Pierwsza zmiana pracy, kiedy? (Kraków)

0

Czesc

Pracuje w Comarchu juz 2 lata (przez studia na niepełny etat) i nie jest tak źle, teraz kończe studia i przechodze na etat. Kapnąłem się jednak, że jako graduate magister informatyki mieszkający w Krakowie mam sporo dostępnych ofert moze niekoniecznie lepiej płatnych ale w podobno "lepszych" firmach.

Tu sie pojawia pytanie, oplaca sie zmieniac prace już teraz tylko po to, żeby zobaczyć jak sie pracuje w innych firmach? Czy przyjąć tą oferte etatu i postawić na samorozwoj i ewentualne awanse? Jest jakas sciezka kariery w Comarchu w ogole?

Z jednej strony taka zmiana pracy bez wyraznego powodu wydaje sie slabym pomyslem, z drugiej strony nie mam zadnych kredytow ani zobowiazan na razie takze moge szaleć.

0

moze niekoniecznie lepiej płatnych

Nie wiem ile ci w tym comarchu płacą, ale są firmy w krakowie (w liczbie więcej niż 1 ;]) które dla ludzi z 2+ latami doświadczenia płacą po 7-8k.
Moim zdaniem warto zmieniać pracę nawet częściej, bo 2 lata to jest bardzo dużo czasu ;]

0
Maczeta napisał(a):

Jest jakas sciezka kariery w Comarchu w ogole?

Ty pracujesz w Comarchu i tutaj pytasz, czy tam jest ścieżka kariery? o.O

0

2 lata według Shalom to dużo?
Ciekawe...

Aktualnie również pracuję w innej korporacji 2 lata - ani myślę o zmienieniu pracy.
Jest mi dobrze, fajnie zarabiam i robię to co lubię. Rozwój w innych dziedzinach mam w domu - poza tym praca nie powinna opierać się TYLKO na rozwoju bo od tego jest czas wolny i tam należy poszerzać horyzonty.

Pracuję z ludźmi, którzy siedzą tam po 15 lat nawet i są świetni w tym co robią.

Z drugiej strony znam programistów którzy skakali z kwiatka na kwiatek - dosłownie facet pracował z 6 miesięcy do dwóch lat w jednej firmie i tak przez całą karierę. Głupszego i słabszego programisty nie znałem - serio.

Zmiana pracy powinna być czymś ukierunkowana i motywowana - zmiana pracy dla samej zmiany jest bezsensowna i zmniejsza wartość rynkową pracownika. Uważam, że specjalistą zostanie się tylko wtedy gdy faktycznie ktoś przepracuje sporo lat jako programista w jednej firmie, gdyż wtedy rzeczywiście pozna dużo wiedzy biznesowej i programistycznej w danej dziedzinie.

Wychodzę z założenia, że:

  • Póki praca jest sensowna i kształci w pewnym stopniu
  • Płaca nas zadowala
  • Spełnione są nasze dodatkowe potrzeby (miła atmosfera, kursy, szkolenia, bonifikaty)
    nie widzę sensu zmieniać pracy.
0

@programms zauważ ze autor pracuje w rzeczonej firmie 2 lata i pyta nas (!) czy jest tam jakaś ścieżka kariery... To chyba świadczy o tym że już dawno powinien tą pracę zmienić ;)
Jasne że jak masz dobrą i ciekawą pracę to nie ma sensu jej zmieniać.

1
programms napisał(a):

Z drugiej strony znam programistów którzy skakali z kwiatka na kwiatek - dosłownie facet pracował z 6 miesięcy do dwóch lat w jednej firmie i tak przez całą karierę. Głupszego i słabszego programisty nie znałem - serio.

I serio uważasz, że był głupi od samych zmian pracy?

Uważam, że specjalistą zostanie się tylko wtedy gdy faktycznie ktoś przepracuje sporo lat jako programista w jednej firmie, gdyż wtedy rzeczywiście pozna dużo wiedzy biznesowej i programistycznej w danej dziedzinie.

Zmiany pracy pozwalają poznać więcej architektur, bibliotek, frameworków, branż i ludzi. Siedzenie 15 lat w jednym projekcie, i tworzenie w nim formularzy we frameworku, który zrobił ktoś X lat temu, nie jest specjalnie rozwijające. Rzekłbym, że wręcz przeciwnie.

0

Zmiany pracy pozwalają poznać więcej architektur, bibliotek, frameworków, branż i ludzi. Siedzenie 15 lat w jednym projekcie, i tworzenie w nim formularzy we frameworku, który zrobił ktoś X lat temu, nie jest specjalnie rozwijające. Rzekłbym, że wręcz przeciwnie.

To któraś firma tak robi?
Bo ja znam jedynie przypadki gdzie firma rozwija produkt od wielu lat, ale... no właśnie: ROZWIJA GO.
Przechodzi na nowe technologie, dodaje nowe serwisy, tworzy wersje webowe, mobilne itd.
Ciężko tego nie nazwać rozwojem - także w ujęciu programistycznym.
Jak jakaś firima klepie tylko formatki - to cięzko to nazwać rozwojem i w ogóle "normalnym" prowadzeniem firmy. Prosta dorga na sam dół.

I serio uważasz, że był głupi od samych zmian pracy?

Od saamego zmieniania nie, ale sądzę, że to też się do tego przyczyniło bo gość praktyczie nic sensownego nie wiedział o niczym bo... brakowało mu czasu na dowiedzenie się. Nim się wczuł to już zmieniał pracę.

0
programms napisał(a):

Bo ja znam jedynie przypadki gdzie firma rozwija produkt od wielu lat, ale... no właśnie: ROZWIJA GO.

No to mało znasz przypadków.

Jak jakaś firima klepie tylko formatki - to cięzko to nazwać rozwojem i w ogóle "normalnym" prowadzeniem firmy. Prosta dorga na sam dół.

Jaki dół? Klient płaci za system, klient go dostaje w terminie, wszyscy zadowoleni, gdzie ten dół?

Mi chodzi o projekt obliczony np. na trzy lata, na początku ktoś robi infrastrukturę, konfiguruje wszystko co trzeba, a potem reszta zespołu na podstawie tego robi CRUDowe formatki. Oni się nie rozwijają, jedynie wykonują żmudną pracę, niemalże jak robotnicy taśmowi.

Od saamego zmieniania nie, ale sądzę, że to też się do tego przyczyniło bo gość praktyczie nic sensownego nie wiedział o niczym bo... brakowało mu czasu na dowiedzenie się. Nim się wczuł to już zmieniał pracę.

Wczucie się w dowolny projekt, architekturę i stos technologiczny nigdy nie zajmowało mi więcej niż od tygodnia do dwóch miesięcy, w zależności od wielkości projektu. Nigdzie też nie pracowałem dłużej niż 1,5 roku.
Może to jednak z tym gościem jest coś nie tak?

Zmienianie pracy, gdy człowiek widzi, że nie ma się już od kogo uczyć, a projekty odstają technologicznie od reszty świata to sensowne zachowanie. Tkwienie, bo "mniej niż 2 lata u jednego pracodawcy" źle wygląda w CV jest dziwne.

0

Z tego co zauważyłem w Warszawie to programiści bardzo często zmieniają pracę, a 2 lata w jednej firmie jako programista to dużo :)

0

No to mało znasz przypadków.

Po prostu słabe firmy mnie nie interesują.

Jaki dół? Klient płaci za system, klient go dostaje w terminie, wszyscy zadowoleni, gdzie ten dół?

A taki, że system nie jest unowocześniany a przez to nie przyciąga inncyh klientów - ergo nie sprzedaje się go i traci. W rezultacie z rynku wygryzają taką firmę lepsze nowocześniejsze firmy.
Trzeba patrzeć przyszłościowo a nie tylko na czubek nosa.

Mi chodzi o projekt obliczony np. na trzy lata,

Co to znaczy na 3 lata? 3 lata to może ktoś planować, a potem i tak oczywiste jest, że system będzie rozwijany.

reszta zespołu na podstawie tego robi CRUDowe formatki. Oni się nie rozwijają, jedynie wykonują żmudną pracę, niemalże jak robotnicy taśmowi.

Zgadzam się, ale firma która nie rozwija systemu w żaden sposób, na pewno nie jest dobrą firmą. Takich nawet nie rozważam.

Wczucie się w dowolny projekt, architekturę i stos technologiczny nigdy nie zajmowało mi więcej niż od tygodnia do dwóch miesięcy,

Nie pracowałeś nad projektem mającym ponad 100 mln kodu co ? :)
Ja owszem i wczucie się w taki projekt liczy się w miesiącach. Owszem przez ten czas można pisać normalnie kod, ale trudno to nazwać "poznaniem systemu".

Nigdzie też nie pracowałem dłużej niż 1,5 roku.
Może to jednak z tym gościem jest coś nie tak?

Na pewno to nie była wina TYLKO tego, że zmieniał tak często pracę, jednak nie sądzę by zmienianie pracodawcy jak rękawiczki miało czemuś służyć. Jeśli pracodawca jest ok, firma jest w porzadku, a projekt ciekawy to czemu miałby ktoś zmienić prace po 2 latach?

Siedzenie w szambie rozumiem - wtedy uciekać, ale jeśli ktoś widzi szambo w firmie to nie siedzi w niej dwa lata tylko z 3 miesiące.
Też raz trafiłem do szamba, to byłem tam dwa miesiące i uciekłem. Po co miałbym tam siedzieć, aż dwa lata?

Faktycznie w firmie beznadziejnej 2 lata to dużo, ale w firmie dobrej - rozwojowej - 2 lata to wcale nie tak wiele. Poza tym nie słyszałem o tym by w google pracowali programiści i zmieniała się kadra co dwa lata. Ot ciekawostka.

0
somekind napisał(a):
Maczeta napisał(a):

Jest jakas sciezka kariery w Comarchu w ogole?

Ty pracujesz w Comarchu i tutaj pytasz, czy tam jest ścieżka kariery? o.O

Obecnie w "Teamie" jestem chyba najdłużej ;) także nie mam nawet kogo podpytać co mnie czeka za x lat. Przelozonego nie bede pytał jakie są perspektywy bo wiem ze mi nic nie odpowie.

Co do zarobkow to 5k brutto.

0
programms napisał(a):

No to mało znasz przypadków.

Po prostu słabe firmy mnie nie interesują.

Faktycznie w firmie beznadziejnej 2 lata to dużo, ale w firmie dobrej - rozwojowej - 2 lata to wcale nie tak wiele. Poza tym nie słyszałem o tym by w google pracowali programiści i zmieniała się kadra co dwa lata. Ot ciekawostka.

No google to troche inna polka ;)

1
Maczeta napisał(a):

Przelozonego nie bede pytał jakie są perspektywy bo wiem ze mi nic nie odpowie.

A dlaczego nie, przeciez w morde ci za to nikt nie strzeli, ani nie zwolni...

0
programms napisał(a):

A taki, że system nie jest unowocześniany a przez to nie przyciąga inncyh klientów - ergo nie sprzedaje się go i traci.

Systemu robionego na zamówienie dla firmy X i dopasowanego do jej potrzeb nie sprzeda się firmie Y. Po pierwsze byłoby to niezgodne z prawem, po drugie nie miałoby sensu.

Co to znaczy na 3 lata? 3 lata to może ktoś planować, a potem i tak oczywiste jest, że system będzie rozwijany.

Ja nadal piszę o sofcie na zamówienie. Owszem, potem się go utrzymuje i rozwija, ale to są już nie jest typowa deweloperka.

Zgadzam się, ale firma która nie rozwija systemu w żaden sposób, na pewno nie jest dobrą firmą. Takich nawet nie rozważam.

Ale co konkretnie jest złe? Opracowanie architektury na początku tworzenia systemu? Wykonanie frameworka, dzięki któremu dodawanie nowych funkcji jest banalne?

Nie pracowałeś nad projektem mającym ponad 100 mln kodu co ? :)
Ja owszem i wczucie się w taki projekt liczy się w miesiącach. Owszem przez ten czas można pisać normalnie kod, ale trudno to nazwać "poznaniem systemu".

W przypadku tak dużego systemu, absurdalne jest oczekiwanie, aby każdy programista znał go w całości. A jeśli w 3 miesiące nie da się ogarnąć architektury, to znaczy, że jej nie ma.

Jeśli pracodawca jest ok, firma jest w porzadku, a projekt ciekawy to czemu miałby ktoś zmienić prace po 2 latach?

A kto mówi, o zmianie pracy w takim przypadku?

Siedzenie w szambie rozumiem - wtedy uciekać, ale jeśli ktoś widzi szambo w firmie to nie siedzi w niej dwa lata tylko z 3 miesiące.
Też raz trafiłem do szamba, to byłem tam dwa miesiące i uciekłem. Po co miałbym tam siedzieć, aż dwa lata?

Różne są sytuacje. Nie każdy wie, że siedzi w szambie, nie każdy może zmienić pracę, niektórym szambo pasuje.

0

Myśle, ze dla kogos ogarnietego nowe srodowisko to najwiekszy boost wiedzy. Wiadomo, ze mozna sie rozwijac w domu ale ile tez mozna spedzac czasu przed monitorem. Pytanie tylko, czy potem ktos mi nie powie dowidzenia tylko dlatego ze "skakalem z kwiatka na kwiatek".

0

Systemu robionego na zamówienie dla firmy X i dopasowanego do jej potrzeb nie sprzeda się firmie Y. Po pierwsze byłoby to niezgodne z prawem, po drugie nie miałoby sensu.

A to ciekawe :D
Dziwnie, że my robimy system dla kilku klientów i jest dopasowany pod każdego z nich z osobna. W niczym to nie przeszkada.

Ja nadal piszę o sofcie na zamówienie. Owszem, potem się go utrzymuje i rozwija, ale to są już nie jest typowa deweloperka.

Ja też piszę o takim sosfcie. Utrzymywany i rozwijany jest od wielu wielu lat. Rozwija się na wielu płaszczyznach. Z dopasowaniem do wielu klientów też nie ma problemu.
W moim jednak przypadku taki projekt przechodzi wiele faz, pisanie formatek, webservice, aplikacje mobilne etc.
Jeśli ktoś tylko dla klienta wyklepie program formatkowy to sorry, ale taka praca NIGDY nie była specjanie rozwojowa.

Ale co konkretnie jest złe? Opracowanie architektury na początku tworzenia systemu? Wykonanie frameworka, dzięki któremu dodawanie nowych funkcji jest banalne?

Chodzi o to, by poznawać wiele technologii. Rozwój oprgoramowania na wiele stron w tym pomaga.

W przypadku tak dużego systemu, absurdalne jest oczekiwanie, aby każdy programista znał go w całości. A jeśli w 3 miesiące nie da się ogarnąć architektury, to znaczy, że jej nie ma.
A skąd Ci się wzięła liczba 3 miesięcy? Z kosmosu, czy ze śmietnika?
Wszyskto zależne jest od złożonosci systemu.
Prawdą jest, że jeden programista nie ogarnie całej architektury, ale zależności i sens aplikacji musi poznać.

A kto mówi, o zmianie pracy w takim przypadku?

Noooo, eee... Ty?
Pisałeś, że 2 lata to dużo dla pracy w firmie. Sam pracowałeś nie więcej jak 1.5 rok uzgodnie z tym co napisałeś.
Czy oznacza to, że pracowałeś tylko w firmach z kodem napisanym w sposób beznadziejny? Na to wychodzi skoro z dobrej firmy byś nie odszedł po 2 latach. W takim razie czemu wybieraSZ tylko kiepskie firmy z których potem uciekasz po 1.5 roku?

Różne są sytuacje. Nie każdy wie, że siedzi w szambie, nie każdy może zmienić pracę, niektórym szambo pasuje.

Jak można nie wiedzieć, że siedzi się w szambie? Czy po architekturze lub kodzie tego nie widać?
Dobry programista bez trudu zobaczy w co wdepnął i podejmie odpowiednie działania.
Słabi programiści nie mają wyboru bo nikt inny ich nie przyjmie, ale w takim razie po co mówimy tu o rozwoju skoro dla takich ludzi rozwój ma raczej nikłe znaczenie.

Pytanie tylko, czy potem ktos mi nie powie dowidzenia tylko dlatego ze "skakalem z kwiatka na kwiatek".

Postaw się na miejsce pracodawcy.
Piszę duży soft, przez wiele wiele lat. Soft jest rozwijany cały czas.
Przychodzi do mnie programista i widzę, że prawdopodobieństwo, iż u mnie zostaniee dłużej niż 2 lata jest nikłe.
Co robię?
Albo zatrudniam go do murzyńskiej roboty bo nie chce go wikłać w specjalizacje. - Wiadomo po 2 latach "specjalista" mi zwieje i co wtedy?
Albo go nie zatrudniam po prostu.

0

"Systemu robionego na zamówienie dla firmy X i dopasowanego do jej potrzeb nie sprzeda się firmie Y. Po pierwsze byłoby to niezgodne z prawem, po drugie nie miałoby sensu." - a to ciekawe, jak znasz takie prawo to podaj podstawę prawną. Myślę, że 99% lub więcej oprogramowania jest sprzedawane bez przenoszenia autorskich praw majątkowych na kupującego więc producent oprogramowania może robić ze swoim kodem to co chce. Nie ma żadnych podstaw prawnych, aby funkcje wykonane na potrzeby jednego klienta nie mogły być sprzedane innym klientom, no chyba, że jest to oddzielne zastrzeżone w umowie np. firmowy algorytm prognozowania sprzedaży itp.

3

Czy oznacza to, że pracowałeś tylko w firmach z kodem napisanym w sposób beznadziejny? Na to wychodzi skoro z dobrej firmy byś nie odszedł po 2 latach. W takim razie czemu wybieraSZ tylko kiepskie firmy z których potem uciekasz po 1.5 roku?

Albo złapałeś najlepszą pracę na świecie za pierwszym razem, albo po prostu siedzisz w firmie XYZ bardzo bardzo długo i wydaje ci się że jest tam super, bo nie widziałeś nic innego ;)
Ja osobiście zmieniałem pracę częściej niż co 2 lata i za każdym razem na lepszą. Bo cóż mi po tym że dana firma jest dobra, skoro mogę pracować dla lepszej? Będą płacić więcej, technologie i wyzwania będą ciekawsze, możliwości rozwoju będą większe. To że firma jest dobra, nie znaczy że jest najlepsza. Trzeba myśleć o sobie i swoim własnym rozwoju.
Kolego @Programms słyszałem wiele razy z ust kolegów podobne stwierdzenia, głównie od "lojalistów", którzy pod niebiosa wychwalali swoją korpo, do czasu aż nie zmienili pracy na inną i nie otworzyły im się oczy ;) I nagle okazało się że jednak są lepsze miejsca i ciekawsze projekty. Nie znam ludzi którzy żałowaliby zmiany pracy. Co najwyżej żałują że zrobili to tak późno...

0

W mojej obecnej pracy niedlugo minie dokladnie rok odkad zaczalem pracowac.

Zmienialem juz trzykrotnie prace. I bardzo sie ciesze z tego powodu. Poki co trafilem na taka firme ze nie chce zmieniac ;) Ciagle nowe technologie. Duzo malych, ale ciekawych projektow ktore moge prowadzic z kims lub sam, jest tez dosc duzy w ktorym takze uczestnicze. Atmosfera bardzo fajna. Jak zawsze u siebie widzialem wypalenie ekscytacja do 3 miesiecy (bo np nie bylo sie juz czego uczyc, czy atmosfera byla nie taka jak trzeba, itp.) Tak tutaj nadal jest ta ekscytacja "Ciekawe co dostane znowu do roboty" Ostatnio mialem zrobic aplikacje interaktywna apklikacje na bazie tego kto cos mowi.

Jedyne minusy (ktore, sa troszke na sile dla mnie) to pieniadze i to ze wlasnie duzo jest nowosci. Czasami za duzo moze sie wydawac. Czy zamierzam zostac tu dluzej niz 2 lata? Jak najbardziej ;)

0
Shalom napisał(a):

Ja osobiście zmieniałem pracę częściej niż co 2 lata i za każdym razem na lepszą.

Napisz tylko, czy jestes zatrudniony na etacie czy 'zmieniam prace' znaczy 'zmieniam klienta dla ktorego robie na samozatrudnieniu', czy jeszcze cos innego.
Jesli na etacie, to szczerze zazdroszcze.

0
Programms napisał(a):

A to ciekawe :D
Dziwnie, że my robimy system dla kilku klientów i jest dopasowany pod każdego z nich z osobna. W niczym to nie przeszkada.

Jasne. Ale ja nie piszę o systemach dla kilku klientów, tylko o robionych na zamówienie jednego. Nie wiedziałem, że można nie wiedzieć, że takie istnieją.

Chodzi o to, by poznawać wiele technologii. Rozwój oprgoramowania na wiele stron w tym pomaga.

Owszem, ale celem firmy jest zysk, który zapewnia wywiązanie się z kontraktu, a nie poznawanie technologii. Nikt w połowie projektu nie zmieni np. ORMa, bo akurat wyszedł nowy, fajny i programiści chcą go koniecznie poznać.

A skąd Ci się wzięła liczba 3 miesięcy? Z kosmosu, czy ze śmietnika?

Z doświadczenia, ale oczywiście mogę się mylić. Co to za system, którego architektury nie da się poznać w trzy miesiące? Ile ma wartstw i modułów? Tysiące?

Noooo, eee... Ty?

Na pewno nie ja. I chyba nikt poza Tobą. :)

Czy oznacza to, że pracowałeś tylko w firmach z kodem napisanym w sposób beznadziejny? Na to wychodzi skoro z dobrej firmy byś nie odszedł po 2 latach. W takim razie czemu wybieraSZ tylko kiepskie firmy z których potem uciekasz po 1.5 roku?

Skąd mam wiedzieć, jaki kod pisze się w firmie, zanim się w niej nie zatrudnię i go nie zobaczę? Podczas rekurtacji raczej nikt próbek kodu produkcyjnego nie pokazuje.

Jak można nie wiedzieć, że siedzi się w szambie? Czy po architekturze lub kodzie tego nie widać?

Trzeba mieć wiedzę i porównanie, żeby to zobaczyć. Nie każdy się urodził wszystkowiedzący.

Albo zatrudniam go do murzyńskiej roboty bo nie chce go wikłać w specjalizacje. - Wiadomo po 2 latach "specjalista" mi zwieje i co wtedy?
Albo go nie zatrudniam po prostu.

Tak pewno robi korpo. Dobra firma myśli o tym, jak tego programistę zatrzymać na dłużej niż 2 lata.

cw napisał(a):

Myślę, że 99% lub więcej oprogramowania jest sprzedawane bez przenoszenia autorskich praw majątkowych na kupującego

Skąd wziąłeś to 99%? Przez ostatnie 5 lat dostałem jakieś 200 ofert pracy, wszystkie pisane przez kogoś na konkretne zamówienie kogoś. Nikt nie jest taki głupi, żeby pozwalać dostawcy na wielokrotną sprzedaż oprogramowania na swoje zamówienie, przecież w ten sposób ujawnia się wszystkie tajemnice dotyczące działania firmy.
Jeśli to jest 1%, to gdzie jest reszta?

no chyba, że jest to oddzielne zastrzeżone w umowie np. firmowy algorytm prognozowania sprzedaży itp.

Firmy raczej nie robią nic bez umowy.

0

ZTCW to np Sabre startowało jako część American Airlines, ale odłączyli się po jakimś czasie i sprzedają produkty większej ilości przewoźników. A więc system przeznaczony dla jednego klienta sprzedają dużej ilości klientów.

W obecnej firmie pracuję nad produktem, który jest mocno dostosowywany pod konkretnego klienta, ale będzie i tak sprzedawany wielu klientom po przeróbkach (uogólnieniach).

e-podróżnik nie był systemem do sprzedaży (teraz nie wiem jak to działa, chyba silnik wyszukiwarki jednak w pewnych wersjach sprzedają). W Comarchu to nawet nie wiem co robiłem i dla kogo :P

Reasumując, sprzedawane produkty były jednocześnie dostosowywane pod konkretnego klienta jak i sprzedawane wielu klientom ;]

0

"Skąd wziąłeś to 99%? Przez ostatnie 5 lat dostałem jakieś 200 ofert pracy, wszystkie pisane przez kogoś na konkretne zamówienie kogoś. Nikt nie jest taki głupi, żeby pozwalać dostawcy na wielokrotną sprzedaż oprogramowania na swoje zamówienie, przecież w ten sposób ujawnia się wszystkie tajemnice dotyczące działania firmy." - większość rynku to programy typu FK/KP/Obsługa magazynowa/Fakturowanie/obsługa sklepów internetowych/obsługa przychodni itp. , które nie są pisane dla konkretnego klienta, a jedynie pod niego "parametryzowane". Małe programy zwykle konfiguruje sam użytkownik, większe firma pisząca/wdrażająca oprogramowanie. W takim przypadku pisanie programu pod jednego klienta jest zupełnie nieopłacalne i korzysta się raczej z efektu skali. Jakie to tajemnice klient ujawnia zlecając np. napisanie oprogramowania do obsługi magazynu wysokiego składu :). I tak oprogramowania zwykle tworzy się je korzystając z danych testowych (np. wygenerowanych losowo) i większe niebezpieczeństwo wycieku informacji jest związane z ewentualnym serwisem "na miejscu", a nie samym pisaniem programów. Pomijam już fakt, cześć "logiki biznesowej" wynika wprost z ustaw i rozporządzeń. Owszem na rynku występuje zapotrzebowanie na rozwiązania niszowe, ale jest to zdecydowana mniejszość oprogramowania. Fakt, czasem zdarza się, że takie rozwiązanie niszowe trafi na rynek w odpowiednim momencie, a rynek ma odpowiedni potencjał i robi się z tego duża rzecz, ale to wyjątki.

0

@cw, Tobie chodzi o 99% pod względem ilości sprzedanych sztuk? To może i masz rację, tylko to nie są systemy na "100 mln linii kodu". Zresztą, to w ogóle nie są systemy, to jakieś programiki.

Firma budowlana, która dziennie dostaje 10 tysięcy faktur nie będzie ich księgowała za pomocą Rachmistrza z Insertu. Podobnie bank nie będzie używał Asystent CRM ani Tesco nie oprze magazynowania o Ewę. W przypadku dużych firm systemy są duże i często tworzone na zamówienie. Z ustaw i rozporządzeń nie wynika struktura prawna ani organizacyjna firmy, nie wynikają też potrzeby integracji z innymi systemami (już posiadanymi przez firmę, albo stosowanymi przez kontrahentów).

Jakie to tajemnice klient ujawnia zlecając np. napisanie oprogramowania do obsługi magazynu wysokiego składu :).

Lokalizację, strukturę wewnętrzną, sposób podziału i kategoryzacji towarów. (Tak strzelam, bo nie znam się na tym kompletnie.) W każdym razie jakiś zestaw informacji, który może wykorzystać inna firma w celu optymalizacji swojego działania i zwiększenia konkurencyjności.

Owszem na rynku występuje zapotrzebowanie na rozwiązania niszowe, ale jest to zdecydowana mniejszość oprogramowania.

Mniejszość pod jakim względem? Bo na pewno nie pod względem ilości pracy.

0

Umowę zabraniającą sprzedaży firmie B produktu pisanego dla firmy A jak najbardziej są zawierane. Co więcej, w przypadku realizacji podobnych projektów przydziela się do nich zespoły złożone z zupełnie innych developerów, by uniknąć ryzyka, że dany programista będzie pisał podobny kod i napisze go w ten sam sposób w ramach obu projektów.

0

Umowę zabraniającą sprzedaży firmie B produktu pisanego dla firmy A jak najbardziej są zawierane. Co więcej, w przypadku realizacji podobnych projektów przydziela się do nich zespoły złożone z zupełnie innych developerów,

chyba w Hameryce np. jak MS dostał sądowy nakaz stworzenia "chinskiego muru" między programistami OS i aplikacji co by dać szanse innym firmom tworzącym aplikację na Windows. Może i są gdzieś zawierane tak skonstruowane umowy, ale muszą to być rozwiązania za ogromne pieniądze. Poza tym jak w firmie zostanie stworzony np. własny moduł wystawiania PITów to co firma ma dla każdego klienta pisać go od początku:) i jeszcze zatrudniać do tego innych programistów:)

zapomniałem o sferze budżetowej, a tu faktycznie dość często w zamówieniach publicznych występuje element przeniesienia praw własności do kodu źródłowego na zamawiającego. Jednak bez przesady nikt nie będzie wymagał od firmy tworzącej takie oprogramowania, aby nie używała później fragmentów tego kodu w swoich innych rozwiązaniach bo byłby to absurd niemożliwy do wyegzekwowania.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1