Jak szybko pogłębić relację z nowo poznaną osobą?

1

Cześć,
Temat nie ma nic wspólnego z seksem. Chodzi o relacje jednopłciowe, a bez obijania w bawełnę powiem, że raczej o męsko-męsko.
Jeśli czytasz to zdanie, znaczy to, że nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie podczas pisania tego posta (znajduje ją w ~80% przypadków).
Do rzeczy.
Planuję w najbliższym czasie założenie firmy (sensu stricte). Jako dogmat przyjmuję konieczność posiadania wspólnika do realizacji takiego celu (chociażby w celu wykonywania regularnych "burz mózgów"). Mam wśród znajomych osoby, które spełniają kryteria (o nich za chwilę) na zostanie moim wspólnikiem, jednak nie wszystkie.

Kryteria owe to:

  1. Chęć założenia firmy (nie spełnia tego ktoś, czyim celem jest np. kariera na etacie)
  2. Odpowiedni skillset.
  3. Mam do niego zaufanie.

Chcę powiększać pulę swoich "potencjalnych wspólników". O ile znalezienie ludzi spełniających kryteria 1 i 2 raczej nie stanowi problemu, to widzę go z kryterium nr 3. Do tej pory zbudowanie zaufania zajmowało mi lata. Działo się to w liceum i na studiach.

Pytanie brzmi. Jak szybko pogłębić z kimś relacje? Jak sprawić, by nowo poznana osoba szybko stała się przyjacielem? (jeśli było to jej pisane)
Niech "szybko" oznacza max. pół roku.

Przedstawiam moje pomysły:

  • hackathon (jedziemy razem na zawody),
  • survival (3-4 dni w górach. Namiot, worek kaszy, surowe mięso, krzesiwo. Najlepiej 5 stopni Celsjusza i park narodowy, by nie można było spokojnie zasnąć),
  • autostrada (wynajmujemy szybką furę i każdy na zmianę przekracza 230 km/h).

Zapraszam wszystkich do burzy mózgów.
Szczególnie zapraszam: @somekind @cerrato @loza_wykletych @Freja Draco @Miang @grski @mr_jaro @elwis @katakrowa @MasterOf

3
dedicated napisał(a):

Przedstawiam moje pomysły:

  • hackathon (jedziemy razem na zawody),
  • survival (3-4 dni w górach. Namiot, worek kaszy, surowe mięso, krzesiwo. Najlepiej 5 stopni Celsjusza i park narodowy, by nie można było spokojnie zasnąć),
  • autostrada (wynajmujemy szybką furę i każdy na zmianę przekracza 230 km/h).

Pomijając, że to chyba tak nie działa... to na polską rzeczywistość zdecydowanie brakuje mi opcji z piciem wódki. Może jestem degeneratem ale nie mam przyjaciół, z którymi nie wypiłem przynajmniej kilku flaszek.

4

Moim zdaniem pytanie jest postawione trochę na opak. Możesz, co najwyżej pytać, jak można możliwie szybko poznawać nowe osoby, bo głębszych relacji z kimś nie da się intencjonalnie zadekretować. Albo coś wam razem wychodzi albo nie. A jak się będziesz napinał, to może być jak w Chatce Puchatka, że: Im bardziej Kubuś zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka wewnątrz nie było :p

5

Nie pchaj się za szybko we wspólników. Dwóch niedoświadczonych wspólników razem budujący jakąś firmę to często recepta na katastrofę i prędzej czy później jakiś rozpad, to raz.
Dwa - może zamiast wspólnej firmy lepiej działać niejako w spółdzielni tak jakby? Tzn zamiast budować jedną firmę, budować N działalności zrzeszonych pod jednym 'parasolem/marką' i brnących ku wspólnemu celowi, na zasadzie partnerstwa? Taki trochę model socjalistyczny/komunistyczny wręcz, praca społeczeństwa ku wspólnemu dobru.
Trzy - może odwróć pytanie - zamiast szukać nowego partnera do jakiegoś biznesu, znajdź biznes do partnera, którego już potencjalnie masz. O wiele łatwiej wymyślić i zrobić jakiś biznes/handel, niż znaleźć nową osobę, której będziesz ufać.
Cztery - cz yna pewno potrzebujesz wspólnika? Czasami może wystarczy zwykły mentor na godzinę/dwie/dziesięć w miesiącu? Czy twoj biznes będzie od razu na tyle duży, że potrzeba ci kogoś do pomocy, że potrzeba ci wspólnika? Think about it. Rzuć okiem na książkę ReWork.

Edit: odpowiadając na pytanie
Be vulnerable - odsłaniasz się, pokazując kawałek siebie, szczerze, zachęcasz drugą osobę do zrobienia tego samego. I pamiętajmy, nic na siłę, bo nie zawsze warto.
To plus wódka. Alkohol czasami otwiera drzwi do różnych znajomości, jakby to niebrzmiało, tak to niestety wygląda.

7
dedicated napisał(a):
  • autostrada (wynajmujemy szybką furę i każdy na zmianę przekracza 230 km/h).

W sensie chcesz kogoś zabić, i sprawdzić, czy ten potencjalny wspólnik Cię nie wyda?
Sposób może i dobry, ale ryzykowny.

1

Odpowiadając krótko: oczekujesz niemożliwego.

Pewne procesy w dzieciństwie zachodziły szybciej, w dorosłości zachodzą wolniej. Być może częściowo jest to sprawka natury, częściowo wychowania.

Jeden problem pokazałeś już w swoim pierwszym zdaniu. W naszej kulturze przyjaźń przedstawicieli płci męskiej po zakończeniu jakiegoś tam etapu życia (szkoły, studiów), przedstawiana jest jako relacja homoseksualna, w szczególności - gdy aktów seksualnych nie zawiera - sugeruje się, że te dwie osoby wypierają się swojej autentycznej orientacji. Na to czy Ciebie ten rodzaj presji społecznej powstrzyma od próby pogłębienia relacji jakiś wpływ masz. Natomiast na to czy odważy się druga osoba - minimalny.

Oczywiście pojęcie "przyjaźń" różni ludzie rozumieją nieco inaczej i część będzie uważała, że ja tu przesadzam. Jednak relacje, jakie widuję między dorosłymi mężczyznami w naszym kraju, nie spełniają kryteriów, abym ja je tak nazywał. Między nastolatkami jest przyjaźń, często między studentami też, później - rzadko kiedy. Osobiście próbowałem kilka przyjaźni z lat wcześniejszych przywrócić do życia, kilka próbowałem utworzyć już jako dorosły - pewnego stopnia zażyłości, bardzo odległego do tego co było w czasach szkolnych/studenckich, nie udaje się przekroczyć, albo jak się udaje to tylko na pewien czas, po którym ten drugi człowiek się nieco wycofuje.

Kolejny problem w doborze potencjalnego wspólnika, to że w Twoich 3 kryteriach brakuje jeszcze jednego. Czy Twój potencjalny przyjaciel jest bądź ma potencjał by być tzw. pantoflarzem. Jest to zjawisko w naszej kulturze stosunkowo częste. W takim przypadku równie ważne będzie, czy możesz zaufać jego dziewczynie/żonie, niż to czy możesz zaufać jemu samemu.

1

czemu właściwie jest to konieczne?

nie może to być prawie czysto biznesowa relacja?

czy zaufania w biznesie nie reguluje się umowami? :P

3
dedicated napisał(a):

Przedstawiam moje pomysły (...)

Do Twoich pomysłów dodałbym wykonanie razem czegoś głupkowatego albo lekko ryzykownego, w stylu zadań z Podziemnego Kręgu:

  • np. w nocy przeklejacie jakiś billboard na swój, albo
  • w nocy na ulicy/chodniku odrysowujecie kredą któregoś z Was i rozstawiacie karteczki z numerkami :D
  • jedziecie do Przemyśla kupić pełno fajek z przemytu
  • itp.

Sens jest taki, że przekonasz się czy ta druga osoba będzie się angażować w organizowanie projektu, dowiesz się jak się zachowa pod presją i czy możesz na nim/niej polegać. Poza tym mogę polecić:

Tego jeszcze nie oglądałem:

dedicated napisał(a):

Temat nie ma nic wspólnego z seksem. Chodzi o relacje jednopłciowe, a bez obijania w bawełnę powiem, że raczej o męsko-męsko.

Do ugrania faceta możesz wykorzystać te same techniki co na kobietach. Oczywiście nie wszystkie :) Więc polecam:

2

Z moim zawieraniem relacji to dosyć złożona sprawa, bo niby nie mam wielu przyjaciół, ale jak trzeba (zwłaszcza podróżując na hipisa) to bardzo szybko umiem nawiązać kontakt z drugim człowiekiem. Z mojej obserwacji, komunikacja z ludźmi jest bardzo analogiczna do drabiny eskalacyjnej w prowadzeniu wojny, w tym, że pogłębia się od precedensu do precedensu wejścia na inny stopień zażyłości; różnica jest taka, że tutaj przegięcie powoduje odwrotny skutek. To będzie pewnie uogólnienie, bo są osoby bezpośrednie, ale często ludzie nawet tego nie ogarniają tylko trzymają rozmowe na jednym bezpiecznym poziomie (ja tak kiedyś robiłem). Trik polega na tym, że w każdym momencie możesz wejść na odrobinę bardziej osobisty temat i z mojego doświadczenia, jednorazowa taka akcja nie niesie ze sobą raczej ryzyka (chyba że bardzo przegniesz i się ośmieszysz), często się powiedzie, częściej niż kiedyś mi się zdawało. W ogóle to był przełom w moim życiu, bo nauczyłem się zwodzić rozmowy z tematów o przysłowiowej dupie Maryny. :D

Jak się umie dobrze obserwować drugą osobę, można określić na ile można pokierować rozmowę na wyższy poziom spoufałości, oczywiście za cenę szczerości — to dobrze działa w moim przypadku, ludzie bardzo szybko się ze mną swobodnie czują. Też często słyszę, że pomaga to, że nie oceniam tylko zawsze staram się zrozumieć drugi punkt widzenia. To też jest magnes i zgadzam się z tym, poznałem ostatnio taką osobę i rzeczywiście, to bardzo zjednuje. Tego oczywiście uczysz się z czasem, rozpoznajesz reakcje, poziomy spoufałości, różne typy osobowości. Jak dobrze to ogarniasz to możesz znacznie przyspieszyć sprawy. Oczywiście na tyle na ile jesteś w stanie stworzyć wrażenie prawdomówności (bynajmniej nie chodzi o oszukiwanie kogoś, uważam, że należy być prawdomównym; chodzi o to, że jeśli nawet mówisz szczerze, ale się spinasz, twój rozmówca może mieć wątpliwości) i na ile osoba jest gotowa na takie interakcje, ale jak nie jest to wiedza o takim trudnym temacie jest dla ciebie ważną informacją. I oczywiście, nic tak nie zjednuje ludzi jak autentyczne słuchanie, odnoszenie się do tego co mówi, a już w ogóle najlepiej, przyjmowanie jej toku myślenia i podążania nim.

Biorąc pod uwagę twój cel, w takich rozmowach, eksplorowałbym osobę pod kątem tego jakie ma cele, co chce osiągnąć, co jest ważne. Jeśli złapiecie taki wspólny temat, którym obaj jesteście zainteresowani, pewnie jest to najlepszy fundament. Pytanie tylko czy sam masz takie rzeczy na tyle wyklarowane i czy możesz sobie pozwolić na taką wybredność. Na pewno możesz wyciągać potrzebne wnioski z tego jak dana osoba myśli, na co zwraca uwagę, czym się kieruje, czy jest prawdomówna czy nie; możesz, przwidując potencjalne tematy sporne, rozjaśnić sobie sprawę zawczasu. Na pewno jak popróbujesz, bardziej ci się to rozjaśni. W każdym razie wyrażenie kluczowe: świadome kierowanie rozmową, bardzo przydatna umiejętność.

Oczwyiście, wspólne zajęcia można i warto łączyć z tym co napisałem wyżej, jako dobry pretekst do tego żeby powyższe mogło się zadziać i ułatwia, bo jak spędzasz razem cały dzień to można zajść dalej, bo jak się spotykasz po czasie, ten poziom zażyłości spada naturalnie, jeśli się go nie podtrzymuje. Survival brzmi super (bardzo lubię, zwłaszcza solo), wspólny wypad na grzyby albo na ryby (jak ktoś lubi, ja nie łowię, ale wyobrażam sobie, że jesli ktoś lubi, to bardzo dogodna sytuacja); wspólne jeżdżenie na rowerze, bieganie; jeśli grasz to również brydż i szachy mogą być bardzo spoko, jeśli nie są traktowane zbyt poważnie. Hackaton też może być, na pewno zbliża ludzi, ale chyba mniej w nim miejsca na luźne tematy, bardziej skupienie na pracy. Z drugiej strony, na pewno jest to dobry sposób, żeby sprawdzić jak się z tą osobą współpracuje.

Wreszcie, oczywiście wspólne spożywanie substancji psychoaktywnych zbliża i tu chyba LSD ma największy potencjał, ale oczwiście trzeba uważać na dawki i właściwy set&setting, to też nie jest coś co można zrobić z kimś zupełnie obcym (oczywiście piszę to czysto teoretycznie, nie zachęcam, posiadanie LSD w Polsce jest niezgodne z prawem).

6

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1