IT Polska a Zagranica (próg wejścia)

0

A co waszym zdaniem lepsze - 10 lat pracy, co 2 lata inna technologia, np. web, później embedded, później Big Data, na końcu Cobol (no, powiedzmy że to w ogóle jest możliwe) czy 10 lat w tej samej branży, np. prawie tylko C bo embedded, ze 2 w porywach do 3 systemów, głęboko wiedza na ten konkretny temat?

1

Lepsze pod jakim względem? Jeśli masz na myśli nudę, to zmiana technologii co 2 lata pewnie będzie przeciwdziałała szybkiemu wypaleniu.
Zmieniać projekty, teamy, firmy warto też rozwijając się w jednej i tej samej technologii.

0

Lepsze pod względem wartości na rynku. Czego pracodawcy w PL i na świecie bardziej by oczekiwali - bycia expertem w jakiejś dziedzinie czy wszechstronności ale bez głębokiej wiedzy na żaden temat?

Np. kiedyś widziałem ogłoszenia od Broadcoma w którym wymagali 15 lat doświadczenia w embedded.

0

A to bycia ekspertem zdecydowanie. Ale bycie ekspertem to nie znaczy klepanie przez 10 lat w kółko tego samego - miej świadomość.

1

@aoeuidhtn: Ja myślę że eksperci są zawsze w cenie - ale chyba żeby zostać ekspertem trzeba by zobaczyć jak dane problemy się rozwiązuje w kilku firmach, a to może być trudne żeby trafić, w dużej firmie szczególnie, do projektu zbieżnego domenowo z tym co się robiło do tej pory. Bo od pewnego momentu to chyba raczej już wiedza domenowa zaczyna być ważniejsza niż takie czysto techniczne umiejętności programistyczne.

1

@aoeuidhtn:

aoeuidhtn napisał(a):

Czego pracodawcy w PL i na świecie bardziej by oczekiwali - bycia expertem w jakiejś dziedzinie czy wszechstronności ale bez głębokiej wiedzy na żaden temat?

Kierując się tym, co pracodawcy w PL i na świecie bardziej by oczekiwali to należałoby być zarówno ekspertem większym niż ci, co stworzyli daną technologię (czyli jak C, to powinieneś wiedzieć więcej niż Dennis Ritchie), jak również posiadać wszechstronną wiedzę (czyli powinieneś znać jednocześnie C, Javę, PHP, JavaScript, Pythona, Haskella oraz umieć żonglować 10 piłeczkami).

Tylko, że to jest niemożliwe. Wymagania pracodawców są nieograniczone w przeciwieństwie do ograniczonych zasobów, jakimi dysponuje pojedynczy człowiek.

Lepsze pod względem wartości na rynku.

"Wartość na rynku" wcale nie oznacza zaspokajanie oczekiwań pracodawców. To raczej twoja rola, żeby uświadomić pracodawcę, że warto cię zatrudnić (i dopiero przekonać go o swojej wartości). A "wartość na rynku" zależna jest bardziej od twojej siły przebicia oraz od zewnętrznych czynników (np. sytuacja ogólna na rynku, zmieniające się trendy, koronawirus itp.)

A co waszym zdaniem lepsze - 10 lat pracy, co 2 lata inna technologia, np. web, później embedded, później Big Data, na końcu Cobol (no, powiedzmy że to w ogóle jest możliwe) czy 10 lat w tej samej branży, np. prawie tylko C bo embedded, ze 2 w porywach do 3 systemów, głęboko wiedza na ten konkretny temat?

To chyba zależy, co cię interesuje i gdzie cię wiatr porwie.

0

Zdarzają się osoby bardzo wszechstronne i zarazem bardzo ogarnięte, ale jest takich jednostek niewiele, a i swoją wartość naprawdę dobrze znają. Ale tak jest nie tylko w IT.

1

Szukałem pracy niedawno jako Junior w UK to się wypowiem. Nie ma co się sugerować tymi szczęśliwymi relacjami z LinkedIna. Na 1 taką historie jest setka osób co nie może znaleźć pracy. Sam poznałem podczas studiów masę osób co nie mogło znaleźć prace w zawodzie ‚ad-hoc’ po skończeniu studiów - winna pandemia i trochę system edukacji który i tak jest 1000 razy lepszy niż ten w Polsce.
Dużo ludzi także tutaj studiuje bez zrozumienia. Tworzą aplikacje na zaliczenie bez zrozumienia o co w niej chodzi. Przejdzie to na studiach, ale na rozmowie o prace to od razu widać i taka osoba jest skreślona.

PS studiowałem w Szkocji i jak Rockstar Games wystawił ogłoszenie na Juniora to 250 osób się zgłosiło z samej Szkocji wiec tez nie jest lekko ;)

3

@Piter23345:

prawdopodobnie chodzi o to że my jesteśmy do tyłu o kilka lat z bootcampami. mam na myśli że u nas w kraju jest teraz wysyp bootcampów i ich absolwentów. rynek się przesycił + Covid. a w UK taka sytuacja już mogła być tzn. ludzie już tam nie garną się tak na bootcampy jak u nas bo już pewnie wiedzą że programowanie jest nie dla każdego.

druga hipoteza to taka że tam jest inny rynek pracy a nie taki patologiczny ja u nas i tam pewnie ludzie się nie garną tak do bootcampów ja u nas bo z pracy normalnej mogą sobie wyżyć.

pamiętam sytuacje sprzed 3-2 lat jak nie umiałem dużo a dzwonili do mnie bo jeszcze nie było tylu boocampów. oczywiście sytuacja była inna - wtedy framework JS to było coś a dziś jest wymagany na juniora. ale to nie zmienia faktu że teraz nie dzwonili do mnie jak wpisałem sobie 1rok doświadczenia komercyjnego w CV i nikt nie dzwonił

mamy patologiczny rynek i to nie wynika z outsourcingu czy z covidu tylko z tego że gospodarka jest oparta na studentach tudzież na imigrantach gdy mówimy o pracy w fabrykach albo uber eatsach itp.

0

@rafau00:

pamiętam sytuacje sprzed 3-2 lat jak nie umiałem dużo a dzwonili do mnie bo jeszcze nie było tylu boocampów. oczywiście sytuacja była inna - wtedy framework JS to było coś a dziś jest wymagany na juniora.

hmm, 4p nie wydaje się podzielać tej opinii :D

ludzie pisali dokładnie takie same rzeczy 1,2,3,4,5... lata temu

0

@WeiXiao: ja opisuję swój przykład. moje Cv się nie zmieniło a przestałem dostawać oferty. i było to przed covid jeszcze. dlatego wpisałem rok doświadczenia fikcyjnego i tez nic nie dało. chodzi mi o aplikowanie na juniora Frontend. nie piszę o innych jeżykach bo tam nie wiem jak jest.

ogólnie rynek jest patologiczny a najbardziej to że za rekrutację odpowiadają osoby nie techniczne.

0

Wczoraj patrzyłem na jakieś statystyki zarobków w Niemczech w zależności od landów. Mediany dla programistów były niższe niż np.dla nauczycieli czy "rzemieślników".. Dziwi mnie ten nawał chcących do IT

1
rafau00 napisał(a):

@Piter23345:

prawdopodobnie chodzi o to że my jesteśmy do tyłu o kilka lat z bootcampami. mam na myśli że u nas w kraju jest teraz wysyp bootcampów i ich absolwentów. rynek się przesycił + Covid. a w UK taka sytuacja już mogła być tzn. ludzie już tam nie garną się tak na bootcampy jak u nas bo już pewnie wiedzą że programowanie jest nie dla każdego.

druga hipoteza to taka że tam jest inny rynek pracy a nie taki patologiczny ja u nas i tam pewnie ludzie się nie garną tak do bootcampów ja u nas bo z pracy normalnej mogą sobie wyżyć.

w UK zwykły pracownik(nie IT) też może zarobić i będzie żył na większym poziomie niż analogiczny pracownik w Polsce, który zarobi jakieś grosze, z czego większość wyda na utrzymanie się.

Plus w UK jest większy socjal i dla wszystkich, w Polsce socjal jest tylko dla uprzywilejowanych i to też niezbyt duży.

Czyli w Polsce jak nie jesteś w IT (albo w paru innych wysokopłatnych branżach), to zwykle jesteś ubogi. Stąd pewnie ten dziki pęd do IT w Polsce, tak jak kilka lat temu był dziki pęd do emigracji. Bo to jedyna droga, żeby nie żyć w biedzie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1