Czy ktoś korzysta z kursów walut w Google?

1

Wczoraj Google coś pomieszało w kursach PLN, wyszło im że dolary są po 5
Pokazywali to na stronie, a komentujący ludzie , jak te barany, często w to uwierzyły.
PaylPal cały czas miał 4, nawet nie mogłam nic na tym skorzystać ;)
paniczna reakcja naszych urzędasów
https://www.money.pl/pieniadze/kurs-zlotego-w-google-oszalal-ministerstwo-finansow-bedzie-zadac-wyjasnien-6980368896256512a.html
I teraz pytanie - czy ktoś ma podpisaną z google umowę ze te kursy będzie pobierał i liczy na ich wiarygodność.
Czy google w ogóle udostępnia takie API odpłatnie albo i darmowo?
Jeżeli nie, to z jakiej racji się prują? wykorzystali nieudokumentowaną właściwość i mają pretensje że nie działa jak w dokumentacji? ;)
Myślicie że jakiś cwaniaczek pisząc system wziął gdzieś gdzie potrzeba wiarygodnych kursów walut, kursy od amerykańskiego prywatnego koncernu?
Ja myślę że mógłby, różne rzeczy już widziałam, ale wtedy powinien beknąć nadzorujący go dyrektorek ;)
Pytanie dodatkowe to dlaczego osoby ostrzegające przed takim podejściem zawsze są zakrzykiwane?

0

Sporo ludzi widziało to samo, że Euro po 5.55zł. Teraz z tego co widzę to ściągnęli to. Sprawdziłem na Revolut, nic takiego nie zaobserwowano.

1

Nie wiem czemu taka wczoraj afera.
U nich regularnie od co najmniej dwóch lat w weekendy kurs złotego właśnie miał takie peaki, błędnie wskazując kurs waluty

3
Miang napisał(a):

I teraz pytanie - czy ktoś ma podpisaną z google umowę ze te kursy będzie pobierał i liczy na ich wiarygodność.

screenshot-20240102195527.png

https://www.google.com/intl/pl_PL/googlefinance/disclaimer/#!#disclaimers

"Google, dostawcy danych i treści, giełdy finansowe oraz każdy z ich podmiotów stowarzyszonych i partnerów biznesowych (a) wyraźnie wyłączają swoją odpowiedzialność za dokładność, adekwatność i kompletność jakichkolwiek danych oraz (b) nie ponoszą odpowiedzialności za błędy, pominięcia lub inne wady tych danych, opóźnienia lub przerwy w ich dostawie ani za jakiekolwiek działania podjęte w związku z tymi danymi."

Google dane walutowe pobiera od Morningstar, a oni po prostu mieli buga (nie pierwszego już z resztą) i podawali złe dane, a kursy walutowe na googlu to nie bloomberg którego by można było pociągnąć do odpowiedzialności za błędne dane.

4

Dobrze się stało. Przynajmniej ludzie nauczą się, że nie należy wierzyć jednemu źródłu.

Jak wierzą, że im się coś pokazało w Google, to potem uwierzą w filmy z żółtymi napisami. Ta sama zasada.

0

Dałem łapkę w górę, ale nie zgadzam się w całości.

  1. To, czy warto ufać amerykańskiej korporacji nie ma większego znaczenia. Jeśli nie zamkniesz drzwi do domu, i wejdzie ci jakiś menel i okradnie ci mieszkanie - to jest on złodziejem, niezależnie od tego, czy zamknęłaś drzwi, czy też nie. Tak samo z kursami walut w Google - nie jest ważne, czy można Google ufać, tylko czy pokazywał prawdę, czy nie. To, że nikt z nimi nie podpisał umowy nie oznacza jeszcze, że mogą sobie pisać co chcą.
  2. Google to nie jest jakaś tam strona, z której korzysta niewielka liczba osób, ale chyba najważniejszy gracz informacyjny. Nawet jeśli pominiemy wykorzystanie takiego API - to ludzie (nieważne, czy głupi czy nie) mogli podejmować złe decyzje na podstawie informacji, którą zobaczyli w przeglądarce.
  3. Wezwanie do złożenia wyjaśnień wydaje się być adekwatnym działaniem. Taka żółta kartka, czyli mogą grać dalej, ale niech jednak pilnują tego na przyszłość.
5
Miang napisał(a):

paniczna reakcja naszych urzędasów
https://www.money.pl/pieniadze/kurs-zlotego-w-google-oszalal-ministerstwo-finansow-bedzie-zadac-wyjasnien-6980368896256512a.html

Panikowali zwykli ludzie, urzędnicy słusznie uspokajali.

LukeJL napisał(a):

Dobrze się stało. Przynajmniej ludzie nauczą się, że nie należy wierzyć jednemu źródłu.

Dobrze by było, ale nie sądzę, żeby się trwale tego nauczyli.

Sprawdzanie kursu w firmie reklamowej zamiast w banku bądź kantorze to dla mnie jakiś srogi WTF zakrawający o wrodzony niedobór jodu.

0
wartek01 napisał(a):

Dałem łapkę w górę, ale nie zgadzam się w całości.

  1. To, czy warto ufać amerykańskiej korporacji nie ma większego znaczenia. Jeśli nie zamkniesz drzwi do domu, i wejdzie ci jakiś menel i okradnie ci mieszkanie - to jest on złodziejem, niezależnie od tego, czy zamknęłaś drzwi, czy też nie. Tak samo z kursami walut w Google - nie jest ważne, czy można Google ufać, tylko czy pokazywał prawdę, czy nie. To, że nikt z nimi nie podpisał umowy nie oznacza jeszcze, że mogą sobie pisać co chcą.

raczej z wyłudzaczem który kolegę udaje ale dajesz mu kasę dobrowolnie

a pisać se mogę, to jest wolność słowa (inna sprawa ze próbują tę wolność ograniczyć komuś innemu cenzurując)

  1. Google to nie jest jakaś tam strona, z której korzysta niewielka liczba osób, ale chyba najważniejszy gracz informacyjny. Nawet jeśli pominiemy wykorzystanie takiego API - to ludzie (nieważne, czy głupi czy nie) mogli podejmować złe decyzje na podstawie informacji, którą zobaczyli w przeglądarce.

zabronić reklam, wszędzie reklamy won

  1. Wezwanie do złożenia wyjaśnień wydaje się być adekwatnym działaniem. Taka żółta kartka, czyli mogą grać dalej, ale niech jednak pilnują tego na przyszłość.

jak był protest pod ich siedzibą gdy z jutuba wywalili wrealu24 to politycy POPiSu mieli gdzieś

1

Ja często korzystam by oszacować koszt czegoś jeśli w jakimś zagranicznym sklepie mam ceny w €/$ albo by na szybko przeliczyć ile jakiejś waluty mam kupić na wyjazd. Jest super szybkie i na oko wystarcza. Obecnie wyłączyli ten element wyszukiwarki. Mam nadzieję, że po wyjaśnieniu zawirowania usługa wróci.

1

Temat mi pokazuje tylko jedno. Google już uzależnił ludzi od siebie na wielu płaszczyznach. Gmaila rozumiem, ale korzystanie z większości innych usług google to jak praca z szatanem - przy pomocy ogrania ludzkości i wprowadzenie zamordyzmu medialnego za friko.

Pisałem wam o EEAT - już samo to powinno zniechęcić do korzystania z ich większości produktów - bo to pomaganie w zabieraniu wolności słowa w Internecie a to przecież patent google. Nowy po pandemii aby skuteczniej manipulować wynikami w imię nowej wizji ludzkości. Tej co ma wiedzieć to co ma wiedzieć, a resztą spraw ma się nie interesować i nie zadawać pytań.

Kiedy to ludzie korzystają z kursów szatana z napisem google, a nie instytucji realnie finansowych.

3

Na pewno JustJoinIT korzystało z danych Googla - wszedłem wczoraj na ofertę javowca, górne widełki ok. 40k, ale jak zrobiłem "show base currency", to okazało się że jednak 30k po realnym kursie :D

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1