Szanse w zleceniach na rynkach zagranicznych.

0

Hej, regularnie staram się czytać wszystkie tematy, które tu się pojawiają o startupach, marketingach, freelancingach itd.

Prawdą jest, że większość z marketingiem ma rację .. trzeba w to dużo włożyć, żeby nasz produkt zaczął cokolwiek osiągać. Trochę sobie w tym temacie poczytałem i stwierdziłem, że to jednak nie dla mnie .. nienawidzę poświęcać czasu na coś co mnie totalnie nie ciekawi. Totalna nuda. Przygotowuję na razie materiały na bloga prywatnego i pewnie tutaj coś będe musiał ruszyć jakbym chciał dotrzeć do większej liczby osób, ale marketing własnej apki itd to już jednak wolę zlecać komuś.
Poza tym teraz zanim napiszę jedną linijkę kodu to Adobe XD i makiety interaktywne.. Wychodzi na to, że wyzbyłem się tego gryzącego uczucia, że trzeba od razu zakodzić. Po prostu już nie mam takiej potrzeby onanizmu programistycznego. Swoje apki zakodziłem, działają, czuję satysfakcję i ok. Teraz czas na podejście biznesowe.

Jeśli chodzi o samo programowanie doszedłem do momentu gdzie ilość zleceń poza 8godzinną pracą jest spora, ale są to zlecenia typu dorabianie .. czyli po prostu robienie nadgodzin za podobne stawki. Ok, może i portfolio gdzieś tam rośnie, ale sam nie wiem dokąd to doprowadzi. W sumie to działamy tak sobie z grupką 3 innych programistów.

Zacząłem się zastanawiać czy może dobrym rozwiązaniem będzie przerobienie naszej "firmowej" stronki na jakąś bardziej profesjonalną wzorując się na innych software housach i wyjście na rynki zagraniczne i pójście w kierunku tworzenia software housu? Ma ktoś z Was z tym jakieś doświadczenia?

Czy ciężko znaleźć klienta za granicą? Jakich stawek można się spodziewać. Nie ukrywam, że zależałoby mi na projektach, za które jestem w stanie zgarnąć 80+ dolców lub euro za godzinę. Czy to realne? Spotkałem blogi, gdzie programiści React Native czy też Fluttera klepią apki dla jakiś firm z Kataru/Arabii itd. Czy takim modelem rozwoju jestem w stanie rozwinąć ze znajomymi tak tą działalność, żeby zrobić z tego software house, zatrudnić innych i brać coraz to rentowniejsze zlecenie od coraz większych i poważniejszych klientów? Czy jest to podobnie trudne jak startup?

1

Prawdą jest, że większość z marketingiem ma rację .. trzeba w to dużo włożyć, żeby nasz produkt zaczął cokolwiek osiągać. Trochę sobie w tym temacie poczytałem i stwierdziłem, że to jednak nie dla mnie .. nienawidzę poświęcać czasu na coś co mnie totalnie nie ciekawi. Totalna nuda. Przygotowuję na razie materiały na bloga prywatnego i pewnie tutaj coś będe musiał ruszyć jakbym chciał dotrzeć do większej liczby osób, ale marketing własnej apki itd to już jednak wolę zlecać komuś.

Dobry marketingowiec w przeciwieństwie do programisty nie zajmuje się tworzeniem, to jest strateg, który określa długofalowe cele do spełnienia. Słuchanie takich ludzi jest pouczające, ale z perspektywy programisty ja myślę, że ograniczające.

Ty patrzysz na marketing jak na ciężar, który jest po to, aby wciskać, to wciskanie jest męczące, nudne gdy nic się nie zmienia. Dlatego trzeba płacić innym, aby w kółko robili ten sam przekaz, coraz szerzej.. sam sobie odpowiedź kiedy to na Ciebie działa. U mnie to jest tak, że gdy mam wybór 5 g'wnianych rzeczy i muszę na szybko coś wybrać, wtedy to działa.. ale pomyśl jaka bardzo wewnętrznie się zmuszam wybierając byle co, mój wybór ostatecznie jest wynikiem tego jak się z tym czuję.

Natomiast dobry marketing to opowieść, ludzie lubią opowieści, oni sami opowiadają innym ludziom to co widzą o ile coś się dzieje. Teraz w dobie instagram, facebooka ludzie biedni, którzy mają do pokazania coś ciekawego stają się coraz częściej w centrum.

To, że jesteś 1 osoba firma działa na Twoją korzyść, sprawia, że opowieść Twoja jest autentyczna, daje Ci więcej punktów zaufania ze strony ludzi, mniej hejtu, więcej wsparcia, rozumiesz?

Niech marketing opowiada o zmianie, o tworzeniu, a produkt niech będzie efektem ubocznym problemu jaki próbujesz rozwiązać, ludzie lubią kupić i wykorzystać sprawdzone rozwiązania innych ludzi.

Budując opowieść, pamiętaj, że ma ona musi mieć swój koniec, a zatem warto opowiadać ją tak, aby z czasem opowieść dla ludzi stała się legendą :-)

0

@pan_krewetek: Dzięki za piękną odpowiedź ;)

Może faktycznie muszę na to spojrzeć inaczej i po prostu robić ten marketing "opowieściami". Tylko po prostu przytłaczają mnie techniki tworzenia odpowiednich contentów na bloga w oparciu o stosowaniu specjalnych słów kluczowych itd. Pisać i opowiadać w sumie mogę bo lubię.

Gorzej, że obecny produkt, do którego tworzę makiety (i którym jest zainteresowana zaprzyjaźniona firma bo naprawde im się przyda) jest kierowany do takich firm, którzy nie czytają raczej blogów i internetów. To ludzie bardzo mało "zcyfryzowani", ale akurat mój produkt jest bardzo prosty w obsłudze i może tym ludziom/firmom ułatwić pracę.

0

Wiesz mi się wydaje, że tu nie chodzi o samo pisanie jako pisanie.

Tylko o przedstawienie sytuacji, najlepiej jako walka słabego z czymś porażającym, z czymś czego nie zrobiłbyś nawet gdyby Ci zapłacono. Wtedy to magnetyzuje.

Abstrahując pomyśl jakie zamieszanie i zainteresowanie byś wywołał gdybyś w środowisku IT powiedział, że masz dość nudnej pracy, że szef Cię w kurwia i że od dzisiaj chcesz zawodowo boksować... mimo, że za bardzo nic na ten temat nie wiesz. Niezaleznie od sukcesu jaki w boksie osiągniesz, jeśli będziesz robił to z zamiłowaniem i dużym zaangażowowaniem (a nie udawaniem pod publikę) to ściągniesz na siebie zainteresowanie. A każdy dzień z obitym łębem, czy nawet gdy ząb by wyleci jest Twoją reklamą.

Media spuszczają się nad programistą, którzy pójdzie na miesiąc dwa do biedry, Ty wtedy był byś w centrum polski.

Po co to wszystko? Dla życia, dla pokonywania własnych ograniczeń, ale też zobacz, że życie pokazuje, że warto łączyć obszary jakie się zna i lubi. Jak np. zrobisz aplikację do treningów to środowisko szybciej się tym zainteresuje. Możesz robić różne narzędzia jakie wspierają z czasem trenerów, organizowanie treningów. Przecież będąc wśród ludzi, oni szybciej zainteresują się tym co masz do pokazania.

Przykład z forum.. gosciu od tetrisa, furius jaki tam.. Mam totalnie w nosi tą grę, ale gdybym chociaż trochę interesował się tetrisem tu szum jaki bym tutaj wygenerował od razu to przełożyłby się na zainteresowanie organizatorów, zawodników, fanów tetrisa..

Po prostu rób coś z pasją, osiągaj swoje cele i masz marketing.

1
Bambo napisał(a):

Czy ciężko znaleźć klienta za granicą?

Studiowałeś za granicą i masz jakieś kontakty? Należysz do jakiejś organizacji światowej gdzie chodzą sobie ludzie bardziej wpływowi niż zwykli ludzie na ulicy? Współpracowałeś kiedyś w jakiejś firmie na tyle blisko z klientem, i na tyle skutecznie, że jak się do niego odezwiesz to dostaniesz odpowiedź? Masz w rodzinie kogoś kto wyemigrował i jest na poziomie menadżera/dyrektora/c level?

Jak 4 razy nie, no to tak, będzie ci ciężko go znaleźć, bo nie masz wypracowanego zaufania ani zaplecza który w ogóle pozwoliłby ci podpisać taką umowę jako spółka i nie dać pretekstu naszemu US do kontroli na dobry początek.

Nie ukrywam, że zależałoby mi na projektach, za które jestem w stanie zgarnąć 80+ dolców lub euro za godzinę. Czy to realne?

Czyli celujesz w ok. 200k $. Na osobę czy na cały software house? Jak na te pierwsze, to albo musisz być ekspertem w jakiejś turbo niszowej dziedzinie i do tego musisz być nie wiem, jedną ze 100 osób które jest w stanie ugasić pożar, jak to drugie to myślę, że raczej nie powinno być problemu. Jest was 4, więc 200k $ /4 daje ładne 50k $, które w Polsce jest osiągalne w normalnej pracy, a nie masz takiej ilości stresu jak przy prowadzeniu software house'u.

Spotkałem blogi, gdzie programiści React Native czy też Fluttera klepią apki dla jakiś firm z Kataru/Arabii itd. Czy takim modelem rozwoju jestem w stanie rozwinąć ze znajomymi tak tą działalność, żeby zrobić z tego software house, zatrudnić innych i brać coraz to rentowniejsze zlecenie od coraz większych i poważniejszych klientów? Czy jest to podobnie trudne jak startup?

Mogą nawet klepać dla eskimosów na Antarktydzie, najpierw musisz mieć kogoś kto byłby zainteresowany współpracą. Dużo software house'ów zaczęło się od tego, że ktoś komuś po prostu podebrał klienta i zaczął dla niego pracować. Jak już to osiągniesz, to potem nie powinno być problemu, chyba, że pojawią się problemy z dostarczaniem funkcjonalności i w wyniku tego strata jedynego klienta. Ale generalnie raczej z tym nie powinno być problemu.

I tak jeszcze dodam, że ten rodzaj usług w który ty celujesz, nie jest najbardziej popularną formą współpracy, szczególnie jeżeli mówimy o dużych korporacjach. Korpo nie da ci projektu do zrobienia od 0 do końca (a przynajmniej ja o czymś takim nie słyszałem, ale może ktoś mnie poprawi), tylko raczej będzie wynajmować pracowników na zasadzie kontraktorni, do siebie, do pracy na miejscu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1