W co zainwestować złotówki żeby nie stracić zbyt wiele?

0

Jako, że nie jestem specjalnie rozrzutny to trochę mi kupka urosła ostatnio (no i nie ukrywając mam też dostać trochę siana) i zacząłem się zastanawiać co z tym zrobić. Odpadają inwestycje mocno powiązane z rynkiem finansowym, czyli tym momencie nie interesują mnie żadne papiery wartościowe itp. Niestety mój mały rozumek jedyne co potrafił wymyślić co miałoby jakieś tam ręce i nogi to zakup mieszkania (musiałbym się dokredycić tak na 60k). Jedyne co mnie trapi, to myśl czy nie dorobię sobie takim ruchem kotwicy do szyi? Firma w której obecnie pracuję na pewno jest ostatnią firmą w moim mieście w której będę pracował, tak więc powiedzmy że zostaje mi tak ~3 lata maks. Potem nie wiem nawet czy zostanę w tym kraju. Z drugiej strony, mieszkanie z kredytem też można sprzedać, cholera sam nie wiem.

0

Kupno mieszkania jako zabezpieczenie kapitału w obliczu wiszącego podatku katastralnego, demograficznej katastrofy w Polsce, niemal 3 milionów emigrantów i ryzykiem wojny domowej u bezpośredniego, dużego sąsiada? Słaby deal ;)

Standardowa trójca walut + metale, ale nie papiery na nie, tylko fizyczne metale, niekoniecznie złoto, chociaż teraz ładnie sobie porealizowali zyski więksi gracze więc cena jest niezła.*

*przy czym oczywiście to i tak info bez większego sensu, nie podałeś horyzontu czasowego ani tolerowanego ryzyka.

Disclaimer: Powyższa porada nie stanowi porady inwestycyjnej ani oferty w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 roku Kodeks Cywilny (Dz.U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.) ;)

0

Jeśli nie stać cię na mieszkanie to np zdywersyfikuj zagrożenie i np wydaj kasę na kilka rzeczy:

  • metale szlachetne w formie fizycznej - złoto, srebro, platyna, etc
  • waluty obce - CHF, NOK, CNY, itd
  • akcje na giełdzie - tutaj można sporo zyskać, ale też dużo stracić, jednak przy dywersyfikacji można sobie pozwolić na ryzykowanie częścią kapitału; trzeba tylko sztywno sobie ustalić możliwe straty na giełdzie i się ich kurczowo trzymać, by nagle nie wtopić całej zaoszczędzonej kasy,
  • zamiast kupować mieszkanie możesz kupić łąkę i ubiegać się o dotacje z UE za koszenie trawy :)

PS:
Żaden ze mnie inwestor jak na razie, więc rady weź z przymrużeniem oka.

0

Mieszkanie to zły pomysł, wskutek zapaści demograficznej i ewentualnie braku imigracji do naszego kraju, raczej należy się spodziewać nadwyżki pustych mieszkań.
Popatrz na ceny gruntów, przeważnie rosną lub ewentualnie stoją w danym punkcie. Jeśli ziemia tanieje to znaczy, ze jej lokalizacja stała się bardzo nieatrakcyjna np. spalarnia śmieci w pobliżu, albo droga szybkiego ruchu, albo jakiś zakład mocno dający się we znaki.
Musisz znać aktualny plan zagospodarowania przestrzeni dla danej okolicy, poziom wód gruntowych, ocenić prawdopodobieństwo powodzi.
Jak będziesz miał szczęście to w krótkim czasie działka rolna może się stać budowlaną i jej cena znacząco wzrośnie.
Nie wiem jak się kształtują ceny lasów, ale zalesić łąkę nie jest trudno. Ot posadzisz kilka sadzonek od leśników. Jakieś sosenki brzózki jarzębina i po 10 latach masz las.
Czysty zysk. I nic nie robisz bo ziemia jeść nie woła.

1

Mimo emigracji, w Polsce ciągle brakuje kilku milionów mieszkań.

Zależy gdzie to mieszkanie. W centrum dużego, rozwijającego się miasta zawsze będą chętni na wynajem. Gorzej z peryferiami, małymi miastami, albo dziurami typu Łódź, z których wszyscy uciekają.

0
several napisał(a):

Z drugiej strony, mieszkanie z kredytem też można sprzedać

na pewno? jeszcze niedawno w rozmowie z kimś usłyszałem, że jak bierzesz kredyt na mieszkanie, to dopóki nie spłacisz go w 100% to mieszkanie jest własnością banku. ale sprawdź

0

Równie dobrze można powiedzieć, że w Polsce brakuje kilku milionów Audi Q7. W końcu gdyby je rozdawać za darmo, to zeszłyby na pniu, prawda? Kto miał kupić mieszkanie to już dawno kupił przez kilkuletnie naganianie bankowych sprzedawców, natomiast ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, nie zrobią tego w ogóle, ponieważ nie mają na to szans, brak zdolności kredytowej i perspektyw na jej poprawę.

Oczywiście cały czas wchodza na rynek nowi chętni, tylko no właśnie, ilu z obecnie wchodzących na rynek będzie miało zdolność (tak w ciągu pierwszych 5 lat po wejściu na rynek pracy) kredytową pozwalającą na branie adektwatnego kredytu? Ilu z nich dołączy do rzeszy emigrantów? Dołóż jeszcze do tego rozkład wieku w społeczeństwie, wyż demograficzny się kończy, natomiast cały czas umierają właściciele mieszkań, przecież razem ze śmiercią nie ewaporuje mieszkanie czy dom.

Co do tego wynajmu to też równie bywa, mam znajomego, który ma jedno mieszkanie na wynajem w Warszawie, jakiś czas temu obniżył czynsz lokatorowi w związku z ogólnie spadającymi cenami, a bał się, żeby się nie wyprowadził, bo jego znajomym ciężko znaleźć chętnych na wynajem. Przez rok z kolei mieszkałem na osiedlu w Warszawie (typowa słoikolandia, Tarchomin), gdzie mniej więcej połowa mieszkań stoi pusta, w stanie deweloperskim, natomiast obok wisiał banner o mieszkaniu do sprzedaży (już zamieszkałe). Pojawił się tam zaraz po tym, jak się wprowadziłem, nie zniknął dopóki się nie wyprowadziłem, chociaż śledziłem cenę, przez ten niecały rok spadła prawie o 100k.

0

Nad złotem myślałem. Perspektywę czasową mogę jedynie szacować, ale dla sprecyzowania dyskusji mogę ją ustalić na 5 lat - tzn za 5 lat prawdopodobnie chciałbym przetransferować jego wartość na coś innego.
Myślałem konkretnie o mieszkaniu bo i tak tracę teraz kase na wynajem. Z moim wkładem spłata kredytu plus utrzymanie mieszkania kosztowałoby mnie mniej więcej tak samo albo ciut mniej niż wynajem takiego samego M.

0

Bierz wszystko na raz, nie skupiaj się na jednym dobru.
Bo we wszystkim może być krach - i zgodnie z prawami Murphy'ego, będzie to krach akurat w tym co kupiłeś.

0
dsa napisał(a):

Równie dobrze można powiedzieć, że w Polsce brakuje kilku milionów Audi Q7.

Nie można, bo tu nie ma analogii. Brak mieszkań to nie brak luksusu.

Kto miał kupić mieszkanie to już dawno kupił przez kilkuletnie naganianie bankowych sprzedawców, natomiast ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, nie zrobią tego w ogóle, ponieważ nie mają na to szans, brak zdolności kredytowej i perspektyw na jej poprawę.

Zdolność do kupienia mieszkania się poprawia np. wraz ze zdobyciem pracy albo awansem w niej, ślubem (we dwie osoby łatwiej spłacać). Owszem, są ludzie, których na mieszkanie nigdy nie będzie stać, ale to nie znaczy, że "wszyscy już kupili mieszkania". Są też tacy, którzy nie mają potrzeby kupienia mieszkania, a mogliby to zrobić z łatwością, gdyby tylko chcieli. I zrobią, gdy zechcą.

Oczywiście cały czas wchodza na rynek nowi chętni, tylko no właśnie, ilu z obecnie wchodzących na rynek będzie miało zdolność (tak w ciągu pierwszych 5 lat po wejściu na rynek pracy) kredytową pozwalającą na branie adektwatnego kredytu? Ilu z nich dołączy do rzeszy emigrantów? Dołóż jeszcze do tego rozkład wieku w społeczeństwie, wyż demograficzny się kończy, natomiast cały czas umierają właściciele mieszkań, przecież razem ze śmiercią nie ewaporuje mieszkanie czy dom.

A ilu emigrantów kupi sobie mieszkania w Polsce?
Kiedy zacznie się następny wyż?
Ile jeszcze lat postoją bloki wybudowane za Gierka?

Są miejscowości, które się wyludniają, są takie, które się zaludniają. Na to trzeba przed wszystkim zwracać uwagę, a nie na globalne wskaźniki tudzież przewidywania domorosłych wróżbitów.

I żadna inwestycja nie daje pewności - ani waluty, ani akcje, ani złoto, ani nieruchomości.

0

Proponuje kupywac 元 i później kupywać za nie dolary i tak w kółko:
http://stooq.com/q/?s=cnyusd&c=10y&t=l&a=ln&b=0

0
somekind napisał(a):

Nie można, bo tu nie ma analogii. Brak mieszkań to nie brak luksusu.

Analogia jest taka, że samo 'chcenie' czegoś nie oznacza, że jest się w grupie osób będących potencjalnym kandydatem do nabycia danego produktu/usługi.

somekind napisał(a):

Zdolność do kupienia mieszkania się poprawia np. wraz ze zdobyciem pracy albo awansem w niej, ślubem (we dwie osoby łatwiej spłacać). Owszem, są ludzie, których na mieszkanie nigdy nie będzie stać, ale to nie znaczy, że "wszyscy już kupili mieszkania". Są też tacy, którzy nie mają potrzeby kupienia mieszkania, a mogliby to zrobić z łatwością, gdyby tylko chcieli. I zrobią, gdy zechcą.

Zdolność do kupienia mieszkania spada wraz z utratą pracy, poważnym zachorowaniem, śmiercią, naturalna sprawa. Dużo osób czeka z gotówką na kupno mieszkania z coraz liczniejszych licytacji komorniczych (sam mieszkam obecnie w takim) a także na urealnienie cen. Kredyciarze w większości już dawno mają kredyt na karku.

somekind napisał(a):

Kiedy zacznie się następny wyż?

somekind napisał(a):

A ilu emigrantów kupi sobie mieszkania w Polsce?

Tylu, ilu postanowi tu wrócić, więc stosunkowo niewielu, powróty na starość wykraczają poza horyzont czasowy nakreślony przez założyciela wątku, zresztą do wtedy dużo innych rzeczy może się zmienić. Nie mogę znaleźć teraz dokumentu na ten temat, ale od jakiegoś czasu emigracja z Polski zmieniła strukturę, to już nie są pojedyńcze osoby z rodzin wysyłane 'na zwiady', a coraz więcej całych rodzin ściąganych przez wcześniej wysłane 'czujki'.

somekind napisał(a):

Ile jeszcze lat postoją bloki wybudowane za Gierka?

Możliwe, że nawet dłużej niż sporo współcześnie budowanych budynków z kartonu. W najgorszym stanie są podobno budynki budowane właśnie za Gierka, jako że mocno odstępowano wtedy od norm, jednak w zdecydowanej większości pozostałych przypadków stosunkowo łatwo i tanio można to naprawić. No ale to tylko opinia zasłyszana od znajomego z WINB, więc pewnie nie wie do końca o czym mówi.

somekind napisał(a):

Kiedy zacznie się następny wyż?

Proszę bardzo: http://www.stat.gov.pl/PI_gus/ludnosc_piramida/start.htm Jakoś perspektyw na kolejyn wyż nie widać. Co więcej, jak zjedziesz sobie do obecnego roku, to ładnie widać dwie fale wyżu, z czego jedna będzie zaraz wchodzić w wiek poprodukcyjny i powoli wymierać. Kto ich zastąpi, przecież ludzie nie wyskoczą z kapusty?

somekind napisał(a):

Są miejscowości, które się wyludniają, są takie, które się zaludniają. Na to trzeba przed wszystkim zwracać uwagę, a nie na globalne wskaźniki tudzież przewidywania domorosłych wróżbitów.

Tak, GUS to domorośli wróżbici, WINB to domorośli wróżbici, zamknijmy oczy, nic się nie dzieje, w razie czego ściągniemy kilka milionów Ukraińców, oni będą napędzać rynk, w końcu zdecydowaną większość z nich stać na kolejne kredyty na wiecznie drożejące mieszkania w Polsce. To mi przypomina lamenty naganiaczy handlarzy nieruchomości i deweloperów kilka lat temu, zwłaszcza w momencie górki kredytowej, 'kto nie kupił teraz, ten przegrał życie' i tym podobne teksty. Jak wyszedł ten wieczny wzrost widać po cenach ofertowych, a zwłaszcza transakcyjnych, no ale to nie byli domorośli specjaliści, po prostu rzeczywistość nie do końca dopasowała się do ich jedynych słusznych analiz, taak ;)

somekind napisał(a):

I żadna inwestycja nie daje pewności - ani waluty, ani akcje, ani złoto, ani nieruchomości.

To przecież jest wpisane w samą definicję 'inwestycji'. Nikt niczego takiego tu nie napisał, ba, właściwie każdy poleca dywersyfikację.

0

Kto miał kupić mieszkanie to już dawno kupił przez kilkuletnie naganianie bankowych sprzedawców, natomiast ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, nie zrobią tego w ogóle, ponieważ nie mają na to szans, brak zdolności kredytowej i perspektyw na jej poprawę.

A to bardzo ciekawe, bo ja akurat właśnie teraz się rozglądam za mieszkaniem...

A tak wracając do tematu... Inwestycje to sprawa bardzo indywidualna. Czynniki do wzięcia pod uwagę:

  • Czy potrzebujesz lub będziesz potrzebował tych pieniędzy w określonej przyszłości?
  • Czy akceptujesz ryzyko? Czy akceptujesz możliwość straty i jeśli tak, to na jakim poziomie? (10%, 20%, 100%?)

Jeżeli pieniądze te mogą być ci potrzebne, jeżeli ich strata będzie wiązała się z tragedią i zrujnowanym życiem, to oczywiście powinno odsuwać myśli od takich instrumentów jak akcje, fundusze inwestycyjne, waluty, instrumenty pochodne. Jeżeli możesz pozwolić sobie na ryzyko - miłej zabawy ;) W przeciwnym wypadku, kieruj swój wzrok ku bezpiecznym produktom, takim jak lokaty, konta oszczędnościowe. Małe ryzyko -> mały procent, ale lepsze to, niż skarpeta.

Drugi element do rozważenia to horyzont czasowy inwestycji. Ktoś tu wspomniał o złocie, więc warto zauważyć, że złoto jest korzystne, ale niekoniecznie w krótkim terminie... W złoto inwestuje się na dziesiątki lat, a nie na kilka. Jeśli natomiast chcesz odłożyć na emeryturę, to złoto faktycznie jest jedną z opcji. Inne opcje to choćby IKE i IKZE (preferencje podatkowe).

Ostatnią kwestią, którą uważam, że warto poruszyć, jest budowanie dochodu pasywnego. Do tego akurat nie zawsze potrzebne są pieniądze, bo np. mieszkanie można kupić na kredyt. Zawsze jednak ta poduszka finansowa pomaga ;)
Pomysły na szybko na budowanie dochodu pasywnego:

  • Robienie stronek pod Google AdSense (jak robi to like-a-geek),
  • Sprzedawanie różnego rodzai templatek, np. do WordPressa (robisz raz, sprzedajesz wiele razy),
  • Sprzedawanie aplikacji w AppStorze i odpowiednikach,
  • Wydanie książki, a lepiej - ebooka (jeśli chodzi o druk, to ten rynek niestety nie jest łatwy...),
  • Wynajem pokoi lub mieszkań,
  • Wynajem powierzchni reklamowej.

Kupno mieszkania, w którym zamierzasz mieszkać, to nie jest inwestycja, tylko konsumpcja.

Na koniec zaśpiewam razem ze wszystkimi starą, znaną śpiewkę - dywersyfikacja, dywersyfikacja, dywersyfikacja ;)
Nie trzyma się wszystkich jajek w jednym koszyku.

0
dsa napisał(a):

Analogia jest taka, że samo 'chcenie' czegoś nie oznacza, że jest się w grupie osób będących potencjalnym kandydatem do nabycia danego produktu/usługi.

No ok, w Polsce wcale nie brakuje mieszkań, a to, że ludzie mieszkają z teściami w kawalerce to normalna sprawa.

Tylu, ilu postanowi tu wrócić, więc stosunkowo niewielu

Sporo emigrantów kupuje mieszkania w Polsce, mimo że nie zamierzają na razie wracać. Pewno debile.

Możliwe, że nawet dłużej niż sporo współcześnie budowanych budynków z kartonu.

Możliwe, ale ja nie pytam o obecne budynki z kartonu (których lepiej unikać i wybierać obecne budynki z pustaków), ale o bloki z wielkiej płyty z PRLu. Bo nie wiem czy rozumiesz, że jak one się rozsypią, to popyt na mieszkania raczej wzrośnie niż spadnie.

Proszę bardzo: http://www.stat.gov.pl/PI_gus/ludnosc_piramida/start.htm Jakoś perspektyw na kolejyn wyż nie widać. Co więcej, jak zjedziesz sobie do obecnego roku, to ładnie widać dwie fale wyżu, z czego jedna będzie zaraz wchodzić w wiek poprodukcyjny i powoli wymierać. Kto ich zastąpi, przecież ludzie nie wyskoczą z kapusty?

To wykres zmian struktury ludności w czasie, można tam zobaczyć np. jak starzeje się nam społeczeństwo, ale gdzie tam widzisz brak perspektyw na kolejny wyż? o.O
Piszesz o wyżu tak, jakby to było jednorazowe zjawisko, które nie może się nigdy powtórzyć. Wyż to wzrost liczby urodzeń, jeśłi np. za 10 lat ludzie znowu będą mieli więcej dzieci, to za 30 duża grupa młodych ludzi wejdzie na rynek pracy.

Tak, GUS to domorośli wróżbici, WINB to domorośli wróżbici

Nikt z GUSu ani z WINB się tutaj nie wypowiadał...
Rzuciłeś argumentami opartymi na przewidywaniu przyszłości, ja odpowiedziałem swoimi. Ale chyba tylko Ty wiesz na pewno co się stanie, więc jesteś wróżbitą.

0

Sporo emigrantów kupuje mieszkania w Polsce, mimo że nie zamierzają na razie wracać. Pewno debile.

Ja wynajmuję mieszkanie od takiego debila!!! :)
I pewnie też jestem debilem skoro tylko wynajmuję, a nie kupuję....

Gwoli ścisłości kolejność była taka: gość najpierw kupił mieszkanie na kredyt, a potem dopiero wyjechał z kraju, jak stracił pracę i nie mógł znaleźć kolejnej dobrej pracy w Polsce.

0

@somekind

To wykres zmian struktury ludności w czasie, można tam zobaczyć np. jak starzeje się nam społeczeństwo, ale gdzie tam widzisz brak perspektyw na kolejny wyż? o.O Piszesz o wyżu tak, jakby to było jednorazowe zjawisko, które nie może się nigdy powtórzyć. Wyż to wzrost liczby urodzeń, jeśłi np. za 10 lat ludzie znowu będą mieli więcej dzieci, to za 30 duża grupa młodych ludzi wejdzie na rynek pracy.

Ale to tak prosto nie działa bo musi mieć KTO te dzieci rodzić ;) Wyże demograficzne z tego względu są zwykle periodyczne, co zresztą ładnie widać na wykresie podanym w linku wyżej. Mieliśmy wyż tzw powojenny. Następnie ~25 lat później mieliśmy kolejny wyż wynikający z tego poprzedniego, bo zwyczajnie ten poprzedni wyż się rozmnażał. Problem w tym że mijamy właśnie kolejną potencjalną "górkę" a nowego wyżu nie widać. Co gorsza mijamy właśnie potencjalne maksimum poprzedniego wyżu, które wypadało w 1983 -> to są osoby które mają teraz ~31 lat! Początek nowego wyżu powinniśmy obserwować już kiedy ludzie urodzeni w latach 70 zaczęli się mnożyć -> oni mają teraz >40 lat. Weź pod uwagę fakt, że kobiety mogą mieć dzieci tylko do pewnego wieku. Szansa że ktoś nagle zostanie mamą w wieku 40 czy 45 lat jest znikoma. To oznacza że będzie tylko gorzej, bo teraz potencjalnymi rodzicami powoli będą już mogli zostawać tylko ludzie których jest coraz mniej ;]
W efekcie teoretycznie może tak być że nagle za 10 ludzie znów będą chcieli mieć więcej dzieci, tylko że nie będzie komu ich robić. No chyba że liczysz na to że nagle każdy zapragnie 5 ;P

0

@several - Powiem może coś banalnego, ale jeżeli nie wiesz w co zainwestować pieniądze, to może zainwestuj w siebie.

Co do wyżu to nie ma żadnych przesłanek, żeby wystąpił. Życie w naszym kraju jest wyjątkowo trudne, sytuacja gospodarcza w kraju kiepska, a wygląd sceny politycznej nie daje żadnych perspektyw na poprawę. Poza programistami (i jeszcze kilkoma wyjątkami) mało kto zarabia przyzwoicie, w związku z tym ludzie mają obawy o własny byt, a co dopiero o byt swojego potomstwa. Poza tym nawet jak ten wyż się pojawi jutro, to będzie miał wpływ na rynek mieszkań za 20-30 lat, a do tego czasu ceny polecą na łeb, na szyję.

Uważam, że emigracja oraz wymieranie naszego społeczeństwa będzie przybierać na sile. Tak jak ktoś już pisał, teraz wyjeżdżają całe rodziny, a nie tylko pojedyncze osoby. Wiele osób które znam, ma zamiar wyjechać lub już wyjechało. Duża część mojej rodziny mieszka już za granicą, dokładnie w Niemczech, nie mają zamiaru wracać i nie kupują mieszkań w Polsce, kupują ale w Niemczech. Ja również wyjeżdżam jeszcze przed majowymi wyborami. W moim przypadku poza względami czysto praktycznymi doszły jeszcze osobiste, tęsknie za rodziną oraz poznałem ładną Niemkę (SIC!).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1