@0x200x20:
Ciekawa hipoteza o tej generalizacji, ale zupełnie nie zgadza się z moim doświadczeniem. Choć nie wiem, czy tak naprawdę jest z nim sprzeczna i nie da się obu rzeczy jakoś (jednak) pogodzić, w końcu moje doświadczenie jest ograniczone.
A co z ofertami pracy? Widujesz dobre oferty dla "generalistów" (użyję tej kalki językowej z artykułu)? Jak często? Jak łatwo znaleźć taką ofertę, w porównaniu do ofert dla specjalistów?
Zauważ, że nawet bycie dobrym lub przynajmniej w miarę dobrym specjalistą nie jest takie łatwe. I nie jest aż tak łatwo znaleźć dobrą pracę na stanowisku specjalisty -- widać to po ludziach, którzy odpadają na rekrutacji. A dobrych ofert dla specjalistów ja widzę znacznie, znacznie więcej niż dla generalistów. Choć może to dlatego, że nie rozglądam się pracą dla tych drugich ;).
Sam pracuję na stanowisku specjalisty. To nie znaczy, że przez cały czas miałem oczy otwarte tylko na jeden język programowania. Znam "jakoś tam" więcej niż pięć innych. "Znam jakoś tam", czyli w każym z nich napisałem pięciocyfrową liczbę linii kodu. Ja jednak nie do końca jestem przeciętniakiem; uczę się naprawdę sporo, a pierwsze lekcje programowania miałem koło 6 klasy podstawówki. Obok tego wszystkiego, o samym designie/użyteczności (to niemal jedno i to samo) przeczytałem coś koło 7 książek, zaprojektowałem troszkę interfejsów, ale nie uważam się za profesjonalnego designera. Tak jak nie uważam się za profesjonalnego programistę Javy czy C, pomimo sporych przygód z tymi językami.
Osobiście nie stosuję zasady zamykania oczu na wszystko, co nie dotyczy jednego języka/technologii. Ale jakbym miał dać prostą radę osobie, której nie znam: doradzałbym specjalizację i obcięcie tych drugorzędnych rzeczy. One pomagają, ale znam sporo osób, które olały te drugorzędne rzeczy i mają się całkiem nieźle. Prościej jest chyba być dobrym w jednej dziedzinie, niż dobrym w jednej oraz całkiem nie takim złym w pięciu innych. Tyle osób nie daje rady być dobrych w tej jednej rzeczy, że boję się sugerować komuś to drugie.
I uważam, że znacznie bardziej opłaca się -- na rynku pracy -- być dobrym w tej jednej rzeczy, niż bardzo mocno przeciętnym w kilku. Najlepiej zaś jest -- i sam to kultywuję -- mieć wiedzę w kształcie litery L. Szeroka, solidna podstawa, a w jednym miejscu naprawdę dogłębna wiedza.
Mam paru znajomych, których można nazwać generalistami za umiejętności i którym się powodzi. Kolesie niby od Front-Endu www, którzy piszą pomocnicze narzędzia w Pythonie, zarządzają w całkiem zaawansowany sposób dodatkowymi serwerami, w domu piszą stery do Linuxa itp. W rubryce "stanowisko" wpiszą jednak "Front-End Specialist", bo to ich podstawowe skille w pracy.
Bardzo bym się bał doradzać generalizację młodemu człowiekowi, który szuka swojej ścieżki w kontekście przyszłego rynku pracy. To IMO zły pomysł.
0x200x20 napisał(a)
@bswierczynski - przykład z ynformatykiem z urzędy jest totalnie bezsensu. W urzędach są zatrudniani ludzie którzy tak na prawdę nie mają pojęcia o niczym, więc i tak będzie cud jak zdołają liznąc po łebkach kilka dziedzin.
Ano są tacy zatrudniani w urzędach. Specjaliści zresztą też.
Widuję trochę takich słabych ofert pracy. Nie wszystkie z urzędów. Również z -- niewielkich zwykle -- firm. W rubryce stanowisko piszą "informatyk", oferują coś koło minimalnej krajowej, wymagają X, Y, Z oraz A, B i C i... trafiają nawet czasem na Wykop ;).
Nie kojarzę za to oferty pracy, która wymagałaby tylu różnorodnych rzeczy związanych z programowaniem i wydawała się atrakcyjna, czyli choćby dobrze płatna.