Celebracja nowego roku ma miejsce tylko raz w calym roku kalendarzowym (Libacji alkoholowych zaczetych 31 a konczacych sie po 3 krolach nie wliczam :D ). Przez dziesiatki lat ten dzien byl obchodzony hucznie i z przytupem i nikomu to nie przeszkadzalo. Nagle przychodzi 21 wiek i co raz to wiecej ludzi zaczyna wymyslac nowe problemy/standardy ktore same w sobie nie sa nikomu potrzebne. Czy 10-20min swojego rodzaju tradycji tudziez odpalenia petard/rac/fajerwerkow sprawi, ze zwierzeta zaczna masowo wymierac ?
Równie dobrze można tu wstawić inne zakazy, mniej lub bardziej radykalne, mniej lub bardziej uzasadnione. Z totalnych skrajności - w niektórych regionach Chin tradycją jest katowanie psów i wciąż można znaleźć całkiem współczesne materiały dokumentujące ten proceder, nie to co w Europie, że próbuje się zabijać tak żeby zwierzę nie cierpiało - tam się nie patyczkują i w repertuarze jest obijanie kijem i obdzieranie ze skóry żywcem. Zgodnie z założeniem tyle lat to robimy, nigdy nie było z tym problemu a teraz się nie podoba
nawet takie skrajne zachowania są spoko, bo są wieloletnią tradycją :]
Inna sprawa, że 10-20 minut raz w roku
to tylko w teorii. W praktyce niektórzy jak z piciem - zaczynają trzy dni przed, kończą trzy dni po, a czasami trenują też w trakcie roku. Odpust - petardy, 3 maja - petardy, 11 listopada - petardy. I nie jakieś świecące fajerwerki dla gejów w rurkach, tylko prawdziwy, gruby, męski kartonowy cylinder wypełniony prochem, żeby się somsiadom
szyby w oknach trzęsły. Bo tak :)
Przez 365 dni w roku istnieje znacznie wiecej miejsc ktore sa zdecydowanie glosniejsze niz pojedynczy huk petardy np. stolarnia. Czy z tego powodu (Idac ta logika tych wszystkich globalistow tak powinno byc) powinno sie zamknac wszystkie stolarnie i pozbawic ludzi pracy, bo halas i zwierzeta fiksuja z tego powodu ?
Jest różnica między hałasem ciągłym (stolarnia, ruch samochodowy, przejeżdżający pociąg) a nagłym, głośnym hukiem. Weź też pod uwagę, że zwierzaki niekoniecznie mają tak samo czuły słuch, jak ludzie, niekoniecznie słyszą ten sam zakres częstotliwości, niekoniecznie muszą mieć ten sam próg bólu co ludzie.
Sam mam psa (labrador) i w sylwestra nigdy nie bylo z nim problemu - Potrafil spac jak zabity. Zaczynam odnosic wrazenie ze pomyslodawcy tego typu fiksacji przesciguja sie w swojej glupocie.
Zwierzę zwierzęciu nierówne, zresztą z wiekiem też może się to zmieniać u pojedynczego zwierzaka. Z tymi, które mam / miałem lub znajomi mają / mieli dla przykładu jeden psiak petard i fajerwerków bał się panicznie, noc sylwestrową spędzał jak najdalej od jakichkolwiek okien, był przerażony, cały się trząsł i serce mu waliło jak szalone. Inny dopiero na starość zaczął się bać i reagował może nie tak skrajnie jak pierwszy, ale też trzeba go było uspokajać i chował się. Jeszcze inny boi się nawet burzy i ucieka jak słyszy grzmoty z daleka. Niektóre mają na takie hałasy wywalone i burze mogą szaleć, ludzie mogą sobie odpalać petardy i nic :P