@TurkucPodjadek: Częściowo masz rację, ale nie do końca :P
Zgadzam się, że pojmowanie przez niektórych idei startupów oraz inwestorów na zasadzie "mam pomysł na apkę, proszę o 2 miliony zł i biuro za free na 3 lata" jest co najmniej słabe. Ale nie zgadzam się z tym, że trzeba mieć działający komercyjnie produkt. Wręcz przeciwnie - moim zdaniem lepiej się wstrzymać z wchodzeniem na rynek do czasu, kiedy aplikacja/produkt będzie dopieszczona.
Nigdy nie będzie dopieszczona, "dopieszczanie" może trwać w nieskończoność, aż ktoś inny weźmie pomysł, albo inne, dotychczasowe pomysły na rynku na tyle się przyjmą, że mityczne dopieszczenie może już rynku nie przekonać do zmian. Każda kniga o startupach i projektach mówi to w pierwszych rozdziałach. :P
Oczywiście - dobrze mieć działający prototyp, żeby coś pokazać inwestorowi i udowodnić, że jest się czymś więcej, niż tylko marzycielem, ale pomiędzy > działającym prototypem a czymś, co już zarabia, jest dość duża przepaść.
Tak. Tak samo jak przepaść jest pomiędzy żebrakiem, a zarabiającym. Chyba, że mowa o zawodowym żebraku bo to w zasadzie też przedsiębiorca. Analogiczny przykład: jesteś inwestorem, na ulicy prosi Cie o datek żebrak, co Ci obiecuje, że za 5 zł kupi sobie dobry obiad i wreszcie pomyśli jak zmienić swoje życie, bo ma już super pomysł. Prosi Cie też sprzedawca długopisów, który chce 5 zł (a ma już swoje 5 zł), aby zakupić kilka dodatkowych długopisów, by mógł je też odsprzedać. Któremu dasz? Temu co obiecał przemyślenie, czy temu co już pokazał, że jakoś sobie radzi, choć może kokosów nie zarabia?
Zwłaszcza, że wypchnięcie na rynek czegoś, co "działa bo działa", ale nie jest ani wystarczająco dojrzałe, ani nie ma stosownego zaplecza technicznego (chociażby serwery - na kilkuset użytkowników mogą być OK, ale gdy się ich pojawią tysiące, to całość może paść) jest złym pomysłem. Często dany projekt ma jedną szansę na zaistnienie, a jeśli ją spali, to już drugiej może nie dostać. I żeby nie było że wymyślam - pewnie pamiętasz słynną gąbkę naszej klasy, prawda? To jest właśnie to, o czym piszę, czyli nieprzygotowanie projektu do realnego działania na rynku.
To trzeba kombinować. Jak nie masz funduszy to nie będziesz rozkręcał od zera firmy transportowej, bo przecież nie stać Cie nawet na zakup żarówek do TIRa, a co dopiero TIRa albo wielu TIRów. Ale możesz rozkręcać coś innego, co takich nakładów nie wymaga.
Inwestora nie obchodzi to, czy to jest dopieszczone. Inwestora obchodzi czy kiedyś może mu zwrócić się ta inwestycja, ostatecznie - czy nie będzie na tym stratny.