Temat specjalnie trochę przekorny. "Zwykłych" mam na myśli nie geeków, nerdów itd. Ale do rzeczy.
Nadszedł czas by obrać jakąś zawodową ścieżkę dla siebie. Studiuję psychologię :D Jestem na 3 roku, więc zaraz licencjat i koniec. Dalej tego nie ciągnę, w branży też nie zamierzam pracować. Uważam, że to był zły wybór kierunku, ale zbaczamy z tematu...
Na kartce wypisałem sobie kilkanaście zawodów od agenta ubezpieczeniowego, przez psychologa po programistę.
Tak naprawdę to najlepiej widzę się w robocie robiąc coś stricte z IT związanego, z software, najlepiej właśnie programowanie.
Kodzę hobbystycznie jakoś od liceum z wielkimi przerwami, jednak co nieco już tam umiem. Poczytałem forum, pogrzebałem, wiem, że pracodawcy przymykają oko na wykształcenie kierunkowe, a patrzą na umiejętności i doświadczenie i da się znaleźć pierwszą pracę bez wykształcenia informatycznego. Z tym, że doświadczenia też nie mam jeszcze, jednak myślę, że uda mi się na wakacje albo po września gdzieś zahaczyć. Ale też nie o tym miało być.
Mam kilka alternatywnych pomysłów. Praca w sprzedaży, ubezpieczenia albo nieruchomości na których trochę się znam. Znam ludzi z branży (starszych), jedni robią dobry hajs i karierę, inni robią za średnią krajową, ale wszyscy są dość 'przeciętni'. Nie są pasjonatami tematyki, przychodzą z pracy i w większości mają czas na relaks, mówią, że to już ich "wkur***" czasem, nie myślą o pracy po pracy, nie zabierają jej do domu.
Ale do sedna...
Jak to jest w IT? Można liczyć na pracę od 8 do 16, ew. czasem w domu coś doczytać na blogach/w dokumentacji jak wyjdzie nowa wersja języka czy frameworka? Mówi się o potrzebie ciągłego rozwoju. Przykładowo gość kodzi zawodowo rok w C# i WPF aplikacje na desktop i dobrze ogarnia temat. Ile przez następny rok musi się "uczyć". Nie chodzi o szkolenia i o to ile w robocie się nauczy. Tylko ile musi w domu siedzieć z tutorialami/dokumentacją, żeby nie odstawać?
Nie to, żebym nie lubił poznawać nowych technologii. Fajnie jest poznać nowy język, coś napisać dla web jeśli się klepało tylko na desktop. Ale mam inne hobby, swoje plany nie związane z IT, i zwyczajnie nie jestem mega pasjonatem i wielkim geekiem, który ma sny w języku maszynowym :D
Jest w ogóle miejsce w branży dla ludzi, którzy nie są geekami/pasjonatami? Dla takich, którzy traktują swoją pracę trochę jak mistrz kuchni. Lubi gotować, wychodzi mu to, raz na jakiś czas zrobi w domu coś eksperymentalnego, wypróbuje nowy przepis, ale nie siedzi non stop przy garach.
Jasne, chcę być dobry w tym co robię, ale nie mam ambicji być najlepszym programistą dotNet i żywą legendą Stackoverflow jak Jon Skeet :)
Jak wyglądają Wasze doświadczenia? Ile czasu poświęcacie na naukę nowych rzeczy? Wydaje mi się, że programowanie to jedyna robota, którą mógłbym wykonywać nawet z przyjemnością i satysfakcją, przy której mógłbym się jednocześnie bawić, bo wole abstrakcyjne myślenie niż wciskanie klientowi banku kredytu, ale tak się zastanawiam czy w programowaniu jest miejsce dla ludzi, którzy nie są mega wkręceni w temat, nie siedzą nocami nad prywatnymi projektami itd. Po prostu poza pracą mają swoje życie nie związane z kodem i komputerami.
I czy tacy ludzie wraz z doświadczeniem awansują wyżej. Bo nie ukrywam, że wizja klepacza formatek przez 30 lat za średnią krajową mnie nie pociąga.