pory jedyne co myślałem, to jak zmienić firmę. Od tamtej pory jestem o wiele spokojniejszy i nie muszę się tłuc z chamstwem.

0

a jeszcze dodam że w radzeniu z takimi sytuacjami przydatne są porady z książek o asertywności lub toksycznych ludziach. Tzn. ja jak zastosuje jakąś radę lepiej się czuje, po buraku to i tak jak po Kaczce spłynie ;)

1

W takich firmach nie ma sensu siedziec, jesli nie zalezy Ci na firmie, produkcie, ewentualnie nie masz w tym interesu. Jesli dolaczyles dopiero do firmy, to pewnie ludzie ktorzy przeklinaja sa na stolkach dluzej od Ciebie, i pewnei znajda kogos kto sie do nich dopasuje, ale jesli sie do nich nie dopasowujesz to lepiej sie zwolnij, szkoda nerwow, zwlaszcza ze rynek pracy w IT jest bardzo bogaty.

4
KamilAdam napisał(a):

Mam nadzieję że trolujesz, bo jak dorosły człowiek zarabiający kupę kasy nie umie się ogarnąć i opanować to jest coś nie tak. W buddyźmie mówimy że to my powinniśmy kontrolować przeszkadzające emocje, a nie przeszkadzające emocje nas. W innym wątku (a może na mikro?) ktoś wykładał swoją teorię że kobiety są gorszymi dyrektorami bo mocniej nimi rzucają emocje. Ja się do tej teorii nie odniosę bo mam za małą próbę, ale jeśli tobą tak rzucają emocje to nie powinieneś ani kierować ludzmi, ani z ludzmi pracować :) A przynajmniej ja nie chciałbym żeby moim kierownikiem tak rzucały, emocje. Może są niektórzy co to lubią :D

Nie trolluję, nie zarabiam kupy kasy, umiem się opanować, mam zasadniczo gdzieś to, co się dzieje w buddyzmie jak również mizoginiczne teorie z tego forum, nie kieruję ludźmi.

Tyle jeśli chodzi o interakcję z ludzmi, interakcja z komputerem jest niestety trudniejsza, bo komputer to wredna menda i robi dokładnie to o co go poprosiliśmy. Więc czasem przy nie udanym bildzie wyrwie mi się kur'a <pauza> przepraszam, a czasem tylko warknę. Ogólnie moje maltańczyki już się nie boją, gdy warcze na komputer na pracy zdalnej, więc jest dobrze. Czasem tylko jest problem jak żona ma calla obok a mi się coś nieskompilowało lub testy nie przeszły :( Ale staram się nad sobą pracować

Czyli robisz dokładnie to, co ja, a jednocześnie uzurpujesz sobie prawo do pouczania mnie bądź oskarżania o trolling. Świetnie.
Ogarnij się, w końcu jesteś dorosły i zarabiasz kupę kasy (jakby to w ogóle miało jakiekolwiek znaczenie w tym temacie). :)

3

Myślę, że to ważny post, ale dość niepotrzebnie miesza dwa wątki.

Sama estetyka języka, używanie wulgaryzmów, wyrażeń potocznych itp. samo w sobie nie jest najgorsze.
Myślę, że jako branża młodych ludzi trochę zrobiliśmy sobie krzywdę tym "luzem"; cześć, cześć, siema, siema, nara, elo itp.
Spowodowało to takie rozprężenie, w którym trudno o jakąś etykietę (której przydatność jest dyskusyjna), ale pojawiają się też problemy z dyscypliną.

Gorsze jest, jeżeli w organizacji brakuje kultury i wartości. Niestety, osoby na kierowniczych stanowiskach powinny o tym mówić i przypominać.
Czasem muszę współpracować z innym zespołem u mnie w firmie i tam jest parę osób, które totalnie nie rozumie najogólniejszych zasad wspólnej pracy.
Tylko, że używanie/nieużywanie wulgaryzmów nie ma w tym dużego znaczenia.

Jest tam taki koleś, który np. na głównym czacie firmowym (do którego oprócz pracowników czasem mają dostęp stali klienci) regularnie piszę teksty w stylu:

"[imie nazwisko] czemu zepsułeś projekt? Przez ciebie nie moge pracować. Wszystko psujesz. Zrobilem pulla, odpalam i zniknęły klasy, który ostatnio pisałem, a one były mi potrzebne"
[...ktoś mu odpisuje, że wybacz, ale te klasy były napisane niepoprawnie, bo... i w ogole nie powinny znalexc sie w projekcie, a ty z kolega x nie powinniście akceptowac sobie na wzajem PR itp. - dalej jakaś sensowna wypowiedz]
Na co ten pieniacz:
"ja to napisalem 2 dni temu, trzeba bylo to wtedy ogladac, przez ciebie [imie i nazwisko] ten projekt nie wypali, wszystko zepsujesz, ja robie dobrze, a ty robisz zle i sie nie znasz."

I później obserwuje na głównym czacie, ze tak g... burza trwa 3 godziny, a ich przełożony milczy. Dodam jeszcze, że koleś jest na stanowisku midda przez staż pracy, bo umiejetnosci ma juniorskie i powszechnie wiadomo, ze jest slow i czasem coś zepsuje.

Szkoda, ze manago nie zrobią czasem szkolenia z jakichś wartości, np. że nie oskarżasz nikogo bezpodstawnie i bez wyraźnej prośby o wskazanie winnego przez przełożonego.

0

@Miang: Uważam że prze takie wulgaryzmy można wciągnąć się w trójkąt dramatyczny.
na jednej ze swoich prezentacji Król Pan i Władca Domain Driven Dizajn Sławomir. S. powiedział o trójkącie dramatycznym
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tr%C3%B3jk%C4%85t_dramatyczny
Jest to sytuacja gdzie jedna strona próbuje zrobić z siebie ofiarę i wciągnąć Cię w rolę wybawcy względem oprawcy.

Tym oprawcą może być manager lub inny członek zespołu, który może np. mówić że ktoś pisze zły kod. Ty jako wybawca chcesz bronić tej osoby, mimo że może mieć ona słabe umiejętności i ta krytyka jest uzasadniona. Takie rzeczy mogą się jednak źle skończyć bo po pomocy takiej osobie może się ona źle odpłacić. Taką sytuację opisywał w poprzednim poście @axelbest jako naczelny forumowy walczący z moją dysleksją :)

Takie akcje pokazują mi tylko jak bardzo prymitywne są to zachowanie i stare bo trójkąt dramatyczny wywodzi się z teatru w Grecji
Tutaj jest odwołanie o czym dokładnie mówię:
https://analiza-transakcyjna.pl/wp-content/uploads/2016/10/trc3b3jkc485t-dram.png

Pamiętajcie że w pracy można mieć tylko znajomych, nigdy przyjaciół - poprawcie mnie jak się mylę.

1
Miang napisał(a):

Wulgarny język, wycieczki osobiste, palenie i inne aspołeczne zachowania....
[..]

Ale, że jak? To w budowlance już takie stawki teraz, że przebranżowiłaś się na pomocnika murarza? Jakiś bootcamp, czy każdego biorą?

5

Niestety z przykrością muszę powiedzieć, że również mnie to dotknęło aż 3 razy w pracy kiedy ktoś używał wulgaryzmów w stopniu negatywnym. Może opiszę ostatni i najgorszy raz, z którym miałem do czynienia... Mianowicie była to firma konktraktornia, która realizowała wewnątrz firmy projekt, który był sprzedany na potrzeby firmy z zewnątrz. Trafiłem do projektu po jakichś dwóch latach od powstania do, a z tego co się orientowałem to ostatni rok miał być ostatnią prostą do celu, dostarczenia wstępnie działającej aplikacji do klienta. No i w tym projekcie pracował taki chłopak, który był Team Leaderem. Miał około 27 lat, był młody, dynamiczny bez żony, dzieci, zobowiązań. To, co rzucało się w oczy, że w ogóle nie szanował własnego czasu, a pracę traktował jako własny ogródek. Nieraz pamiętam, że logowałem się rano do pracy i ku mojemu zdziwieniu widziałem, że w weekend on zamiast odpocząć, charytatywnie commitował coś do projektu.
Jego praca, życie właśnie takie było... Teraz jak o tym myślę to to smutne, ale coraz więcej niestety takich ludzi spotykam. Gość ten od początku zachowywał się w projekcie jakby jak wewnętrzne jakieś kompleksy, albo chciał coś na siłę udowodnić. Praca była dla niego jakąś misją, bo naprawdę potrafił siedzieć całymi tygodniami od 8 rano do 19-20, psując jeszcze w ten sposób rynek.

Niestety kij ma zawsze dwa końce i zacząłem obserwować u tego gościa, że przez to, że był tak bardzo zaangażowany w projekt, zaczynał traktować go emocjonalnie. No i przez to zaczęły mu właściwie puszczać nerwy. Jeżeli nie daj Boże wywalił się przez przypadek jakiś build, lub moja zmiana zespuła jakąś wsteczną funkcjonalność gość dzwonił do mnie na MS Teams i mówił "k...a, znowu się coś zjeb***, naprawiaj to teraz". Mi w pracy nieraz ręce się przez to pociły, czułem wewnętrzny stres.

Miałem też sytuację, że nie zawsze śledziłem wszystkie kanały informacji na MS Teams, no i pamiętam, że na jednym kanale ktoś jakąś informację puścił, która była dość kluczowa dla mojego zespołu. Ja omyłkowo mimo to zrobiłem deploy. Mimo tego, że można było moją zmianę cofnąć i naprawić to spotkałem się znowu z tekstem "k...., czytaj co na tych czatach piszą" podczas spotkania developerów.

Takich akcji, przeklinań w moim kierunku i do innych pracowników ze strony tego Team Leadera było sporo. Ja niestety się zwolniłem, niektórzy pracowali dalej. Do tej pory to źle wspominam. Jedną rzeczą, która pokrywa mi się z tym co pisali koledzy powyżej, że managerowie wiedzą często o tego typu zachowaniach, ale je ignorują z powodu, że zazwyczaj takie osobniki, które stosują mobbing są pracoholikami, robią za darmo, wnoszą do projektu często tyle co 2 osoby, długo pracują i po prostu nie opłaca się biznesowo zwalniać takiej osoby, tylko zamiast tego rotować ludźmi którzy przy takiej osobie wytrzymają powiedzmy ten rok (tyle ja byłem w stanie wytrzymać).... Trochę smutna to historia, ale piszę to od serca i też swego rodzaju traktuję to jako przestroga i pokazanie, że nie jest tak kolorowo jak w mediach mówią, że plaża, Mackbook, mleko sojowe itp.

12

gość dzwonił do mnie na MS Teams i mówił "k...a, znowu się coś zjeb***, naprawiaj to teraz".
[...]
w pracy nieraz ręce się przez to pociły, czułem wewnętrzny stres

Czy ta QRVA naprawdę tak dużo zmieniała?
Jakby zadzwonił i powiedział Kevin, skopałeś sprawę, przez Ciebie produkcja leży, jesteś niekompetentny. Nie podoba mi się, że nie przykładasz się do pracy, jesteś niestaranny, wrzucasz ponownie zepsuty kod na produkcję, przez co znowu mamy problemy, tracimy czas, klient zgłasza błędy to by było lepiej? Nie czułbyś presji, zero stresu, dłonie suche, nie było tematu?

Naprawdę, nie przesadzajmy. Teraz mamy takie pokolenie delikatnych dzieciaczków, którym jak się powie cokolwiek to od razu trauma powstaje. Poza tym - tutaj raczej stres się pojawił z tego powodu, że coś skopałeś (inna sprawa, że to każdemu się czasem zdarza, więc nie oceniam Cię źle, po prost stwierdzam fakt. Jak ja dam ciała to też nie czuję się z tym najlepiej), a nie że koleś użył paru "brzydkich" wyrazów. Zresztą sam znam kilka osób (i nie chodzi mi tym razem o @somekind ;) ), które potrafią pięknymi słowami, bez jakichkolwiek przekleństw, spowodować, że rozmówca czuje się jak ostatni śmieć i idiota.

3

Osobiscie lubie jak w zespole jest przaśnie, duzo przeklenstw, seksistowskich kawalow i #jp2gmd.
Oraz jak mozna sie do kolegi zwrocic wprost - ch***, pull request do obczajenia czeka

5

Między współpracownikami w zespole to spoko, dużo też zależy od tonu wypowiedzi.

Od strony kierownictwa bywało różnie - kiedyś miałem takiego kierownika, któremu bardzo zależało na dowożeniu nowych ficzerów w terminie, do tego stopnia że czasem przy deadline wpadał i krzyczał do nas: dowieziecie to dzisiaj do końca dnia albo będziecie wisieć do góry jajami (i to z ust człowieka o groźnym wzroku, postury bliżej pudziana, niż jakiegoś suchoklatesa).
Był bardzo skuteczny i przekonywujący, bo nawet dziewczyny siedziały do końca, a nowa funkcjonalność wjeżdżała na porannym deployu, ale atmosfera siadała.

5

@cerrato:

Czy ta QRVA naprawdę tak dużo zmieniała?
Jakby zadzwonił i powiedział Kevin, skopałeś sprawę, przez Ciebie produkcja leży, jesteś niekompetentny. Nie podoba mi się, że nie przykładasz się do pracy, jesteś niestaranny, wrzucasz ponownie zepsuty kod na produkcję, przez co znowu mamy problemy, tracimy czas, klient zgłasza błędy to by było lepiej? Nie czułbyś presji, zero stresu, dłonie suche, nie było tematu?

Obie sytuacje są słabe, bo w żaden sposób nie prowadzą do rozwiązania problemu. Panująca w PL kultura opierdolu ma tę wadę, że jak ktoś cię skrzyczy, to koncentrujesz się na tym, że cię skrzyczał, a nie na sednie problemu. Dodatkowo, w takich przypadkach pozostaje pytanie dlaczego dało się wrzucić niedziałający kod na produkcję i nie został on wychwycony przez kogoś robiącego review, testy.

W dodatku jak ktoś coś zepsuł, to albo jest w miarę ogarnięty i sam doskonale wie, że to jego wina, albo nie jest ogarnięty i opierdolu i tak nie zrozumie i należy mu podziękować za pracę, a nie się z nim kłócić. Patrząc z drugiej strony, najbardziej drą ryja osoby nie czujące się komfortowo ze swoim poziomem kompetencji.

@onomatobeka

czasem przy deadline wpadał i krzyczał do nas: dowieziecie to dzisiaj do końca dnia albo będziecie wisieć do góry jajami
nadgodziny to był ciężki temat, budżet był sztywny

Typowy januszsoft. Nakrzyczymy na kogoś, to zrobi to za darmo. Czyli przerzucanie problemu własnych błędów z niewłaściwym szacowaniem, pustymi obietnicami dla klienta na podwładnych Szkoda marnować życie na zadawanie się z nimi. Mogę pracować w nadgodzinach jeżeli coś konkretnie walnie, ale moja stawka też jest sztywna i odnosi się do godziny pracy, a nie do 2.

@kevin_sam_w_domu:

gość dzwonił do mnie na MS Teams i mówił "k...a, znowu się coś zjeb***, naprawiaj to teraz"

Czyli miałeś do czynienia z jednym z wielu niekompetentnych team leadów. W dodatku brakowało mu zarówno umiejętności miękkich (patrz wyżej), jak i skill techniczny był na słabym poziomie, bo to na jego głowie jest doprowadzenie do stanu, w którym nie da się czegoś bardzo zepsuć. Jeżeli twoja zmiana coś psuła, to pytanie dlaczego testy przeszły? Czyżby dlatego, że ktoś inny ich nie napisał?

2

@cerrato

Czy ta QRVA naprawdę tak dużo zmieniała?

Kevin, skopałeś sprawę, przez Ciebie produkcja leży, jesteś niekompetentny. Nie podoba mi się, że nie przykładasz się do pracy, jesteś niestaranny, wrzucasz ponownie zepsuty kod na produkcję, przez co znowu mamy problemy, tracimy czas, klient zgłasza błędy

yada yada

jak sobie będziesz wymyślał przykłady to może nie być różnicy, ale również mogło być

Kevin, no cóż, jebło to jebło - <śmieszki>, ale następnym razem postaraj się bardziej, bo już mi klient dzwonił

2
WeiXiao napisał(a):

ale również mogło być

Kevin, no cóż, jebło to jebło - <śmieszki>, ale następnym razem postaraj się bardziej, bo już mi klient dzwonił

Albo, moim zdaniem, najlepsze rozwiązanie, czyli:
Wypuściliśmy na produkcję niedziałającą wersję, a o błędach dowiedzieliśmy się od klienta. Obie rzeczy nie świadczą o nas najlepiej. Zastanówmy się wspólnie jak uniknąć takich błędów w przyszłości.

2

Nie jestem z tego dumny, lecz w życiu prywatnym nie stronię od przeklinania. Staram się nie przesadzać, ale też nie wzbraniam się przed wypowiedzeniem wulgaryzmu, gdy kontekst dyskusji na to pozwala. W środowisku pracy uważam to jednak za coś odpychającego i nieprofesjonalnego.

7

Mam jakieś takie małe przeczucie, że wiele osób w tym temacie nie odróżnia od przeklinania do siebie/w rozmowie od nękania i mobbingu. Dla mnie to są totalnie różne zachowania i jakoś nie potrafię zrozumieć jak można w ogóle te rzeczy ze sobą zestawiać. To tak jakby pójść na fermę drobiu i zestawiać mordowanie kurczaków (na fermach też są rzeźnie?) i zestawiać zabijanie zwierząt z opowiadaniem dowcipów z kolegami. Tyle samo wspólnego

2

Pracowałem w różnych firmach i lepiej jak lecą k...y niż chowanie urazy. Wiadomo, że to też nie jest zdrowe jak ktoś cały czas tak mówi. Ogólnie wyładowywanie się na pracownikach nie jest w porządku. Samo przeklinanie w firmie też jest raczej nie na miejscu. U mnie w projekcie przeklinanie jest nie do pomyślenia, nawet podniesienie tonu głosu jest niemile widziane. Ale to też zależy od ludzi teraz pracuje z dojrzałymi ludźmi, każdy jest po 30, status projektu jest bardzo wysoki jak i ich status również. Z takimi zachowaniami jak piszesz spotkałem się tylko w małych firmach do kilkuset pracowników.

0

Jeżeli nawet w firmie jest "taki zwyczaj" "taka atmosfera" "luźna paczka kolegów" jeszcze jest pytanie czy KAŻÐ¥ może się tak zachować w stosunku do każdego?
Bo jeżeli są święte krowy które mogą na innych bluzgać a nikt nie może im odpowiedzieć nie jest w porządku.
Jeszcze zdarzają się osoby które przyczepią się do kogoś z jakimś tekstem, a jak odpowiesz im innym to "kobieta mnie bije", bo on mi tylko wmawiał brak kompetencji, a ja małpa jedna wypomniałam mu brak studiów i już to jest mowa nienawiści.
Albo próbują pseudonaukowych bredni "dowiedziono że Żydzi nie są kreatywni"

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1