Programista i drogie auto

1

Cześć,

Czy myślicie że programista może sobie pozwolić na drogie auto tak powiedzmy 300-400k lub więcej, czy to jest raczej już coś zarezerwowanego dla ludzi lepiej zarabiających i programista wygląda w czymś takim nie za dobrze?

5

o_O
Jeśli kogoś stać to nie widzę różnicy, czy jest to programista, czy pani z żabki. Zarabiając już przysłowiowe 15k takie auto jest niczym nierealnym. Można odłożyć w kilka lat.

3

Myślę, że jak już, to powinien to być pojazd autonomiczny, tak level 4-5

Najmożniejszym w kraju po prostu nie wypada rezygnować z komfortu

2
snakeomeister napisał(a):

Czy myślicie że programista może sobie pozwolić na drogie auto tak powiedzmy 300-400k lub więcej, czy to jest raczej już coś zarezerwowanego dla ludzi lepiej zarabiających i programista wygląda w czymś takim nie za dobrze?

Prawdziwy programista może mieć tylko Teslę, bo to jest samochód dla prawdziwych nerdów.

5

Prawdziwy programista powinien jeździć rowerem, żeby miał jakikolwiek ruch w życiu.

A tak na poważnie - to zależy za ile pensji ma być to auto, czy np 0,5 roku pracy czy 5 lat pracy

2
snakeomeister napisał(a):

Czy myślicie że programista może sobie pozwolić na drogie auto tak powiedzmy 300-400k lub więcej, czy to jest raczej już coś zarezerwowanego dla ludzi lepiej zarabiających i programista wygląda w czymś takim nie za dobrze?

Leasing takiego auta to 1,5-2k zł miesięcznie jak ktoś ma miesięcznie te 10-15k netto to myślę że bez żadnego stresu stać go na takie auto.
Zależy też co rozumiesz przez lepiej zarabiający, ktoś kto ma np. 50k netto może sobie wziąć lambo za ponad mln i płacić te 10k miesięcznie leasingu jeżeli chce.

Więc pozwolić sobie można, ale jest druga ważniejsza kwestia, czy ktoś chce takie auto kupić? Jak ktoś jest definicją piwniczaka to może świetnie zarabiać i będzie jeździł golfem, a swoje wydatki skieruje gdzie indziej np. większy dom/mieszkanie (z lepszą piwnicą xd)).

0

@snakeomeister: ale w czyich oczach, szefa Janusza?

4
moskitek napisał(a):

A tak na poważnie - to zależy za ile pensji ma być to auto, czy np 0,5 roku pracy czy 5 lat pracy

To jest kwestia rozsądku, nie zakładajmy, że programiści są rozsądni. ;)

pre55 napisał(a):

Leasing takiego auta to 1,5-2k zł miesięcznie

10-15 lat leasingu? To chyba definicja biedy.

4
pre55 napisał(a):
snakeomeister napisał(a):

Czy myślicie że programista może sobie pozwolić na drogie auto tak powiedzmy 300-400k lub więcej, czy to jest raczej już coś zarezerwowanego dla ludzi lepiej zarabiających i programista wygląda w czymś takim nie za dobrze?

Leasing takiego auta to 1,5-2k zł miesięcznie jak ktoś ma miesięcznie te 10-15k netto to myślę że bez żadnego stresu stać go na takie auto.
Zależy też co rozumiesz przez lepiej zarabiający, ktoś kto ma np. 50k netto może sobie wziąć lambo za ponad mln i płacić te 10k miesięcznie leasingu jeżeli chce.

Więc pozwolić sobie można, ale jest druga ważniejsza kwestia, czy ktoś chce takie auto kupić? Jak ktoś jest definicją piwniczaka to może świetnie zarabiać i będzie jeździł golfem, a swoje wydatki skieruje gdzie indziej np. większy dom/mieszkanie (z lepszą piwnicą xd)).

Chętnie zobaczę te 1,5-2k leasingu miesięcznie na samochód za 300-400k, i niech stracę, wartość ostateczna może być równa > 110%, nawet przy takich parametrach nowa octavia za 108k w leasingu wychodziła prawie 1,5k a gdzie tutaj mowa o samochodach za 300-400k. Za ok. 12k miesięcznie raty można sobie pozwolić na Mercedesa AMG GT (tego najdroższego sportowego, za ok. 1 mln) czy jakoś tak, ale to są same raty, a gdzie ubezpieczenie, zalewanie tego paliwem etc. Jak masz żonę/męża którzy też do wspólnego majątku wnoszą ok. 15-20k miesięcznie to spoko, ale tak to nawet zarabiając i 20k netto nie byłoby mnie stać na taki wydatek, jeżeli bierzesz pod uwagę tą zasadę żeby maksymalnie 1/3 kapitału przeznaczać na zadłużenia. Natomiast samochód za 300-400k powinien kosztować pewnie koło 4-5k raty, więc jak zarabiasz 15k i nie masz innych zobowiązań i chcesz palić pieniądz to spoko :)

0

Chlopie zapomnij wgl o czyms takim, do 150k maks jak dla mnie przy zarobkach 20k/mc

4

Dla mnie zawsze absurdalne było wydawanie 30 miesięcznych pensji na samochód nieważne ile ktoś zarabia. Nie powiedziałbym, że to wstyd czy coś, ale wydaje mi się to nierozsądne, albo budzi domysły skąd wziął na to pieniążki - pytanie czy Ci to przeszkadza.
Jeżeli zarobki są rzędu 100k$ rocznie to raczej nic dziwnego w posiadaniu takiego auta.

1

Ja sugeruję sobie poczytać dylematy Szafrańskiego na temat kupowania samochodu. Jak miał wartość netto chyba z 5 mln albo więcej, to się zastanawiał, czy to ten moment, że już go stać na jakiegoś chałowego forda za 200k, czy nie.

EDIT: znalazłem linka: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/ford-mustang-czyli-jak-spelnilem-marzenie

0
Sirvius napisał(a):

Chętnie zobaczę te 1,5-2k leasingu miesięcznie na samochód za 300-400k, i niech stracę, wartość ostateczna może być równa > 110%, nawet przy takich parametrach nowa octavia za 108k w leasingu wychodziła prawie 1,5k a gdzie tutaj mowa o samochodach za 300-400k.

Służę pomocą, nowe audi S3 z dorzuconymi opcjami:
rata.JPG

Jeżeli 20% wpłaty własnej to dla Ciebie za dużo to spoko za 5% wpłaty własnej rata wynosi 2360 zł netto, przy 10% spada do 2k a nie 4-5k tak jak piszesz.

1

Ja od siebie tylko powiem, że mam autko za około 45% swojej pensji.
Więc jak bym zaczął jeździć samochodem za pensji 30 to chyba moje tramposze za 9PLN też musiałbym zmienić?
A one pamiętają mój egzamin na prawko więc ciężko by było...

6

Nie rozumiem zupełnie tego pytania.
Czy można? Jak się uzbiera lub pożyczy pieniądze to można.
Czy warto? To zależy od priorytetów, ale raczej odradzam.

Auto kupuje się za 3-6 pensji netto-netto. Co więcej, kupowanie tak drogich aut nie ma żadnego sensownego uzasadnienia poza pragnieniem luksusu.
Za 150-200k możesz kupić bardzo prestiżowe auto nowe lub paroletnie. Po co płacić 2x tyle?

2

Nawet jak masz milion miesięcznie, to czasami myslisz czy nie kupic jakiejs nieruchomosci czy zainwestować w cos co przyniesie zysk. Nie mniej jednak od pewnego pulapu zarobkow, ktory pozwala na dostatnie zycie - dobrym sposobem jest zaczac troche z tych nazbieranych pieniedzy korzystac. Samochody to zabawki, więc jak ktoś marzy o super aucie to ja to rozumiem. Ja jednak sam wpadam w 'syndrom biedaka' - to znaczy jestem caly czas biedny i jak czasem osiagne pulap finansowy na zakup np. porsche, to za chwile stwierdzę ze jestem zbyt biedny na ferrari itp

11

A ja Wam powiem, że drogie auto to prawie same kłopoty.

Mam teraz auto za circa 250k. Poprzednie kupiłem używane za 60.
Jeździ bardzo podobnie, do kazdego auta trzeba się przezwyczajać. Człowiek płaci kupę kasy za jakieś absurdalne bajery, np. elektryczne regulowane fotele i zapamietywanie ich polozenia.
Wlozenie ręki pod mój zgrabny tyłek, złapanie jednej dzwigni i przesunięcie fotela zabierało mi ułamek sekundy i nie bardzo mój komfort od tego wzósł, że mam to w pakiecie.
Podobnie obicie skórami elementów wnętrza, których się nigdy nie dotyka. Kokpit, drzwi, słupki itp. No ludzie, takich rzeczy się w aucie nie dotyka, a plastik w sumie łatwiej utrzymać w czystości.
Oczywiście, miedzy autem za 15k, a 60-80k jest wielka różnica, ale paroletnie auto za 70k bedzie mialo wszystkie potrzebne systemy bezpieczenstwa i wygody, np. kamery cofania, czujniki zatrzymywania itp.

Chyba nie ma co się oszukiwać, że człowiek płaci absurdalne pieniądze za to, żeby czuć satysfakcje z prestiżowego auta, bo nie wierze, ze normalnej osobie te wszystkie bajery i podswietlenia są użytkowo potrzebne. Ja mam nawet często refleksje, że stare auto było lepsze, przyjemniej zawieszone itp.
Człowiek ubiera marynarkę, bo dobrze się czuje, gdy dobrze wygląda, ale w dresowej bluzie jest równie przyjemnie, albo przyjemniej.y

I najważniejsz; problemy:
Kiedyś jak ktoś przychodził do mojego domu zrobić mi jakąś usługę lub gdzies jechałem to proponował mi stawkę X.
Jak podjeżdżam GLC Coupe to stawką wynosi na starcie 150%X.

Mam takie sytuacje, ze gdy przychodzi do mnie malarz, czy plytkasz, to przeparkowuje auto, zeby nie podnosił mi stawki, albo jak gdzies jadę, coś targować, to staje dalej, zeby nie widzieli z jakiego auta wychodzę.

Problem 2.
Zauważyłem także zawiść ze strony skromnie żyjących osób:

  • jak podjezdzam pod przychodnie, to zauważyłem, że recepcjonistki są jakieś takie mniej miłe, panie w przedszkolu także niektóre jakoś inaczej na mnie patrzą. Od znajomych slyszalem, ze policja daje wyzsze mandaty i ze w urzędach też często robi to złe wrażenie.

  • Aha - i jeszcze od managerów zdarzyło mi się słyszeć głupie żarty, np. jak chciałem rozliczyć jakiś wyjazd, może nie do konca konieczny, to słyszałem parę razy tekst w stylu: "a co? na drugiego mercedesa zbierasz?".

Z plusów: podobno zwiększa powodzenie u kobiet, ale w tym zakresie wcześniej już nie narzekałem, wiec nie widzę zadnej różnicy. Chyba stosunkowo rzadko poznaje sie kobiety jadac samochodem.

3

a jak to wygląda z perspektywy carbon footprintu?

3

Jak możesz kupić za gotówkę, to kupuj, jak nie, to prawdopodobnie Cię nie stać ;)

6

Jeżeli interesujesz się motoryzacją, takie auto to dla Ciebie marzenia to czemu nie? :) Życie jest tylko jedno i marzenia trzeba realizować.

7

Z Mercedesami to jest tak, że musisz do takiego samochodu podejść, zbliżyć ucho do maski i nasłuchiwać. Jeżeli samochód przemówi: "już czas" to znak, że jesteś godzien. Ale warto też wtedy zrezygnować z jakiegoś pakietu przeznaczyć część środków na specjalistę bo to nie jest normalne, że słyszysz jak samochód do Ciebie mówi.

1

Imho kwestia priorytetów.
Obserwuję coś podobnego od dłuższego czasu na np. polskiej rapowej scenie.
Jest część wykonawców którzy co rusz bujają się jakimś ferrari z wypożyczalni a inna część, mimo, że jest w top na olisie, śmiga kijankami czy innymi passatami.

Szanuję i jednych i drugich chociaż osobiście, z wiekiem zacząłem dostrzegać, że takie rzeczy materialne sprawiają mi coraz mniej przyjemności niż kiedyś.
Aktualnie jeżdżę 2 letnim oplem za ~60k(tzn. mnie kosztował 60k jak go rok temu kupowałem aka brałem w leasing), mam trubo, mam automatyczną skrzynię biegów, klimatyzację i plastikowy kokpit i jest mi z tym dobrze :)

3
snakeomeister napisał(a):

Cześć,

Czy myślicie że programista może sobie pozwolić na drogie auto tak powiedzmy 300-400k lub więcej, czy to jest raczej już coś zarezerwowanego dla ludzi lepiej zarabiających i programista wygląda w czymś takim nie za dobrze?

Ogólnie to pytanie jest straszne głupie. Jeżeli Cię stać na coś co kosztuje dużo, to dlaczego nie powinieneś sobie na to pozwolić?
Są ludzie którzy nabywają drogie przedmioty aby zaimponować innym, bo mają małą marchewkę, czy dlatego aby pokazać, że są "lepsi niż inni"...

Z drugiej strony ja np. patrzę na to czy ten przedmiot mi w czymś pomoże i rozwiąże jakiś problem.

Teraz schodząc do problemu auta. Jeżeli zarabiasz tyle abyś mógł sobie je kupić i przez najbliższe miesiące nie musiał jeść trocin, bo rata duża :D To dlaczego nie?
Autka dzielą się na różne segmenty, od checzbeków, po limuzyny. Pytanie co dla Ciebie w aucie jest priorytetem? Za 300-400k można kupić dobrej klasy autko, które będzie miało komfort jazdy, zapewni mega bezpieczeństwo itd.

1

@.andy: zamień

Czy myślicie że programista może sobie pozwolić

na

Czy programistę stać

i co wtedy wyjdzie? By określić czy kogoś stać czy nie trzeba by przyjąć pewne założenia (na zasadzie "dobrych praktyk") typu nie zadłużać się na więcej niż 30% dochodu lub nie zadłużać się na dłużej niż x lat (strzelam, że gdzieś kiedyś jakaś grupa mądrych ekonomistów spisała tego typu założenia).
Następnie, gdyby je określić to już można by wysnuć wniosek czy kogoś stać czy nie.

Ale jak wiadomo, tego typu chłodna kalkulacja i ustalanie pewnych nieprzekraczalnych granic jest rzadkością, częściej jako społeczeństwo zadłużamy się bo możemy, bo sąsiad itp.

2

Ja jestem zdania, że konsumpcja tylko za gotówkę. Jak kupujesz za kredyt to jedynie coś inwestycyjnego lub zmniejszającego koszty stałe. Na konsumpcję stać Cię jeśli odłożyłeś pieniądze.
Co do auta to kwestia indywidualna. Jak ktoś ma ochotę jeździć luksusowo to czemu nie. Sam na dzisiaj nie wydałbym więcej niż 3 pensje. Nigdy nie miałem auta z salonu i raczej nie planuje kupić. Obecnie jeżdżę 10 letnim. Jak kupowałem miał chyba 3 lata i służy dobrze do dzisiaj. Następnym razem pewnie też kupię auto 2-4 letnie. Dla mnie auta to tylko środek komunikacji. Marzy mi się dzień, gdy pojawią się autonomiczne auta wspodzielone i nie będzie potrzeby posiadania, bo taniej będzie używać autonomicznej taksówki.

1
renderme napisał(a):

Mam teraz auto za circa 250k. Poprzednie kupiłem używane za 60.
Jeździ bardzo podobnie, do kazdego auta trzeba się przezwyczajać. Człowiek płaci kupę kasy za jakieś absurdalne bajery, np. elektryczne regulowane fotele i zapamietywanie ich polozenia.
Wlozenie ręki pod mój zgrabny tyłek, złapanie jednej dzwigni i przesunięcie fotela zabierało mi ułamek sekundy i nie bardzo mój komfort od tego wzósł, że mam to w pakiecie.

To nie jest absurdalny bajer, po prostu jest mało przydatny jeśli samochód ma jednego kierowcę. Ale jeśli ma kilku i często się zmieniają, to już nie jest absurdalny.
Poza tym ja nie wiem, czy to się jeszcze jako bajer kwalifikuje, to jest pewnie w standardzie albo do dokupienia za parę kafli w byle skodzie.

Podobnie obicie skórami elementów wnętrza, których się nigdy nie dotyka. Kokpit, drzwi, słupki itp. No ludzie, takich rzeczy się w aucie nie dotyka, a plastik w sumie łatwiej utrzymać w czystości.

Chyba nigdy nie oglądałeś żadnego testu samochodu w internecie. :) Tam przez 5 minut macają każdą płaszczyznę wnętrza i określają, czy jest wystarczająco miękkie.
Nie wiem, z czego to wynika, podejrzewam, że to efekt tego, że 80% samochodów premium w Polsce ma regenerowane poduszki powietrzne, które podczas wypadku nie zadziałają, a pewnie przyjemniej zaryć zębami w miękkie tworzywo niż twardy plastik. ;)

No i generalnie nawet samochody budżetowych marek mają miękkie tworzywa od góry do wysokości kolan, więc to nie jest domena drogich samochodów.

Oczywiście, miedzy autem za 15k, a 60-80k jest wielka różnica, ale paroletnie auto za 70k bedzie mialo wszystkie potrzebne systemy bezpieczenstwa i wygody, np. kamery cofania, czujniki zatrzymywania itp.

No tak, ale tutaj mówimy o samochodach za 300-400 tysięcy. Takie samochody produkuje kilku producentów. Tej ceny nie osiąga się wyposażeniem, ale raczej absurdalnym silnikiem i jeszcze bardziej absurdalną marką.

Chyba nie ma co się oszukiwać, że człowiek płaci absurdalne pieniądze za to, żeby czuć satysfakcje z prestiżowego auta, bo nie wierze, ze normalnej osobie te wszystkie bajery i podswietlenia są użytkowo potrzebne. Ja mam nawet często refleksje, że stare auto było lepsze, przyjemniej zawieszone itp.

No mnie np. rozwala dopłacanie za wyświetlanie logo producenta na chodniku po otwarciu drzwi (płacić komuś za możliwość reklamowania go? :D), albo dopłacanie za lepsze oświetlenie nóg. (Ktoś sobie buty pasuje podczas jazdy? Może to jest faktyczna przyczyna wypadków.)
Ale ze wszystkich bajerów jakie mam, to tylko ze start-stop i asystenta parkowania nie korzystam. Za to brakuje mi wentylowanych foteli i czasami doświetlania zakrętów. No, ale ja nie mam samochodu za ćwierć bańki. :)

Z plusów: podobno zwiększa powodzenie u kobiet, ale w tym zakresie wcześniej już nie narzekałem, wiec nie widzę zadnej różnicy. Chyba stosunkowo rzadko poznaje sie kobiety jadac samochodem.

Może pora się na ciężarówki przerzucić? ;)

WeiXiao napisał(a):

a jak to wygląda z perspektywy carbon footprintu?

Ślad węglowy raczej nie od ceny zależy, ale od rodzaju napędu samochodu, jego wieku, sposobu jego użytkowania, no i rzetelne policzenie to nie jest łatwe zadanie.

2

@somekind:

No tak, ale tutaj mówimy o samochodach za 300-400 tysięcy. Takie samochody produkuje kilku producentów. Tej ceny nie osiąga się wyposażeniem, ale raczej absurdalnym silnikiem i jeszcze bardziej absurdalną marką.

Oj no nie do końca się zgodzę. Spójrz na Mercedesy klasy S, na limuzynki od Ałdi czy limuzynki od BMW.

5

Osobiście raczej bym przeznaczył taką kasę na FIRE (Financial Independence / Retire Early). Do tego dolicz drogie ubezpieczenia, w tym niezbędne w Polsce ubezpieczenie od pożaru i kradzieży przy tak drogim wozie. W mojej opinii programista 15k to raczej nie może sobie na takie cudo pozwolić. Programista 30k jeżeli nie jest zainteresowany FIRE to czemu by nie...

1

Jak sobie rozmyslam o nowym aucie, nawet salonowymi. Ale naszla mnie taka refleksja ze czesto jade na ryby. Teraz naladuje swoje wedki na tylna kanape bez ladu i skladu, butami i ufajdanym ubraniem sie nie przejmuje.
Teraz jak bym mial pojechac na ryby nowiutkim autem to powyzsze zachowanie jakos nie przystoi...
Juz nie mowiac o sytuacji ze zapominam siatki od ryb zabrac z samochodu i trzeba wietrzyc.
Jakos by mi sie slabo zrobilo w nowym aucie.

1
moskitek napisał(a):

Jak sobie rozmyslam o nowym aucie, nawet salonowymi. Ale naszla mnie taka refleksja ze czesto jade na ryby. Teraz naladuje swoje wedki na tylna kanape bez ladu i skladu, butami i ufajdanym ubraniem sie nie przejmuje.

Teraz jak bym mial pojechac na ryby nowiutkim autem to powyzsze zachowanie jakos nie przystoi...
Juz nie mowiac o sytuacji ze zapominam siatki od ryb zabrac z samochodu i trzeba wietrzyc.
Jakos by mi sie slabo zrobilo w nowym aucie.

Masz kilka wyjść:

  1. Nie kupuj nic nowego, bo się przecież zużyje i zestarzeje.
  2. Możesz kupić nowe auto, ale koniecznie poproś aby nie zdejmowali zabezpieczającej foli z tapicerki.
  3. Kup profesjonalny worek do transportu zwłok (nie żartuję). Jest duży, mocny, na zamek błyskawiczny i bardzo szczelny. Syf do wora i po sprawie.
    To nie heheszka, mam kilkunastoletnie doświadczenie jeśli chodzi o syf w aucie. Ryby to jest jakiś problem, ale mam większe ekstrema. Skończyło się na dedykowanym samochodzie do hobby i nie widzę tego inaczej. Worki też się przydają ;-)

Zupełnie nie ogarniam ludzi, którymi rządzą przedmioty.
One są dla mnie, nie ja dla nich.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1