no wlasnie. ile bym zarcia nie zjadl to zaraz znow jestem glodny. w domu jest 6 osob i ja sam zjadam tyle co pozostale 5! ja tak nie chce ;( co ja mam z tym zrobic [sciana]
sniadanie to pol bochenka chleba. na obiad gora kartofli a jeszcze w miedzyczasie przegryzam ryzem. i nic. jestem jak studnia bez dna. to normalne? ile to trwa? szlag mnie trafia. co rano posmaruj tyle kromali potem drugie tyle na kolacje. a jeszcze ziemniaki to ja obieram do obiadu.
jak to wyleczyc ;(