massther napisał(a)
Teksty "jak bym miał google albo msdn" brzmią żałośnie i lepiej odpowiedzieć zwyczajnie wyleciało mi z głowy i udawać stres. Wiem, bo sam też przesłuchiwałem ludzi (do pracy przesłuchiwałem żeby nie było :P) i wiem jakie miałem zdanie o tych sypiących takimi tekstami.
A widzisz: nie każdy "przesłuchujący" podchodzi do sprawy w ten sposób. Szczególnie gdy zatrudnia się programistów, którzy nie mają być jeszcze super rockstarami.
Niektórzy "przesłuchujący" zaliczą na plus, jeśli ktoś uczciwie powie, że nie wie/nie pamięta, bez żadnego "udawania stresu", ale doda, że na pewno istnieje funkcja, która to robi i że poszukałby jej w dokumentacji lub nawet w Google.
Nie we wszystkich, a tak właściwie to w raczej niewielu pracach programistycznych trzeba wszystko mieć we łbie. Jak czegoś używasz regularnie, to mózg zachowa to sobie w cache'u. Ale będzie też sporo rzeczy, które w cache'u nie będą w danej chwili przebywały. Grunt to żeby nie rozkładać rąk tylko umieć sprawnie korzystać z dobrych, rzetelnych źródeł (czyli np. nie losowo wygooglana strona, tylko oficjalna dokumentacja lub strona jakiegoś cenionego eksperta).
wasiu napisał(a)
Rozwalilo mnie, jak kazali napisac kod na kartce papieru.... prosba o uzyczenie ctrl + space jakos nie pomogla
Zwykle w takich przypadkach nie oczekuje się, żeby kandydat wszystko idealnie pamiętał. W moim otoczeniu raczej powtarza się kilkakrotnie kandydatowi, że jeśli zapomni konkretną nazwę tej czy tamtej funkcji, to nie będzie to miało żadnego znaczenia. Bo to łatwo sprawdzić w dokumentacji. Albo właśnie używając dopełniania składni.
Tak czy siak, IMO odcięcie sobie możliwości W MIARĘ komfortowego odejścia z firmy i znalezienia nowej pracy to jedna z gorszych rzeczy, jaką może zrobić profesjonalista. Trzeba robić tak, by ciągle mieć na rynku wysoką wartość. W razie gdy minusy obecnej pracy przeważają nad plusami, to po prostu odchodzimy.
I nie, nie ma co biadolić o "kredycie" i "rodzinie". Robotę można zmienić płynnie. Węszymy, rozsyłamy CV (tylko nie z obecnej pracy!), łazimy na rozmowy kwalifikacyjne nikomu nic nie mówiąc. Tak: czasem trzeba wziąć wolne, jeśli nie da się dograć godzin pracy i rozmowy. Nieraz może się nawet udać mieć dwie rozmowy kwalifikacyjne w ciągu jednego dnia, zależnie od sytuacji.
Jak już nagramy sobie nową pracę, to składamy wypowiedzenie w obecnej. Czasami udaje się uchylić/skrócić okres wypowiedzenia (np. zerwanie umowy za porozumieniem stron), bo ludzie nieraz nie chcą mieć pracowników, którzy nie chcą już u nich pracować ;). A jeśli chodzi o sytuację, w której składamy wypowiedzenie w dotychczasowej firmie, a potem nasza "nowa" firma się na nas wypina, to od czego są listy intencyjne? Wymyślono je właśnie dla tych, co nie chcą zostać na lodzie.
Jak dla mnie monotonia, beznadziejna robota i niemożność wykazania własnej inicjatywy to istotne minusy pracy. Jednak nie zawsze ktoś odgórnie blokuje naszą inicjatywę: nieraz można z własnej woli wymyślić i porwać się na coś ambitniejszego/trudniejszego. To też dobry sposób na pozostanie w formie.