Czy boicie się latać samolotem?

3

Wiem, że lotnictwo jest najbezpieczniejszym środkiem transportu, ale zawsze przed lotem odczuwam jakiś wewnętrzny niepokój, może dlatego że znam inżynierów którzy pracują w lotnictwie i którzy w szkole średniej mieli 2 z matematyki i fizyki?
Gdy już jestem po odporawie kupuję alkohol i wypijam ok 250 ml wódki + piwko. To mnie bardzo uspokaja i z uśmiechem wchodzę do samolotu.

Najbardziej się obawiam, że teraz loty będą mniej bezpieczne z powodu pandemii, cała branża lotrnicza bardzo ucierpiała i wydaje mi się że będą chcieli ciąć koszty jak tylko się da i to może się skończyć katadtrofą zwłaszcza w tanich liniach lotniczych.
A Wy jak? boicie się latać?

0

Czyżby kierowca samochodu?

4

Obejrzałem wszystkie odcinki "Katastrofy w przestworzach", ale do samolotu wsiadłem :P.

3
cpp_beginer napisał(a):

Wiem, że lotnictwo jest najbezpieczniejszym środkiem transportu, ale zawsze przed lotem odczuwam jakiś wewnętrzny niepokój, może dlatego że znam inżynierów którzy pracują w lotnictwie i którzy w szkole średniej mieli 2 z matematyki i fizyki?

No dobrze, i co z tego? Oceny z liceum nie determinują życia, a samolot to jest praca zbiorowa.

Najbardziej się obawiam, że teraz loty będą mniej bezpieczne z powodu pandemii, cała branża lotrnicza bardzo ucierpiała i wydaje mi się że będą chcieli ciąć koszty jak tylko się da i to może się skończyć katadtrofą zwłaszcza w tanich liniach lotniczych.

No to raczej nie brzmi na rozsądny model biznesowy. :P Raczej ceny pójdą do góry.

A Wy jak? boicie się latać?

Niespecjalnie. Zresztą, cel wynagradza dyskomfort. Chociaż raczej nieprędko gdzieś polecę znowu.

3
cpp_beginer napisał(a):

Wiem, że lotnictwo jest najbezpieczniejszym środkiem transportu, ale zawsze przed lotem odczuwam jakiś wewnętrzny niepokój, może dlatego że znam inżynierów którzy pracują w lotnictwie i którzy w szkole średniej mieli 2 z matematyki i fizyki?

To nie ma znaczenia. Jakby mieli 5, to też by nie miało.

cpp_beginer napisał(a):

Gdy już jestem po odporawie kupuję alkohol i wypijam ok 250 ml wódki + piwko. To mnie bardzo uspokaja i z uśmiechem wchodzę do samolotu.

Ja w samolocie idę spać. Na dłuższym locie (międzykontynentalnym) oglądam film, aż podadzą jedzenie, a potem po posiłku idę spać i budzę się na śniadanie przed lądowaniem. Polecam ten tryb i ogólnie latanie nocnymi (red-eye flights).

cpp_beginer napisał(a):

Najbardziej się obawiam, że teraz loty będą mniej bezpieczne z powodu pandemii, cała branża lotrnicza bardzo ucierpiała i wydaje mi się że będą chcieli ciąć koszty jak tylko się da i to może się skończyć katadtrofą zwłaszcza w tanich liniach lotniczych.

Bzdura, to tak nie działa. Gdyby oni teraz pozwolili na katastrofę, to splajtowaliby. Polecam książkę "Czego ci pilot nie powie", tam jest fajnie opisane, jak to wygląda i że dopóki nie latasz jakimiś liniami z Afryki, to nie ma się czego bać. Bezpieczeństwo jest ogólnie bardzo delikatną kwestią i zauważ, że linie nie reklamują się jako „najbezpieczniejsze”. Używają chwytów „najtańsze”, „najwygodniejsze”, „z największą liczbą połączeń”, ale nie odwołują się do bezpieczeństwa, a to dlatego, że gdyby zaczęły prowadzić tę grę i wytykać jakieś potencjalne trudności, to ludzie zaczęliby się bać latania i cała branża by straciła. Czym innym jest uciskanie ludzi jak sardynki w puszce (Ryanair czy Spirit), czym innym jest obniżenie bezpieczeństwa, na to drugie linie nie mogą sobie pozwolić.

3
cpp_beginer napisał(a):

Czy boicie się latać samolotem?

Nie.

1

Kto nie rzucił zapasu przy utracie kontroli nad skrzydłem ten nie wie co to strach przed lataniem ;)

2
cpp_beginer napisał(a):

A Wy jak? boicie się latać?

Jeszcze w sumie na to jedno odpowiem.

Nie boję się, a w lotach przeżyłem już chyba wszystkie „bezpieczne” awarie. Burza, opóźnione loty, zgubiony bagaż, lądowanie na innym lotnisku, przegapienie samolotu, cuda z odprawami wizowymi — to wszystko jest bardzo sensownie ogarnięte przez cywilizowane linie lotnicze.

Jedynie, o co bym się bał teraz, to możliwość utknięcia przez koronę. O ile przed wirusem linie lotnicze zawsze chciały mnie dostarczyć do celu, o tyle teraz mają o wiele większą chęć do pozbycia się mnie, jeżeli tylko coś im się nie zgadza (brak jakiegoś głupiego papierka albo testów na wirusa czy coś). Latałem w epoce korony po świecie i zawsze było to odrobinę ryzykowne, a loty międzykontynentalne z wieloma zatrzymaniami już w ogóle stwarzają realne ryzyko, że gdzieś się utknie i trzeba będzie przechodzić cudaczne procedury medyczne. Ale to nie jest związane z samolotami per se, tylko z wirusem.

4

Nie, ale nie lubie. Ot denerwuje mnie cala procedura lotniskowa ograniczenia bagazowe i ciasnota w samolocie. ALbo atrakcje jak szalone dziecko obok, albo pasazer wymiotujacy do torebki w nastepnym rzedzie wydajacy mega glosne odglosy typu: "LEEEEEE!" Do tego przewaznie mam "szczescie" i trafia mi sie opoznienie.

Niepokoj czulem raz -> jak ladowalem w Dublinie w nocy przy sniezycy i mocnym wietrze i drugi jak lecialem do USA i samolot wpadl w jakas dziure powietrzna, takie uczucie jakby po prostu nagle spadl o pare metrow.

1

Nie boję się latać.
W zeszłym roku Malta w czasie pandemii (zachowane pozory dystansu). W tym roku już wykupione bilety na wrzesień trochę dalej.
Jako że jestem słusznego wzrostu, więc nie śpię w samolocie - raczej coś czytam. Z tego też względu nie lecę nigdzie dalej niż 6h.

0

Ja czasem przed startem już zasypiam. Ciasnotę potwierdzam - kiedyś było o wiele więcej miejsca.
Jeszcze jak się trafi jakiś pacjent który chce leżeć na fotelu to nawet sobie filmu nie obejrzysz.
A że często te ichnie telewizory nie działają, to polegam głównie na swoim tablecie.

0
Afish napisał(a):

Nie boję się, a w lotach przeżyłem już chyba wszystkie „bezpieczne” awarie. Burza, opóźnione loty, zgubiony bagaż, lądowanie na innym lotnisku, przegapienie samolotu, cuda z odprawami wizowymi — to wszystko jest bardzo sensownie ogarnięte przez cywilizowane linie lotnicze.

Z tego co tu piszesz to nie przeżyłeś, nie brałeś udziału w ani jednej awarii. Jedynie tylko burzę można do tego podciągnąć. Awarią można nazwać sytuację gdy skończy się paliwo, lub gdy kabina się rozszczelni, a nie zagubiony bagaż.

0

może dlatego że znam inżynierów którzy pracują w lotnictwie i którzy w szkole średniej mieli 2 z matematyki i fizyki?

Bardziej bym się bał programistów w tym kontekście ;) Bo co taki inżynier lotniczy robi jak nie wrzuca coś do CADa czy symulacji i wierzy że wyniki są poprawne ;)

Zresztą to trochę argument w stylu znam kierowców którzy jeżdżą po drogach w moim mieście i którzy w szkole średniej prowadzili po 2 piwach i dlatego dziś boję się zbliżać do ulicy...

0
cpp_beginer napisał(a):

Z tego co tu piszesz to nie przeżyłeś, nie brałeś udziału w ani jednej awarii. Jedynie tylko burzę można do tego podciągnąć. Awarią można nazwać sytuację gdy skończy się paliwo, lub gdy kabina się rozszczelni, a nie zagubiony bagaż.

Kończenie paliwa miałem, rozszczelnienia kabiny nie. Napisałem, że miałem „bezpieczne” awarie, leciałem pewnie ze sto razy w życiu, więc tym bardziej nie myślę o jakichś dużych problemach.

0

Nie leciałem za duzo razy, ale jak nie umrę szybko, to jeszcze fajnie byłoby się parę razy przelecieć. Bać się, zbyt nie boję, ale zawsze z tyłu głowy jakaś niepewna myśl przejdzie.
W samym locie nie lubię jedynie startu i lądowania, wtedy się dziwnie czuję, ale ma tak większość. Poza tym, w miarę lubię latać.

0

Mam jeszcze karte frequent traveller,(przedłużają ciagle). Generalnie był czas, że ciągle latałem i moim największym strachem było, czy zdąże zrobić pranie, które wyschnie zanim będę się zbierał na następny samolot.
Kilka razy były jakies emocje: mgła uniemożliwiająca lądowanie, turbulencje w burzy nisko nad ziemią, ale bez szału.
Jakkolwiek, zawsze jakaś irracjonalną nutkę strachu mam - wolałbym sam jednak kierować (choć skończyłoby się to bardzo źle).

3

Nie boje się, ale nie jest to jakaś moja ulubiona czynność :P Latanie kojarzy mi się z wiecznymi kolejkami i ciasnotą. Wole samochód :)

Najdłuższy mój lot trwał 13h. Do tego jeszcze 2 przesiadki i łączny czas w samolocie przekroczył 17h.

Jeszcze mi się przypomniało że rok lot opóźniał się z godziny na godzinę z powodu usterki. Po 8h. siedzenia na lotnisku odwołali lot i przełożyli na kolejny dzień :/

1

Nie boję się latać, ale nie lubię, bardzo często trafiam na małe dzieci w samolocie które się drą przez kilka godzin :/

2

Mój najdłuższy pojedynczy lot to pewnie 6x Niemcy - San Francisco, ok. 13h w jedną i 12h w drugą. (+~1h Poznań - Niemcy)

Moja najdłuższa nieprzerwana podróż jednym środkiem lokomocji, to pociągiem płackartą z Lwowa do Simfieropolu, 25h w jedną, 24h w drugą. Nie ma możliwości opuszczenia swojego wagonu w tym czasie. A całość to Poznań - Przemyśl 12h [pociąg], Przemyśl - Lwów ~1h [marszrutka], Lwów - Simfieropol 25h [pociąg], więc ~38h (nie licząc przerw na granicę i czekanie na pociąg).

Moja najdłuższa łączona trasa to Poznań - Indie: Poznań - Wilno 14h [autokar], Wilno - Istambuł ?h [samolot], 5h oczekiwania na lotnisku, Istambuł - Mumbaj ?h [samolot], 5h oczekiwania na lotnisku, Mumbaj - Goa ?h [samolot], transport do hotelu 1,5h [busik, śmierć w oczach, siedziałem koło kierowcy, wszyscy z tyłu kimali, ja żegnałem się z życiem wyprzedzając na czwartego] - nie pamiętam czasu poszczególnych lotów, ale całość zajęła ~42h. Z powrotem identycznie, kolejne ~42h. Łącznie więc 20h oczekiwania na lotniskach i chyba to było najgorsze.

1

Samego lotu, startu i lądowania się nie boję. Strach się pojawia gdy coś zaczyna iść niezgodnie z planem - raz robiliśmy trzy podejścia do lądowania, bo pilotowi kontrolka mówiła, że podwozie nie chce się wysunąć :) na szczęście to była tylko awaria kontrolki. Z ziemi potwierdzili, że podwozie jest wysunięte. Niemniej jednak, po usłyszeniu komunikatu akcje z Warszawy i Moskwy momentalne przejęły mój umysł :D

0

jakos 120 lotow w roku przed pandemia mi wpadlo, w polonezie dobre parowki sa rano

2

Gdy leciałem po raz pierwszy w życiu, było to w wiekowym antonowie AN-2 ze spadochronem na plecach. Jedyne, co mnie tak naprawdę stresowało, to żyletki w ogrodzeniu lotniska, nawet nie sam skok, a tym bardziej start. Potem przez lata woziłem się prawie wyłącznie ukraińskimi L-410, którym nie bardzo ufałem, więc tak, starty nie należały do relaksujących (lądowania mnie omijały), chociaż trudno tu mówić o stresie czy strachu.

Boję się natomiast jazdy samochodem po Polsce. Nie stresuję — raczej czekam we względnym spokoju na śmierć, przynajmniej na jednopasmówkach. Dlaczego — jest codziennie w newsach i na YouTubie.

Tak więc latać co najmniej lubię, a co do ryzyka, to wierzę w statystykę, czyli samoloty rejsowe > kolej > samoloty sportowe > samochód. Nie mówię, że wolałbym do mamy na drugi koniec miasta lecieć śmigłowcem, ale do miasta na drugim końcu Polski wolałbym polecieć (zwłaszcza jeśli musiałbym wcześnie zjechać z autostrady), a tym bardziej do innego kraju.

0

chyba bardziej obawiam się podróżować samochodem

0

Zależy od linii, np nie zdarzyło mi się lecieć Easy Jetem czy Ryanairem, żeby wszystko było OK (zwłaszcza lądowania...), a z drugiej strony w Lufthansie jest totalny luz (ale może miałem szczęście do pilotów).

0
cpp_beginer napisał(a):

Wiem, że lotnictwo jest najbezpieczniejszym środkiem transportu, ale zawsze przed lotem odczuwam jakiś wewnętrzny niepokój, może dlatego że znam inżynierów którzy pracują w lotnictwie i którzy w szkole średniej mieli 2 z matematyki i fizyki?

Jak wszędzie, nawet był taki dowcip, jak 2 programistów rozmawia między sobą "jak sobie pomyślę, jaki ze mnie inżynier, to boję się iść do lekarza".

Gdy już jestem po odporawie kupuję alkohol i wypijam ok 250 ml wódki + piwko. To mnie bardzo uspokaja i z uśmiechem wchodzę do samolotu.

W dłuższych lotach 2 winiacze na pokładzie w celu znieczulenia. Do tego aktywnie tłumiące słuchawki, albo piankowe zatyczki do uszu, trochę praktyki w wybieraniu miejsca i można śmigać.

Najbardziej się obawiam, że teraz loty będą mniej bezpieczne z powodu pandemii, cała branża lotrnicza bardzo ucierpiała i wydaje mi się że będą chcieli ciąć koszty jak tylko się da i to może się skończyć katadtrofą zwłaszcza w tanich liniach lotniczych.

Ja coś tam robię z samolotami i z mojego punktu widzenia nie ma się czego obawiać. Lotnictwo dostało po dupie, ale jest tutaj magiczne słowo "regulator". Liniom lotniczym nie opłaca się iść na skróty, bo potencjalne kary mogą być wielokrotnie wyższe niż ew. oszczędności. Muszą korzystać z certyfikowanych mechaników, piloci muszą mieć wszystkie wymagane szkolenia, wszystko zostaje w dokumentacji i nie ma zlituj się, błąd kiedyś wypłynie i ktoś za niego beknie. Oczywiście to nie jest tak, że w lotnictwie nie ma jakichś mniej zdolnych, czy bardziej beztroskich jednostek, tylko na wszystko są normy, instrukcje, procedury, przepisy.

A Wy jak? boicie się latać?
Zero strachu przed lataniem, wręcz lubię.

3

Ja jak pierwszy raz leciałem samolotem to mniej bałem się samego lotu niż biurokracji na lotnisku xD

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1