Znacie historię Chrisa Gardnera,ktory mimo wszystkich przeciwności losu zrobilł wszystko żeby spełnić swoje marzenia. Pytanie do was czy uważacie,że w Polsce są możliwości żeby z przysłowiowego "Zera" wejść na sam szczy? Albo może znacie takich ludzi,którzy mimo pochodzenia z patologicznej/bardzo biednej/braku studiów i języka itd rodziny osiągneli ogromny sukces własną ciężką pracą?
Z tego co się orientuje to na tym forum jest co najmniej kilka osób, które bez studiów i jakiejś ekstra znajomości języka dostali prace w IT (co chyba jakimś tam sukcesem można nazwać?).
Chcesz do czegoś dojść/osiągnąć sukces/wejść na szczyt (cokolwiek to dla Ciebie by nie znaczyło) to dąż do tego i rób swoje nie oglądając się na innych.
nie znam historii chrisa + nie jestem ciezko pokarana przez los osoba i nie osiagnelam strasznego sukcesu na miare pisania o tym ksiazki, natomiast uwazam ze uczciwa praca mozna jak najbardziej skoczyc o kilka klas wyzej w spoleczenstwie, to mi sie z pewnoscia udalo mimo ze raczej nikt mi nie wrozyl kariery lepszej niz ekspedientka w sklepie ;)
znam osobe ktora do 20ktoregos roku zycia zajmowala sie wylacznie wypasem baranow w jakims uzbekistanie a teraz jest dyrektorem IT w korporacji i ma gabinet z jednym z lepszych widokow w miescie :)
Tak. Ale raczej nikt z nich nie pytał czy to możliwe lub kalkulował szanse przed robieniem rzeczy.
"Sukcesu" się nie osiąga dla samego osiągnięcia sukcesu, to efekt uboczny robienia porządnie wartościowych rzeczy.
@katelx mozesz przyblizyc historie tego dyrektora wypasajacego owce?
Tak w temacie kojarzą mi się dwa filmy :
oczywiście wszystko jest kwestią późniejszych wniosków... :)
Ludzie dzielą się na dwie kategorie:
- Ci, którzy poszukują motywacji, oglądają motywacyjne filmiki i czytają książki o sukcesach
- Ci, którzy robią coś, by osiągnąć sukces
To pierwsze mocno uzależnia. I źle się kończy, jeżeli się wciągnie w samą motywację, ostatecznie spróbuje się jednak z czymś ruszyć i pozostawi to samemu sobie, bo przecież nowa książka o Stiwie Dżobsie jest do przeczytania.
Widzieliście kiedyś książkę o czyimś success story która zaczynałaby sie od tego że jej autor przeczytał jakąś książkę o success story? No właśnie ;)
Według mnie ten film wszystko podsumuje.
Trzeba nakraść. Najłatwiej w polityce ale musisz mieć talent do lizania tyłka komu trzeba
mnie zawsze trochę śmieszy jak ludzie na słowo sukces zaczynają mówić o pracy, jakby ona ich definiowała i była sensem życia, bardzo często przy rozmowach ze znajomymi "co tam u ciebie" wyciągają nowe samsungi i raczą zdjęciami quadów, telewizora, auta, podjazdu czy innych gadżetów które zapełniają pustkę bytu
ja przyznam, że jestem leniwy i wole jechać na ryby lub pobujać się na hamaku w rytm fal i jeśli mógłbym to robić cały czas i jeszcze mi za to płacili to uznałbym to za sukces :)
Ślepy Zenek napisał(a):
Trzeba nakraść. Najłatwiej w polityce ale musisz mieć talent do lizania tyłka komu trzeba
oczywiscie masz dosw jako polityk oraz kradles na roznorakich posadach to wiesz gdzie najlatwiej ;)
czysteskarpety napisał(a):
jestem leniwy i wole jechać na ryby lub pobujać się na hamaku w rytm fal i jeśli mógłbym to robić cały czas i jeszcze mi za to płacili to uznałbym to za sukces
jestem leniwa i wole siedziec przy komputerze, moge to robic caly czas i jeszcze mi za to placa, uwazam to za sukces :)