Mógłby ktoś wytłumaczyć na czym polega praca w tym środowisku? Czym się różni i czy jest bardziej stresująca od normalnej pracy bez tych agile itp.
W większości firm niczym sie nie różni bo to tylko buzzwordy ;)
W większości przypadków nie będziesz miał do czynienia z podejściem zwinnym, tylko jak napisał @Shalom - buzzword-driven-development, polegające na tym, że jest daily stand-up i praca podzielona na sprinty.
Natomiast jeśli przypadkiem trafisz na dobrą implementację, przy sprzyjających okolicznościach, gdzie PM, klient (lub sponsor), prgramiści, testerzy i wszyscy inni biorący udział w projekcie wiedzą o co chodzi, dlaczego coś się robi w określony sposób, jakie są korzyści i jakie minusy podejścia zwinnego.
Absolutne podstawy to to:
http://agilemanifesto.org
Reszta: sprinty, scrumy, kanbany, tablice, jira, redmine, stand-upy, incepcje, retrospekcje, pair-programming, extreme programming, punkty, planing poker... - to wszystko to tylko narzędzia, do stworzenia dobrze komunikującego się zespołu w relatywnie otwartym na zmiany środowisku, w którym tworzy oprogramowanie, które działa. Nie zawsze są to najlepsze możliwe narzędzia i nie zawsze dobrze używane.
EDIT:
Co do samego stresu. W waterfallu jesteście kobietą, która rodzi jedno całe dziecko w 9 miesięcy. W podejściu zwinnym powinno się rodzić jedną część dziecka (nogę, rękę, nerkę, głowę itd.) co parę tygodni. Oba podejścia mogą być i bardzo stresujące, i wcale - w zależności od konkretnej sytuacji.
Zielony Szmaragd napisał(a):
Mógłby ktoś wytłumaczyć na czym polega praca w tym środowisku? Czym się różni i czy jest bardziej stresująca od normalnej pracy bez tych agile itp.
Umiesz przerzucać zadania na Jirze ;)
W waterfallu jesteście kobietą, która rodzi jedno całe dziecko w 9 miesięcy. W podejściu zwinnym powinno się rodzić jedną część dziecka (nogę, rękę, nerkę, głowę itd.) co parę
tygodni. Oba podejścia mogą być i bardzo stresujące, i wcale - w zależności od konkretnej sytuacji.
Jeszcze jest podejście lean - czyli, że na każdym etapie powinien być funkcjonalny produkt - wtedy raczej co kilka tygodni wychodziłaby nowa wersja, tylko coraz bardziej zaawansowana: https://stfalcon.com/uploads/images/56c1d987c1dc5.jpeg
Zresztą w manifeście agile też jest coś o tym, że ważniejsze jest działające oprogramowanie, niż pełna dokumentacja (a rodzenie dziecka po kolei w częsciach raczej sugerowałoby waterfall, gdzie dziecko już jest zaprojektowane do końca i zespół je robi w kawałkach).
Tyle w teorii, bo w praktyce to i tak "Agile" często jest po prostu zwykłym Waterfallem tylko inaczej nazwanym.
Nie mówiąc już o Scrum, bo to już w ogóle jakaś sekta jest.
Do zestawu trzeba dorzucić
http://programming-motherfucker.com/
;)
Teraz już wiem, co to znaczy.
Ideą (mocne słowo) agile było chyba, aby stresu było mniej (nie zawalamy deadlinów, klient nie bije, bo dostał coś innego niż zamówił). No, ale że za agile wzięli się seniorzy z trzyletnim stażem i kierownictwo, to jakość agile w firmach dorównuje jakości kodu.