Co sądzicie o idei miasta 15 minutowego. Słyszał ktoś?

2

Idea taka że wszystko ma być w zasięgu 15 minut. Brzmi dobrze do chwili gdy sobie nie uświadomimy że sąsiad obok chodzi na prostytutki i też by je chciał w zasięgu 15 minut :P
Ale żarty na bok. Sprawa jest poważna więc i pytanie powinno być poważne. Czy lubicie Kult i Kazika? Bo mój tata uwielbia i uwielbia też słuchać głośno muzyki. Więc jak on słucha Kazika to wszyscy słucają.
A czemu o tym mówię? Bo jakoś idea miasta 15 minutowego w Polsce wygląda tak że lewaki chcą powsadzać ludzi do bloków. Najlepiej do falowców Twit. Jaśli taki falowiec mieści 6k ludzi i ma długość 1km to wychodzi 6 ludzi na metr bieżący falowca. Dużo? Mało? Mieszkał ktoś w czymś takim? Albo w normalnym bloku? Naprawdę jest tak że budzimy się w środku nocy bo sąsiad postanowił zrobić kupę i spłukać ją od razu a nie dopiero rano?

@somekind: pytałeś się czemu mówię że lewaki chcą pozamykac ludzi w blokach. Bo inaczej nie osiągną wystarczająco wysokiego zaludnienia na metr kwadratowy żeby miała sens komunikacja miejska

2

a to nie lepiej wybudować szybkie metro zamiast ściskać ludzi jak sardynki?

jak dla mnie to jedyną rzeczą, która powinna być w zasięgu 15 min spaceru to supermarket i tak już przecież jest. w każdym mieście jest usiane supermarketów tyle, że można do nich dojść w < 15 min. do reszty miejsc spokojnie można by dojechać tym szybkim metrem, pod warunkiem, że by istniało.

p.s. nie czytałem o idei miasta 15 minutowego :P (i nie mam dzieci)

8

W idei miasta 15-minutowego nie chodzi o to, aby w całym mieście był jeden sklep, jeden kościół, a dookoła ogromny blok mieszczący 100k osób - głównie chodzi o to, aby nie powstawały osiedla odosobnione od reszty tkanki miejskiej (np. z ogrodzeniem oraz jednym autobusem co godzinę wożącym dziesięć tysięcy osób), aby osiedla miały odpowiednie chodniki (np. spróbuj sobie pochodzić po mieście z wózkiem dla dziecka albo osobą z niepełnosprawnością), aby dookoła znajdowały się równo rozmieszczone sklepy (np. nie w stosunku osiem big benów do jednej apteki) itd.

By taka inwestycja się "zwróciła" (jakkolwiek liczymy zwroty z inwestycji w infrastrukturę publiczną) nie potrzeba chowu klatkowego i nie kojarzę żadnego polityka, który by taki chów postulował (a jeśli możemy się podpierać losowymi kontami na Twitterze, to one sec - zaraz znajdę coś od JKM mówiącego o poświęcaniu 50 dzieci rocznie dla świętego spokoju reszty i dopiszę, że prawicowi politycy blablabla 🙃).

1
Wibowit napisał(a):

a to nie lepiej wybudować szybkie metro zamiast ściskać ludzi jak sardynki?

Tylko że metro ma jedno miasto w Polsce. Nawet podnosząc Szybką Kolej Miejską do rangi metra (spełnia niektóe definicje) to wyjdą pewnie góra ze trzy miasta. Np Górny Śląsk nie dorobił się szybkiej kolei mimo że plany były już w latach 80'. Ba, południowe Katowice to nawet tramwajów się nie dorobiły

3

Ten gość chyba nigdy nie mieszkał w falowcu -.- By nie pisał takich rzeczy.

8

Od 20 lat mieszkam na przemian w blokach i domach. Obecnie mieszkam w bloku 11 pięter 5 klatek, który jakby zczepiony jest z następnym. W sumie z 300 mieszkań czyli pewnie CA 900 ludzi. Komunistyczna wielka płyta z 1981. Nie jest głośno.
Co do idei miasta 15 minut to z tego co ja czytałem nie chodzi wcale o upakowanie ludzi w gęsto ustawionych blokach. Po prostu ludzie muszą mieć najpotrzebniejsze instytucje w zasięgu trasy 15 minut bez auta. Przykład szkoła, przedszkole, najbliższe urzędy. Bo jak ktoś ma robić wycieczkę dookoła miasta żeby załatwić dwie sprawy np. oddać dziecko do przedszkola i zrobić zakupy to jest klęska.
Chodzi o to by było przewidziane miejsce na komunikację, żeby ta komunikacja dowiozła do urzędu. Żeby było miejsce na szkołę itd. Popatrz @KamilAdam na okolicę Marek teraz. Coraz więcej osiedli łanowych. Bloków w środku lasu. Żeby dojść do komunikacji miejskiej potrzebujesz 30 minut. Żeby dotrzeć do urzędu jedziesz jakimś podmiejskim autobusem z kursem co 30 minut przez pół godziny. To już jest masa energii psu w d... Teraz wyobraź sobie że z jakiegoś powodu nie masz auta.

8

Mieszkam w tym szwedzkim Sztokholmie i mamy tutaj coś podobnego:) każde osiedle ma swoje "centrum", gdzie jest mały market, apteka, przychodnia, poczta, przystanek metra, kolei podmiejskiej lub hub autobusowy i inne convenience services. W okolicy też pewnie jest żłobek, przedszkole i podstawówka.
I działa to super, bo mieszkając w 2 milionowej aglomeracji czujesz się jak w małym mieście (albo dla niektórych to minus), ale też następuje mocna separacja tkanki miejskiej przez to. Każde osiedle walczy o siebie, a nie o całość jako miasto i są one też w dużej odległości - czasami 2km, czasami 5km, szczególnie trochę dalej od centrum. Więc tak naprawdę Sztokholm to centrum i ogromna gromada wiosek wokół niego :P

0
TerazOdpowiemNaKomcie napisał(a):

Mieszkam w tym szwedzkim Sztokholmie i mamy tutaj coś podobnego:) każde osiedle ma swoje "centrum", gdzie jest mały market, apteka, przychodnia, poczta, przystanek metra, kolei podmiejskiej lub hub autobusowy i inne convenience services. W okolicy też pewnie jest żłobek, przedszkole i podstawówka.
...

Czyli trochę jak Tychy. Tylko Tychy zostały zbudowane od podstaw a Sztokholm nie. Tym wieksze wrażenie to robi
Tychy są zorgranizowane w "osiedla". Małe twory gdzie każde "osiedle" ma swoją własną szkołę i swój własny kosció (zaznaczany na socjalistycznych planach jako "ośrodek kultury" XD ). No i oczywiście sieć trolejbusów.
Bardzo ładne miasto, tylko buddystów nie lubią :(

2

IMO każde miasto < 100k mieszkańców to miasto 15 minutowe.

0
jurek1980 napisał(a):

Chodzi o to by było przewidziane miejsce na komunikację, żeby ta komunikacja dowiozła do urzędu. Żeby było miejsce na szkołę itd. Popatrz @KamilAdam na okolicę Marek teraz. Coraz więcej osiedli łanowych. Bloków w środku lasu. Żeby dojść do komunikacji miejskiej potrzebujesz 30 minut. Żeby dotrzeć do urzędu jedziesz jakimś podmiejskim autobusem z kursem co 30 minut przez pół godziny. To już jest masa energii psu w d... Teraz wyobraź sobie że z jakiegoś powodu nie masz auta.

Jak jest blok w środku lasu to jeszcze jest nadzieja że wybudują przystanek jak się trochę zalidni XD Gorzej jak to stary łan i wszystko już zawalone i nie ma miejsca na przystanek.
BTW jak kupowałem szeregówkę na łanie to ludzie sprzedawali z dwóch powodów:

  • wychowali już dzieci i przenoszą się do miasta bo mają dość dojazów (jeden przypadek)
  • wybudowali dom i przenoszą się do domu (dwa przypadki). BTW2 Zwykle jest to miejsce gdzie wszystkie problemy zabudowy łanowej sa jeszcze większe. Może sąsiad jest trochę dalej, ale przystanek jeszcze dalej. Tak, moja opinia jest taka że na łanach mieszkają głównie ci którzy chcieliby mieszkać w domku jednorodzinnym, ale ich nie stać. Albo przeraża ich ogarnianie wszystkiego samemu w domu jednorodzinnym i decyduja się na minimalny poziom wspólnoty. Przecież przymusu mieszkania na łanie nie ma. Np w Katowicach powstała "pierwsza dzielnica". 3 bloki w centrum Katowic (był to ostatni dziki parking w centrum). I mieli budowac kolejne trzy za nimi. W Warszawie pewnie też powstają jakieś nowe bloki jak ktoś nie chce mieszkać na łanie
Pinek napisał(a):

IMO każde miasto < 100k mieszkańców to miasto 15 minutowe.

Można się zdziwić. W Lublińcu to nawet autobusów nie znają. Jak ktoś mieszka w Kokotku (była dzielnica hotelowa poza centrum, w sensie dzielnicą jest dalej, ale już nie hotelową) to nawet do szpitala nie może dojechać na codzienny zastrzyk jak nie ma samochodu. Niby miejsca w c... na autobusy i przystanki, ale gmina nie ma pieniędzy. Od, takie problemy ludzi spoza Warszawy

6

Pomysl o osiedlach budowanych w czasach PRL Byly bloki, bez przesadnej gestosci zaludnienia. Z placami zabaw, terenami zielonymi, czesto parkiem w poblizu, byla tez blisko szkola do ktorej dzieci mogly same bezpiecznie dojsc (nie tak jak teraz, gdzie w duzych miastach, a konkretnie Krakowie brakuje nawet chodnikow zeby dzieciaki mogly bezpiecznie dosjc ), jakies sklepy (to czy byl towar to inna historia), dom kultury, o dziwo czesto tez kosciol (chociaz podobno byl przesladowany), osrodek zdrowia, przyslowiowa budka z piwem...

Moj tata mial 2km do pracy i wspolczulem mu za dzieciaka, ze musi tak daleko isc/rowerem jechac (nie mielismy auta), wszystko inne bylo w odleglosci do 1km. A teraz? Buduje sie tylko bloki, ale mamy pustynie uslugowa. Pomijajac Zabki nie ma sklepow, nie ma szkol (w najblizszej podstawowce dzieciaki mialy zajecia do 20 wieczor, rok temu). Sluzba zdrowia przeladowana. Generalnie, jesli chce sie z czegokolwiek skorzystac w sensownnym czasie zostaje samochod. Nawet rower na zakupy odpada bo w 2022 bardzo nasily sie kradzieze w okolicy.

Polecam film dokumentalny, warto zwrocic uwage na kontrast pomiedzy podejsciem architektow starej i nowej daty. Sama roznica w jezyku wypowiedzi jest niesamowita, W sumei to rzadkosc, ale warto rowniez poczytac komentarze pod filmem:

1

Ja słyszałem, brzmi obco ale ponoć można się przyzwyczaić, bardzo efektywne energetycznie a przy dobrym projekcie to nawet i sąsiedzi nie przeszkadzają za bardzo.

1

Nie do końca zgadzam się z tym, że da się zrobić miasto piętnastominutowe, ale pomysł, żeby miasto podzielić na swego rodzaju wyspy z których każda będzie posiadać własną infrastrukturę, a pomiędzy nimi będzie zapewniony wygodny transport (szersze drogi, zbiorkom) jest przecież spoko. W żaden sposób nie wyklucza to np. bliźniaków czy osiedli domów jednorodzinnych.

2
KamilAdam napisał(a):

@somekind: pytałeś się czemu mówię że lewaki chcą pozamykac ludzi w blokach. Bo inaczej nie osiągną wystarczająco wysokiego zaludnienia na metr kwadratowy żeby miała sens komunikacja miejska

No dzięki za wyjaśnienie, ale do miasta piętnastominutowego nie trzeba ani wysokiej gęstości zaludnienia ani komunikacji miejskiej.

Wierzę Ci, że ten gość jest lewakiem, widzę, że ewidentnie chce uprawiać chów klatkowy Polaków, ale dla mnie pojedynczy przykład nie jest dowodem. Jest jakaś większa lewicowa inicjatywa w tym zakresie? Bo ogólnie chów klatkowy to idea bezwzględnych kapitalistów, ciężko podejrzewać lewaków o popieranie tego typu koncepcji.

KamilAdam napisał(a):

Można się zdziwić. W Lublińcu to nawet autobusów nie znają. Jak ktoś mieszka w Kokotku (była dzielnica hotelowa poza centrum, w sensie dzielnicą jest dalej, ale już nie hotelową) to nawet do szpitala nie może dojechać na codzienny zastrzyk jak nie ma samochodu. Niby miejsca w c... na autobusy i przystanki, ale gmina nie ma pieniędzy. Od, takie problemy ludzi spoza Warszawy

No dobrze, ale finanse gminy to jednak inny temat.

wartek01 napisał(a):

Nie do końca zgadzam się z tym, że da się zrobić miasto piętnastominutowe, ale pomysł, żeby miasto podzielić na swego rodzaju wyspy z których każda będzie posiadać własną infrastrukturę, a pomiędzy nimi będzie zapewniony wygodny transport (szersze drogi, zbiorkom) jest przecież spoko. W żaden sposób nie wyklucza to np. bliźniaków czy osiedli domów jednorodzinnych.

Niby czemu nie? Całe dzieciństwo w takim spędziłem. Każde miasto około 25 tysięcy mieszkańców takie jest. A pewnie i takie na 50 tys też spełniają tę koncepcję.

A co do osiedli w dużych miastach, to nieustannie polecam ten filmik:

0
somekind napisał(a):

A co do osiedli w dużych miastach, to nieustannie polecam ten filmik:

widziałem ten filmik. Najbardziej rozwala mnie fragment że są piekne drzewa bo wcześniej był tam sad. Przez ok. 100 lat udało się stworzyć tylko jedno takie osiedle. Ktoś wie dlaczego?

1

Nie wiem, czy tylko jedno. Jest potężna przepaść między osiedlami budowanymi 60-30 lat temu - z rozległymi przestrzeniami między blokami, klubami, knajpami, szkołami, boiskami, sklepami i zielenią między nimi, a tymi powstającymi od 30 lat, w których po prostu stawia się bloki w minimalnej odległości od siebie.

0
somekind napisał(a):

Niby czemu nie? Całe dzieciństwo w takim spędziłem. Każde miasto około 25 tysięcy mieszkańców takie jest. A pewnie i takie na 50 tys też spełniają tę koncepcję.

Chyba piszemy o czym innym. Idea miasta piętnastominutowego to dla mnie rozwiązanie problemów dużych miast, tj. podział wielkich aglomeracji na niewielkie strefy, z których każda będzie posiadała pewne minimum infrastruktury: https://biznestuba.pl/innowacje/pietnastominutowe-miasto-popularny-trend-miejski-wkroczyl-do-polski/

Czemu uważam, że tego nie da się ogarnąć?

  1. Piętnaście minut to jednak bardzo mało i IMO oznaczałoby to bardzo nieefektywną fragmentację miasta. Takie 30-45 minut byłoby już bardziej OK.
  2. Druga sprawa jest taka, że nie wyobrażam sobie, żeby (z pominięciem pracy) miasto zapewniło wszystkim piętnastominutowym dzielnicom wszystkie takie niezbędne usługi.
1
wartek01 napisał(a):
  1. Druga sprawa jest taka, że nie wyobrażam sobie, żeby (z pominięciem pracy) miasto zapewniło wszystkim piętnastominutowym dzielnicom wszystkie takie niezbędne usługi.

Chyba zalezy od definicji "niezbędnej usługi"? ja najczęściej wychodzę z domu do sklepu, lekarza z luxmedu, weterynarza i restauracji

1

Miasto 45 minut?
W 45 minut bez problemu dojeżdżam tramwajem do centrum Poznania, a na pętlę mam z buta 15min z domu który leży 300m od granicy z powiatem.
Jadąc pociągiem (8 min na stację) jestem w 20min na dworcu głównym ...

45 minutowe miasta to chyba tylko by się Warszawa nie łapała biorąc pod uwagę najbardziej oddalone dzielnice...

2

Zobaczysz ile do ogarnięcia będzie jak będą dzieciaki. Żłobek, przedszkole może jeszcze prywatnie ogarniasz, ale podstawówki już nie. Jak będzie trzeba po urzędach pojeździć. Czy jak, czego oczywiście Ci nie życzę, zachoruje np. Twój rodzic i będziesz miał dojechać do szpitala. Nawet pomimo internetu, trzeba się nakombinować. Piszę bo właśnie wróciłem z urzędu, wniosku nie przyjęli bo wymyślili żeby kolejne dokumenty z innych instytucji dostarczyć. A za 2 godziny po odbiór córki ze szkoły.
No i jeszcze chciałbym powiedzieć jesteśmy @KamilAdam choć raczej już tylko z nas 2 jesteś piękny i młody i zaraz okaże się, że jest coś więcej niż przeziębienie i Luxmed odeśle do państwowej i tu już trzeba rundkę po szpitalach zrobić.

2

Mysle ze do szacowania odleglosci warto byloby rozwazac 15/45 minut dla osoby doroslej z malym dzieckiem, bez uzycia samochodu

1
KamilAdam napisał(a):

Chyba zalezy od definicji "niezbędnej usługi"? ja najczęściej wychodzę z domu do sklepu, lekarza z luxmedu, weterynarza i restauracji

Nie z punktu widzenia miasta.
Jeśli miasto zaplanuje sobie zestaw usług A, a potem okaże się, że większość potrzebuje zestawu B (gdzie A jest podzbiorem B) i w rezultacie ludzie muszą jeździć po sąsiednich dzielnicach to takie miasto będzie piętnastominutowym tylko z nazwy.

opiszon napisał(a):

Miasto 45 minut?
W 45 minut bez problemu dojeżdżam tramwajem do centrum Poznania, a na pętlę mam z buta 15min z domu który leży 300m od granicy z powiatem.
Jadąc pociągiem (8 min na stację) jestem w 20min na dworcu głównym ...

  1. Nie za bardzo rozumiesz, o co chodzi w tej koncepcji. Nie chodzi o to, jak szybko dojedziesz od siebie do centrum. Piętnastominutowe miasto oznacza, że masz w zasięgu tych piętnastu minut - bez samochodu - jakiś tam zestaw najpotrzebniejszych rzeczy w zasięgu. Jeśli przejdziemy do tych czterdziestu pięciu minut - to nawet jeśli jesteś w stanie w pół godziny od wyjścia być w centrum miasta to nie znaczy jeszcze, że będziesz tam gdzie załatwisz swoje sprawy.

  2. Druga sprawa jest taka, że patrzysz z perspektywy człowieka, który mieszka miejscu, gdzie masz stację kolejową pod nosem. Spoko, fajnie, ale jestem prawie pewien, że istnieje w Poznaniu sporo miejsc na krańcach miasta gdzie takich luksusów nie ma. Wtedy atrakcyjność samochodu jako środka lokomocji bardzo rośnie, a tu chodzi właśnie o rozładowanie komunikacyjne miasta.

0
wartek01 napisał(a):
KamilAdam napisał(a):

Chyba zalezy od definicji "niezbędnej usługi"? ja najczęściej wychodzę z domu do sklepu, lekarza z luxmedu, weterynarza i restauracji

Nie z punktu widzenia miasta.
Jeśli miasto zaplanuje sobie zestaw usług A, a potem okaże się, że większość potrzebuje zestawu B (gdzie A jest podzbiorem B) i w rezultacie ludzie muszą jeździć po sąsiednich dzielnicach to takie miasto będzie piętnastominutowym tylko z nazwy.

jurek1980 napisał(a):

Zobaczysz ...

No, właśnie, właśnie. Chciałbym zobaczyć jaki to zestaw usług dla normalnej osoby. Bo to że ja normalny nie jestem to ja wiem. Czyli mamy już szkołę podstawową i poważnego lekarza (szpital?).
Szkoły ponadpodstawowej nie liczę bo dla gimnazjum jeździłem z centrum Katowic na Ligote a dla liceum z Chorzowa do Katowic. Chociaż pewnie teraz jest takie prawo że 17 latka trzeba odwozić

Ze szpitalem też ciekawie. Nawet nie wiem jak to wygląda w Warszawie. W Katowicach było mini zagłębie szpitalowe na Ligocie. Co oczywiście było złym rozwiązaniem, ale za to była dobra komunikacja Katowice-Ligota. W TG za to są całe trzy szpitale, ale tam się jedzie głównie umrzeć, a nie leczyć. Zwłaszcza "trójka" Pacjent dostał spleśniały chleb: "Tak wspaniale karmią w szpitalu nr 3 w Tarnowskich Górach". Szpital chyba odpada z idei 15 minutowego miasta, bo musiałoby być ich bardzo dużo? Może bardziej przychodnia? No ale przychodnia to zwykle poziom luxmedu.

Jakie jeszcze rzeczy musiałybyć w takiej 15 minutowej przestrzeni? Na razie chyba najdłuższą definicję podał chyba @somekind ' z rozległymi przestrzeniami między blokami, klubami, knajpami, szkołami, boiskami, sklepami i zielenią między nimi'

BTW zauważmy że taka przestrzeń z wiekiem (lub gdy jest się chorym) się zmniejsza. Bo już nie da się chodzić tak szybko, jeździć na rowerze i hulajnodze elektrycznej itd. Rośnie wartość transportu publicznego, Emerytowi często lepiej/zdrowiej przejechać 1h transportem publicznym niż iść na nogach 30 minut. Zresztą co tam emerytowi. Pójdziesz na wycięcie czegoś na łydce lub złamiesz stopę i też jesteś uziemiony jak nie ma transportu publicznego

2

@KamilAdam: IMHO:

  • zlobek

  • przedszkole

  • szkola

    • plac zabaw/boisko albo chociaz miejsce gdzie dzieciaki beda mogly w noge pograc
  • teren zielony/rekreacyjny

  • supermarket

  • poczta

  • przychodnia zdrowia

  • przystanek sensownej komunikacji

  • fryzjer

  • Miejsce gdzie mozna zjesc (najlepiej kilka)

  • miejsce kulturalne/dom kultury/kino miejsce gdzie mozna liczyc na jakies zajecia z instrumentow, artystyczne itp./rozrywka

  • kosciol (zakladajac ze wiekszosc ludzi jest katolikami w tym kraju)

  • bezpieczna infrastruktura piesza i rowerowa (tak zeby dziecko szkolne moglo sie same w obrebie tych 15 minut poruszac)

    Nice to have:

    • inne uslugi
    • gorka saneczkowa (mozna polaczyc z zielonym/rekreacyjnym)
    • inne sklepy (chocby obuwniczy, papierniczy, piekarnia, cos co sie dawniej stalowymi nazywalo )
    • urzedy
    • pub
    • klub sportowy
    • miejsce pracy (ale wiadomo ze nie chodzi o betoniarnie w centrum osiedla)

Szpitala bym nie wliczal.

2

@WhiteLightning: wykreśliłbym fryzjera, pub, sklepy i na ich miejscu wstawił miejsce przeznaczone właśnie pod działalność gospodarczą. Klub sportowy też bym zamienił na jakiś lokalny ośrodek sportu i rekreacji.

1
wartek01 napisał(a):

Chyba piszemy o czym innym. Idea miasta piętnastominutowego to dla mnie rozwiązanie problemów dużych miast, tj. podział wielkich aglomeracji na niewielkie strefy, z których każda będzie posiadała pewne minimum infrastruktury: https://biznestuba.pl/innowacje/pietnastominutowe-miasto-popularny-trend-miejski-wkroczyl-do-polski/

No właśnie, de facto podział dużego miasta na małe quasi-miasteczka. Skoro małe miasteczka działają, to czemu duże podzielone miałoby nie działać?

Czemu uważam, że tego nie da się ogarnąć?
1. Piętnaście minut to jednak bardzo mało i IMO oznaczałoby to bardzo nieefektywną fragmentację miasta. Takie 30-45 minut byłoby już bardziej OK.

Ale przecież cała ta idea polega na tym, aby miasto zostało efektywnie pofragmentowane. :)

2. Druga sprawa jest taka, że nie wyobrażam sobie, żeby (z pominięciem pracy) miasto zapewniło wszystkim piętnastominutowym dzielnicom wszystkie takie niezbędne usługi.

Hmm, nie wiem czy jest to kwestia miasta, czy raczej państwa. Tu trzeba zakazu budowy osiedli bez infrastruktury.

jurek1980 napisał(a):

Zobaczysz ile do ogarnięcia będzie jak będą dzieciaki. Żłobek, przedszkole może jeszcze prywatnie ogarniasz, ale podstawówki już nie. Jak będzie trzeba po urzędach pojeździć. Czy jak, czego oczywiście Ci nie życzę, zachoruje np. Twój rodzic i będziesz miał dojechać do szpitala. Nawet pomimo internetu, trzeba się nakombinować. Piszę bo właśnie wróciłem z urzędu, wniosku nie przyjęli bo wymyślili żeby kolejne dokumenty z innych instytucji dostarczyć. A za 2 godziny po odbiór córki ze szkoły.

Przykro słyszeć, że miałeś pecha, ale urzędy czy szpitale to nie są jednak miejsca codziennej potrzeby, więc nie biorą udziału w tym konkursie.

2

Oj widzę że jak zwykle pomieszaliście swoje marzenia, z tym po co się "promuje" miasta 15 min. A więc po kolei:

  • Unikacie odpowiedzi na pytanie dlaczego promuje się miasto 15 minutowe "bez samochodu", a łykacie jak pelikany kilkanaście innych definicji. Może warto podywagować jak będzie wyglądać miasto 15 minutowe np. bez komunikacji miejskiej?
  • beztrosko omijacie temat gdzie będą pracować mieszkańcy miasta 15-minutowego
  • zanim przeskoczyliście do sprawy czy temat promują lewacy czy deweloperzy zignorowaliście kwestię kto za to zapłaci i dlaczego projekt jest z kategorii "mysia utopia", więc jest idealnym obszarem do wyrwania kasy frajerom i robienia dużych przekrętów.

Zaczynając od końca - większość miast w Polsce się wyludnia. Zaludniają się tylko te największe gdzie jest praca, a jeśli ludzie przeprowadzają się do takiego miasta to znaczy że brakuje im kasy i chcą ją tam zarobić. Skoro brakuje im kasy to chcą mieszkać tam gdzie jest tanio i nie mają kasy na jakościowo dobre lub mieszkania w dobrej lokalizacji. Tu się zaczyna bunt i bicie piany o patodeweloperce.

No więc co można zrobić żeby było dobrze? Trzeba by zrobić to co samo co komuniści budujący Nową Hutę albo inne tzw. stare dzielnice blokowisk - zajumać komuś duży teren i zbudować tam przestronne i zielone osiedle. Dlaczego zajmumać? Bo nieruchomości i grunty są drogie, bo to aktualnie dzisiaj jedyny prosty sposób inwestowania pieniędzy z dodruku, więc nieruchomości będą drogie bo polityka pieniężna państwa i NBP jest taka a nie inna. Za jakiś czas będą jeszcze droższe do opiekuńcze państwo dowali kataster czyli podatek od wartości, a wiemy kto ten podatek zapłaci. Zatem jedyny skuteczny sposób zrealizowania dużego osiedla BLISKO miejsc pracy jest zamordyzm państwowy pod pretekstem "pomocy społecznej potrzebującym", bo komercyjna realizacja takiego projektu będzie albo baaardzo droga, albo baaardzo na zadupiu (a na zadupiu jest coraz więcej mieszkań tanio do kupienia). Niestety nie jesteście grupą reprezentatywną do dyskutowania takich projektów, bo IT mocno bierze pod uwagę pracę zdalną, a w społeczeństwie praca zdalna lub hybrydowa jest mocno w mniejszości.

Zatem fajnie dyskutuje się co byśmy chcieli mieć tam gdzie mieszkamy - jeśli olewamy to gdzie będziemy pracować (może nie będziemy pracować - przecież teraz są zasiłki dla każdego) oraz kto zapłaci za to co sobie wymyślimy. Przy takich założeniach możemy nawymyślać trochę więcej.

Ale nie chcę żebyście myśleli że wymyślam jakieś bzdury - bo ja sam mieszkam na takim PRL-owskim osiedlu 15-minutowym, więc znam to z autopsji. Moje odległości od bloku: miejsce parkingowe darmowe pod chmurką 15metrów, sklep spożywczy 100 metrów, najbliższa szkoła podstawowa 120m, przychodnia publiczna 150m, kościół 150m, przedszkole 300m drugie 600metrów, tramwaj 400 metrów, nawet urząd skarbowy mam 800 metrów i szybciej mi jest zanieść PIT piechotą niż wysyłać przez internet, a szpital miejski ~1000 metrów.
Z tej waszej perspektywy jest super, bo jest dużo zieleni, 60% mieszkańców to emeryci i nie zajmują miejsc parkingowych pod blokiem.

Ale to patrzenie tylko od jednej strony, bo z drugiej jest po prostu bieda. Nie każdy pracuje w IT i nie każdy pracuje zdalnie. Dlatego pozostałe 40% ludzi narzeka bo.... musi jeździć do pracy. Tramwaj jedzie do śródmieścia, a tam też pracy nie ma. Więc na osiedlu wszyscy żyją mitem że chcą mieć to miasto 15-minutowe i ... pracować w urzędzie. W najgorszym wypadku w biurze, bo w urzędzie ma się przynajmniej gwarancję zatrudnienia a z biura to mogą zwolnić. Emeryci też wiszą na jałmużnie z rządu - płacąc telefonem, albo kartą zapewne nie widzieliście nigdy na własne oczy jak pod oddziałem banku ustawia się kolejka przed godziną otwarcia, a ja widziałem wczoraj (10 dzień miesiąca).

Dlatego moim zdaniem miasto 15-minutowe to po prostu sposób żeby ludzi uzależnić od zasiłków. Pierwszym zasiłkiem będzie w ogóle otrzymanie takiego mieszkania, bo jak się pewnie domyślacie otrzymają je (bo przecież nie kupią) zaledwie wybrani. Kolejne zasiłki to będzie albo zatrudnienie w urzędzie lub na państwowej posadzie (a takich jest sporo - począwszy od pracy w przedszkolu aż do kierowcy komunikacji miejskiej) - co jest możliwe oczywiście po znajomości bo w takich miejscach nie przyjmuje się ludzi z ulicy lub spoza rodziny. Następne zasiłki to będzie uzależnienie od komunikacji miejskiej, bo jak się spowoduje że własne auto będzie drogie to każdy będzie musiał zaopatrzyć się w bilet miesięczny. Można to zrobić np. płaszcząc się w MOPSie i opowiadając jakie się ma niskie zarobki (autentyczne). Po kilku latach mieszkania w takim "wydzielonym" mieście - przestanie już wam zależeć na szukaniu sensownej pracy (bo daleko trzeba jeździć) - skoro można popijać piwko pod blokiem a żonę wysłać po zasiłek. I wcale tego nie wymyślam - tylko piszę jak jest.

Dlatego sorry, ale uważam że dyskutujcie sprawę miasta od d.... strony - każde miasto musi przede wszystkim pracować i coś wytwarzać i zarabiać, a dopiero później to konsumować. Albo pracujecie i stać was na dom/mieszkanie i kawał działki blisko miejsca gdzie pracujecie, albo dajcie sobie spokój z wymyślaniem kolejnych form pomocy społecznej. Bo opowiadanie że zrobi to dla was jakiś rząd, albo urząd to po prostu oszukiwanie naiwnych.

2

@KamilAdam W teorii fajnie, zwłaszcza ze kiedyś mieszkałem za miastem, a teraz mieszkam w lokalizcji która w 95% spełnia załoznia miasta 15 minutowego.. W praktyce jak kolwiek zajebiste to nie jest, osobiście nie wierze w mozliwosci cetralnego planowania ktore miały by doprowadzic do wiekszej ilości takiech lokaizacji jak moja.. Miasta nie są wstanie ogarnać komunikacji miejsckiej i likwiduja linie autobusowee równoczenie promują komunikacje mieską, wiec jakim cudem miały by ogranąć bardziej elemetarne i mniej widoczne potrzeby. Nie wiem.

Jesli dodarmyy do tego "Nie wiem", nowoczense iDeOLoGiE i dość powszchną w ogólnej swiadomości nie kopetecje urzędników, wymieszaną z kapitalistycznym cięciem kosztów... to mamy przepis na katasrofe.

0
Przebrzydły Kontestator napisał(a):
  • zanim przeskoczyliście do sprawy czy temat promują lewacy czy deweloperzy zignorowaliście kwestię kto za to zapłaci i dlaczego projekt jest z kategorii "mysia utopia", więc jest idealnym obszarem do wyrwania kasy frajerom i robienia dużych przekrętów.

To nie jest żaden "projekt", a więc reszta Twojego postu jest po prostu walką z wymyślonym przez Ciebie chochołem.

Dlatego moim zdaniem miasto 15-minutowe to po prostu sposób żeby ludzi uzależnić od zasiłków. Pierwszym zasiłkiem będzie w ogóle otrzymanie takiego mieszkania, bo jak się pewnie domyślacie otrzymają je (bo przecież nie kupią) zaledwie wybrani.

Jakiego mieszkania? Od kogo? O czym Ty w ogóle piszesz? :D

_flamingAccount napisał(a):

W praktyce jak kolwiek zajebiste to nie jest, osobiście nie wierze w mozliwosci cetralnego planowania ktore miały by doprowadzic do wiekszej ilości takiech lokaizacji jak moja..

A kto mówi o centralnym planowaniu?

2

Wg. mnie jest to nie do spełnienia. Ludzie wybierają pracę, usługi np.medyczne itd. na podstawie jakości a nie tego jak blisko są. Jakiekolwiek promowanie pracy, usług itd. na podstawie ich odległości od miejsca zamieszkania, to już nie jest wolny rynek.

Szczerze, to trochę to trąca komuną. To jest Twój lekarz, masz go lubić. To jest Twój bar mleczny, ma Ci smakować. To jest Twoja dyskoteka, masz się tam dobrze bawić. Ludzie są wolni i powinni robić co chcą (w obrębią prawa oczywiście), gdzie chcą i jak chcą.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1