Nagrywam linuxa programem rufus na pendrive i proboje z niego instalowac na trzech roznych kompach . Na 7 pendrivow bootoje sie tylko jeden taki maly z napisem quilive , zadne kingstony itp nie , komputery je zupelnie ignoruja. Oczywisie mam poprawny boot order w biosie. Wie ktos dlaczego ?
Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś np. Kingston nie nadawał się do tworzenia bootowalnych pendrive'ów. Chyba wynikało to z zastosowanego kontrolera pamięci, który niespecjalnie chciał współpracować, ale głowy obciąć sobie nie dam.
Co do reszty, może być podobnie, a może być to kwestia ustawień w biosie, systemu plików na sticku, lub innego problemu z rozruchem.
U mnie, jak dotąd, polegać można było wyłącznie na SanDisku, cała reszta działała różnie, ale to mogło wynikać równie dobrze z mojej niekompetencji jak i aktualnego w tamtym momencie ciśnienia atmosferycznego.
Jedyne co przychodzi mi do głowy, to że ten twój rufus nie nagrał prawidłowo obrazu.
Chcę nagrać na Linuksie, obraz iso Windows 10 na USB. Wypróbowałem już trzy programy Linuksowe i żaden nie bootuje prawidłowo. Na Linux nie ma programu Rufus, więc szukam alternatyw, ale sprawdzonych. Aby ktoś to przetestował.
A ręcznie jakbyś wgrał bootsektor na pendriva?
Bo bez tego nie zbootujesz z biosu.
Windowsa trzeba wgrywać inaczej niż Linuksa, żeby instalator ruszył z usb. Możesz ręcznie (ale poczytaj, jaka jest dokładna procedura), albo spróbuj tego: http://en.congelli.eu/prog_info_winusb.html
Mogę potwierdzić, że stary pendrive Kingstona nie bootuje bo nie i już.
Noname'owy pendrive'okształtny czytnik kart SD działa za to bez zarzutu.