Ciekawe, bo akurat wczoraj gadałem ze znajomym, który szuka ludzi i mówi, że w Kraku ciężko. Kto coś potrafi to ma już robote i zarabia tyle, żeby nie myśleć o zmianach, a tak to dużo studentów wszelkiej maści, którzy mają oczekiwania ale brak umiejętności. Rozmowa o stawkach, to do 15k netto na fakturze więc stawki jak w Warszawie. Nie wiem co umiesz i czym się zajmujesz, ale obecnie cloud jest dobrze płatny, a klasyczne IT to cost center i na nim się oszczędza.
Znajomy dawał chociaż ogłoszenie? Bo znając życie pewnie nie. Tak najczęściej w tym mieście szukają pracowników na działkę admina. Zamiast dać po ludzku na necie ogłoszenie, to pocztą pantoflową się rozchodzi, potem wielkie zdziwko, że ciężko znaleźć pracowników, tak jakby o nie tylko czekali by do nich walić drzwiami i oknami. Wpisz w google "praca administrator" jedno, maks trzy ogłoszenia z Krakowa, cała masa z Warszawy.
Są studenci i studenci. Jedni przebalowali studia inni zdobywali wiedzę i na własną rękę ją poszerzali. Normalne, że ci drudzy jak się im zaproponuje minimalną ustawową, to się w głowę popukają. To nie jest wiedza, która przychodzi ot tak sobie, a i samo stanowisko jest odpowiedzialne.
Tyle można mieć w McDonaldsie, a tam nie wymagają na wejściu takiej wiedzy. Jak ci co balowali chcą 10 kafli na start to bym się popukał w głowę.
Jak im pracodawcy nie są w stanie dać 3 kafli na rękę ( nie proponowałem nigdy więcej ) na wejsćiu, bo jakiegoś narzędzia, którego opanowanie zajęłoby im tydzień nie znają kandydaci to mi takich pracodawców nie żal. Nie jedno w życiu konfigurowałem i instalowałem, ale jak mi dziękują na rozmowie kwalifikacyjnej, bo nie miałem styczności z jakimś klikalnym interfejsem do zarządzania czy monitoringu, bo pracowałem w konsoli, to mnie bierze pusty śmiech, że ktoś na poważnie może robić z tego problem na miarę odrzucenia kandydatury na stanowisko administratora, którego szuka już któryś miesiąc. Wszyscy chcą mieć nie wiadomo jakich specjalistów na teraz, tylko prawie nikt nie chce dać ludziom z potencjałem szans rozwoju. A jak już to najczęściej 3 miesiące latem, najlepiej w ramach darmowych praktyk. Mam wiedzę, która kosztowała mnie kupę czasu na zdobycie jej, i której wykorzystanie w praktyce, to nie ten sam poziom łatwości co sprzedawanie hamburgerów. Jak mam pracować za minimalną to wybiorę McDonaldsa, bo tam nie trzeba przy tym specjalnie myśleć i dużo mniejsza odpowiedzialność.</quote>
Widze, ze Twoj podstawowy problem to zaklinanie rzeczywistosci, a nie proba dostosowania sie do niej dla wlasnego zysku.
Normalne jest, ze jak sie ma nowy projekt to sie szuka ludzi, z ktorymi sie pracowalo i na ktorych mozna polegac. Takie piekne slowo 'networking', tak czesto niestety utozsamiane u nas ze slowem 'plecy'. Jak nie ma potrzebnych kompetencji wsrod znajomych w sieci kontaktow, to sie szuka dalej i wtedy ewentualnie ogloszenia, bo wyobraz sobie znalezenie pracownika tez kosztuje i to sporo.
Nie skonczylem studiow, wlasciwie moglbym dostac fakultet z chemii organicznej bo najwiecej na AGH dowiedzialem sie o mieszaniu alkoholi i co z czym dobrze wchodzi. Teraz zarabiam grubo ponad przecietne zarobki w IT.
Zamiast szukac "administrator", ktory brzmi dla mnie jak "koszty", poszukaj chociazby "devops", jest sporo ogloszen i dobrze platnych. Sproboj sie dostac, jak sie nie uda to porownaj swoje aktualne umiejetnosci z tym co jest wymagane. Standardowy skillset to AWS/Azure, automatyzacja i jezyki skryptowe, narzedzia do orchestracji i kontenery. Do tego jak chcesz sie rozwijac to zainwestuj w ITIL, slowo klucz w "duzym" IT. No i angielski.