Cześć,
Piszę ten post na podstawie analizy rynkowej, rozmów ze znajomymi oraz własnej obserwacji. Od już dobrych kilku lat w prasie oraz mediach ciągle słyszymy "Brakuje programistów" bądź "Programowanie - żyła złota, róg obfitości, Mekka i Medyna w jednym". W związku z tym wyrosły nam jak grzyby po deszczu liczne szkoły programowania, kursy i szkolenia mające zachęcić przysłowiowe sprzątaczki do zmiany zawodu w kierunku programisty. Motywacją są jak zwykle mityczne zarobki, praca przy komputerze i stukanie w klawiaturę jak wytresowana małpka. Wszystko fajnie, dobrze że ludzie chcą coś zmienić w życiu, ale z drugiej strony coraz trudniej jest iść w kierunku programowania ze względu na rosnącą liczbę przyszłych kandydatów - wzrost wymagań, przebieranie w kandydatach, bywa że na jedno miejsce przypada nawet sto CV itd. Odnoszę trochę wrażenie że za 2-3 lata liczba programistów zaczynających swoją karierę będzie nieadekwatna do ich zapotrzebowania na rynku (mówię o tych co zaczynają lub chcą się przebranżowić). Branża jest stosunkowo młoda, nie jest niczym dziwnym znaleźć doświadczonych koderów w wieku 30+ oni raczej są jeszcze stosunkowo młodzi i nie planują przejścia na emeryturę - Ci co startują w podobnym do nich wieku nie mają już raczej szans dogonić ich, zawsze będą o krok do tyłu. Coraz więcej ogłoszeń dotyczy specjalistów, a nie juniorów. Ma to swoje uzasadnienie w panującym od paru miesięcy kryzysie/pandemii. Ale problemy już były przed pandemią. Dziś aby zostać juniorem nie wystarczy mieć paru zrobionych kursów, ogarniać podstawowe zasady języka - dziś po prostu pracodawcy mogą sobie przebierać w kandydatach. Prawa rynku - jak mawiają - ich święte prawo.
Można zwrócić uwagę że inne gałęzie w IT są po prostu pomijane, uznawane za niezbyt ciekawe, nie dające mitycznych 15k. Z tym że z drugiej strony, człowiek dzięki temu że wszystko co chodzi i pełza poleciało kodować, ma szansę tam umocnić swoją pozycję i znaleźć sensowną pracę za przyzwoite pieniądze bez jakiegoś ogromnego zabijania się w swojej niszy. Według mnie boom na programowanie wyrósł za sprawą dobrego marketingu. Od dawna trąbi się - programowanie w szkole, programujące kobiety, niektórzy dorabiają do tego jakąś filozofię i magię, a to zwykła działka jak każda inna z dobrze podkręconą reklamą.
W IT pojawia się coraz więcej ścieżek rozwoju (Administrowanie siecią, bezpieczeństwo, analityka, Systemy ERP i wiele innych mniej lub bardziej znanych) że każdy kto ma głowę na karku, chęci do pracy i garść dyscypliny coś znajdzie - o dziwo nawet za przyzwoite pieniążki i bez konieczności zabijania się nie wiadomo jak. Niestety ciągłe nawijanie jakby tylko programista był kimś nie wiadomo jakim przynosi dla całej branży lekko patologiczny obraz że niby nie ma pracy i jest "przesyt Informatyków". Praca jest - tylko jak 90% osób rzuca się w jeden temat, to niech później nie lamentują ze nie mogą znaleźć roboty.