- Pracuję jeszcze w obecnej pracy, więc jak z rekrutacją? Wiadomo że mogę wziąć wolny dzień, ale tak z dnia na dzień to ciężko o to. Co jeśli się ze mną umówią na dany dzień a ja nie dostanę wolnego? Oczywiście powiem o tym, ale czy to ma jakiś wpływ? Może firmy wolą zatrudniać kogoś kto aktualnie nie pracuje?
Nie wolą. Fakt, że już pracujesz, jest plusem. Wielu niepracujących, "dostępnych od zaraz", wiele by dało by zamienić się z tobą na sytuację.
Powinni również rozumieć, że nie chcesz zaniedbywać swoich bieżących obowiązków zawodowych. Chcesz przekonać ich, żeby zostali twoim pracodawcą. Pokazywanie, że nie szanujesz swego obecnego pracodawcy, nie byłoby w tym kontekście zachęcające. Ja w takiej sytuacji nawet dyskretnie to podkreślam: że dla mnie obecne obowiązki to jednak świętość.
A jeżeli ktoś nie jest w stanie przełożyć zaproszenia cię na rozmowę z wtorku na czwartek, to czy w ogóle chciałbyś dla takich ludzi pracować?
- Załóżmy że dostanę pracę to wiadomo że raczej nagle nie ucieknie z obecnej bo to też by było dziwnie gdybym tak zrobił dla nowego pracodawcy, ale chyba właśnie lepiej nowej firmie kogoś wybrać kto nie ma pracy i zacząć od zaraz?
Okres wymówienia jest, przy zmianie pracy, standardem, z którym firmy liczą się podczas prowadzenia rekrutacji.
A jeśli dostępność od zaraz jest dla nich większym atutem niż doświadczenie zawodowe (choćby nieduże), to znaczy, że albo coś sobie źle rozplanowali - i teraz mają nóż na gardle - albo ich pomysł to nałapać kompletnych żółtodziobów, żeby zasuwali za czapkę gruszek. Jak by nie patrzeć, nie stawia to takiej firmy w zbyt dobrym świetle.
Moim zdaniem masz za bardzo czołobitny i zakompleksiony stosunek wobec potencjalnego pracodawcy. Praca to nie łaska, tylko obupólna transakcja. Rozumiem, że nie masz dużego doświadczenia, ale to jest już odzwierciedlone w wynagrodzeniu i pozycji juniora. Reszta pozostaje taka sama - to tylko biznes.
Jeśli firma w ogóle rozpatruje twoją kandydaturę, to też nie z dobrego serca czy litości, tylko dlatego, że się im to opłaca. Nie oleją cię tylko dlatego, że w ten a ten dzień akurat nie możesz przyjechać. Twoja postawa, wynikająca z wystraszenia całą sytuacją, może ci bardzo zaszkodzić, bo w rozmowie taka niska samoocena może wyjść, wzbudzając różne wątpliwości.
- Jak w ogóle firmy patrzą na obecne miejsce zamieszkania, które jest np po drugiej stronie Polski?
Jeśli możesz się stawić na rozmowę albo odbyć ją zdalnie, to nie powinno ich obchodzić, czy mieszkasz na Księżycu czy w Przasnyszu. To jest twój problem, a nie ich.
- Jak szukać mieszkań np w Warszawie, Krakowie czy Gdańsku? Jakieś porady od ludzi, którzy to robili? Wiadomo też że ciężko jechać pół Polski żeby zobaczyć mieszkanie przez 15 minut i zdecydować, więc np pierwszy tydzień pracy polecacie jakieś tanie i niezobowiązujące opcje na miesiąc czy dłuższy czas?
Z ogłoszeń?? I jak długo chcesz oglądać mieszkanie, skoro 15 czy 30 minut nie wystarczy : ) Ja tak właśnie wynająłem mieszkanie, gdy przeprowadzałem się o kilkaset kilometrów. Umówiłem sobie kilka oględzin naraz, w tym część w weekend. Z prywatnymi właścicielami nie ma tu z reguły problemu, z agencjami nieruchomości można to dogadać, nie jest to dla nich czymś niesłychanym. WIedziałem, że nie będę jeździł kilka razy przez pół Polski. Zobaczyłem kilka mieszkań i wybrałem to, które mi się najbardziej podobało.
- Znacie kogoś kto tak zrobił i żałował?
A znacie kogoś kto się ożenił i żałował? Znacie kogoś kto pojechał na wakacje i żałował? :)
Jak powiedziała Grace Hopper: "A ship in port is safe; but that is not what ships are built for".