Najbardziej spóźniony bank centralny świata czyli EBC, w końcu zaczął podnosić stopy. Na razie delikatnie o 50 punktów. Przez ostatnie lata EBC skupował obligacje Włoch i Hiszpanii sprawiając, że te kraje cały czas rolowały olbrzymi dług (we Włoszech 150% PKB) i były sztucznie utrzymywane na powierzchni przez bogatą północ. Jednak czas taniego pieniądza się kończy, a to oznacza, że Włochy będą musiały pożyczać na większy procent niż dotychczasowe 1% (rentowność ich obligacji). Taka sytuacja najprawdopodobniej doprowadzi do bankructwa "makaroniarzy", którzy nie będą w stanie dalej rolować długu, szczególnie że zbliża się kryzys. Kryzys nie byle jaki, ponieważ wielowymiarowy: gospodarczy, energetyczny, logistyczny, żywnościowy (wojna i blokada portów Ukrainy może spowodować głód w Afryce) i może znów zdrowotny (kolejna fala covid?). Dodatkowo wojna na Ukrainie wciąż trwa i żadna ze stron nie zamierza złożyć broni, co będzie dodatkowo komplikować już trudną sytuację.

Najbliższa zima zapowiada się bardzo interesująco. Wysoka inflacja sprzyja rządowi, kosztem społeczeństwa i prawdopodobnie nasz kraj po raz kolejny przejdzie przez to suchą stopą (tak jak było w 2008). Oczywiście jako społeczeństwo dostaniemy ostro po dupie (inflacja, bankructwa indywidualne, zubożenie społeczeństwa), ale nasza gospodarka będzie się miała względnie dobrze na tle reszty Europy.

Jakie są Wasze przewidywania co do przyszłości strefy Euro oraz całej UE? Jak dla mnie wygląda to jak schyłek cesarstwa rzymskiego: napływ barbarzyńców, kryzys gospodarczy, konieczność utrzymywania dużej armii pomimo kurczącego się budżetu. Wygląda to bardzo podobnie jak w V wieku naszej ery.