Tytułem wstępu: nie chciałbym, żeby temat się zmienił w rozdrapywanie histrorii, której i tak nikt nie pamięta, lewaków ktorzy siedzą głównie w umysłach i tym podobne bzdury.
W sumie przez wiele lat w mniej czy więcej chętny sposób byliśmy związani z wschodnimi sąsiadami. W mniej czy bardziej miły sposób. Kultura radziecka (już całkiem odchodząc od tych propagandowych rzeczy) jest rzeczą wielce ciekawą. Chociaż dziś filmy, książki i muzyka dawnego ZSRR gdzieś marginalnie jest dostrzegany, sporo osób się z tym zetknęło. Więc pytanie, czy po prawie ćwierćwieczu (to chyba nawet więcej niż średni wiek forumowicza ;) ) od "rozstania" z umiłowanym sąsiadem te wytwory tamtych czasów właśnie w postaci filmów, muzyki czy książęk istnieją w świadomości ludzi?
Dla mnie jedną z bardziej ulubionych książek jest "Mistrz i Małgorzata" napisana w latach absurdu. Ale doceniam i muzykę, zresztą np. Bułat Okudżawa jest słuchany do dzisiaj. Do dziś można czasem natrafić na kino wojenne zsrr w rodzaju "Jak tu cicho o zmierzchu". Jestem ciekaw czy macie czasem okazję (i ochotę) zapoznać się z takimi rzeczami.