To już jest koniec?

0

Mam nadzieję że nie bierzecie artykułów Burakowskiego na poważnie?

0
somekind napisał(a):

To 5 lat wynika tylko z tego, że na studiach informatycznych masz masę przedmiotów dookoła programowania, a niektóre w ogóle z nim niezwiązane, a co za tym idzie zbędne dla typowego programisty.

Gadacie jak ci kolejarze, co to 5 lat do techników chodzili i teraz narzekają, że młodzi się uczą prowadzenia pociągu w 3 miesiące. Nie widzą tej różnicy, że w technikum były też normalne przedmioty i matura po drodze, a samych rzeczy zawodowych właśnie może na 3 miesiące zajęć.

Nie licząc pierwszego roku, większość przedmiotów w ciągu 5 lat moich studiów wymagało programowania. Owszem, kursów stricte językowych było może 90h wykładu + 90h ćwiczeń. Ale do tego projekty robione w domu, a było tego tyle, że czasami w tygodniach przed końcem semestru nie starczało mi czasu na inne rzeczy.
Lekko licząc, z samych przedmiotów programistycznych wyjdzie ponad 300 h.

Oprócz tego były przedmioty, na których wykorzystywało się programowanie do rozwiązywania konkretnych problemów, na różnych poziomach abstrakcji. Od bardzo niskiego poziomu i pisanie systemów wbudowanych / operacyjnych, przez typowe aplikacje webowe, mobilne, okienkowe, aż do systemów opartych o AI. Poza tym projekty zespołowe, gdzie można było choć trochę poznać smak pracy w grupie.

To wszystko razem to tysiące godzin, a nie marne 200 h kursu. A i tak uważam, że na studiach było za mało i wielu rzeczy przydatnych w pracy uczyliśmy się we własnym zakresie.

Wydaje mi się, że te 200h kursu to za mało nawet aby zostać klepaczem formatek.

0

patrząc ile się nauczyłem w domu (a jestem leniwy) przez dwa lata, to po pięciu to spokojny mid level bez bólu, a na studiach często ludzie zlewka i kupowanie projektów, a potem płacz...

0

Piszecie, że dobrzy programiści zawsze znajdą pracę, a klepacze będą klepać biedę... nie jest to zbyt optymistyczne podejście ? ponieważ na frontend developerów (javascript, html5, cs3, php) jest dużo ofert... i zarobki jedne z najwyższych.
Natomiast Java w UK bardzo traci na popularności... tam rynek przejmuje .NET

0
W2K napisał(a):

Nie wiem czy nazwałbym to bańką. Bańka postaje gdy do kosmycznych rozmiarów rozdmuchano coś co nie ma aż takiej wartości. A czy zapotrzebowanie na programistówto nie jest realna potrzeba biznesowa? Żyjemy w świecie w którym wszystko chcemy załatwić przez internet , dlatego firma która nie jest online szybko znika z rynku zjedzona przez konkurencję, Stąd pęd firm do nowych rozwiązań. To nie jest bańka, tylko realna potrzeba rynku, z której wynika zapotrzebowanie na programistów.

Że niby nie było bańki w IT?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ba%C5%84ka_internetowa

To co jest potrzebne typowej firmie to strona wizytówka - jeśli chodzi o obecność w Internecie. Oprogramowanie do zarządzania przedsiębiorstwem żyje sobie raczej w intranecie.

0
Krolik napisał(a):

Wydaje mi się, że te 200h kursu to za mało nawet aby zostać klepaczem formatek.

Gdyby to było 2x2h w tygodniu to masz rok nauki.
Do tego dodajesz spore zadania domowe (o ile nie szkolisz ludzi specjalnej troski którzy oprócz ajfona nie przynoszą nic na zajęcia) i kilka lektur.
Myślę że spokojnie w jednym stacku da się delikwenta wyszkolić w tym czasie - niezależnie od technologii.
Może nie będzie to ktoś kto da radę prowadzić szkolenia na Confiturze, ale myślę że da sobie radę w pracy.
Może nie będzie wiedział co to enkapsulacja, rule of zero czy w jaki sposób Python może być tak samo szybki jak Java czy C++, ale w swoim stacku będzie sobie dawał radę nie gorzej niż niejeden prawie-regular.

0
vpiotr napisał(a):
Krolik napisał(a):

Wydaje mi się, że te 200h kursu to za mało nawet aby zostać klepaczem formatek.

Gdyby to było 2x2h w tygodniu to masz rok nauki.
Do tego dodajesz spore zadania domowe (o ile nie szkolisz ludzi specjalnej troski którzy oprócz ajfona nie przynoszą nic na zajęcia) i kilka lektur.

Tak to tylko w Erze i w szkole. Taki kurs jest codziennie od rana do popołudnia 6 godzin zegarowych nauki do tego przerwa na obiad.
Brak informacji o kosztach, brak dostępnej umowy. Mętnie sformułowane zobowiązania finansowe coś na wzór odroczonej w czasie spłaty umowy kredytowej.

Kojarzy mi się z sprzedażą naiwnym na kredyt pro-eko kompletu garnków za 7000 zł.

0
Krolik napisał(a):

Nie licząc pierwszego roku, większość przedmiotów w ciągu 5 lat moich studiów wymagało programowania. Owszem, kursów stricte językowych było może 90h wykładu + 90h ćwiczeń. Ale do tego projekty robione w domu, a było tego tyle, że czasami w tygodniach przed końcem semestru nie starczało mi czasu na inne rzeczy.
Lekko licząc, z samych przedmiotów programistycznych wyjdzie ponad 300 h.

Oprócz tego były przedmioty, na których wykorzystywało się programowanie do rozwiązywania konkretnych problemów, na różnych poziomach abstrakcji. Od bardzo niskiego poziomu i pisanie systemów wbudowanych / operacyjnych, przez typowe aplikacje webowe, mobilne, okienkowe, aż do systemów opartych o AI. Poza tym projekty zespołowe, gdzie można było choć trochę poznać smak pracy w grupie.

@Krolik, ok, ale to były głównie rzeczy, które są mało przydatne do klepania crudów w korpo.

To wszystko razem to tysiące godzin, a nie marne 200 h kursu. A i tak uważam, że na studiach było za mało i wielu rzeczy przydatnych w pracy uczyliśmy się we własnym zakresie.

Dobrze, ale to jest kurs na programistę, a nie studia informatyczne.

Wydaje mi się, że te 200h kursu to za mało nawet aby zostać klepaczem formatek.

Wychodzi 5h na słowo kluczowe, to naprawdę sporo. ;)

Myślę, że 200h wystarczy, żeby przedstawić język, framework, popularne biblioteki i niezbędne narzędzia - a to wystarczy do pracy w korpo. Nie twierdzę, że z dowolnej losowej osoby z ulicy da się zrobić programistę w takim czasie, ale myślę że taki kurs może wystarczyć dla osoby z potencjałem i chęciami do zdobycia minimum wiedzy potrzebnej do podjęcia pracy. mówię też, że nie trzeba będzie się uczyć w domu ani pisać projektów.

0

Oprócz zdolności i predyspozycji, głównym sprawdzianem dla tych kursowych klepaczy będzie to czy wytrzymają, często monotonną, pracę z kodem dłużej niż przez te dwa lata.

0

Myślę, że do klepania prostych rzeczy szkoła policealna skupiąjąca się np. na programowaniu by wystarczyła. Tylko teraz takich szkół nie ma.
Kurs - te obecne - to sposób na wyciągniecie kasy od naiwnych przez firmy, które mają wątpliwe kompetencje do nauczania.

0
nalik napisał(a):

Myślę, że do klepania prostych rzeczy szkoła policealna skupiąjąca się np. na programowaniu by wystarczyła. Tylko teraz takich szkół nie ma.

Nie ma, i chyba w ogóle niewiele ich było. Tę lukę w jakiś sposób zapewniają PWSZ i część prywatnych uczelni możliwie ograniczając teorię i skupiając się na praktyce, no ale nadal ileś rzeczy zbędnych (z punktu widzenia celu jakim jest wykształcenie programisty-robotnika) jest tam nauczanych. Czasu nauki też nie da się skrócić.
A jakby takie szkoły istniały, to pewno mało kto by chodził, bo w tym kraju każdy przecież musi być magistrem. ;)

Kurs - te obecne - to sposób na wyciągniecie kasy od naiwnych przez firmy, które mają wątpliwe kompetencje do nauczania.

Wyciąganie kasy poprzez prowadzenie bezpłatnego kursu. Takie rzeczy to tylko w tym złodziejskim kraju. ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1