1.Całe życie pracowałem fizycznie na średnio ambitnych stanowiskach , jak pracodawcy zareagują na takie śmieciowe (jak na IT) cv oraz wiek w okolicach 30-stki ?
Umiejętności i wiedzę programistyczną osoba znająca się na rzeczy zweryfikuje w krótkiej rozmowie, czy tym bardziej zadaniu. Jeśli swoje kompetencje potwierdzisz, to nie unieważnia ich fakt, że np. stałeś za kasą na orlenie. Czego, nawiasem mówiąc, do CV sobie nie wpisuj, bo po cholerę (wieku też nie musisz).
Oczywiście należy oczekiwać, że pytanie na ten temat padnie, więc przygotowałbym jakieś dobre wytłumaczenie swoich motywacji. Tę historię można opowiedzieć tak, że to, co wygląda na minus, stanie się atutem. W końcu niejeden może zwyczajnie prześliznąć się przez studia, do których ma takie sobie przekonanie. Trzeba natomiast sporo determinacji i dyscypliny, żeby wyuczyć się samemu.
- Więc jak już opanuję dobrze c++ to póżniej chciałbym przeskoczyć na te PHPY,MYSQLY i JAVASCRIPTY...Czy taka strategia działania jest ok ?
Ze względów ogólnorozwojowych dobrze nauczyć się niskopoziomowego języka jak C++. Żaden bezpośredni związek z PHP / LAMP za bardzo tu jednak nie zachodzi. Pytanie zatem, czy na luksus tak okrężnej drogi możesz sobie pozwolić.
3.Chciałbym również zacząć studia zaocznie , już wiem że nie nauczę się tam stricte programowania , ale jednak może w przyszłości się ten papier przydać.Pytanie do programistów bez informatycznego wykształcenia , czy macie jakiś kompleks z tego powodu , lub czy koledzy z branży jakoś dają wam odczuć że jesteście gorsi pod jakimś względem ?
Miałem pewien kompleks, zwłaszcza na początku, jestem świadom że wciąż na pewno mam teoretyczne braki. Z drugiej strony jak zacząłem pierwszą pracę i zobaczyłem, jakie buraki potrafili sadzić w kodzie moi poprzednicy z dyplomami na piątkę, złapałem się za łeb. Byłem też przy kilku wywiadach o pracę, których przebieg dowiódł, że literki "mgr" czy "inż" niczego nie gwarantują. I ludzie z branży dobrze to wiedzą.
Według mnie dużo zależy jeszcze od specjalizacji. Jeśli robisz strony internetowe albo np. apki mobilne, czyli programujesz "daleko od metalu", na dość dużym poziomie abstrakcji, nie trzeba mieć takiej dogłębnej wiedzy teoretycznej, jak wszystko działa pod maską. Oczywiście wypadałoby rozumieć różne zagadnienia związane z optymalizacją, pamięcią czy big O itp., ale nie oszukujmy się. Hydraulik nie musi umieć rozwiązywać równań z zakresu fizyki płynów, a obstawiam, że to on, a nie profesor hydrodynamiki, skończyłby dzień pracy bez gówna na twarzy ;)
Jeśli natomiast chce się robić sterowniki, programować układy osadzone czy pisać antywirusy, wtedy formalne wykształcenie na pewno byłoby istotniejsze
Mi brak dyplomu kariery nie zablokował. A niedługo zaczynam siódmy rok w zawodzie i zaoczne robienie jakichś studiów np. z inżynierii programowania nie jest najlepszą inwestycją mojego czasu i wysiłku. Mój pracodawca wzruszy na to ramionami. Tak, miałbym ładną linijkę w CV, ale bardziej opłaca mi się pogłębić czy poszerzyć wiedzę praktyczną, ucząc jakiejś technologii, języka, frameworku.
4.Mam odłożone trochę oszczędności i zastanawiałem się nad jakimś kursem (Np.Coders Lab) bądź korepetycjami , gdy już będę miał opanowane w miarę dobrze podstawy podstaw.Co o tym myślicie ?
Z tego co widziałem, te kursy są dosyć drogie.
Ja nauczyłem się samodzielnie (choć faktem jest, że miałem, mocno już zardzewiałe, ale utrwalone podstawy z czasów podstawówkowo-licealnych).
W ramach walki z kompleksem braku wykształcenia i doświadczenia chodziłem na kursy certyfikacyjne do college'u, no i zrobiłem parę certyfikatów. Z perspektywy uważam to za stratę czasu i pieniędzy, choć nie mogę wykluczyć, że na początku mogło to ocalić moje CV przed posłaniem do kosza przez jakiegoś małpiszona z HR-u.
Nie szalej z kursami. W necie jest mnóstwo materiałów. Pieniądze lepiej zainwestuj w parę dobrych książek i... angielski, to w tej branży bardzo ważne. No i programuj, bo nauka na sucho to jak pływanie bez wchodzenia do wody... albo nauka języka obcego przez studiowanie słownika, bez rozmawiania. Samodzielne zrobienie jakiejś sensownej aplikacji to dla potencjalnego pracodawcy mocniejszy argument, niż taki czy inny kawałek papieru. A żeby napisać sensowną aplikację, trzeba najpierw wyłożyć się przy pisaniu dziesięciu wersji poronionych ;) ile byśmy książek i tutoriali nie połknęli.