Tak już z boku - SMSy odchodzą na dalszy plan w dzisiejszych czasach i coraz mniej osób z nich korzysta
Od razu zaznaczę, że nie chce mi się bawić w statystyki i szukać po internecie dowodów na poparcie moich obserwacji. PhD z komunikacji robić nie zamierzam ;)
Zapewne masz rację z tym stwierdzeniem, ale to ukrywa fakt, że w komunikacji tworzą się enklawy. Przykładowo w USA dla wielu osób WhatsApp jest równoważny telefonowi. Jak rekruter pytał mnie o numer telefonu na potrzeby rekrutacji, to potem zadzwonił do mnie na WA zamiast przez GSM. Ba, wiele międzynarodowych firm podaje numer telefonu i oczekuje właśnie kontaktu przez WA, szczególnie często widziałem to w Azji.
Znowu w obszarach wiejskich (czy jak się rural tłumaczy) USA używa się nie tyle SMS-ów, co MMS-ów. Miałeś kiedyś konferencję na MMS, tak jak robi się grupę dyskusyjną na fb? A tam to jest normalne i takimi MMS-ami przesyła się zdjęcia kotków czy prowadzi luźne pogaduchy.
Dalej, SMS-y i MMS-y są używane w "oficjalnych" sytuacjach i traktowane trochę jak zwykła poczta. Chodzi o to, że owszem, są nowsze sposoby komunikacji, tak samo jak możesz wysłać paczkę kurierem czy do paczkomatu, ale jeżeli trzeba użyć czegoś, co "zawsze działa", to po prostu jest to SMS/MMS. Przykładowo jak czekałem w kolejce do wejścia na stadion, to musiałem podać swój numer telefonu i kilka chwil później dostałem MMS-a z jakimś tam linkiem do ankiety, bez której nie mogłem wejść. Dodatkowo w wielu sytuacjach mój numer telefonu służył jako poświadczenie tożsamości (coś na kształt 2FA), ale to już dygresja.
Przytaczanie statystyk jest mylące, jeżeli nie uwzględniamy podziału na kraj, wiek użytkownika i pochodzenie, bo te czynniki mocno determinują bańkę, a bańki niemal z definicji powodują izolację (a stąd już mały kroczek do "dyskryminacji" spowodowanej lenistwem).