Widzę że i firmy zagraniczne dosyć szybciutko uczą się od Polaków januszerki: już zagraniczne rekruterki kombinują jak w Polsce - nie dajemy akceptacji, tylko zwiększamy wymagania wobec kandydatów i pracowników. Po prostu zmieniamy poziom wymagań, jeden parametr psychiczny, żeby tylko niewolnik-wyrobnik robił więcej, lepiej i szybciej.
Oczywiście od ręki odrzucam oferty w których nie ma akceptacji dla wykonywanej pracy i brak jest potwierdzania kompetencji, bo szkoda męczyć się z każdą kolejną zaoczną studentką socjologii która manipuluje parametrami psychicznymi.
Szkoda, że rynek w Europie już ciągnie do zasad postępowania jakie stosuje się w Polsce.