Dostałem pierwszą pracę w banku jako młodszy programista. Wynagrodzenie to 3100 zł netto na umowę o pracę.
Niestety do pracy dojeżdżam kawał drogi i dziś trafiła się oferta pracy też na juniora ale o 30km bliżej miejsca zamieszkania(ok. 50 minut mniej czasu na dojazd).
Nowa oferta jest za ~2950 netto więc nie ma dużej różnicy.
Ale nie przepracowałem jeszcze miesiąca i miałbym się zwalniać..?
Okres wypowiedzenia mam 2 tygodnie ponieważ to umowa na okres próbny(3 miesiące).
Do tego w tym banku to trochę polecieli w kulki na rozmowie:
- Przez określenie "nowoczesne technologie" określili ASP.NET MVC 4
- Korzystają z SVN
- Strony internetowe są poblokowane, nie działa 4programmers, 9gag, kwejk, allegro. Nie można skonfigurować swojej poczty na kompie w pracy ani nic zainstalować dla siebie.
- Atmosfera wydaje się... sztywna. W uj papierologi i formalności. Niby każą mówić sobie po imieniu ale na siurka(22 lata) patrzą krzywo ;)
Co wy o tym myślicie? Czytałem, że to jest problem dla HR jeśli często zmienia się pracę. Nie świadczy to dobrze.
Wydaje mi się, że mam umiejętności bo uczę się sam w domu po studiach i znam C# 6.0, .NET 4.5.x, ASP.NET MVC 5, EF 6, SQL, JS, testy jednoskowe oraz zagadnienia z inżynierii oprogramowania(metodyki, paradygmaty i inne).
Chętnie bym został ale jeśli ktoś dojeżdża około 2 godzin w jedną stronę to wie jak to jest nie mieć czasu dla siebie a inni niech nie komentują bez doświadczenia takiego ;)
Podsumowując to moja pierwsza praca jako programista i znalazłem inną za nieco mniejszą stawkę ale komfort dojazdu, pracy wydaje się lepszy. "Mała" firma a nie bycie korpodronem.
Jak na to patrzą rekruterzy? Czy mogę po prostu wypowiedzieć umowę po takim czasie? Umowa jest dość nie jasna, mam zakaz konkurencji przez 2 lata.
Z początku się cieszyłem, że pierwsza praca na studiach i taka kasa ale po przeliczeniu wydatków po usamodzielnieiu się to jest mało na życie... Jednak nie chciałbym się zmuszać i chodzić by tylko poklepać kod i odstukać 8 i pół godziny.