Cześć,
Nie chcę, aby mój post wyglądał jak kolejne wołanie zdesperowanego juniora, co zrobić z własnym życiem :) Pytam jedynie o Waszą opinię na temat "idle" czyli stanu bezczynności w korporacji (outsourcingowej). Chyba nie było dotąd podobnego wątku, ale temat przewijał się gdzieś w komentarzach.
Skończyłem staż z bdb. referencjami, potem byłem przez chwilę w wewnętrznym projekcie, w którym dodałem samodzielnie jedno "killer feature". Przechodzę bez problemu wewnętrzne i zewnętrzne testy z własnej technologii, mam o czym rozmawiać z seniorami. Uważam, że do tego momentu wykonałem good job.
Siedzę tak od 4 miesięcy i powoli zaczynam świrować. Warunki są bardzo bezpieczne, w zasadzie mogę robić nic lub bardzo niewiele. Nie rozleniwiłem się i w międzyczasie nadrabiam wiedzę z algorytmiki, uczę się kolejnego języka, śledzę nowości i frameworki, próbuję programowania funkcyjnego, itp. Jednak żadna z tych rzeczy nie jest projektem komercyjnym i nie zwiększa moich szans przy rekrutacji. Nadziei na projekt na razie nie ma, gdyż w podobnej sytuacji jest kilku seniorów... PMowie nawet do mnie nie piszą.
Miałem 2 propozycje projektów, ale nie dopuścili mnie do rozmowy technicznej, z powodu zbyt małego portfolio (komercyjnego). Czuję, że popadłem w wieczną pętlę - brak komercyjnych projektów i brak możliwości ich zrobienia. Jedyne, co mogę to kodzić na własną rękę. Zastanawiam się nad przejściem do mniejszej firmy, gdzie miałbym kontakt z kimś mądrzejszym i mógł się rozwijać, bo jeszcze wiele mi brakuje...