A co na to zleceniodawcy? Nadal mówią, że wszystko było w porządku i że oni wysłali przelew? Czy może w ogóle nie odpowiadają na e-maile?
Nie wiem, na jakiej zasadzie robisz te prace. Nie wiem nawet, czy gdybyś wiedział na 100%, że robisz komuś pracę zaliczeniową, to byłoby to zgodne z prawem. Ale przecież nie musisz o tym wiedzieć (chyba że zleceniodawca dał Ci to wprost do zrozumienia). Dostajesz jakieś zlecenie, robisz je zgodnie z wymaganiami, nie zadajesz pytań. Przecież wymagania nie sugerują, że masz napisać program do działania niezgodnego z prawem (spamowanie, phishing, sterowanie zapalnikiem etc. ;)). W takim wypadku jesteś chyba na tyle kryty, że możesz o swoje powalczyć. Bez umowy ciężko byłoby wygrać na drodze sądowej, choć z tego co wiem to umowa ustna czy poprzez e-mail też się liczy. Po prostu ciężko jest udowodnić jej autentyczność, ale i tak zobowiązuje.
Można jednak spróbować innego podejścia. Masz dane zleceniodawcy. Jeśli nagle zacząłeś podejrzewać, że napisałeś komuś program zaliczeniowy na ten i ten przedmiot do tego i tego prowadzącego (jest spora szansa, że znajdziesz te dane!), to poinformuj o tym zleceniodawcę, który leci sobie w kulki. O całej sprawie naturalnie już dawno byś pewnie zapomniał, gdybyś dostał ten przelew, ale skoro nie dostałeś, to zacząłeś analizować, zastanawiać się i mieć wątpliwości. Jeśli dojdziesz do wniosku, że to rzeczywiście program na zaliczenie, to niestety -- jako uczciwy obywatel -- będziesz musiał powiadomić prowadzącego o tym procederze, wyrażając skruchę, że (nieświadomie) wziąłeś w nim udział. I dołączając kod źródłowy, który napisałeś. Oczywiście prowadzący nie musi Ci wierzyć, bo może jesteś złośliwy i chcesz pogrążyć "zleceniodawcę", więc ukradłeś jego kod i wysłałeś go prowadzącemu mówiąc, że to Twój. Na szczęście prowadzący może takie rzeczy w prosty sposób sprawdzić, szczegółowo pytając rzekomego zleceniodawcę o każdą linię kodu i (co bywa trudniejsze do wyjaśnienia) ogólny schemat jego działania. Podejrzewam, że wielu takich "zleceniodawców" nie ma bladego pojęcia o programowaniu na pewnym poziomie, więc łatwo wyjdzie, że to nie oni pisali kod.
Może gdy przedstawisz zleceniodawcy taką hipotetyczną sytuację, to zmądrzeje i wyśle Ci należne pieniądze z nadzieją, że nie będziesz już chciał tracić więcej czasu na tę przedłużają się sprawę i skończysz się zastanawiać, czy był to projekt na zaliczenie, czy nie.