Dobra..to bedzie chyba dość długi post wiec jesli sie komus nie chce czytac to niech od razu sobie daruje..;)
Ano...zakupilem sobie ostatnio nowy sprzet na ktory czekalem jakies 3 lata. Zakupilem go w czesciach:
Procek Athlon 2,6
Plyta glowna Asus A7V8X
Radeon 9800
jakis tam twardy, czytnik cd i stacja dyskietek;)
Ram 512 400Mhz
Aha no i rzecz jasna obudowa...z zasilaczem 350 W
Po podlaczeniu wszystkiego i skonfigurowaniu cieszylem sie kompem jak dziecko.
Wyszedlem sobie kupic chleb;) wracam...swieci sie tylko dioda power i dioda na plycie glownej. Poza tym wszystko stanelo...:(
Nie mam pojecia z jakiej przyczyny, nie bylo mnie tylko 5 min. Przedtem program testujacy wykazywal skoki napiecia z 12V do 13,3V.
Moze to bylo przyczyna? I czy ktos mi moze wyjasnic do czego sa zuzywane te Volty?(nie znam sie na tym...)
Wylaczylem wiec kompa i wlazcylem jeszcze raz. nic nie ruszylo, a dioda na plycie sie swieci. Gosc w sklepie powiedzal mi ze to niby spalony zasilacz i wymienil na drugi, ale powatpiewam w to gdyz oczywisicie z nowym zasilaczem wychodzily te same objawy. podlaczylem to do obudowy kumpla i tez nic... Zresetowalem CMOS i tez nic...
Czy gdyby to byl spalony zasilacz to dioda na plycie by sie swiecila?
Czy jest mozliwosc aby plyta sama jakos sie wylaczyla a ja nie potrafie jej z powrotem wlaczyc? w instrukcji nic nie pisze....Moze jest do tego jakas zworka?
Poza tym wykrylem na obudowie male napiecie, czyli jest jakies przebicie od zasilacza....
tak wiec, czy mogla spalic sie plyta? Czy mogl spalic sie procek i karta graficzna.....???
Czy ktos mial podobny przypadek....?
Czy jest dla mnie jakis ratunek..?:(
Pomocy....