Wątek przeniesiony 2022-09-16 09:31 z Off-Topic przez cerrato.

Wykładowca uczący z błędem

0

Mam podstawy (wykład, slajdy, konsultacje) by uważać, że wykładowca wiodącej polskiej politechniki uczy z błędem.
Błąd jest tego rodzaju, że może prowadzić do uszkadzania (nadpisywania) fragmentów plików lub wysyłania danych "w świat".
Co robić?

0

podaj nam szczegóły to zweryfikujemy — Miang 38 minut temu

Którym "nam", dla kogo pracujesz? MEN?

4

Napisz o co dokładnie chodzi, bo są dwie opcje:

  1. profesor się myli - no trudno;
  2. Ty się mylisz - to się przynajmniej czegoś dowiesz.
0
somekind napisał(a):

Napisz o co dokładnie chodzi, bo są dwie opcje:

  1. profesor się myli - no trudno;
  2. Ty się mylisz - to się przynajmniej czegoś dowiesz.

Wybieram opcję nr 1.

Sprawdzone w praktyce - udało się zapisać do pliku coś, co nie powinno tam trafić :-D

Rodzi się pytanie czy można spodziewać się, że po tym wykładzie programiści piszą z tym samym błędem produkcyjne oprogramowanie? Czy jednak nie robią tego błędu i należy olać temat.

4
uczony2 napisał(a):
somekind napisał(a):

Napisz o co dokładnie chodzi, bo są dwie opcje:

  1. profesor się myli - no trudno;
  2. Ty się mylisz - to się przynajmniej czegoś dowiesz.

Wybieram opcję nr 1.

Sprawdzone w praktyce - udało się zapisać do pliku coś, co nie powinno tam trafić :-D

Pokaż kod, żebyśmy też mogli wybrać jakąś opcję...

Rodzi się pytanie czy można spodziewać się, że po tym wykładzie programiści piszą z tym samym błędem produkcyjne oprogramowanie? Czy jednak nie robią tego błędu i należy olać temat.

Przeceniasz wpływ wykładu na naukę programowania i produkcję kodu.

Większość wiedzy przekazywanej na wykładzie nie jest trwale zapamiętywana przez studentów.
I tak jeśli po studiach przyjdzie im się mierzyć z zapisem danych do pliku, to skopiują kod ze stackoverflow i unikną błędu.

Poza tym testerzy powinni wyłapać błąd zanim kod trafi na produkcję i programista będzie mógł się zastanowić nad tym problemem na spokojnie.

0
Spine napisał(a):

Przeceniasz wpływ wykładu na naukę programowania i produkcję kodu.

Większość wiedzy przekazywanej na wykładzie nie jest trwale zapamiętywana przez studentów.
I tak jeśli po studiach przyjdzie im się mierzyć z zapisem danych do pliku, to skopiują kod ze stackoverflow i unikną błędu.

Nie chodzi o zapis do pliku. Chodzi o to, że zastosowanie się do treści wykładu powoduje, że serwer wchodzi w stan, w którym prawidłowo zaimplementowana obsługa plików (i nie tylko) nie chroni przed ich uszkadzaniem.

Jednak w sumie wątek jest bez sensu, bo i tak nie zapamiętają :-D

Poza tym testerzy powinni wyłapać błąd zanim kod trafi na produkcję i programista będzie mógł się zastanowić nad tym problemem na spokojnie.

Chyba, że testerzy będą po tej samej uczelni.
Niemniej wydaje się, że osiągnęliśmy EOT.

7

choćby z szacunku dla czytajacych "to" mógłbyś podać szczegóły i własną analizę
na razie bełkot

2

Na razie to tylko takie żalenie się, a nie wiadomo nawet, czy masz rację.

5
Spine napisał(a):

I tak jeśli po studiach przyjdzie im się mierzyć z zapisem danych do pliku, to skopiują kod ze stackoverflow i unikną błędu.

Stackoverflow - najlepsze źródło bezpiecznego kodu.

2

Stackoverflow - i żaden profesor nie jest bezpieczny.

1

Próbowałeś temu wykładowcy o tym powiedzieć, żebyście mogli wspólnie dojść do prawdy?

2
uczony2 napisał(a):

Mam podstawy (wykład, slajdy, konsultacje) by uważać, że wykładowca wiodącej polskiej politechniki uczy z błędem.
Błąd jest tego rodzaju, że może prowadzić do uszkadzania (nadpisywania) fragmentów plików lub wysyłania danych "w świat".
Co robić?

Po pierwsze mylisz studia z pierwszymi klasami podstawówki. Jak Nasza Pani uczyła jeść zupę widelcem - a to okres najwyższego autorytetu nauczycielki - to będziesz jadł do końca życia?

LukeJL napisał(a):

Na razie to tylko takie żalenie się, a nie wiadomo nawet, czy masz rację.

+1

pocotoiczemu napisał(a):

choćby z szacunku dla czytajacych "to" mógłbyś podać szczegóły i własną analizę
na razie bełkot

+1

Spine napisał(a):

Przeceniasz wpływ wykładu na naukę programowania i produkcję kodu.

Większość wiedzy przekazywanej na wykładzie nie jest trwale zapamiętywana przez studentów.
I tak jeśli po studiach przyjdzie im się mierzyć z zapisem danych do pliku, to skopiują kod ze stackoverflow i unikną błędu.

Poza tym testerzy powinni wyłapać błąd zanim kod trafi na produkcję i programista będzie mógł się zastanowić nad tym problemem na spokojnie.

+1
Wykład na konkretny temat na czymś się skupia - musi mieć uproszczenia w innych kontekstach, bo do wieczora by się nie skończył.

Wykład, w odróżnieniu od nauki literek w 1szej klasie, jest dla ludzi samodzielnych i dojrzałych. Praktycznie zawsze wykład skupia się na swojej treści, która jest zaplanowana - inne z natury muszą się pojawić, bo nie da sie wyizolować z kontekstu.
Na wykładzie z fizyki termodynamiki czy czegoś podobnego podniosłem rękę gdy profesor fizyk powiedział "te elektrony kręcą się trochę szybciej" - "widzę pytanie, proszę" - "no ale jak mają się kręcić szybciej, jak tylko niektóre poziomy energii są możliwe przez skwantowanie". Więc da się zgłosić pytania "negatywne" - ja zostałem pochwalony przy setce chłopa.

Powtórzę, wykład na wyższej uczelini, w odróżnieniu od podstawówki, jest dla inteligentnych samodzielnych intelektualnie ludzi. To nie wdrukowywanie zachowań przez rodziców-łabędzie młodym: to jedz, tego nie jedz, tu sraj.

@uczony2:
Twój emocjonalny bełkot (na tym etapie to bełkot) pachnie jak jakiś undefined behaviour w C, takie budzi we mnie skojarzenia. Właśnie to odkryłeś. Pociesz się, oprócz jednego incydentu o jakim się dowiedziałeś, masz tam statystycznie dziesięć innych, o jakich nie wiesz. Tym się różni rozzłoszczony studencik od inżyniera z wiedzą i pasją - pokorą co do siebie.

Tak, wiem, chcesz kogoś obciążyć za porażkę praktycznego projektu. Nie zaliczyli ?
Tak dziecko, wiem, kod, i to sam wiesz jest żałosny, i wstyd go tutaj podać.

PS. nie wyobrażam sobie wykladu-gotowca. To jakieś poplątanie dziedzin.

twoj_stary_pijany napisał(a):

Próbowałeś temu wykładowcy o tym powiedzieć, żebyście mogli wspólnie dojść do prawdy?

Ten rodzaj studenta nie ma na tyle klasy/formatu, aby to zrobić.

W sensie ogólnym jest to możliwe, nawet przy różnicy 40 lat skilu zawodowego i tytułów naukowych. Skrajnie rzadko wykładowca jest betonem (spotkałem raz: na szkoleniu wojskowym), prawie zawsze jest z nim przestrzeń dyskusji.

0

Ile emocji w tym wątku ! I tytuł clickbait'owy ...

1
Robert Karpiński napisał(a):

Ile emocji w tym wątku ! I tytuł clickbait'owy ...

Od współczesnej podstawówki się uczą, że "umiejętności miękkie" są ważniejsze niż merytoryczne. A im mniej tych drugich ....

1
ZrobieDobrze napisał(a):

Wykład, w odróżnieniu od nauki literek w 1szej klasie, jest dla ludzi samodzielnych i dojrzałych. Praktycznie zawsze wykład skupia się na swojej treści, która jest zaplanowana - inne z natury muszą się pojawić, bo nie da sie wyizolować z kontekstu.

Ale nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie wykładowca uczył czegoś z błędem. Nie jest tajemnicą, że studia informatyczne nie są szkołą programowania i może uczą matmy i algorytmów, ale już typowo programistycznych przedmiotów jak np. programowanie obiektowe, uczą kijowo (sam nie studiowałem tego kierunku, ale sądzę choćby po licznych wątkach, jakie są zakładane i absurdalnych zadaniach z OOP).

Więc ogólnie jak ktoś studiuje informatykę na polskiej uczelni, to raczej nie powinien oczekiwać, że nauczy się czegokolwiek z programowania.

Ale z drugiej strony - jak ktoś zaczyna się czegoś uczyć, to czasem jest tak, że wydaje się, że coś jest nieprawdziwe, a okazuje się prawdziwe.

Błąd jest tego rodzaju, że może prowadzić do uszkadzania (nadpisywania) fragmentów plików lub wysyłania danych "w świat".
Co robić?

Np. może wcale tak nie jest, tylko ci się wydaje, że tak jest? Jak już ileś razy było powtarzane - podaj kontekst, to wtedy ludzie ocenią.

No i:

ZrobieDobrze napisał(a):

Wykład na konkretny temat na czymś się skupia - musi mieć uproszczenia w innych kontekstach

To samo można powiedzieć choćby o tutorialach z netu. Większość tutoriali zawiera kod dość niskiej jakości. Z jednej strony to źle (bo uczą ludzi pisać słaby kod), z drugiej strony jak tutorial zawiera kod wysokiej jakości, to też niedobrze, bo wtedy coś prostego staje się bardziej złożone niż to potrzeba do prostego przykładu.

Myślę, że to na odbiorcach ciąży odpowiedzialność za pisanie poprawne (czyli również na studentach ciąży odpowiedzialność za pisanie poprawne nawet jak wykładowca uczy źle). Problem w tym, że mało kto tej odpowiedzialności się podejmuje. Większość programistów bierze jakiś tutorial/podręcznik i pisze 1:1 jak mu kazali i nawet nie próbuje pisać inaczej.

0

@LukeJL:

Tak (90%) i nie (10%). Generalnie popieram.

Studia są czymś nieco innym, niż szczegółowa wiedza zawodowa do stosowania wprost (dobry kurs techniczny, czy z fotowoltaiki, diagnostyki samochodowej itd)

Zwłaszcza w dziedzinach szybko zmiennych. To danie fundamentów z przewagą teorii (ta jest bardziej trwała niż praktyka), wytrenowanie w uczeniu się i błogosławieństwo na uczenie się - całe zawodowe życie (a znam emerytów, którzy dalej się uczą nowości w swoim zawodzie)

3

Napisz mu uprzejmego mejla, z imieniem i nazwiskiem do wiadomości nadawcy albo zmienionymi, i sobie podyskutujcie, w czym problem?

1

A może on po prostu sprawdzał czujność słuchaczy? A ponieważ nikt nie zwrócił uwagi, to teraz siedzi smutny, że znowu trafił mu się rocznik bęcwałów.

3
somekind napisał(a):

A może on po prostu sprawdzał czujność słuchaczy?

Takie usprawiedliwienie zazwyczaj pojawia się, gdy ktoś zwróci uwagę wykładowcy :]

0
LukeJL napisał(a):

Na razie to tylko takie żalenie się, a nie wiadomo nawet, czy masz rację.

Wiadomo. Napisałem już, sprawdziłem osobiście.

twoj_stary_pijany napisał(a):

Próbowałeś temu wykładowcy o tym powiedzieć, żebyście mogli wspólnie dojść do prawdy?

Nie, od dawna nie jestem już studentem.

Teraz pracuję komercyjnie :-D

ZrobieDobrze napisał(a):

Wykład na konkretny temat na czymś się skupia - musi mieć uproszczenia w innych kontekstach, bo do wieczora by się nie skończył.

Wykład, w odróżnieniu od nauki literek w 1szej klasie, jest dla ludzi samodzielnych i dojrzałych. Praktycznie zawsze wykład skupia się na swojej treści, która jest zaplanowana - inne z natury muszą się pojawić, bo nie da sie wyizolować z kontekstu.

Błąd dotyczy zagadnienia będącego w centrum zainteresowania wykładu.

@uczony2:
Twój emocjonalny bełkot (na tym etapie to bełkot) pachnie jak jakiś undefined behaviour w C, takie budzi we mnie skojarzenia. Właśnie to odkryłeś. Pociesz się, oprócz jednego incydentu o jakim się dowiedziałeś, masz tam statystycznie dziesięć innych, o jakich nie wiesz. Tym się różni rozzłoszczony studencik od inżyniera z wiedzą i pasją - pokorą co do siebie.

Nie, to nie jest UB w C.

I jaki rozzłoszczony studencik?

Na szczęście nie jestem już studentem od chyba 10 lat.

LukeJL napisał(a):

Np. może wcale tak nie jest, tylko ci się wydaje, że tak jest? Jak już ileś razy było powtarzane - podaj kontekst, to wtedy ludzie ocenią.

W jakim celu?

Już sam oceniłem.

leoninus napisał(a):

Napisz mu uprzejmego mejla, z imieniem i nazwiskiem do wiadomości nadawcy albo zmienionymi, i sobie podyskutujcie, w czym problem?

Po co?

Nie jestem już studentem od wielu lat.

Nawet nie wiem, czy znam aktualny adres.

somekind napisał(a):

A może on po prostu sprawdzał czujność słuchaczy? A ponieważ nikt nie zwrócił uwagi, to teraz siedzi smutny, że znowu trafił mu się rocznik bęcwałów.

Nie, on wygląda na takiego, który sam nie opanował ze zrozumieniem materiału, którym zajmuje się od lat XD

1

TL;DR
Olać, albo iść do profesora i powiedzieć, że ma błąd w kodzie, który pokazuje.

Wersja pełna. Żeby pisać dobry kod, trzeba go pisać dużo, sprawdzać czy działa, analizować swoje błędy i wyciągać wnioski. Będąc "profesorem" na polibudzie, nie piszesz dużo kodu, nie sprawdzasz czy działa, testerzy, klienci nie dostarczają ci informacji zwrotnej, nie masz czego analizować i nie wyciągasz wniosków - w rezultacie jesteś kiepskim programistą w rozumieniu rynku komercyjnego. Nie znaczy to, że jesteś kiepskim profesorem, bo akurat na studiach programowania w znaczenia pisania programów, robiących to co powinny robić się nie uczy.

Swoją drogą, to powinni mieć przedmioty uczące inżynierii programowania. Wykorzystania takich cudów jak testy, CI/CD, zarządzania wymaganiami i całej reszty rzeczy, które są potrzebne, żeby dostarczyć w sensownym czasie sensowny produkt. Tylko chyba nie bardzo miałby kto to robić.

0

Na wiodącej polskiej politechnice na informatyce była inżynieria programowania.

Nawet miały być poświęcone 2h wykładowe (90 minut) na omówienie systemu kontroli wersji, ale wykładowczyni stwierdziła na wykładzie, że chyba jednak nie warto i pominęła XD

Programy pisało się odręcznie (był taki wymóg) na kartkach i oddawało osobiście lub na komputerze, ale bez systemu kontroli wersji i wysyłało mailem.

O CI/CD to chyba nawet nie słyszeli :-D

1

Jak prosta, niesprawdzona historia, nabiera kolorytu ...
Czekam, aż zbierze się tłum programistów, DevOpsów, architektów, konsultantów z pochodniami w celu wymierzeniu jedynie słusznej i sprawiedliwej kary na "profesorze".
"Profesorze" - no bo i jak nazywać takie indywiduum, które wciska TAKI FAŁSZ rodem z najgorszych pradziejów naszej ludzkości, biednym i nic nieświadomym, o czystym sercu, nieskalanej duszy - studentom ! :) :) :)

0
piotrpo napisał(a):

Będąc "profesorem" na polibudzie, nie piszesz dużo kodu, nie sprawdzasz czy działa, testerzy, klienci nie dostarczają ci informacji zwrotnej, nie masz czego analizować i nie wyciągasz wniosków - w rezultacie jesteś kiepskim programistą w rozumieniu rynku komercyjnego.

Otóż to.

Nie znaczy to, że jesteś kiepskim profesorem, bo akurat na studiach programowania w znaczenia pisania programów, robiących to co powinny robić się nie uczy.

To jest właśnie ten problem, że się nie uczy.

Ale za to jak się chwalą, gdzie to po tej "najlepszej" uczelni można pracować! Każda uczelnia lepsza od wszystkich pozostałych razem wziętych XD

Robert Karpiński napisał(a):

Jak prosta, niesprawdzona historia, nabiera kolorytu ...
Czekam, aż zbierze się tłum programistów, DevOpsów, architektów, konsultantów z pochodniami w celu wymierzeniu jedynie słusznej i sprawiedliwej kary na "profesorze".

Rozmawiałem niedawno ze znajomym pragramistą (też po "wiodącej" polskiej uczelni - innej) i mówił, że na wykładach uczyli go C++ w tak przestarzałym standardzie, że przykładowe programy już się nie kompilowały i trzeba było używać starodawnych kompilatorów.

A o wirtualizacji nawet nie zająknęli na tej innej "wiodącej" uczelni, że coś takiego w ogóle istnieje.

Nie jest to pojedynczy przypadek, z wieloma osobami z branży rozmawiałem i prawie każdy miał coś ciekawego do opowiedzenia na temat swoich uczelnianych doświadczeń :-D

"Profesorze" - no bo i jak nazywać takie indywiduum, które wciska TAKI FAŁSZ rodem z najgorszych pradziejów naszej ludzkości, biednym i nic nieświadomym, o czystym sercu, nieskalanej duszy - studentom ! :) :) :)

Powinienieś pisać głównie o "magistrach" i "doktorach".

Nawet miałem okazję poznać 1-2 kompetentnych profesorów.

1

@uczony2:

10 lat po studiach, i ty dalej jak Sierotka Marysia nic innego nie uzupełniłeś, nie masz własnego doświadczenia i rozsądku, własnej wiedzy jak pisać kod, z żadnym innym źródłem tego nie zderzyłeś przed utratą danych ???
W informatyce???
To nawet architekt / meliorant / agronom / zootechnik jakby powielał == schematy ze studiów, byłby mocno poza profesjonalnym czasem, mimo ze niby kamień, beton, belka stalowa na oko jest taka sama - a w tej branży???

Ile energii cię kosztuje utrzymywanie kontaktu emocjonalnego z kilkunastoletnimi notatkami / materiałami, aby rozpętać burzę?
To na pewno ma jakąś nazwę na gruncie psychologii / psychiatrii.

Sorry, studenta-średniaka który się publicznie (a zarazem za plecami) tłumaczy z dwói bym po ludzku (ale nie profejsonalnie) zrozumiał, ale ciebie ?

Nie rozumiem ...

2

@uczony2: Ja miałem okazję poznać wielu kompetentnych profesorów, podobnie doktorów i magistrów. Tylko znowu - umiejętność nauczenia kogoś implementacji page rank w matlabie to nie jest umiejętność praktycznego i efektywnego w sensie czasowym stworzenia czegoś użytecznego. To trochę tak jak gdybyś od nauczyciela malarstwa z ASP wymagał umiejętności malowania elewacji agregatem malarskim. To są inne dyscypliny. Ale to nie oznacza, że "profesor jest głupi", "na studiach niczego przydatnego się nie nauczysz" itd.

0

Studia? Uniwersytet Gdański, ~AD2000, wykłady z Javy, same bzdety, wielomiany, na koniec - zaimplementuj kolekcje. Po co? Się pokodziło przynajmniej. 5.
Obrona pracy licencjackiej, projekcik EJB2 (3 było w planach). Egzaminatorzy nawet jednego pytania nie zadali po prezentacji, bo nic nie umali. 5.
Studia informatyczne? Już tą matmę lepiej wspominam, wyzwaniem była dla mnie.

0
piotrpo napisał(a):

To trochę tak jak gdybyś od nauczyciela malarstwa z ASP wymagał umiejętności malowania elewacji agregatem malarskim.

Nie, to jakbym po nauczycielu malarstwa z ASP spodziewał się znajonomości podstawowych zasad kompozycji obrazów.

To są inne dyscypliny. Ale to nie oznacza, że "profesor jest głupi", "na studiach niczego przydatnego się nie nauczysz" itd.

Nie, nie są to różne dyscypliny.

Oni deklarują, że nauczą pracy w zawodzie na rynku komercyjnym, a okazuje się, że sami sobie nie radzą w swojej dziedzinie i obszarze kompetencji na wolnym rynku (kilka razy byłem świadkiem).

1

Stosujesz taktykę "wiem, ale nie powiem". Jaki masz w tym problem w tym, żeby samemu iść na uczelnię i uczyć innych za tę samą pensję co ten wykładowca?

0
twoj_stary_pijany napisał(a):

Stosujesz taktykę "wiem, ale nie powiem".

No, prawie :-D

Wiem, chętnie powiem, jeśli będę miał pewność, że wyniknie z tego coś dobrego dla społeczeństwa, społeczności lub dla mnie.

Jaki masz w tym problem w tym, żeby samemu iść na uczelnię i uczyć innych za tę samą pensję co ten wykładowca?

Kiedyś nawet chciałem, tak byłem zapatrzony w moją uczelnię, wykładowców i innych pracowników.

Natomiast teraz byłby to dla mnie ogromny krok wstecz, zarówno pod względem poziomu wykorzystywanych kompetencji, szans dalszego rozwoju zawodowego, jak i wynagrodzenia.

W sumie, to nawet prawie to robiłem: poszedłem na uczelnię, pomagałem komu mogłem (studentom i wykładowcom), chodziłem na konsultacje i tłumaczyłem prowadzącym. Prawie, bo nie za tę samą pensję co ten wykładowca, tylko za żadną (z wyjątkiem jakiegoś tam niewielkiego stypendium za wyniki, może 200 złotych miesięcznie).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1