Prawo przysiedzenia do tasku w pracy

0

Zauważyłem u siebie jedną prawidłowość.

Mija już ósma godzina odkąd się przyszło do pracy, cały dzień poświęciło się na napisanie taska/rozwiązanie buga. Z jednej strony pora wychodzić z pracy i wracać do domu, z drugiej mam świadomość, że kompletne rozwiązanie problemy zajmie mi max 1-2 godziny. Wtedy lepiej jest poświęcić te 1-2 3-4 godziny i mieć to z głowy, ponieważ następnego dnia dokończenie dzisiejszego zadania, ponieważ jutro zajmie mi to znowu 7-8 godzin.

Jak jest u was?

0

Co masz zrobić jutro zrób dzisiaj. Co masz zjeść dzisiaj zjedz jutro :)

0

To zależy.

Jeśli pracujesz w firmie, gdzie masz elastyczne godziny pracy, to nie widzę nic złego w tym, żeby dzisiaj siedzieć 10 godzin a jutro 5. Tj. Żeby dostarczać jakąś wartość pracodawcy, niezależnie od przepracowanych godzin.

Jeśli pracujesz w firmie, gdzie ważne jest "odbicie karty" i przepracowane godziny, to lepiej zrobić co trzeba przez 8 godzin, a potem jutro znowu 8 godzin, nawet robiąc coś niewydajnie/obijając się, bo "czy się stoi czy się leży tysiąc się należy" ;)

1

To nie ma sensu jak dla mnie. Wydalność maleje bardzo szybko na koniec dnia, i nie ma sensu dłużej zostawiać 2 godziny jak to się następnego dnia zrobi w 20 minut...

2

ja tam jestem zdania, że 3-4 godziny to stanowczo za dużo. Nawet oddanie mi tych godzin w inny dzień tego nie zmieni bo a) 12h w robocie to już choroba, b) to 4h mniej z rodziną (nie nadrobię tego kiedy indziej bo pracujemy w podobnych godzinach), c) nie wiem, co by się musiało przez wieczór i noc stać, żebym się musiał dnia następnego "rozpędzać" przez dodatkowe 4h aby robić coś co wczoraj miałem zrobić w 3-4h

0

4h to przesada, ale jak mam czas godzina, czy dwie są spoko jak mam wene. Ale jest jeden warunek - odbiorę sobie je później. :-)

0

Lepiej następnego dnia na spokojnie, ale jeśli mam wenę i przede wszystkim mi pasuje posiedzieć dłużej w pracy, to zostanę.

0

W moim przypadku najbardziej sprawdza sie pojsc do domu. Powrotny spacer + kolacja to wystarczajaco zeby moj umysl sie odswiezyl i zebym przysiadl na godzinke do zadania juz w domu. Po spacerze zajmie mi to godzine, w pracy zajelo by mi zapewne dwie albo trzy.

1

Generalnie jak mi dobrze idzie jakieś zadanie, to wolę nie przerywać i skończyć. ALE (tak, to jest duże ale ;)) pod warunkiem, że nie mam żadnych planów na popołudnie, a to się rzadko zdarza. A jak mam, to sory, życie wygrywa, praca to tylko praca.

0

Jeżeli sprawa jest pilna lub jeżeli wiem że zajmie mi do pół godziny, to siedzę i kończę. Mogę to albo sobie odbić w inny dzień albo wpisać jako nadgodziny. Natomiast czytałem sporo opinii ludzi pracujących w systemie 4x10h i ponoć te 2 ostatnie godziny są często najbardziej produktywnymi.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1