Taka rzecz, która męczyła mnie cały czas, gdy pełniłem (nie-)szczęsną funkcję szefa - jakie cechy wg. Was ma szef, który nie kwalifikuje się do zaszczytnego miana Janusza?
Czasami mam wrażenie, że wiele przypadków, gdy szef zostaje ochrzczony tym przydomkiem wynika po prostu z niezrozumienia czym jest prowadzenie firmy, z czym się to je i jakich to wymaga nierzadko ciężkich decyzji i stresu.
Z drugiej strony szefowie nie zawsze komunikują te trudne kwestie, bo zakładają (wielokrotnie słusznie), że i tak wszyscy oprócz nich mają to w d*pie.
Z trzeciej strony wśród szefostwa zdarza się wiele osób, które mają kliniczną postać ciemnej triady i mają duże osiągnięcia biznesowe przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek szacunku i zrozumienia dla pracowników.
Podsumowując - jakie cechy miałby szef, który wg. Was byłby idealnym kandydatem na Antyjanusza?