Dlaczego zagranica?

1

Hey,
Jak widać po nicku pracuję jako rekruter. Zauważyłam, że część z was mieszka i pracuje w Szwecji, Szwajcarii itd.
Interesuje mnie dlaczego wyjeżdżacie skoro Polska to takie IT Eldorado? Pracodawcy i agencje rekrutacyjne biją się o programistów. Możecie żądać sobie tyle kasy ile chcecie. Dlaczego więc wyjeżdżacie?

Drugim pytaniem będzie - czy Irlandia wydaje wam się atrakcyjnym miejscem na Ziemii aby moc się tam przenieść? Czy znacie może tamtejszy rynek IT?

Z góry dziękuję,
Agnieszka

4
RekruterkaAga napisał(a):

Możecie żądać sobie tyle kasy ile chcecie.

No żądać można faktycznie, gorzej ze spełnieniem tych żądań.

1
  1. Nie tylko polska to IT eldorado ;) Za granica placa tak samo lub wiecej jak w Polsce
  2. Jak juz kiedys wspominalem, pojechalem za kobieta i w poszukiwaniu lepszego zycia ;) (mialem zamiar wyjechac do Kanady a tak wyszlo ze jestem w Holandii). Tak mi sie spodobalo, ze na 100% zostane w Holandii przez najblizsze kilkanascie lat
0

Zauważyłam, że część z was mieszka i pracuje w Szwecji, Szwajcarii itd.
Interesuje mnie dlaczego wyjeżdżacie skoro Polska to takie IT Eldorado? Pracodawcy i agencje rekrutacyjne biją się o programistów. Możecie żądać sobie tyle kasy ile chcecie. Dlaczego więc wyjeżdżacie?

Mogę odpowiedzieć na podstawie tego co słyszałem od innych osób, sam nie zamierzam wyjeżdżać z kraju:

  • Nie wszystko jest w Polsce, np. nie ma CERNu czy facebooka, czyli niektórzy chcą robić ciekawsze rzeczy, a nie mają takiej możliwości w Polsce;
  • Chcą nazbierać pieniądze i wyjeżdżają na pewien czas, a później wracają (we Frankach/Euro zbiera się kasę ponad 4 razy szybciej);
  • Niektórzy chcą po prostu wyjechać na pewien czas do innego kraju - np. bardziej im się tam podoba lub żeby spróbować czegoś innego (jak mogą, to tak robią);
  • Niektórzy wyjeżdżają na stałe, bo po prostu więcej zarobią i często będą mieli bardziej komfortowe życie, to się pokrywa nieco z tym co wcześniej napisałem.

A z tym żądaniem kasy ile chcecie, to faktycznie "nie halo". Najlepszy programista dostanie max może 20k brutto (ale częściej górna granica to ok. 12k - 16k) i to po wielu latach pracy. Fajna kasa, ale z drugiej strony - ile lat trzeba zbierać z takich pieniędzy, aby nazbierać na porządne mieszkanie bez żadnego kredytu? Do tego jednocześnie i tak gdzieś trzeba mieszkanie. Trochę trzeba (w zależności od umowy różnie to będzie netto), więc z jednej strony jeśli ktoś tyle zarabia, to na pewno super, pogratulować, z drugiej strony dalekowzrocznie patrząc nawet to nie jest wystarczające, aby wystarczyło na wszystko co się chce bez uzależniania się od banków.

1

tak poetycko odpowiem:
zycie to nie tylko praca
praca to nie tylko zarobki
:)

edit: co do irlandii to choc nie bylam, to nie mam raczej dobrego zdania, pracowalam rok w londynie, wystarczajaco zeby znienawidzic pogode w tych okolicach :) co do samego rynku it to moge sie mylic ale uk nie przebija, nie?

1

Ja mieszkam w PL i na wszystko mam pracując w polskiej firmie, poza tym freelancerem zdalnym też można być i robić zlecenia dla zagranicznych firm.
Nie wiem po co wyjeżdżać, przy tym kursie to się im wydaje, że im płacą złotem.
No ale jak ktoś złapał fuchę to z drugiej strony czemu nie.
Ja w PL mam dobrą stawkę, jestem programistą od WEB-aplikacji w firmie, ale po pracy piszę oprogramowanie w różnych technologiach dla prywatnych osób czy małych firm na umowę o zlecenie. Generalnie nie narzekam, nie będę opuszczał kraju tylko dlatego, żeby zarobić parę groszy.
Mi osobiście nie robi różnicy czy zarobie w miesiącu 5 tyś czy 6 tyś. Nie jestem jakimś próżnym typem który będzie 24/7 zapiepszał byleby zarobić 1000zł więcej gdyż jestem dosyć skromną osoba jeśli chodzi o zarządzanie ekonomią.
Ale mam paru znajomych którzy mieszkają za granicą, wielu z nich nie wyjechało tylko i wyłącznie za pracą, ale rekreacyjnie i szukać pracy a przy okazji np znalezli dziewczyny pożenili się i już tam zostali, życie jest przewrotne.

edit: co do irlandii to choc nie bylam, to nie mam raczej dobrego zdania, pracowalam rok w londynie, wystarczajaco zeby znienawidzic pogode w tych okolicach :) co do samego rynku it to moge sie mylic ale uk nie przebija, nie?

Byłem na wakacjach w UK i ta strefa klimatyczna deszczowa dosyć często bardzo mi się podoba, nie lubie upałów.
Jak jest zimno to możesz się grubiej ubrać a gorącym latem skóry z siebie nie zdejmiesz ale kto co lubi

2

Wyjechałem, bo chciałem zobaczyć większy kawałek świata, spróbowac czegoś nowego. W Polsce zarabiałem bardzo dobrze, dużo powyżej średniej i (subiektywnie rzecz biorąc) powyżej moich ówczesnych umiejętności.
Siedzę w UK już 18 miesięcy, planuję zostać jeszcze rok, a potem wyjechać do Szwecji na 2 lata.
Potem wrócę do Polski się ustatkować, jeśli nic nie zmieni moich planów do tego czasu.

Nie wiem czy w Polsce jest eldorado, ale wiem że kultura rekrutacji jest trochę w tyle. Mówię o takiej prostej rzeczy jak widełki pensji w ogłoszeniu.

Byłem w Dublinie tylko parę dni, ale wrażenie było pozytywne. Nie miałbym nic przeciwko zamieszkaniu tam przez rok. Podobno rynek IT jest niezły, czego przykładem jest obecność głównej europejskiej siedziby gugla tam. Słyszałem, że w pobliskim Belfaście jest też sporo nowych centrów R&D.

1

Możecie żądać sobie tyle kasy ile chcecie. Dlaczego więc wyjeżdżacie?

Pieniądze to nie wszystko ;) W polsce nie będę mógł sobie budować statków kosmicznych albo robić czarnych dziur, jak wspomniał @JumpSmerf
Poza tym nawet biorąc pod uwagę wysokie zarobki w IT w polsce, w takiej szwajcarii są 2-3 razy większe. Koszty życia też wysokie, ale oszczędności rosną 3 razy szybciej.

Drugim pytaniem będzie - czy Irlandia wydaje wam się atrakcyjnym miejscem na Ziemii aby moc się tam przenieść? Czy znacie może tamtejszy rynek IT?

Nie byłem ale znajomy pracował tam w MS jakiś czas i chyba bez szału.

0

Poza tym nawet biorąc pod uwagę wysokie zarobki w IT w polsce, w takiej szwajcarii są 2-3 razy większe. Koszty życia też wysokie, ale oszczędności rosną 3 razy szybciej.

Szwajcaria to w ogóle chyba najmądrzejszy naród na świecie chociażby świadczy o tym fakt że nie chcieli aneksu do Unii
Właśnie to jest podstawa dysproporcja pomiędzy standardami życia i jego ceną, mówię tutaj o utrzymaniu lokum rachunkach etc, a pomiędzy zarobkami.
Niektórzy moi znajomi akurat z poza branży IT lubią się chwalić że zarobili tyle i tyle, w euro a pierwszego każdego miesiąca zaraz muszą to oddać na opłaty też, mi biznes.
Ale jestem święcie przekonany o tym że w Szwajcarii na pewno żyje się b.dobrze.

Nigdy przy rekrutacji nie zwracajcie uwagi ile wam dają, tzn też ale najpierw porównajcie standardy życia w danym kraju bo możecie się przeliczyć

1
twonek napisał(a):

Wyjechałem, bo chciałem zobaczyć większy kawałek świata, spróbowac czegoś nowego. W Polsce zarabiałem bardzo dobrze, dużo powyżej średniej i (subiektywnie rzecz biorąc) powyżej moich ówczesnych umiejętności.
Siedzę w UK już 18 miesięcy, planuję zostać jeszcze rok, a potem wyjechać do Szwecji na 2 lata.
Potem wrócę do Polski się ustatkować, jeśli nic nie zmieni moich planów do tego czasu.

Nie wiem czy w Polsce jest eldorado, ale wiem że kultura rekrutacji jest trochę w tyle. Mówię o takiej prostej rzeczy jak widełki pensji w ogłoszeniu.

Byłem w Dublinie tylko parę dni, ale wrażenie było pozytywne. Nie miałbym nic przeciwko zamieszkaniu tam przez rok. Podobno rynek IT jest niezły, czego przykładem jest obecność głównej europejskiej siedziby gugla tam. Słyszałem, że w pobliskim Belfaście jest też sporo nowych centrów R&D.

Pracuję w szwajcarii, prawię się poplułem jak usłyszałem że Polska to IT Eldorado :D. Zarobki nie są jednak 2-3x razy większe tylko 8-10x większe, w Polsce zarabiałem 3 do ręki, tutaj zarabiam 20 do ręki, a właśnie dostałem ofertę nowej pracy z podwyżką o 8 tyś czyli będę miał 28 tyś (w Polsce z tym samym doświadczeniem 3 tyś, w Warszawce dostałbym z 6 tyś przy dobrych wiatrach). No nie wygłupiajmy się, Polska to smutny dół do którego robią korporacje z całego świata. OK wyższe koszty życia są ale nie 10 razy wyższe.

Już nie wspomnę o poziomie rekruterów który jest w Polsce po prostu żałosny, czasami mam wrażenie jakby szukali niepijącego robotnika do łopaty a nie inżyniera IT, w CH, 3 razy byłem na kawie z rekruterem dogadywać co i jak jego klient oczekuje i jak mogę się w to wstrzelić, podejście personalne, jak zażądałem większych pieniędzy to rekruter za mnie wynegocjował wyższą stawkę, w przyszłym tygodniu idę na obiad z rekruterem świętować wygrany interview, widełki znałem od momentu przeczytania ogłoszenia.

A w Polsce? Napisała do mnie Pani że szuka programisty, odpisałem że mogę się zgłosić i.. 2 dni później odpisała że mam za mało doświadczenia, i potrzebują kogoś z 5+ lat (to kurde kto w końcu pisał, ja czy ona? Nie idzie przeczytać profilu zanim zmarnuję się czas na przygotowywanie aplikacji?)

Inna pani odrzuciła moją kandydaturę na bazię testów psychologicznych (TAK ROBILI MI TAKIE W JEDNEJ FIRMIE :D - czy ustąpisz miejsca starszej Pani w tramwaju?) - Dodam że jestem bezkonfliktowym gościem wykonującym swoją robotę i w dotychczasowych firmach nigdy nikt na mnie złego słowa nie powiedział, a z chłopakami ze starej pracy nadal czasami widuję się na pizzy jak jestem w Polsce.

Mam swoją czarną listę rekruterów których zlewam kompletnie choćby nie wiem jaką mieli ofertę w tej chwili. I z tego co mi wiadomo podobne praktyki mają moi znajomi ze studiów.

Polski rynek IT to dno i 5 ton mułu, to że 3 tyś na ręke to godna pensja dla pani po socjologii to nie znaczy że jest to dobra pensja dla developera systemów bankowych z 2oma obcymi językami biegle. No nie.

0

Łódź to jest zagłębie jedynie bezrobocia, upadłe miasto. Przykre, ale prawdziwe. Kiedyś było drugie pod względem wielkości, ale obecnie traci ludzi w ogromnym tempie. Mogę się założyć, że jeśli w statystykach uwzględniano by osoby faktycznie mieszkające w miastach, a nie zameldowane, to Łódź byłaby za Wrocławiem, a może nawet i Poznaniem. Kilka korpo i garaży, wielkie mi zagłębie IT.

Racje mieszkam niedaleko Łodzi i studiowałem tam. Łódz to patologia miejska dzicz i kolebka bezrobocia miasto ostatnimi laty wypuszczało diametralnie ale to już się zaczeło dawno dawno temu od likwidacji Bawełnianki, w ciągu ostatnich 5 lat jakieś 50 tyś ludzi ubyło, to nie jest mała liczba. Żadne siedlisko IT to to nie jest. Wielu moich znajomych stamtąd targetowało do Wrocławia.

A czy polska jest eldorado IT jak się dobrze struga i ma bogate CV, to jest świetnie a marudzenie i malkontenctwo to domena nieuków którzy g**no potrafią i stąd ta wieczna bieda i skamlenie, ile to ja poznałem wybitych ekspertów ds. nieistotnych czasami mam wrażenie, że niektórzy to zamiast programowaniem powinni się filozofią zajmować bo to im lepiej wychodzi.

Tam ktoś wyżej napisał że w Szwajcarii to nie wiadomo co, zarobki x10 większe.. Pokaż swoje wypłaty, jeśli nie masz więcej niż 15 tyś to o czym Ty mówisz, tutaj w PL to myślisz że ludzie po inżynierkach którzy w IT bankowości pracują to oni to mają 15-20 tyś? Z palcem w dupie od ręki. Gadasz jak mojego szwagra brat który mieszka w USA, pojechał do USA i pier takie głupoty jakby mieszkał na marsie i odkrył nową technologie.
Tak się chłopak podniecił tą Ameryką i dolarami że myśli, że to co on ma tam, to tego tu nie ma i polske zrównuje na siłę z krajem 3 świata. Ale wiadomo w Polsce jeśli chodzi o IT mimo wszystko nie górujemy w stawkach i to trzeba przyznać ale tragicznie nie jest. Tym bardziej, że wszyscy uciekają na zachód więc automatycznie obniżają konkurencyjność na rynku lokalnym i podbijają stawki w górę. Psychologia tłumu, jedna mucha leci do gówna to reszta za nią a inni cierpliwie czekają aż odlecą i ustąpią ciepłą posadkę.
Irlandii np grozi bankructwo i to też się odbije nieco na IT jeżeli już się przesiedlać za praćą tego typu to tam gdzie stoją oddziały gigantów, wtedy jeszcze jako tako można czuć się bezpiecznie w każdym dobrze rokującym państwie i stolicach jest dobrze.
Wiadomo, że rynek jest zmienny i wymagania rosną a kto się nie rozwija ten się zwija.
Tkwienie w jednej technologii i liczenie na to, że tak będzie wiecznie to zakrawa o masochizm intelektualny
O tyle IT ma fajnie, że to wirtualny świat i zniwelowane granice i bariery poza ramami fizycznymi, dlatego w czasach recesji bardzo dobrze sobie radzi.

0

Pracodawcy i agencje rekrutacyjne biją się o programistów.

To moze ja nie jestem programistą? Wymyslilem sobie, uroiłem ? Chociaz z drugiej strony niedawno kolega ze studiow z ktorym robilem projekt zespolowy (sam zrobilem caly projekt), powiedzial mi, ze gdynym chcial pracowac jako programista, to robote mam od zaraz...he, ten kolega juz 8 lat pracuje w jakiejs firmie it w wawie, ale nie programuje.
A co jak juz zrobie dyplom? mam zamiar napisac inzynierke z algorytmow genetycznych i sieci neuronowych?

0
Bendnarecki napisał(a):

A czy polska jest eldorado IT jak się dobrze struga i ma bogate CV, to jest świetnie a marudzenie i malkontenctwo to domena nieuków którzy g**no potrafią i stąd ta wieczna bieda i skamlenie, ile to ja poznałem wybitych ekspertów ds. nieistotnych czasami mam wrażenie, że niektórzy to zamiast programowaniem powinni się filozofią zajmować bo to im lepiej wychodzi.

To nie jest prawdziwa przyczyna tego malkontenctwa i marudzenia. Eldorado IT? Czy to nie jest czasem promowane w interesie większych agencji rekrutacyjnych? Wiele chyba na to by wskazywało. Uważasz że duże doświadczenie i bogate CV to jest przepustka do większych zarobków (tak powiedzmy > 10K)? Jak dużo programistów w Polsce zarabia takie kwoty w odniesieniu do obecnej liczby wszystkich programistów pracujących w Polsce? Ile to może być, w granicach 1 procenta?

Uważasz że zarabiają od groma jak na Polskie warunki tylko dlatego że mają umiejętności których większość nie nabędzie choćby ze względu na poziom swojej inteligencji i łatwość uczenia? Jak dużo tu jest Januszy biznesu którzy pozakładali firmy bo doszli do wniosku że to jedyna słuszna w zasadzie alternatywa dla etatu, którego pewnie by nie dostali? Zobacz jak dużo jest teraz firm które zajmują się projektowaniem różnych aplikacji? Jak dużo (pomimo dużego doświadczenia i bogatego CV) można u takiego Janusza zarobić?

Zastanawiam się też czy to właśnie nie jest tak, że to pośrednicy (agencje rekrutacyjne) w dużej mierze psują ten rynek. Przecież z logicznego punktu widzenia o wiele lepiej jest aplikować bezpośrednio do firm (większe szanse, większa kasa, wiadomo do kogo się aplikuje). Tylko czy pośrednicy sobie na to pozwolą?

8

A czy polska jest eldorado IT jak się dobrze struga i ma bogate CV, to jest świetnie a marudzenie i malkontenctwo to domena nieuków którzy g**no potrafią i stąd ta wieczna bieda i skamlenie, ile to ja poznałem wybitych ekspertów ds. nieistotnych czasami mam wrażenie, że niektórzy to zamiast programowaniem powinni się filozofią zajmować bo to im lepiej wychodzi.

Gdy najlepszym się wiedzie, to nie jest to żadne el dorado, tylko normalna sytuacja. Jakby najlepsi też zarabiali psie pieniądze, to już by było dno i kilo mułu...
Jasne, że są programiści lepsi i gorsi, i ci gorsi generalnie gorzej sobie radzą na rynku pracy. No po prostu nie każdy może być najlepszy. Ale bardzo często ten gorszy wyjeżdża i dostaje pracę od ręki. A ten najlepszy wyjeżdża i dostaje od ręki pracę dwukrotnie lepiej płatną.

Można filozofować o tym, jaki to ja jestem lepszy, bo sobie radzę w tych warunkach, ale IMHO to jakaś dziwna forma buractwa... Nie dość, że zadowalasz się stawką, którą ten kiepski za granicą dostaje na start, to jeszcze uważasz, że to ty jesteś mądrzejszy X) Ci gorsi też nie chcą chodzić głodni i zastanawiać się, czy wystarczy na nowe buty na zimę, czy jeszcze rok pochodzę w dziurawych. Jeśli drogą do lepszego życia jest przeprowadzka - powodzenia. Szacun dla każdego, kto prze naprzód, zamiast zadowalać się status quo.

Mnie w kraju trzymają tylko takie pierdoły jak sentyment, patriotyzm czy rodzina.

0

Polska bywa eldorado dla IT - jeśli jest się dobrym i ma się dużo szczęścia. Na 100% nie jest eldorado IT dla wszystkich. Takie postrzeganie naszej branży wynika z tego, że mamy dużo nierówności - nauczyciel zarabia od 5 do 8 razy mniej niż ja. Ale znam też dużo naprawdę dobrych programistów, którzy - poza zagranicznymi korpo - zarabiają 3-5k.

Co do wyjazdu - w mojej sytuacji wyjazd się nie opłaca finansowo - albo wzrost jest zbyt mały żeby opłacało się przenosić całe życie moje i dziewczyny i robić kotom zamieszanie. Ale sporo moich znajomych wyjechało - właśnie ci, którzy chcieli nieźle zarabiać a nie siedzieć w korpo, albo którzy szukali czegoś fajnego - cern, języki funkcyjne, praca w startapach z której da się kupić chleb.
Ja pewnie rozważyłbym wyjazd gdyby trafiła się oferta
a) bardzo ciekawa
b) pomoc w zmianie świata na lepsze
c) w ciekawym, tropikalnym kraju (Malezja, Singapur etc)

Co do Irlandii - rynek jest chyba dynamiczny, trójka moich znajomych w tym roku tam wyjechała. Pensje są sporo niższe niż w Londynie, ale ponoć lepiej się żyje i dogaduje z Irlandczykami. No i w moim kawałku tortu - QA automat - ofert stamtąd jest nawet więcej niż z Polski.

Gdybym był rekruterem, to żeby zachęcić dobrych pracowników do wyjazdu, podkreślałbym właśnie pozafinansowe korzyści z pracy za granicą. Bo summa summarum większość najlepszych jednak ułożyła sobie tutaj finansowo życie, ale niekoniecznie czuje się spełniona zawodowo.

0

Bardzo ciekawey temat. W kwestii zarobkow w branzy w PL nie bede sie wypowiadal, bo nie programuje zawodowo. Za to wypowiem sie w kwestiach poziomu zycia i zarobkow w UK i .ch, bo mieszkalem w tych krajach. Otoz w praktycznie kazdym zawodzie (nawet sprzataczki) mozna tam zarobic na godne zycie. Moj kolega (bazodanowiec) mowil, ze po odjeciu roznic w kosztach zycia ODKLADAL (nie zarabial!) 6 razy wiecej niz wczesniej na indetnycznym stanowisku we Wroclawiu. Ja w swojej branzy (techniczna, ale nie IT) tez odkladalem duzo wiecej. Tak wiec mysle, ze zarobic w .ch 5 tys frankow na reke w IT to nie jest zaden problem - dziewczyna miala wiecej jako kierowniczka dyskontu. Nawet po odjeciu kosztow zycia zostaje duzo. Tymczasem w moim miescie ostatnio widzialem "super oferte' dla programisty Java/C i z milionem innych wymagan za 3200 zl netto. I wymagali "bardzo dobrej znajomosci" :)

Nie ma co sie dziwic ze ludzie emigruja. Szczegolnie ci z malych miast, bo jak maja sie przeprowadzac do np Wroclawia i zaczynac od zera, to rownie dobrze moga poleciec do Zurichu czy Londynu i tez zaczynaja od zera, ale mozliwosci rozwoju i pensje sa przynjamniej kilka razy wieksze. Oczywiscie i w PL specjalisci moga zarobic kupe kasy, ale dla przecietniakow i poczatkujacych zachod jest duuuzo lepszy.
Pozdrawiam

3

nie przesadzalabym tak z tymi kilkukrotnie wiekszymi pensjami, jak ktos normalnie zyje za granica, tzn pracuje 8h, samodzielnie oplaca dom/mieszkanie, utrzymuje rodzine, dobrze sie odzywia, podrozuje, inwestuje w jakies hobby, imprezuje etc to wcale nie ma takiej przepasci.
oczywiscie patrzac z perspektywy wyjechania po to zeby zarobic na dom/mieszkanie/samochod/posag to wiadomo ze nie ma porownania.

2

@Do tych tam wyżej mędrców...

Ludzie zrozumcie taka podstawową banalną sprawę, żaden leworęczny polski cygan siedzące na grządce w kurniku u mamusi, który jest w trakcie 2 roku studiów niech nie liczy na więcej niż te 10 tyś bo ich nie dostanie, co jest oczywiste, bo też za co?

Wam to się wydaje że programowanie to jest taka wybitna umiejętność która jest nieosiągalna dla większości ludzkości i tak hermetyczna, że jej wartość robocza powinna oscylować w stawkach rzędu 15 tyś zł? To chyba was naprawdę poj*** Wiecie ile chinczyk zarabia na programowaniu?
To ile będziecie zarabiać nie zależy od waszego widzi misie i studiów jakie skończycie, bo papier to tylko twór na potrzeby biznesmenów którzy jako inwestorzy zazwyczaj zatrudniają sztab ludzi do rekrutacji bo sami na niczym się nie znają tylko na liczeniu pieniędzy. Małe firmy mają to do siebie, że zazwyczaj(może nie zawsze) ich właścicielem jest osoba która sama zna się na rzeczy ona się tak bardzo na dyplomy nie nastawia, jak na treściwość i kryterium umiejętności.
Bogate CV to nie jest żaden wilczy bilet i przepustka do zarabiania 10k> ale jest to wilczy bilet do zarabia przynajmniej 0,5 raza więcej niż względem tych którzy bogatego CV nie mają i to jest normalne.
Niestety wielu ludzi operuje na stałych zamiast na zmiennych jeśli chodzi o zarobki. Załóżmy żylibyśmy w potwornych czasach to Ci którzy mają teraz dajmy na to po 10k mieliby po 6k a Ci z bardziej ubogim CV np po 4k i jest to zupełnie normalne.
Ja odnoszę wrażenie że niektórzy mają w te ptasie łby taki skrót myślowy wdrukowany
Programista = 10k i myślicie że tak będzie wiecznie.

. Nie dość, że zadowalasz się stawką, którą ten kiepski za granicą dostaje na start, to jeszcze uważasz, że to ty jesteś mądrzejszy X) Ci gorsi też nie chcą chodzić głodni i zastanawiać się, czy wystarczy na nowe buty na zimę, czy jeszcze rok pochodzę w dziurawych. Jeśli drogą do lepszego życia jest przeprowadzka - powodzenia. Szacun dla każdego, kto prze naprzód, zamiast zadowalać się status quo.

Zadawalam się stawką która jest adekwatna do potrzeb mojego życia, jak jest mi na rękę powiedzmy 6-7k bo te pieniądze + freelancing i przy dobry wietrze mam te 10/11k ale nawet jakbym miał mniej to bym nie płakał z tego powodu.
Za granicą na start żaden kiepski koder nie dostaje tyle co ja na start, bo kiepskiego to się z roboty wywala na zbity pysk w porządnych Developerskich spółkach. A jak jest kiepski to niech się zajmie czym innym albo nie wymaga nie wiadomo jakiej stawki.

Żeby zarabiać te 8-10k trzeba znać przynajmniej 6 języków programowanie w tym 3 dobrze no i j.angielski to podstawa bo wszystkie najlepsze książki i dokumentacje świata są pisane w tym języku. Poza tym w pracach z zespołami zagraniczny akurat ja osobiście nie mam z tym do czynienia jest to podstawą.

Ci gorsi też nie chcą chodzić głodni i zastanawiać się, czy wystarczy na nowe buty na zimę,

Ojeju ojeju jakie to straszne, kur mać dziewczyno w jakim Ty świecie żyjesz, kontaktujesz? Twój poziom próżności i wyuczonego symulowania odruchu slumsa i nieudacznictwa życiowego, co polacy dzierżą od czasów pierwszej komuny przebił wszystkie możliwe normy, a weźmy za przykład dowolną branże poza IT znam ludzi którzy nie pracują w IT a chcieli bo tak kolei losu niefartownie pokierowała że nie mieli pieniędzy by skończyć studia i co musieli zmienić kierunek życia i pójść do zupełnie innej roboty, gdzie stawki nie rzadko wynoszą 1200 zł Brutto , to oni muszą się martwić o głód i nowe buty a jak ktoś ma powiedzmy nawet te 5k netto i marudzi bo jest biedny to jak widać monitor już mu mózg skonsumował mi się wymiotować chcę jak ja takie coś słysze.
To ile w IT się zarabia jest też uzależnione od konsumentów jak inne klasy społeczne mało zarabiają to też rzadziej usługi konsumują, żyjesz w eko-systemie ekonomicznym, nie myśl takim schemat "ja i moja branża i mi się należy bo mam papier i się uczyłam"
W firmie w której pracuje zatrudniono 2 stażystów troche ponad rok temu, jeden typek miał zaświadczenie MEN oraz certyfikat ukończenia szkolenia w PHP i tylko tyle, wartość kursu 3-4k.
Chłopak za front-end dostał 3,5k na początek jest to może dla wielu mało, ale pokora to podstawa. Szef wysłał go potem na dodatkowe szkolenia a że chłopak bardzo pracowity i po pracy siedział i się uczył to szybko się wybił teraz ma prawie piątkę po roku czasu i to bez studiów. Tak na zdrowy rozsądek przeliczcie ile pozostali pieniędzy wydali na studia a on tych pieniędzy nie wydał bo ich nie miał ;)
Jest już znami przeszło rok czasu i szef go wysła na dodatkowe szkolenia. To co widzę pomiędzy nim a pomiędzy typowym studenciną to właśnie pokore i zaangażowanie chęć rozwoju a nie to co pozostała reszta "Daj daj daj mi się należy mi się należy" przychodzi co do czego to wielu jest tak nieudolna jeśli chodzi o tempo pracy że to poezja... albo spisują na pałę słownik j. angielskiego bo w CV powpisywali, że potrafią dobrze angielski, ale to tylko zapis na papierze jak widać... Więc normalni pracodawcy w mniejszych firmach bardziej zwracają uwagę obecnie na doświadczenie, niekiedy rekrutacje przebiegają w formie testu u nas tak jest, że aby dostać posadę trzeba najpierw udowodnić kompetencje, dostajesz zadania do wykonania jak na egzaminie i ilość punktów klasyfikuje Cię do tego czy zostaniesz przyjęty

Jeśli naprawdę chcecie dużo zarabiać to pakujcie się do firm które gigantami choć tutaj wymagane nie rzadko są dobre uczelnie, inaczej o stawkach powyżej 10k możecie marzyć a jak będziecie marudzili na zarobki, to w końcu przyjdą chinczycy i wykupią wszystko już małymi krokami to się dzieje gdyż chiny mają 60 bln nadwyżki, dlatego że tam jest otwarta wolna gospodarka i nie ma socjali (chyba że coś się zmieniło) Całe USA stało się unią usługową cały rynek przenieśli do chin, bo jest tania siła robocza ale za to chinczyk obiad zje za 50 groszy przy takim wyzysku. Bo nie chodzi o to ile wy zarabiacie czy 5 czy 6 tysięcy tylko o to jakie są ogólne ceny towarów i usług
Nie patrzcie na to ile macie w portfelu ale jak już szukacie pracy za granicą to najpierw przekalkulujcie koszta życia
Co z tego że ktoś za granicą dostanię np o 20% więcej niż w polsce skoro ogólne ceny towarów i opłat mogą być np 30% większe więc
bilans wynosi -10%.
O tyle dobra sytuacja jest w stolicach gdzie koszta życia są większe ale średnie zarobki też są większe bo stolice skupiają ludzi z branż technologicznych i biznesmenów, dlatego tam zawsze dobrze płatna praca jest, ale i brutalna selekcja przy okazji

Szacun dla każdego, kto prze naprzód, zamiast zadowalać się status quo.

Moim zdaniem uciekanie od problemów to najgorsza rzecz jaką człowiek może w swoim życiu zrobić, to tak samo jakbyśmy mieli firme która została zbudowana na dotacjach unijnych to tylko dlatego że są dotacje , to taki przedsiębiorca kiedy firma mu upada zamiast myśleć jak restrukturalizować swoją firme by przynosiła bilans dodatni to zaczyna myśleć skąd wyżebra pieniądze na kolejną firme która i tak mu upadnie.
Analogicznie jak ktoś dostaje cynk że zagranicą jest troszke lepiej to tam leci jak głupi a może się zdziwić, że aż tak dobrze nie jest a bardzo często na takie komunikaty reagują Ci którzy najmniej potrafią bo skoro by coś potrafili to nie musieliby uciekać w desperaci co jest normalne.

Inna sprawa jest wtedy kiedy mamy kogoś kto naprawdę jest dobrym codderem z wieloletnim doświadczeniem ale tacy to siedzą głównie w USA i niektórych europejskiej stolicach, jeżeli ktoś czuję się naprawdę wybitny w tej branży to uważam, że warto wyjechać w takiej sytuacji, ale jak dopiero się uczy i raczkuje to niech nie liczy na wielkie kokosy za granicą bo stawki może są nieco większe ale skoro są większe to najprawdopodobniej po układach rodzinnych&znajomościach inni was wyprzedzą. W Polsce moim zdaniem mamy b.dobrych informatyków oczywiście trzeba umieć się cenić, ale z początku bez przesady. Jeśli ktoś nie będzie się cenił i zadowoli się ochłapem to powodzenia, ale jak mówię to cenienie się nie powinno być nie wiadomo jak kosmiczne.
Czasem czytałem komentarze na innych stronach i niektórzy piszą "Ja bym to zrobił za 500 zł" - mowa o wykonaniu jakiejś tam strony dla urzędu gdzie wartość wykonania wynosiła około 10 tyś. No to jak ktoś aż tak skrajnie zaniża no to cóż powodzenia w życiu
Hydraulik za przepchania kibla mniej więcej 500 zł bierze.

W PL mamy aktualnie niedobór programistów a jeśli jesteście ekspertami do spraw bezpieczeństwa co moim zdaniem jest najwyżej cenione bo np banki bojąc się złej reputacji w ramach ataków cyber-przestępców nie skąpią z obdarowywania hojnymi stawkami tego typu specjalistów.
Bo zamiast robić głupie stronki internetowe które dzisiaj jest zrobić na tyle łatwo że czasem licealista nie odstaje, warto byłoby zająć się czymś głębszym.

A jeszcze raz co do wyjazdu hmm ogólnie rzecz biorąc wasze życie wasze sprawa, jak macie pewność że będzie wam lepiej to czemu nie
Ale jak pewności nie macie to nie kupujcie kota w worku.

Mnie w kraju trzymają tylko takie pierdoły jak sentyment, patriotyzm czy rodzina.

O to akurat bardzo ładnie , pochwalam

0

powiedzmy sobie szczerze, że Polacy są hindusami europy i gdyby nie różnoraki outsourcing to pracy dla programistów za godziwe pieniądze byłoby niewiele ;)

0

Ojeju ojeju jakie to straszne, kur mać dziewczyno w jakim Ty świecie żyjesz, kontaktujesz? Twój poziom próżności i wyuczonego symulowania odruchu slumsa i nieudacznictwa życiowego, co polacy dzierżą od czasów pierwszej komuny przebił wszystkie możliwe normy, a weźmy za przykład dowolną branże poza IT znam ludzi którzy nie pracują w IT a chcieli bo tak kolei losu niefartownie pokierowała że nie mieli pieniędzy by skończyć studia i co musieli zmienić kierunek życia i pójść do zupełnie innej roboty, gdzie stawki nie rzadko wynoszą 1200 zł Brutto , to oni muszą się martwić o głód i nowe buty a jak ktoś ma powiedzmy nawet te 5k netto i marudzi bo jest biedny to jak widać monitor już mu mózg skonsumował mi się wymiotować chcę jak ja takie coś słysze.
To ile w IT się zarabia jest też uzależnione od konsumentów jak inne klasy społeczne mało zarabiają to też rzadziej usługi konsumują, żyjesz w eko-systemie ekonomicznym, nie myśl takim schemat "ja i moja branża i mi się należy bo mam papier i się uczyłam"

Wiesz co, tyle tekstu nasmażyłeś, tak bez ładu i składu, że ja generalnie nie wiem o co ci chodzi... Ale mam wrażenie, że mnie z kimś pomyliłeś. Ja nie mówię, że każdemu należy się duża wypłata, tylko że ci słabsi też by chcieli, żeby im starczyło na buty na zimę. Nie twierdzę też, że ja osobiście za mało zarabiam...
Ale zajrzyj sobie do tego tematu: Ile zarabiacie? Przecież jak się przegląda te 40 stron, to po prostu płakać się chce.
Spójrz na ten post: http://4programmers.net/Forum/1182404
Napisałeś, że "pokorę trzeba mieć" o chłopaku, który zarabia 3,5k. To co powiesz temu tu zarabiającym 1,5k?

A przecież nawet nie o to chodzi, ile zarabiają programiści, tylko o ogólny dobrobyt w społeczeństwie. Programista ma żonę lub męża, ma dzieci, i ci ludzie niekoniecznie muszą pracować w IT. Mój mąż chciał się spełniać w branży wideo - wiesz, ile jest studiów filmowych w ogóle w Polsce? Podpowiem, że niewiele.

Oczywiście różne są drogi do dobrobytu. Można się dokształcać, można poczekać 20 lat na doświadczenie (w międzyczasie stosować pokorę), a można się przeprowadzić do innego kraju. W przypadku ludzi, którym dokształcanie się słabo idzie (nie chcą lub są za głupi), a do tego nie mają możliwości czekać X lat (np. nie są na utrzymaniu mamusi), emigracja wydaje się bardzo sensownym rozwiązaniem.

Co z tego że ktoś za granicą dostanię np o 20% więcej niż w polsce skoro ogólne ceny towarów i opłat mogą być np 30% większe więc
bilans wynosi -10%.

Ludzie emigrują jednak raczej do tych krajów, gdzie bilnas jest na plus. Nierzadko mocno na plus.

0

Interesuje mnie dlaczego wyjeżdżacie skoro Polska to takie IT Eldorado? Pracodawcy i agencje rekrutacyjne biją się o programistów. Możecie żądać sobie tyle kasy ile chcecie.

Ty to tak na serio?

0

Z tą Szwecją to trochę poczułem się wywołany do tablicy, chyba że mamy tu jeszcze jakiegoś wikinga? ;) Może tytułem wstępu: ja tam nie mieszkam (jeszcze ;)), póki co jeżdżę dość regularnie w delegacje i klepię kod tam. Nie mam przez to pełnego oglądu na koszty życia ale, patrząc tam po sklepach i pytając kolegów z pracy: nie jest tam aż tak kosmicznie drożej w stosunku do Polski + jak @aurel napisała widać "ogólny dobrobyt" chociażby w takich pierdołach wygodne krzesło czy umyta toaleta w miejscu pracy.

Tak. wiem, na Śląsku zarabia się gorzej w stosunku do Krakowa czy Wrocławia i roboty w IT jest mniej, ale z drugiej strony: ceny są też trochę niższe, to raz. Dwa: jeżeli mam przeskoczyć do Wrocławia dla poprawy standardu 2x bądź do Skandynawii x4 to ciągle wolę x4. Chociażby ze względu na brak postsowieckiej mentalności u ludzi i takie duperele jak posprzątane ulice czy dobrze wyposażone bibliteki miejskie. Kasa kasą, chodzi jeszcze o pewną stabilność, tak ekonomiczną jak i psychiczną w postaci np. zaufania do pracownika, czy szerzej - obywatela.

1

Napisałeś, że "pokorę trzeba mieć" o chłopaku, który zarabia 3,5k. To co powiesz temu tu zarabiającym 1,5k? **

To już wyjaśniłem w swoich poprzednim poście w kontekście wątku o minimum cenienia się w przykładzie z Hydraulikiem który przepycha kibel za 500 zł. Generalnie jakby miał podsumować, to po prostu temu koledze który w pisząc w Javie zarabia 1,5k po prostu zaproponowałbym znalezienie lepszej pracy, chyba że jest aż taki non-skill no to cóż, zostają fundacje charytatywne, lub dorabianie sobie np w handlu tanimi towarami z Chin, w sumie moja siostra kiedyś tak nieźle zarabiała na jakichś kolczykach, też po studiach a robi w Galerii za sprzedawce. O ile kobieta ma łatwiej bo zawsze może dokleić się do bogatego męża o tyle do biednego mężczyzny żadna kobieta się nie chce kleić.

Programista ma żonę lub męża, ma dzieci, i ci ludzie niekoniecznie muszą pracować w IT.

Samotność programisty
sonda z powyższego linku wskazuje, że z tym bywa różnie bo wynika z niej że jest prawie 1:1 (co mnie nie dziwi szczególnie w przypadku informatyków)
A to czy ma żonę, dzieci to raczej jego sprawa, z tego co mi ogólnie wiadomo wiele ludzi obecnie niezależnie od branży siedzi na garnku nawet do 35 roku życia, po to jest rodzina by sobie pomagać, a to czy utrzymamy rodzinę to kwestia naszej przewidywalności jak ktoś narobi 5 dzieciaków przy niskim stanie dobrobytu no to niech się nie dziwi.
Zresztą mamy ostatnimi czasy sporo bezdzietnych rozwodów to nie jest tak tragicznie, co nie znaczy, że nie należy pamiętać o tych którzy te dzieci mają - no właśnie, ale to ich dzieci. Dzieciaka łatwo spłodzić trudniej utrzymać, a jak komuś za bardzo "psisiol" lata na lewo i prawo , no to cóż ja poradzę..

Mój mąż chciał się spełniać w branży wideo - wiesz, ile jest studiów filmowych w ogóle w Polsce? Podpowiem, że niewiele.

A no widzisz człowiek uczy się pół życia by drugą połowę życia przepracować w innym zawodzie - owszem jest to frustrujące.
Niekiedy z perspektywy czasu zastanawiam się po co ja w ogóle na studia wpompowałem tyle kasy, dziś wiem że nie było to tego warte - bo na własną rękę nauczyłem się dużo więcej, no ale cóż papier trzeba mieć by dla innych nie być głupim - dobrze, że to powoli się zmienia.
Co do wideo twojego męża
Jak mówi to słynne powiedzenie "Warto robić co się lubi i zarabiać na tym" no tak warto, tylko nie zawsze to co się lubi jest rentowne, wiele ludzi lubi drapać się po jajach ale mało kto jest skory za to zapłacić (oczywiście to nie jest sugestia skierowana do twojego męża, tylko mówię ogólnie).

Oczywiście różne są drogi do dobrobytu. Można się dokształcać, można poczekać 20 lat na doświadczenie (w międzyczasie stosować pokorę)

Nie myl pokory z biernością w działaniu, odnoszę wrażenie, że jesteś konformistką czyli twoja charakterologia myślenia oparta jest na tym by mieć jak najlepiej tu i teraz bez przejmowania się przyszłością i wyciągania DALEKOIDĄCYCH konsekwencji ze swoich kroków życiowych.

Ludzie emigrują jednak raczej do tych krajów, gdzie bilans jest na plus. Nierzadko mocno na plus.

No właśnie i to jest paradoks, bo pula dobrobytu jest ograniczona nie tyle prawem rynku co ogólną sytuacją geopolityczną.
Jeżeli ostatnimi czasy był taki szał macicy na wyjazd np do UK to owszem na początku pierwsi emigrancki z PL mieli elegancko, stopniowo to się pogarszało, to że ktoś sobie gdzieś tam wyjdzie to jedno a czy państwo zapewni mu mieszkanie które nie będzie wyglądało jak chlew to drugie - bo o ile ludzie myślą o pieniądzach to do głowy im nie przyjdzie że w danym kraju może być problem z lokum mieszkalnym.
Ktoś wyjedzie sobie do jakiejś tam pracy powiedzmy na budowie bo dostanie te 13 funtów/h to się cieszy, bo sobie pomnoży razy 5 i uroi mu się że diamentami mu płacą.
A to że polaków w niektórych części świata w ogóle się nie szanuje i przez nacjonalistyczne poglądy pracodawców którzy dbają o rdzennych pracowników swojego gruntu czystej krwi obywateli, to już może im się nie spodobać.
Przykład polacy w Holandii upchani w "magazynach" t.j pokój o metrażu psiej budy gdzie kiszą się w 4 osoby bo tak oszukał ich nieuczciwy pracodawca Holenderski, poczytaj sobie o tym przykładów masz mnóstwo.
Osoby z wyższej półki branżowej jak np my tego nigdy nie odczują, ale Ci tzw ludzie prości z których często niestety robi się prostaków taki żywot muszą znosić i walczyć w sądach o swoje prawa

, a do tego nie mają możliwości czekać X lat (np. nie są na utrzymaniu mamusi), emigracja wydaje się bardzo sensownym rozwiązaniem.

Powyżej celowo napisałem, iż uważam że jesteś konformistyczną osobą po to bym mógł się teraz do tego głębiej odnieść.
Zgadzam się z tą wypowiedzią ale zobacz gdzie tu jest haczyk na dłuższą metę.
Zjawisko zdrowej komórki społecznej zwaną rodzina w każdym cywilizowanym kraju oparte było kiedyś na spójności rodziny, przymus emigrowania niekiedy podyktowany lekkomyślnością gdyż niektórzy wmawiają sobie, że w Polsce nie ma pracy itd co jest oczywiście bzdurą, przy kiepskiej sytuacji rodziny jako całości, bo zauważ iż zazwyczaj jest tak, że dzieci z bogatszej albo przynajmniej ze średniej klasy społecznej kończą studia, a te biedniejsze nie mają na to szans co widzę nie rzadko na przykładzie swoich znajomych, nie idą na studia nie dlatego że nie są inteligentni tylko dlatego, że brakuje im pieniędzy.
Jeśli ów osoby zmuszone są wyjechać tak jak napisałaś to muszą jednocześnie zostawić niezbyt dobrze rokującą materialnie rodzinę. Nie rzadko jest tak, że ktoś ma schorowanych już starszych rodziców i musi wyjechać, no więc kto się tymi rodzicami zajmie? oczywiście nikt, albo państwo na koszt podatnika t.j mnie i Ciebie bo zostajemy w polsce, innymi słowy obce dzieci łożą na cudzych rodziców.
Osoby które wyjeżdżają bo chcą się nachapać pare groszy więcej niż tu dostaną na polskim gruncie odpowiedzialni są za to, że w PL jest coraz gorzej i przez egoistyczne przesłanki zazwyczaj zupełnie nieświadomie wyjeżdżają.
Podam Ci taki przykład byś zrozumiała to jeszcze lepiej.
Wyobraź sobie, że w tej chwili mamy wojnę np Polska vs Wielka Brytania nie mając armii bo mamy rzekomo 120 tyś żołnierze choć to bzdura bo oni wliczają nawet tych od biurowych realnie jest około 30 tyś w tym 6 tyś na misjach.
No i do czego zmierzam Polacy mieszkający za granicą łożą na brytyjskie PKB i sporo wyrabiają bo jak już ktoś wyjezdza to głównie specjaliści w pierwszej kolejności którzy wyrabiają całkiem przyzwoity odsetek PKB.
Następnie hipotetycznie dochodzi do tej wojny i ją przegrywamy z automatu bo Polacy wyrabiali PKB na armie Brytyjską która się dozbrajała przez naszych polskich "murzynów" to troszkę tak jakby Polacy sami niszczyli swój naród z takim podejściem.
Po to był ten przykład by to uzasadnić, dlatego jestem patriotą i nie interesuje mnie że gdzieś tam zarobi trochę więcej.
Królowa Wielkiej Brytanii nie zapraszała polaków do uk sami przyjechali, powód leży w polskim systemie jako całości za wysokie podatki przede wszystkim dochodowe przez które firmy nie powstają, bo pracodawca musi płacić za pracownika 2400zł w momencie gdyby tego podatku nie było mógłby zatrudnić dwóch bezrobocie w Polsce jest w miare niskie sztucznie się je podwyższa a poza tym wlicza się nierobów i zasiłkowców . Musimy swobodnie czekać aż Unia się rozleci. Demokracje w historii stanowią zaledwie 0,2% potem wraca jakaś uczciwa dyktatura który obniża podatki, nie wiem kiedy to nastąpi z reguły takie zjawisko poprzedza wojna. To co się działo z grecja będzie działo się też z innymi państwami, to kwestia czasu chyba że Unia się rozleci i będzie powrót do nacjonalizmu. Sytuacja w Grecji jest analogiczna do tej z lat 80 w PL, to pociągnie kolejne zadłużone państwa.

Masz bardzo statyczne myślenie jak widzisz obrazek a na nim samochód który jedzie 200 km/h i obok drzewo, to nadal widzisz samochód a ja widzę już wrak samochodu. Uwierz mi że Ci co wyjechali w drugiej turze wrócą Farage już tam trąbił, że utnie przywileje emigrantom brytyjskim bo UK ma poważne problemy. Lepiej jak w Państwie jest więcej ludzi niż mniej wtedy zwiększa się popyt, a jak ludzie będą masowo wyjeżdżać gdzie jest "lepiej" to się przeliczą bo lepiej to czasami trwa rok, dwa potem jest regres, a jak kupi się już za granicą mieszkanie itd a nie daj boże weźmie kredyt no to jest się ugotowanym.
Teraz to wszystko się jakoś trzyma bo ciągle dodrukowują banknoty.

np zadłużenie emerytalne rośnie nie dlatego, że mamy wywrót demograficzny ale m.in dlatego że pracowici ludzie uciekają.
Umowa emerytalna nie działa w PL jak w USA bo w Polsce jest to umowa między pokoleniowa ten mechanizm działa tylko wtedy
kiedy społeczeństwo szybko się starzeje a mamy dużo ludzi młodych i pracujących, a obecnie jest odwrotnie proporcjonalnie, jedno dziecko łoże na dwoje rodziców jedno swoje i drugie obce (kogoś) bo w tym czasie to dziecko kogoś pracuje za granicą, u nas mamy wyższy wskaźnik eksportu niższy importu więc w dobrach materialnych to też się nie pokrywa.. No już pomijam fakt, że zwykłym politycznym złodziejstwem było przesunięcie tych pieniędzy emerytalnych i rozkradzenie. Najgorsze jest to że ludzie nie rozumieją takiej podstawy że w każdym państwie które należy do Unii europejskiej pieniądze są nieksięgowane, one są tylko zapisem na monitorze palcem na wodzie pisanym. To tylko cyferki...

W Polsce poza tym nie ma tak dużego ogólnego bezrobocia to są sztucznie naciągane słupki..
Jak ktoś się przerejestrowuje to odhacza się w Urzędzie statystycznym, wiadomo że w 33 mln państwem co miesiąc jakaś grupa ludzi zmienia prace i wbijają ich do statystyki jako (bezrobotni) re definiowanie statystyki następuje co 4 miesiące w momencie kiedy oni tylko poszli tam na moment po ubezpieczenie zdrowotne aby państwo je pokryło. Już pomijam fakt tego ile osób robi na czarno i chodzi do urzędów gdzie pozostali tylko płacą na ich ubezpieczenia. Człowiek który uczciwe pracuje płaci grzywnę a kara z tego grzywny jest kierowana do rąk nieroba który udaje bezrobotnego i pracuje na czarno.

PS: Wcześniej w poście pisałaś coś chyba o tym , że pracowałaś w MC Donaldzie za 600 zł nie wiem czemu to skasowałaś Aurelo, ale jak zarabiałaś 600 zł to musiało być w 93 roku bo tyle wtedy była stawka minimalna i jakoś mniej więcej w tym samym czasie powstał w Polsce Mc Donald to by się pokrywało. Aż taki wstyd przyznać się do pracy w MC Donaldzie? że osunęłaś post, no ale przynajmniej teraz wiem, że masz około 40 lat jeśli to była prawda z tym MC Donaldem, więc mając te 40 lat masz trochę inny rozgląda rzeczywistości pewnie pracowałaś w wielu firmach.

ogólny dobrobyt" chociażby w takich pierdołach wygodne krzesło czy umyta toaleta w miejscu pracy.

A co Ty myślisz że ludzie w polskich biurowych pracach nie mają czystego kibla?
Tak może być w fabrykach na produkcji taśmowej, choć wątpie bo każdy zakład ma najęte sprzątaczki i kontrole Sanepidu.
Ewentualnie brudny kibel to możesz znaleźć najwyżej w polskich szkołach chodzą legendy że w toaletach szkolnych kiedyś robiono siku, bo teraz z reguły są tam palarnie, albo ktoś się wysra i nie spuści wody.

0

Wydaje mi się, że oprócz kasy to ważna jest kwestia tzw. bezpieczeństwa socjalnego. Ten aspekt w Polsce jest hmmm... kiepsko ogarnięty :-D Dlatego m. in. ludzie wolą pracować na zachodzie.
Różnie to w życiu bywa (ZUS każę chorym pracować, cudowne uzdrowienia).
Chodzi o to, że w Niemczech czy innych krajach starej UE są wyższe osłony socjalne. Praca pracą, ale kwestia po prostu tego, że emerytura pewniejsza, inaczej funkcjonuje służba zdrowia itp.
No i pewnie też kwestia mentalności (Polska zawiść), lepsza jakość dróg w starej UE, ludzie jeżdżą bardziej przepisowo itp...
Poza tym mamy wysokie oprocentowanie kredytów, ceny ubrań, aut, kosmetyków, elektroniki są wyższe niż np. w UK czy USA, a zarobki niższe.

5

Generalnie jakby miał podsumować, to po prostu temu koledze który w pisząc w Javie zarabia 1,5k po prostu zaproponowałbym znalezienie lepszej pracy, chyba że jest aż taki non-skill no to cóż, zostają fundacje charytatywne, lub dorabianie sobie np w handlu tanimi towarami z Chin, w sumie moja siostra kiedyś tak nieźle zarabiała na jakichś kolczykach, też po studiach a robi w Galerii za sprzedawce.

Jest jeszcze jedna opcja dla non-skilla. Emigracja.

Dzieciaka łatwo spłodzić trudniej utrzymać, a jak komuś za bardzo "psisiol" lata na lewo i prawo , no to cóż ja poradzę..

Zupełnie nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi. Nie chodziło mi o to, że "biedny, nie ma na dzieci", tylko o to, że ja bym chciała, by moja (hipotetyczna) córka czy syn mogli pracować w zawodzie, który lubią i zarobić na tym na życie. Po prostu dobrze życzę moim najbliższym. Jeżeli moja córka będzie marzyć akurat o tym, by być fryzjerką, no to w UK będzie mogła z tego całkiem nieźle zarobić (porównując też koszty życia), a w Polsce fryzjerka to ciulowy zawód. Fryzjerka to tylko przykład, niestety generalnie w Polsce nie wiedzie się najlepiej nawet architektom i czy radcom prawnym. W IT oczywiście można zarobić, ale wiem ile zarabiają moi znajomi z poza branży... no i słabo jest generalnie.

Nie myl pokory z biernością w działaniu, odnoszę wrażenie, że jesteś konformistką czyli twoja charakterologia myślenia oparta jest na tym by mieć jak najlepiej tu i teraz bez przejmowania się przyszłością i wyciągania DALEKOIDĄCYCH konsekwencji ze swoich kroków życiowych.

Żebyś ty cokolwiek o mnie wiedział... Ile moich postów przeczytałeś, że tak dobrze wiesz, jakie ja podejmuję wybory w życiu? :|

Przykład polacy w Holandii upchani w "magazynach" t.j pokój o metrażu psiej budy gdzie kiszą się w 4 osoby bo tak oszukał ich nieuczciwy pracodawca Holenderski, poczytaj sobie o tym przykładów masz mnóstwo.

O jezus maria jakie to straszne. Dobrze, że w Polsce są takie wspaniałe warunki pracy i każdy kto chce ma umowę o pracę. Oh wait.
Wszędzie zdarzają się źli i dobrzy pracodawcy.

PS: Wcześniej w poście pisałaś coś chyba o tym , że pracowałaś w MC Donaldzie za 600 zł nie wiem czemu to skasowałaś Aurelo, ale jak zarabiałaś 600 zł to musiało być w 93 roku bo tyle wtedy była stawka minimalna i jakoś mniej więcej w tym samym czasie powstał w Polsce Mc Donald to by się pokrywało. Aż taki wstyd przyznać się do pracy w MC Donaldzie? że osunęłaś post, no ale przynajmniej teraz wiem, że masz około 40 lat jeśli to była prawda z tym MC Donaldem, więc mając te 40 lat masz trochę inny rozgląda rzeczywistości pewnie pracowałaś w wielu firmach.

Usunęłam, bo poczułam, że jednak zbyt osobiście do sprawy podeszłam. Nie wstydzę się tej pracy, nie raz o tym na forum pisałam. Skoryguję też, że 600zł było za pół etatu, jak posiedziałam kilka razy po 12h z nockami to czasem robiło się z tego 800zł. Nie masz racji co do mojego wieku.

Co do reszty twojego wywodu. Nie jestem niewolnikiem systemu. Nikt mi nie dał prawa wyboru, nie głosowałam, nie podpisywałam umowy. Skoro jedynym sposobem wypisania się z bankrutującego ZUS jest emigracja - ma to sens. Jak to w wolnym rynku, głosujemy nogami. Oczywiście wolałabym, aby nasz kochany rząd w końcu wziął się za poważną reformę systemu emerytalnego, ale jakoś się na to nie zanosi. Co gorsza, co propozycja korekty to gorzej. Jak inaczej dać im znać, że nie tędy droga, skoro mój głos w wyborach nie ma żadnego znaczenia? Może jak prawie wszyscy wyjadą, to w końcu zauważą, że nie ma już kim rządzić? Jestem przekonana, że dla naszych rządzących nie ma innych argumentów niż kasa. A ja naprawdę dobrze Polsce życzę, np. chciałabym, żeby ludzie chcieli tutaj przyjeżdżać. Na razie nie chcą. Uważasz, że nie mają powodów? To chyba mało podróżowałeś i mało rozmawiałeś z ludźmi na emigracji...

0
alagner napisał(a):

widać "ogólny dobrobyt" chociażby w takich pierdołach wygodne krzesło czy umyta toaleta w miejscu pracy.

Nie wiem jak to skomentować.

#polskawruinie

0

Jest jeszcze coś takiego jak przetargi w Polsce.
To zaniża stawki... Wygrywa ten kto najtaniej zaoferuje usługę.
Efekty są takie, że aby wygrać przetarg trzeba zatrudniać ludzi za marne stawki, oszczędzać itp.
Nawet w gminach, dzieci do szkoły są wożone przez stare autobusy, często kierowcy bez prawa jazdy na autobus itp. (jak zawsze kryterium wyboru-cena).
Tak samo jak z programem liczącym głosy w wyborach. Kryterium: cena.
No to zatrudniamy studenciaków na umowe-zlecenie, za 1400 zł na miesiąc i kleimy program...

0
LOSMARCELOS napisał(a):

Jest jeszcze coś takiego jak przetargi w Polsce.
To zaniża stawki... Wygrywa ten kto najtaniej zaoferuje usługę.
Efekty są takie, że aby wygrać przetarg trzeba zatrudniać ludzi za marne stawki, oszczędzać itp.
Nawet w gminach, dzieci do szkoły są wożone przez stare autobusy, często kierowcy bez prawa jazdy na autobus itp. (jak zawsze kryterium wyboru-cena).
Tak samo jak z programem liczącym głosy w wyborach. Kryterium: cena.
No to zatrudniamy studenciaków na umowe-zlecenie, za 1400 zł na miesiąc i kleimy program...

No to niech się studenciaki cieszą że ktoś chce ich w ogóle zatrudnić :-) Zresztą trochę nie rozumiem tego wszystkiego. Wszyscy by od razu chcieli min. 5K netto ale doświadczenie trzeba najpierw przecież jakieś zdobyć. Czy to jest źle że Janusze dają możliwość studenciakom nabyć jakieś doświadczenie i jeszcze płacą za to kasę? Są cwaniaki co w ogóle nie zamierzają płacić wychodząc z założenia, że nie ma co ryzykować i lepiej przenieść to ryzyko na studenciaka, zatrudniając na jakimś bezpłatnym stażu. Nawet umowa zlecenie (i jakaś kasa) jest przecież zawsze lepsza niż jej brak. :-)

2

Tak btw, strasznie podoba mi się to co dzieje się napołudniu od nas. Czesi wspomagający węgrów w ochronie granic i zasłaniający znaczek unii na tablicach rej. Z grupy wyszechradzkiej jedynie Polska wypieła sie na inwazję islamistów - oczywiście jest to zasługa naszego rządu. Polacy w skrajej biedzie i rząd pomagający imigrantom ekonomicznym (sic!).
Angeli powoli miękną kolana, już nawet członkowie jej własnego rządu zaczynają na nią krzywo patrzeć :) Może Unia się utrzyma. Zrobiła dużo dobrego w tym kraju, a to co złe wynika raczej z 'miękkości naszych polityków' a nie Unii jako takiej.
Ja nie jestem patriotą, nie uważam, jak kolega powyżej że jestem winien coś państwu, o nie! To moi rodzice ciężko charowali abym miał co jeść i w co się ubrać. To im państwo zbierało prawie połowę zarobków na machinę urzędniczą i stołki. I tak, mam prawo mieć o te podatki pretensję, bo są totalnie marnotrawione - bezwzględne podatki w Polsce należą do jednych z najwyższych na świecie!
Jak najbardziej rozumiem ludzi emigrujących z tego kraju.
Co do podatków, gdzie pracuję, tam odprowadzam, proste. Ale nie zostawiłem rodziców samych sobie, gdy robiłem w UK. A jeśli ktoś olał swoich, cóż, złe wychowanie, i państwo nie ma nic do tego.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1