Krótko:
Ruch Agile/Scrum to obecnie religia.
Jak to wiele religii te wyznania przyniosły mniej więcej 0 nowości czy rozwoju dla branży IT.
Lightweight Project Development jest znane od około 1960 roku.
Co przyniósł nam Agile/Scrum
- projekty robione we sprintach - co za różnica dla wyrobnika? Nihil novi od 1960 roku czy nawet wcześniej.
- kumbaya soft skills - miłe gadanie nie napisze kodu ani nie zrobi deploya. Facylitacja spoko, natomiast dalej - nie napisze kodu.
- rozmydlenie zarządzania czyimś hajsem - brak risk/change/deploy management, nie wspominając o praktykach DevOps
- brak zrozumienia dla strony maintenance - gdzie utrzymanie jakoś se tam poradzi po deployu
- nadmiar konsultantów/trenerów/guru odnośnie "prawidłowej" interpretacji agile - nie no, albo ziemia jest płaska albo jest sferoidą, ktoś tu się musi mylić, podobnie w agile, albo X albo Y. To kto ma jedyną słuszną i niesprzeczną definicję "Agile" czy "Scrum"?
- wiele innych
Czas po prostu odciąć się od tego całego religijnego szajsu.
Iteracje/przyrosty - legitne procesy podlegające statystycznemu zarządzaniu procesem czy innym metodom zarządzania pracą.
Magiczne wierzenia na temat Scrum czy Agile - brak jakichkolwiek kryteriów, nic nie idzie stwierdzić, pozostaje interpretacja i opinia.
Już pomijam nawet ogólnie magiczne praktyki zarządzania projektami w Polsce w niektórych firmach.
Najwyższy czas powiedzieć dość tej edżajlowej sekcie po prostu.
Pracowałem dobrych kilka lat jako edżajl skram monter kołczer - tu nie ma nic prócz hajsu.