Witam, pokrótce opiszę moją sytuację.
Otóż od paru miesięcy miesięcy pracuję w dużym mieście jako junior. Przed rozpoczęciem tej pracy nie miałem stricte komercyjnego doświadczenia, nie mam też wykształcenia kierunkowego, jednakże przez prawie rok czasu intensywnie uczyłem się kodowania, przede wszystkim frontu (ze względu na niższy poziom wejścia i przystępność do nauki).
Podczas negocjowania oferty okazało się, że pracodawca szuka osoby, która będzie odpowiedzialna zarówno za front jak i za backend w proporcjach 50/50. Wtedy uznałem, że jest to dobra opcja żeby jednocześnie rozwijać dalej umiejętności z frontu, przy jednoczesnym ogarnianiu podstaw backendu (co niewątpliwie przydaje się w pracy, nawet jeśli w przyszłości miałbym zamiar zajmować się przede wszystkim frontem, chociażby dla własnych projektów). Krótko po rozpoczęciu pracy okazało się, że przydzielono mnie do utrzymywania istniejącej już i rozbudowanej aplikacji, a struktura mojej pracy w rzeczywistości wygląda tak, że 90% czasu poświęcam na programowanie i poprawianie backendu, natomiast pozostałe 10% to wsparcie techniczne dla klientów.
Nie byłoby w tym dużo złego, gdyby nie fakt, że aplikacja którą się zajmuję została przez firmę przejęta "z zewnątrz". Nie istnieje do niej żadna dokumentacja, jakiekolwiek komentarze można policzyć na palcach jednej ręki, a sama jej struktura to tragedia, w dodatku została napisana w mało popularnym frameworku. Na marginesie dodam, że w momencie rozpoczęcia pracy moja wiedza z zakresu języka, w którym została napisana aplikacja, była prawie zerowa (czego nie ukrywałem - pytano mnie o to podczas rekrutacji i zapewniano o możliwościach nauki). To wszystko sprawia, że często przy pracy zderzam się "ze ścianą", nie mogę zlokalizować źródła problemu, bo zwyczajnie brakuje mi wiedzy i zrozumienia zachodzących procesów (nie mówiąc o sytuacjach w których na przykład coś wykrzaczy się na serwerze :P). Ze względu na braki kadrowe, rzadko kiedy jest też mi w stanie ktoś pomóc, czy pokazać jak coś powinno być właściwie zrobione.
Efekt jest taki, że frontendem, który (wydaje mi się) w miarę potrafię i w którym czuję się dobrze (przy czym chyba nie są to zupełne podstawy jak na juniora, ogarniam AJAX i napisałem parę rzeczy za pomocą reacta) nie zajmuję się w ogóle. Nie zrozumcie mnie źle, oczywiście chcę się nauczyć backendu, ale nie wiążę z nim przyszłości (a już na pewno nie z samym tylko backendem). Natomiast martwi mnie, że przestałem rozwijać się w kierunku, w który włożyłem dotychczas sporo pracy, i nie jestem pewien, czy sposób nauki "na głęboką wodę" jest w moim przypadku najlepszy. Z plusów tej sytuacji można wymienić to, że atmosfera w pracy jest w porządku, nikt się mnie otwarcie nie czepia jeżeli czegoś nie potrafię, aczkolwiek widać ogólne niezadowolenie że ze względu na problem którego nie jestem w stanie rozwiązać praca stoi.
Istotnym też dla mnie jest kwestia finansowa. Obecnie dostaję w okolicach 2500 netto, jednak na UoD co sprawia, że sam muszę sobie opłacać różne bzdury takie jak ubezpieczenie. Zdaję sobie sprawę, że rozstrzał stawek dla juniorów jest dość wysoki, jednak wydaje mi się, że z tym co umiem mógłbym dostać trochę więcej, a tego co wiem, na podwyżkę w najbliższym czasie mam raczej niewielkie szanse.
No i właśnie pytanie jak w temacie :)