Jedna odpowiedź może być ogólna i lekko zlewająca "przetargi są po to, żeby ktoś się nachapał i hajs spłynął gdzieś w bok, a widziałeś nieustawiony przetarg?, wszyscy kombinują, zobacz przetargi na firmy ochroniarskie, budowlankę, transport to tam się dzieją cuda, przy których IT to malutki pryszcz", na potrzeby rozmowy może nawet przekontrastowałem, a może nawet nie. Efekt finalny znamy, mnie natomiast w tej sprawie ciekawi proces na poziomie operacyjnym. EZuS czy jakoś tak był strasznie drogi, inny przykład to automaty ze sprzedażą biletów komunikacyjnych i dotykowe miejskie tablice informacyjne, wyświetlacze z kounikatami w tramwajach i pociągach.
Np takie tablice informacyjne badziewie straszne. Już pomijając, że ciągle prace serwisowe, szary ekran lub wyłączony. Nie wiem po co do takiego projektu Windows, ale ok nie musi to być złe z definicji. Ekran niby dotykowy, ale zupełnie nie intuicyjny, z większą gracją i precyzją można by się poruszać po pijanemu czołgiem. Po dotknięciu z opóźnieniem na ekranie przemieszcza się kursor myszki i klika. Tablica fizycznie duża, a kursorek wielkości połowy paznokcia na małym palcu u dziewczynki. Nigdy nic się z tego nie dowiedziałem, nie przeczytałem bo dawałem sobie spokój po kilku, max kilkunastu sekundach. Jasne, że są smartphony, iphony, tablety i można się tego samego dowiedzieć przez internet, ale jednak pozostańmy w ramach (nie)logiki, że takie coś jest potrzebne, w końcu powstało.
Automaty z biletami na peronach, przystankach to też często dramat. Ja rozumiem, że urządzenie musi być odporne na warunki atmosferyczne i ekran dotykowy nie będzie taki jak w telefoniku. Ostatnio czytałem o tym ile zachodu by takie coś tylko lekko zmodernizować lub postawić, dostawić nowy egzemplarz. Wymaga to zgody, ustaleń, negocjacji kilku różnych podmiotów. Spółka operator lewej szyny, spółka operator prawej szyny, spółka operator dworca, spółka operator peronu, spółka operator korytarza podziemnego. Oczywiście trochę ironizuję. Firmie IT też pewnie coś z tego skapnie.
Inna jeszcze sprawą jest, że programy powstałe "w tego typu klimatach", często są zupełnie nie skalowalne i ciężkie w modyfikacji, jakby wręcz wykonawca specjalnie psuł kod. Może w ten sposób chce się zabezpieczyć i zapewnić sobie sprytnie wyłączność na dłuższy czas, ale jaki interes w tym ma zamawiający i czy takie rzeczy jak dostosowanie do łatwej modyfikacji w przyszłości bywa sprecyzowana w warunkach przetargu?
Trochę chaotycznie napisałem, ale chyba rozumiecie o co mi ogółem chodzi."jak to jest zrobione" :)